poniedziałek, 6 września 2010

Rozdział V

Świątynia Rei

-Wciąż nie mogę uwierzy ,że wrócili-powiedziała Rei zamiatając ganek z brudu.
-Wiedząc ,że są tutaj czuje się jak gdyby nigdy nas nie opuścili- dodała Maco
-Tak. Ami jak było z Taikim wczoraj?- zapytała z diabelnym wyrazem twarzy Rei.
- Myślę ,że dobrze- zarumienił się dziewczyna.-Rozmawialiśmy godzinami ,aż nie zjawili się Yaten i Seyia mówiąc ,że mają coś do załatwienia.
- Brzmi nieźle-  powiedziała Maco widząc szczęśliwy wyraz twarzy koleżanki kiedy mówiła o chłopcu.
- A gdzie jest Minaco- zapytała Ami starając się zmienić temat.
- Chyba gra w siatkówkę- odpowiedziała Rei
- Aha. Myślałam że będzie z Yatenem- powiedziała Ami w zamyśleniu.
- Wiem.Myślałam ,że tych dwoje będzie spędzać dzisiejszy dzień razem szczególnie ,że dwa dni temu nie mogli od siebie oderwać wzroku.- powiedziała Rei odchylając głowę na bok tak jakby to miało dać jej odpowiedź dlaczego nie spotkali się jeszcze na prywatnym spotkaniu tylko we dwoje skoro przed dwoma dniami byli sobą tak zafascynowani.
- Ledwo było słychać o czym rozmawiali  między sobą. Tak się zapatrzyli na siebie ,a jak się rumienili.- dodała Maco
- Ami dzwoniłam wczoraj do ciebie wieczorem? Gdzie byłaś z Taikim?? - zapytała z ciekawością Rei
Ami spuściła głowę i jeszcze bardziej zrobiła się czerwona.
-No faktycznie mnie nie było. Byłam u Grega.
- Co???? - Maco i Rei krzyknęły jednocześnie.
- Tak. Taiki i ja wpadliśmy na niego w sklepie ,gdy byliśmy na zakupach dla Usagi. Zadzwonił do mnie wieczorem więc umówiliśmy się na spotkanie wczoraj po południu .- powiedziała starając się uniknąć szeroko wpatrzonych w nią  oczu koleżanek .
- Ami. Dwóch facetów na raz? Kto by pomyślał?- Maco powiedziała zdumiona.
- Za dużo nauki i to są teraz tego skutki- dodała Rei. Ami tylko przewróciła oczami.
- Nie należę do osób które umawiają się z dwoma chłopcami na raz. Oboje są moimi przyjaciółmi. Żaden z nich nie dał mi odczuć ,że między nami mogło by być coś więcej. Chociaż chciałabym ,żeby Taiki to zrobił.
Maco złapała ją pocieszająco za ramie.
- Jestem pewna ,że Taiki bardzo cie lubi. Tylko musisz uzbroić się w cierpliwość. Choć jest gwiazdą jego podejście sugeruje ,że naprawdę coś do ciebie czuje.
- Może jutro się z nim zobaczę. - uśmiechnęła się Ami.
- Dobry pomysł a teraz chodźmy coś zjeść jestem głodna.- powiedziała Rei.

Szkoła ( sala gimnastyczna)

- Uff. Jame  pokonam cię.- Minaco mówiła uśmiechając się do przystojnego chłopaka stojącego po drugiej stronie siatki. Chłopak uśmiechnął się do niej i odpowiedział.
- Skoro tak uważasz.
- Choć zrobimy sobie przerwę ,a potem jeszcze jedna runda.- Minaco mrugała do przystojnego chłopaka ,który był kapitanem ich drużyny siatkowej ,kiedy to do niej podszedł.
- Mam lepszy pomysł leniu. Gramy jeszcze jedną rundę, a potem zapraszam cie na coś zimnego do picia.- odpowiedział jej słodko się do niej uśmiechając.
- Hmmm.... Decyzja decyzja. Dobrze.
Oboje grali z wielkim zapałem i uporem.Odbijali i przesuwali się przed siatką do granic swoich możliwości. Kiedy już skończyli podali sobie ręce z uznaniem. Potem Minaco powiedziała.
- Idę wziąśc szybki prysznic i liczę na to ,że będziesz gotowy by zabrać mnie na obiecany zimny napój.
Chłopak uśmiechnął się po czym skierował się w kierunku szatni chłopców w celu wzięcia prysznica.
- Jutro znowu będziemy grac kolejne cztery zestawy.
- Niech będzie.- odpowiedziała po czym poszła w kierunku szatni dziewcząt. Ściągła z siebie spocone ubranie i weszła pod prysznic. Szybko się wysuszyła uczesała swoje włosy i na ciągła na siebie świeże ubranie. Jak weszła do przedpokoju myśląc ,że zobaczy tam Jemego zauważyła ,że stał tam Yaten. Chłopak wiedział ,że wciągu tygodnia Minaco grała w siatkówkę, gdyż Haruka pracowała z kapitanem jej drużyny. Yaten chciał z nią porozmawiać. Wciągu ostatnich dni mu się to nie udawało ,a chciał wiedzieć czy to co kiedyś do niego czuła jest nadal aktualne. Kiedy usłyszał swoje imię serce mu stanęło. Zaczął  się zastanawiać czy to był dobry pomysł żeby tu dzisiaj przyjść.
- Cześć Minaco...
- Co cię tu dzisiaj sprowadza?- zapytała niepewnie. Zastanawiała się dlaczego jej ukochany stoi tutaj przed nią.
- No hmm.... Szczerze.. hmmm to ja przyszedłem do ciebie. Usłyszałem jak mówiłaś Haruce ,że trenujesz tu wciągu tygodnia ,wiec pomyślałem, że cię tu zastane dzisiaj. Ostatnio nie było okazji do tego abyśmy mogli spokojnie porozmawiać i miałem nadziej że może dzisiaj eee...- głos mu się zacinał i za nim zdążył dokończyć ktoś inny się odezwał.
- Dobra. Gotowa? To chodźmy na ten zimny napój. - Jame wyszedł z męskiej szatni.
- Widzę ,że masz już jakieś plany na dzisiaj. Przepraszam.- powiedział Yaten i odszedł.
- Yaten!!! - krzyknęła za nim ,ale jego już nie było. Zacisnęła pięści- Ty źle to zrozumiałeś.- szepnęła.
- To co idziemy?- zapytał Jeme obejmując ją ramieniem.- On przesadza. Przejdzie mu.
- Tak myślisz?
- Cóż jeśli nie zostaję ci  jeszcze ja- mrugnął do nie z uśmiechem
Minaco roześmiała się i wyszła z Jemeym ze szkoły ,który nadal ją obejmował jedną ręką. Nie zauważyła ,że Yaten stał za drzewem i ich obserwował.

Dom Tsukino.

Usagi wyszła z łazienki. Długie godziny jakie spędziła w kąpieli uczyniły cud dla jej duszy. Czuła się bardziej żywa. Idąc sobie przez korytarz nuciła sobie jakąś melodie. Miała wejść do swojego pokoju gdy usłyszała rozmowę między jej rodzicami.
- Ken, bardzo lubię tego młodego człowieka.Mam nadzieje ,że będzie nas częściej odwiedzał.- powiedziała Ikuko
- Zgadzam się z tobą Ikuko. Myślałem ,że to będzie totalny snob ,a on tak bez problemu zabrał naszego syna żeby pograć  z nim w kosza. Był też bardzo uprzejmy prosząc o pozwolenie ,żeby zabrać Usagi na kolacje.-powiedział z aprobatą.
Usagi po cichu weszła do swojego pokoju.  Nie mogła uwierzyć, że Seyia zaprosił jej brata do grania z nim w koszykówkę. Miał jeszcze tyle zajęć. Koncerty i nadrabianie zaległości ze szkoły.W końcu nie było ich od ponad trzech miesięcy. Nie miała czasu dalej myśleć bo zadzwonił telefon.
- Halo.
- Cześć Usako.- powiedział cicho męski głos.
-Mamoru!!- ucieszyła się.
- Tak to ja. Jak się masz?
- Dobrze. Właśnie się wykąpałam ,a ty jak się masz?
- Dobrze właśnie się obudziłem i pomyślałem ,że zadzwonię. Co ostatnio robiłaś?
- Spotkałam się z kilkoma starymi znajomymi ,którzy byli po za miastem. Byłam na lanchu z Naru i Umino.W trójkę wybieramy się do kina w ten weekend ,a dzisiaj na kolacje.
- Oooo. Widze ,że byłaś zajęta. Prawdopodobnie nie miałaś nawet czasu za mną potęsknić- dokuczał jej.
- Mamoru głupoty gadasz. Bardzo za tobą tęsknie. Chciałabym żebyś nigdzie nie pojechał ,żebyś był tutaj ze mną.
- Rozmawialiśmy już o tym. Będziesz musiała jakoś to przetrwać.Nie mam zbyt dużo czasu. Razem z Kate mamy mnóstwo pracy.
- Kate?- zapytała
- Tak. to mój partner do badań w laboratorium. W każdym razie nie mogę już dłużej rozmawiać. Chciałem tylko usłyszeć twój głos. Zadzwonię może w przyszłym tygodniu. Kocham cię.
Usagi była przez chwile cicho za nim udzieliła odpowiedzi.
- Ja też cię kocham.- Ale było już za późno. Odłożył słuchawkę. Usagi odłożyła telefon i przez dłuższa chwile wpatrywała się w niego."Musi by bardzo zajęty skoro rozmawiał ze mną tak krótko". Uśmiechnęła się ,ale zadzwonił co znaczy ,że myśli o niej. Podeszła do szafy aby wybrać sukienkę która ubierze na kolacje z Seyią. Zdała sobie sprawę ,że celowo nie powiedziała mu ,że to właśnie z Seyią idzie dzisiaj na kolacje.

Dwie godziny póżniej

Usagi usłyszała wołanie mamy na schodach.Która mówiła ,że Seyia na nią czeka. Zaczęła powoli schodzić ze schodów kiedy usłyszała jak on przeprasza jej rodziców.
- Bardzo państwa przepraszam ,że zabrałem Shingo do mojego apartamentu abyśmy mogli pograć w koszykówkę na moim prywatnym boisku.
Ken kręcił głową rozbawiony a Ikuko cicho chichotała kiedy powiedziała.
- Seyia jesteś bardzo uprzejmy. Nie ma problemu ,że zabrałeś go do swojego apartamentu. Pozwoliliśmy żeby z tobą pograł ponieważ uważamy, że jesteś godny naszego zaufania.
- Jesteśmy ci wdzięczni za troskę o nas jako rodziców. W przyszłości będziesz bardzo dobrym ojcem- dodał Ken.
Seyia się zarumienił zastanawiając się co by powiedzieli na to ,że na innej planecie jest kobietą.
- Dziękuję bardzo ,ale nie śpieszę się z tym najpierw chciałbym skończyć szkołę a potem studia.Po za tym muszę grac koncerty i nie miał bym nic przeciwko w graniu w filmach i może jakieś musicale.
 Usagi weszła do salonu kiedy to brat ją zauważył.
- Siostra Seyia zabrał mnie do siebie ,żeby pograć ze mną w koszykówkę. Graliśmy tak długo że nie miał zbyt czasu na to żeby się przygotować na kolację z tobą więc podczas kiedy ona poszedł się szybko opożądzi Taiki i Yaten pokazywali mi mieszkanie.
- To chyba dobrze.-odpowiedziała
- Miło cie widzieć króliczku wykąpaną i uczesaną - mrugnął do niej.Usagi zacisnęła pięści z frustracji- obiecuje odprowadzić ją do domu o stosownej godzinie- zwrócił się do rodziców..
Usagi na zmiane otwierała i zamykała usta chcąc coś powiedzieć ale nie dopuszczono ją do głosu.Wpatrywała się w twarze uśmiechniętych rodziców.
- Ach to lato-zaczął Ken-Dzieci bawcie się dobrze.Usagi zobaczymy się na śniadaniu.
Usagi uściskała oboje rodziców po czy skierowała się do drzwi ,gdzie Seyia już trzymał dla niej otwarte.Mama  krzyknęła jeszcze za nimi zapraszając go jutro na śniadanie. Usagi myślała ,że będzie na nich czeka samochód zespołu Trzy Gwiazdy ,ale zamiast tego zobaczyła konną dorożkę.
- Seyia to dla nas?- zapytała zachwycona.
- Hmmm myślę, że jeszcze jakaś inna para idzie dzisiejszego wieczora na randkę.- odpowiedział.
- Oh naprawdę- rzekła zrezygnowana rozglądając się za inna parą.
Seyia poklepał ja po głowie.
- Żartowałem króliczku.
-Wrrrr Seyia- zdenerwowała się ale szybko jej minęło kiedy pomógł jej wsiąść do powozu.Wzięła go za rękę i wsiadła do powozu ,a on zaraz za nią. Skinął na kierowcę aby ruszył.Rozgadała się po mieście pełna pozytywnych emocji. Słonce dopiero zachodziło więc wyglądało  naprawdę pięknie. Jak na nią przystało nie uniknęła odgłosów zachwycenia " OHH AHHHH"
- Króliczku nigdy wcześniej nie widziałaś tej ulicy czy jak?- zapytał rozbawiony chłopak.
- Hmm???
- Nieważne,ciesze się ,że dobrze się bawisz Króliczku- powiedział z uśmiechem.
Powóź się zatrzymał. Chłopak zeskoczył z niego i pomógł dziewczynie wysiąść.Następnie podziękował kierowcy i zapłacił za usługę.Usagi rozglądała się gdy zdała sobie sprawę ,że byli przed najlepszą restauracją w Tokio.
- Seyia. Ta restauracja. Tu nie jest możliwe uzyskanie rezerwacji.
- Króliczku zapomniałaś już jaki ja jestem fajny? Każdy mnie chce w swojej restauracji. To dobry biznes.- Powiedział uśmiechając się diabolicznie ,że jego arogancja rosłą z chwili na chwile.
- Seyia jest mnóstwo facetów którzy są dużo popularniejsi od ciebie.
Na co chłopak się roześmiał i szepnął jej do ucha.
- A tak przy okazji wyglądasz zabójczo seksownie w tej zielonej  sukience.
Otworzyła buzie żeby mu odpowiedzieć, ale jego już nie było. Stał przed wejściem otwierając przed nią drzwi. Wchodząc do środka pokazała mu język gdy się do niej uśmiechał.Usiedli niedaleko okna tak ,że Usagi miała widok na idących ludzi koło restauracji.
- To miejsce jest niesamowite- powiedziała
- Tak wiem. Jak ja. - powiedział zadzierając głowę w bok śmiejąc się jak do kamery..
- Oj. To nie ma końca.-powiedziała kiedy to kelner podszedł przyjąć ich zamówienie. Rozmawiali o odbudowie planety Kinmoku kiedy to spojrzała w stronę okna i spadła z krzesła.
- Króliczku...-  powiedział nie wiedząc co się stało.
- Mamy osobisty Fun Club.- powiedziała wracając na miejsce i pokazując mu okno. Chłopak spojrzał w stronę okna gdzie zobaczył przyklejone do szyby twarze Maco i Rei co go zmusiło do śmiechu.
- Myślisz ,że chcą do nas dołączyć? - zapytał
- Nie. one są po prostu zbyt wścibskie. Zastanawiam się jak tu trafiły za nami?

Po za restauracją

Rei pomagała wstać Maco gdy to głos żeński zmusił ją do puszczenia reki dziewczyny co spowodowało,
że dziewczyna znowu znalazła się na ziemi.
- Cześć Haruka i Michiru.
Haruka pomogła wstac Maco z ziemi. Po czym spojrzała badawczo na wszystkie cztery koleżanki.
- Co wy tutaj robicie?
Minaco chciała odpowiedzieć kiedy Ami nadepnęła ją na stopę.
- My tylko przechodziliśmy ,żeby zobaczyć ta nową restaurację.
Michiru przechyliła głowę na bok wiedząc ,że Ami nie była do końca szczera.
- No Haruka chodźmy tam na kolację. Pogadamy później.
Ami chwyciła rękę Michiru.
- Nie chcecie iść z nami coś zjeść?
Haruka Usmiechneła sie.
- Nie tym razem. Sory dziewczyny.
Dziewczyny patrzyły zaniepokojone na koleżanki ,które wchodziły do restauracji.
- Niedobrze. Nie będą zadowolone widząc Seyie i Usagi razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz