środa, 8 września 2010

Rozdział VI

Restauracja

- Więc co jest z tym sanktuarium?-  Usagi zapytała ,gdyż była zainteresowana wszystkim co dotyczyło odbudowy planety Seyii. Chłopak był wzruszony zainteresowaniem dziewczyny. Chciał udzielić odpowiedzi, gdy nagle ktoś mu przerwał.
- Widocznie jesteś tak mało inteligenty ,że trzeba ci powtarzać dwa razy.
Usagi się zdenerwowała natomiast on zmrużył oczy pod wpływem irytacji.
- Cześć Haruka i Michiru- zacisnął pięści pod wpływem emocji jakie nim w tej chwili targały.
- Jeśli chcesz uniknąć scen ,opuść to miejsce w tej chwili.- powiedziała Michiru do chłopaka.
- Dlaczego? My biliśmy tu pierwsi. Jeśli wam się nie podoba to wy wyjdźcie- odpowiedział surowo.
- Hmmm.. Dobrze idziemy- odparła Haruka przy czym chwyciła Usagi za rękę chcąc ją wyprowadzić.Chłopak złapał ją za drugą.
- Mam zgodę jej rodziców ,żeby spędzić z nią dzisiejszy wieczór.-Zakwestionował.
- My jesteśmy jej opiekunami., a więc wychodzimy Usagi- warknęła Haruka. Trzymając dziewczynę za rękę wyprowadziła ją z restauracji. Michiru poszła za nimi. Seyia szybko rzucił pieniądze na stół po czym również wyszedł. Usagi próbowała poluzować uchwyt koleżanki.
- Haruka to boli.
- Oh. Przepraszam kociątko. Chciałam tylko cię jak najszybciej stamtąd wyciągnąć.- Puściła ją.
- Usagi musisz nas słuchać. Nie można im ufać. Ostatnim razem jak tu byli sprowadzili do nas Galaxię. Pamiętasz ile zniszczeń wywołała ta wojna?- dodała Michiru.
- Nie można ich za to winić. Pomogli nam wtedy. Po tym wszystkim powinniśmy być przyjaciółmi, a nie wrogami- mówiła dziewczyna przez łzy patrząc na nie swoimi dużymi niebieskimi oczami prosząc o wyrozumiałość.
-Nie!! Zabierzcie ja do domu!!!-powiedziała Haruka zwracając się do czterech dziewczyn ,które były przed restauracją.
Usagi podeszła do koleżanek i zobaczyła stojącego chłopaka ,który był w nią wpatrzony. Spojrzała mu w oczy prosząc o zrozumienie ,ale on tak jak by ją zignorował. Obrócił się napięcie i odszedł.

Kawiarnia

- Choć Usagi. Głowa do góry.- zagadnęła Ami.
- Nie wiem dlaczego one się tak zachowują. Przecież nie jestem dzieckiem. Nie zrobiłam nic złego.- mówiła zaciskając pięści. Rei potrząsała portfelem nerwowo szukając drobnym ,żeby zapłacić za koktajl dla Usagi ,gdyż ona nie miała żadnych pieniędzy przy sobie mrucząc przy okazji coś pod nosem.Minaco poklepała uspokajająco koleżankę po ramieniu.
- Myślę ,że one boja się tego ,że będziesz mieć wątpliwości.- Powiedziała Maco
-Co?- zapytała biorąc się się za wypicie koktajlu jednym tchem.
- Myślę ,że Maco miała na myśli to ,że one nie znają innych sposobów na to ,żeby trzymać cię on nich z dala.-Rei mówiła wzdychając widząc Motokiego zbliżającego się do Usagi z koktajlami.
- Masz ochotę na jeszcze jeden?- zapytał
-Tak poproszę
- Motoki co się stało? Jesteś sam?.- zapytała  Maco widząc ,że chłopak nie wygląda najlepiej.
- Nie nic.
Dziewczyny spojrzały na niego badawczo. Nie wyglądał najlepiej.
- Motoki?- Usagi zwróciła się do niego prosząc, żeby się zwierzył.
-Czy coś nie tak z twoją dziewczyną?- zapytała niewinnie Minaco
- Tak. Zerwaliśmy.- odparł ,a jego oczy nagle zrobiły się pełne łez.
- Może to zwykłe  nieporozumienie. Zobaczysz ,że się pogodzicie.- powiedziała Usagi pocieszająco.
- Nie. Już nie będziemy razem.
- Może kiedy wróci i się spotkacie to wszystko się ułoży.- zagadnęła Maco.
-Nie. Maco to miłe ,że chcesz mnie pocieszyć ,ale nie rozumiesz. Ona wyszła za mąż.
- Co??- odezwały się chórem
- Tak. To było okropne.Kiedy wyjechała za granice myślałem ,że wszystko będzie w porządku.Dzwoniliśmy do siebie pisaliśmy listy i planowaliśmy ,że dołączę do niej za parę miesięcy. Po jakimś czasie coraz mniej się odzywała ,a jak już to mówiła tylko o nim. W końcu była taka zajęta ,że już wcale nie miała czasu żeby do mnie zadzwoni czy napisać.
- O nim?- zapytała cicho Ami.
-Tak. To był facet ,który razem z nią studiował. Spędzali mnóstwo czasu razem.
- Skoro tak to nie powinieneś się nią przejmować. Jej strata.Musiała zwariować skoro pozwoliła ci odejść.- Mówiła Maco trzymając go za rękę. Chłopak spojrzał na jej nią z wdzięcznością.
- Dziękuje.Cóż muszę wróci do pracy.Dziękuje za wysłuchanie mnie dziewczyny.- powiedział wstając i odszedł.
-Biedny Motoki - powiedziała Rei patrząc na odchodzącego chłopaka.
- Nie mogę uwierzy ,że mogła mu to zrobić. Nigdy jej tego nie wybaczę.- dodała Maco drżącym głosem ze wściekłości.
- Maco jak ty się trzęsiesz- zauważyła Ami.
- Nigdy nie przestał ci się podobać co??- zapytała Usagi. Maco się zarumieniła po czym odpowiedziała koleżance.
- Masz rację. Nigdy nie przestałam o nim myśleć. Właśnie teraz do mnie dotarło ,że był  naprawdę zakochany i nigdy nie będzie mój.
- Hmmm.... Kiedy dziewczyna się rumieni zastanawiam się czy myśli o super przystojniaku czyli o mnie?
- Seyia!!! - powiedziała Usagi z szeroko otwartymi oczami.- Myślałam, że.....
- Króliczku myślisz za dużo. Czekałem tylko kiedy Haruka i Michiru odejdą. Byłem pewien ,że dziewczyny przyprowadzą cię tu na koktajl mleczny ,który pomoże ci ukoić ból spowodowany brakiem mojej osoby przy tobie.- Uśmiechnął się złośliwie.
- Wcale za tobą nie tęskniłam. Mamoru jest jedyną osobą za którą tęsknie - odparła naburmuszona.
- W takim razie idę do dziewczyn siedzących przy tamtym stoliku pogadać.- powiedział kierując się do stolika gdzie siedziała grupka dziewczyn ,ale został złapany za rękę.- Tak jak myślałem. Szalejesz na moim punkcie króliczku i nie pozwolisz mi odejść.
Yaten i Taiki zaśmiali się widząc całą tą sytuacje. Podeszli do stolika i usiedli razem z Rei ,Minaco, Maco, Usagi i Seyią.
- Ona po prostu próbowała uratować te biedne dziewczyny przed tobą.- zaczepił złośliwie Yaten.
Seyia nie zwrócił uwagi na zaczepkę przyjaciela. Przysunął się  bliżej Usagi i szepnął jej do ucha.
- Nie mogę uwierzy ,że miałaś wątpliwości co do tego ,że to ja cię dzisiaj w nocy odprowadzę do domu. Przecież obiecałem twoim rodzicom ,że przyprowadzę cię do domu całą i zdrową.
Usagi zarumieniła się czując jego oddech na skórze i poczuła motylki w brzuchu. Nie wiedziała dlaczego miała taką reakcję ,ale chłopak szybko oderwał się od niej i przyłączył się do rozmowy przy stole.Jednak on rzucił swobodnie za nią rękę, której palce dotykały jej ramienia co spowodowało ,że motylki wróciły. Chyba wyczuł ,że czuła pewien dyskomfort bo odwrócił się do niej i puścił jej oczko. Usagi pogodziła się z faktem ,że raczej nie zabierze od niej swojej ręki dlatego też skupiła się na tym spotkaniu i rozmowie z przyjaciółmi. Przestała odczuwać smutek i tęsknotę za Mamoru. Tej nocy kiedy Seyia odprowadził ją do domu spała wreszcie spokojnie.

Mieszkanie Trzech Gwiazd

- Jestem skonany. Idę się położyć - powiedział Yaten ziewając i przeciągając się.
- Ja chyba też- powiedział Taiki- Myślę ,że Seyia ma w sobie mnóstwo siły będąc przy niej wiedząc ,że nie może z nią być. Musi mu być naprawdę ciężko.
- Tak. wiem co czuje.- dodał wzdychając Yaten.
-Jesteś pewien ,że ten facet jest chłopakiem Minaco. Miałem wrażenie ,że dzisiaj kiedy cię zobaczyła oczy jej się zaświeciły.
- Jestem pewien. Gdy wychodzili z sali gimnastycznej wyglądali jak para.- odparł..
- A ja myślę ,że mogłeś źle ocenić sytuacje.Gdyby Ami nie wyjaśniła by mi sytuacji z tym Gregiem również był bym pewien ,że to jej chłopak. Może powinieneś porozmawiać z nią o tym?
- Nie.- powiedział stanowczo chłopak kierując się w stronę swojej sypialni.
Taiki zaś wstał i udał się na dach. Otworzył drzwi i zobaczył Seyie siedzącego na ławce grającego na gitarze.
- Piszesz piosenkę o tej porze?- zapytał
- Coś w tym stylu - odparł podnosząc głowę.
- Przykro mi - Taiki powiedział patrząc jak chłopak tańczy palcami po strunach grając nową melodie.
- Wiedziałem ,że byli razem jednak nie sądziłem ,że to będzie mnie tak potwornie bolec widząc ją ponownie.- mówił patrząc w niebo.
-Jak to jest?
- Czuje się tak jak by moje serce płonęło. Jak bym miał piekło wewnątrz ciała. Ten ogień chce mnie pochłonąć.
- Inferno? - zapytał.
- Tak, nie potrafię inaczej tego wyjaśnić.
- Co myślisz o wyjeździe Mamoru?
- Myślę ,że kolejny raz złamał jej serce. Jej piękne niebieskie oczy straciły swój blask.- powiedział zwężając oczy ze złości.
- Skąd wiesz jak ten blask wygląda?
- Widziałem go już kiedyś w innym miejscu.- opowiedział wymijająco.
- Yaten jest już w łóżku. Ja też się położę. Nie siedź zbyt długo. Jutro jedziemy do studia.- powiedział Taiki i skierował się do wyjścia.
Seyia zaczął grac na gitarze i nucić piosenkę.
Musze wiedzieć
Czego chcesz
Gdzie jest twoje serce
Przy mnie?
To mnie zabija
Powiedz mi mam się zatrzymać
Czy mam iść.....
Westchnął. Położył gitarę obok na ławce i zaczął wpatrywać się w niebo przypominając sobie sytuację kiedy to patrzał w nie z Usagi i Chibi Chibi.Wziął ponownie gitarę i zaczął znowu grac tylko słowa nieco zmienił.
Twoje światło przyćmiewa gwiazdy.
I nie mogę nic na to poradzić
Ale zastanawiam się
Czy wiesz jak bardzo cię kocham
Stoję tutaj przed tobą
Gotowy umrzeć
Aby twoje światło
Nigdy nie opuszczało nieba
Ale muszę ci powiedzieć
Że pragnę cię zatrzymać
I twój blask
To zależy od ciebie
Czy chcesz abym został
Czy chcesz abym odszedł
 Seyia przestał śpiewać i spuścił głowę. Blask księżyca oświetlił jego twarz po której spłynęła łza. Położył prawa rękę na piersi i powiedział.
- Przysięgam  ,że odnajdę idealne słowa.

Harvard

Mamoru przesunął ręka po swoich włosach ,aby ostudzić uczucia jakie w nim w tej chwili targały. Kate i on patrzyli przez mikroskop od paru godzin bez przerwy.Nie czuł on się wcale bliżej wykonania zadania , które zlecił im dr. Richardson.
- Oh!!- jęknął- Wszystko mnie już boli oczy, plecy, kark.- powiedział odchodząc od mikroskopu siadając na krześle obok. Kate uśmiechnęła się życzliwie i powiedziała słodko starając się go zachęcić do dalszej pracy.
- Wiem ,ale jesteśmy tak blisko.Nie zrażaj się kiedy ci coś nie wychodzi.
-  Jeśli zrobimy to dzisiaj to ja będę gotować kolacje. Ostatnio praktykowałem kuchnie więc mam nadzieje ,że zechcesz być moim królikiem doświadczalnym.- powiedział z diabelnym uśmiechem.
Dziewczyna zaczęła chichotać po czym mu odpowiedziała.
- Dobrze ,ale ja przyniosę jakiś deser i wino.
Mamoru nie wiedział dlaczego ,ale ona zawsze umiała złagodzić jego stres. Tak było zawsze odkąd się tu zjawił.Katem oka ja obserwował. Chwycił ołówek do ręki i zaczął pisać swoja opinie na temat jej pracy. Ona naprawdę jest piękną kobietą. Był wstrząśnięty gdy mu powiedziała ,że nie ma nikogo ważnego w jej życiu.
- Jak będziesz tylko na mnie patrzeć nie dojdzie do dzisiejszej kolacji.- powiedziała wiedząc, że ją obserwuje.Mamoru zarumienił się po czym wrócił do pracy. Nie mógł się jednak powstrzymać ,żeby jeszcze raz na nią nie spojrzeć.Myślał o tym jak miło będzie zjeść z nią kolacje tego wieczora.

Szkoła

Ami schodziła w dół sali oglądając przy tym skrawek papieru ,aby się upewnić ,że trafi do odpowiedniej klasy.Nie patrzyła dokąd idzie dlatego wpadła na kogoś.
- Tak mi przykro- powiedziała pochylając głowę.
- Ami wszystko w porządku. Czy ty tez idziesz na zaawansowany letni kurs biologi?.- Taiki zapytał uśmiechając się do niej.
Dziewczyna poczuła jak serce zaczyna jej walić patrząc mu w oczy. Nie wiedziała dlaczego ,kiedy go widzi nogi się jej uginają.
- Tak. Ty też?
- Oczywiście. Nie mogę pozwolić ,żebyś była lepsza z biologi w tym roku szkolnym- dokuczał.
- Myślałam ,że chcesz raczej nadrobić zaległości. Bądź co bądź ominęło cie trzy miesiące nauki.
- A to już przerobiłem ostatniej nocy- wzruszył ramionami.
- Teraz to się chcesz popisać.- powiedziała chichocząc
- No może trochę - odparł rumieniąc się.
- No dobrze, idziemy?- powiedziała słodko.
-  Tak ,ale ja siedzę z przodu.
- Tak samo uczą się ludzie siedzący z tyłu sali - stwierdziła.
Nie byli pierwsi w klasie co ich zaskoczyło. Na przednim krześle w centrum klasy siedział Greg.
- Cześć wam-powiedział obdarowując Ami wielkim uśmiechem co spowodowała ,że Taiki spojrzał na niego z dezaprobatą.
- Greg nie spodziewałam się ciebie tutaj- zawołała.
- Ami powinnaś wiedzieć ,że nie potrafię się oprzeć nowym doświadczeniom naukowym. Usiądź proszę obok mnie.
Ami Usiadła obok chłopca po jej drugiej stronie usiadł Taiki.
- Jak ci się podoba w Tokio?- zapytała Grega
-Myślę ,że na razie to co najlepsze mnie spotkało to było miłe spędzone popołudnie z tobą.
Taiki skrzywił się na sam myśl ,że gdyby była sama z tym chłopakiem nie wiadomo co by się wydarzyło miedzy nimi gdyż wyglądało, że on naprawdę darzy ja uczuciem i niebyła to zwykła przyjaźń.
- Ami powiedz mi proszę  czy po zajęciach nie zjadłabyś dzisiaj ze mną obiadu?- zapytał Taiki
-Mmmmm... Brzmi dobrze. Później przeszłabym się chętnie do nowo otwartego muzeum ,który jest o naszym układzie słonecznym.-powiedziała  obdarowując go szczerym uśmiechem.Nie mogła uwierzy, że ją zaprosił na obiad. Inni uczniowie zaczęli wchodzić do klasy co spowodowało ,że  wyciągnęła swój zeszyt i długopis po czym spuściła głowę. Taiki i Greg spojrzeli na siebie.

Kawiarnia

Ami siedziała przy stoliku czekając na Taikiego ,który poszedł zapłacić rachunek.Nie mogła uwierzyć jak niesamowicie było z nim zjeść obiad.Czuła się przy nim  bezpiecznie i komfortowo ,ale bała się również utraty go ponownie ,więc starała się panować nad sobą, żeby się za bardzo nie angażować.
- Hej Ami- powiedział Seyia podchodząc do niej.- Co tu robisz?
- Hej Seyia. Taiki i ja właśnie skończyliśmy jeść obiad. Teraz wybieramy się do muzeum. Idziesz z nami?
- Ami!! Co ty tu robisz??- Usagi zapiszczała widząc koleżankę.Potem dopiero zauważyła Taikiego idącego w ich kierunku.- Łooooo. Jesteś na randce??- mówiła szeroko otwartymi oczami.
Taiki uśmiechnął się widząc ,że dziewczyna nie zaprzeczyła.
- A wy co tu robicie??- zapytał
-Przywieźliśmy Shingo na obiad ,a potem chcemy iść zobaczyć wystawę systemu słonecznego.- powiedział Seyia.Taiki spoglądał raz na Usagi raz na Seyie widząc wokół nich niezwykłą aurę. Seyia będąc przy niej zdawał się świecić niezwykłym blaskiem. Ona też. Ten blask był silniejszy, niż w momencie wygrania wojny z Chaosem.
- Super. To możemy iść razem. A gdzie Shingo?
- Jestem- powiedział Shingo- Możemy iść?
- Tak.- powiedziała Usagi będąc wściekła na brata. Właściwie on sam zaprosił się na obiad i wycieczkę do muzeum. Zrobił to wtedy kiedy Seyia wpadł do jej domu zapytać czy spędzi z nim dzisiejszy dzień ,ale musiała przyznać ,że jest wzruszona tym jak jej brat zaprzyjaźnił się z nim.Seyia spuścił okulary i spojrzał na Shingo po czym powiedział.
- Chodźmy Shingo. Nie zwracaj na nią uwagi. Jest zła bo nie mogła zjeść ostatniego cheeseburgera.
Shingo roześmiał się. A Usagi byłą wściekła kiedy to chłopcy jej dokuczali.Nawet wtedy ,kiedy wyszli już z kawiarni. Zawołała Ami która od razu do niej podeszła starając się ją uspokoić. Usagi z wściekłości wymachiwała rekami no i oczywiście płakała. Zawsze się tak zachowywała gdy ktoś się jej czepiał.Chłopcy tylko kręcili głowami. W chwili kiedy dotarli do muzeum Taiki i Seyia poszli kupić bilety dla całej ich gróbki.Mimo tego ,że dziewczyny i Shingo stanowczo mówili ,że sami za siebie zapłacą. Szli przez korytarz i Usagi byłą zachwycona patrząc na szkielety dinozaurów.Shingo schował się za jednym z nich po czym wyskoczył co spowodowało ,że zaczęła krzyczeć i wpadła w ramiona Seyia.
- Spokojnie króliczku. Nie w miejscu publicznym.- Seyia powiedział uśmiechając się do niej. Wszyscy się śmiali, a ona odeszła udając obrażoną.Po chwili obróciła się do niego uśmiechając się  i pokazała mu język.On wzruszył ramionami. Usagi i Seyia znaleźli się w słabo oświetlonym miejscu ,ponieważ Ami i Taiki poszli dalej oglądając z pasją dalsze eksponaty.
-Słońce jest piękne w centrum układu - powiedziała Usagi spoglądając na układ słoneczny.Seyia podszedł i stanął tuż za nią.
- Zgadzam się.Czuje z nim jakiś związek ,ale nie wiem dlaczego.- Usagi spojrzała na niego z uwaga i szepnęła.
- Seyia?
- Przepraszam króliczku. Zamyśliłem się.- uśmiechnął się do niej.- Gdzie się wszyscy podziali? Czyżby wiedzieli ,że chcesz zostać ze mną sam na sam?
-Co?- za nim zdarzyła cokolwiek powiedzieć jego twarz znalazła się kilka centymetrów od niej.
- Wciąż brakuje tej iskry w twoich oczach. Nie mogę tego znieść- powiedział tak ,że jego oddech ogrzewał jej twarz co spowodowało, że się zarumieniała i poczuła motylki w brzuchu.
- Odejdź od niej - odezwał się znajomy zimny głos.
- Haruka. Jeśli chcesz możesz się do nas przyłączyć. Chociaż ja i Usagi uważamy ,że mogłabyś zmienić nasz wspólny dzień w ruinę.- powiedział z sarkazmem.
- Masz słuchać naszych ostrzeżeń. Będziemy walczyć w razie konieczności.- powiedziała chłodno Michiru
- Jeśli tego właśnie chcecie.Tym razem nie będę takim łatwym celem jak w czasie wojny z Galaxią.
- Przestańcie!! Nie chcę żebyście walczyli z mojego powodu.- Krzyczała Usagi.
On dotknął jej ramienia i powiedział spokojnie.
-Jesteś warta tego ,ażeby walczyć o to by spędzać z tobą każdą wolną chwile.
- Wtedy my cię zabijemy- powiedział inny głos wchodzący do pomieszczenia.Była to Setsuna i Hotaru.
- Ach widzę ,że mam wszystkie czarodziejki z zewnętrznego układu słonecznego przeciwko sobie.- powiedział łagodnie-Zdumiewające jest to ,że jesteście przede wszystkim jej przyjaciółmi ,a zabraniacie jej spotykać się ze mną mimo tego ,że ona tego chce.
- Seyia one nie mają racji- Usagi powiedziała
Haruka zignorowała Usagi i przystąpiła do ataku na chłopaka.
-Nie jesteś godny na nią patrzeć nawet w naszej obecności -warknęła- Nie możesz być częścią naszego układu słonecznego. Nie jesteś godzien naszej księżniczki.
Seyia zmrużył oczy kiedy Haruka powiedziała mu to czego się obawiał. Że nie jest wystarczająco dobry dla Usagi.
- Co z Mamoru? Czy nie powinnaś być teraz z nim a nie z Seyią? - zapytała Hotaru
Wtedy usłyszeli głos Shingo.
- Dlaczego umieszczacie wartość Seyi niżej niż Mamoru.?Usagi nie jest księżniczką ,ale zasługuje na księcia jednak tym księciem nie jest Mamoru tylko Seyia!!!- odwrócił się z gniewem w stronę Hotaru.- Jak śmiesz mówić jej ,że powinna teraz być z Mamoru skoro to on poprosił naszych rodziców o rękę Usagi a gdy  się mu kazało czekać odszedł od niej i wyjechał za granice zostawiając ja samą.Nawet nie starał się o nią walczyć. Po prostu zrezygnował.
Ami i Taiki słysząc krzyki przybiegli .Wszyscy patrzyli na Usagi ,gdyż trzęsła się jak galareta słuchając słów brata.
- Wystarczy Shingo. Za dużo już powiedziałeś- Ami zwróciła się do chłopca.
Seyia objął ręką Usagi uspokajająco.
- Jak widzicie dziewczyny jest nas tutaj więcej. Dlatego też powinniście bardziej ufać Usagi.
Czarodziejki z zewnętrznego układu słonecznego widząc złość chłopca wycofały się z ataku wiedząc ,że nie mogą nic więcej przy nim powiedzieć.Hotaru spojrzała na niego jeszcze raz uważnie widząc wielka moc jaką ten chłopak posiadał ,a był zaledwie dwa lata od niej starszy.
- Seyia możesz zabrać nas do domu?- Zapytała Usagi.
- Oczywiście króliczku.

 Dom Tsukino

Shingo siedział przy stole głaskając Lune ,która leżała obok niego wpatrując się w zachód słońca.
- Nie maja prawa traktować cie w ten sposób Seyia- powiedział.  Seyia który siedział obok niego spuścił głowę delikatnie się uśmiechając.
- Już dobrze Shingo.Te dziewczyny są bliskimi przyjaciółkami twojej siostry i chcą dla niej tego co najlepsze. Boją się ,że mogę ją skrzywdzić dlatego starają się trzymać ja z dala ode mnie.
- Ja uważam ,że nie byłbyś zdolny do skrzywdzenia mojej siostry. - powiedział chłopak patrząc Seyi w oczy. On spojrzał uważnie na chłopca.
- Nie nigdy bym jej nie skrzywdził umyślnie.
Shingo skinął głową ze zrozumieniem.Cisza została przerwana przez dzwonek telefonu. Usagi podniosła słuchawkę  obok drzwi dlatego tez mogli usłyszeć o czym i z kim rozmawia.
- Mamoru. Tak się ciesze. Czy dostałeś mój list?-była cicho gdy odpowiadał- Powinien dotrzeć  do ciebie lada dzień. Jak się masz?
Seyia słyszał jak się cieszyła kiedy z nim rozmawiała. Starał się nie okazywać swojego bólu serca słuchając tego.
Kilka minut tylko Mamoru mówił ,a ona tylko słuchała nie mówiąc nic. Kiedy mówiła kolejny raz jej głos już nie był taki radosny jak na początku.
- Mamoru nie odkładaj słuchawki jeszcze. Nie chcesz wiedzie co u mnie?- zatrzymała się znowu. Seyia  widział że zaczyna znowu płakać.Luna wstała i podeszła do niej.
- Staram się ,ale to bardzo trudne i nie jestem egoistką. Nie nazywaj mnie tak. Ja chcę abyś był szczęśliwy.
Seyia zacisną zęby bo miał straszna ochotę wziąć jej telefon i nawrzeszczeć na Chibe. Spojrzał w dół na Shingo widząc ,że chłopcem targają negatywne emocje.Seyia ścisnął go za ramię. Chłopak skinął głowom w celu wzajemnego zrozumienia między nimi.
- Zawsze to samo musisz kończyć bo Kate na ciebie czeka- zdenerwowała się. Po chwili był tylko sygnał ,a ona wyszeptała do słuchawki.- Kocham cię.
Odłożyła telefon. Stała jak słup wpatrywać się w niego przez dłuższą chwile. Shingo spojrzał na Seyie oczami pełnymi nienawiści do Mamoru za to ,że zadaje taki ból jego siostrze.
- Seyia muszę się wylądować. Idę pograć w piłkę nożną. Powiedz mamie i tacie ,że niedługo wrócę.- Seyia skinął głowom a Shingo wyszedł pełen złości. Seyia pozostał na miejscu. Usagi weszła do pokoju i usiadła obok niego nie mówiąc nic.
- Łzy do ciebie nie pasują króliczku.
Odwróciła się i spojrzała na niego wiedząc ,że złamała mu serce. Luna położyła się na jej kolanach.
- Wszystko było dobrze dopóki tydzień przed wyjazdem ,poprosił moich rodziców o moją rękę.-Zatrzymała się na chwile spoglądając na Lune ,która przytaknęła aby mówiła dalej.- Moi rodzice odmówili ,a ja nie chciałam robić nic wbrew ich woli. Nie powiedzieli ,że nie zgadzają się wcale.Powiedzieli ,że będziemy mogli się pobrać w momencie kiedy skończę liceum i przynajmniej jeden rok studiów. Powodem odmowy było również to ,że nie było go przez rok czasu ,a ja nie mogłam im powiedzieć prawdy co się  wydarzyło. Mamoru bardzo to zabolało że odmówili mu i od tamtej pory między nami jest napięta sytuacja.
Przestała mówić ,a jej oczy były przepełnione łzami na sama myśl o ich kłótni.
- Pewnej nocy powiedział mi ,że chce znowu zacząć studia w Harvardzie. Prosiłam go żeby nie jechał. Żeby nie zostawiał mnie znowu.Miałam wrażenie ,że kiedy wyjedzie już nigdy nie będzie tak samo między nami.Teraz myślę że miałam racje. On tam kogoś ma. Kogoś kto jest dla niego ważniejszy niż ja.- płakała. Seyia przyciągnął ja do swojej piersi. Przytulając ją czuł jak jego bluzka jest mokra od jej łez. Tak bardzo chciał jej powiedzieć ,że jest ktoś kto chciałby żeby była jego księżniczką.

1 komentarz: