niedziela, 5 września 2010

Rozdział III

Czarodziejka Swobody weszła do świątyni gdzie była już Czarodziejka Ocalenia, która obserwowała wszystko z wielką uwagą.Nagle weszła takze czarodziejka Walki, gdzie od razu została zaatakowana przez Swobode.
-To ty jesteś powodem dzisiejszego spodkania Walko.
Ona tylko zmrużyła oczy i odpowiedziała na atak koleżanki.
-Nie byłam świadoma tego. Rozmawiałam z ksiezniczką już wczesniej dzisiejszego dnia , a ona kazała mi przyjść tutaj wieczorem.
- Właściwie, wszyscy jesteśmy częścią tego całego zamieszania. Dlatego was wezwałam - powiedziała Księżniczka . Trzy gwiazdy skłoniły się nisko widząc ją wchodzącą do świątyni.Spojrzała promiennie na księżyc ,który świecił w jej okno jednak jej twarz była całkowicie poważna.
- Czy mogę zapytać dlaczego nas tu dzisiaj wezwałaś?- zapytała Czarodziejka Ocalenia.
Ksieżniczka Kakyuu spojrzała na każdą z nich badawczo za nim udzieliła odpowiedzi.
- Czyż nie kłóciłyście sie między sobą?- wszystkie trzy spuściły  głowy rumieniac sie ze wstydu ,że ich Księżniczka wie o ich nieporozumieniach.
- Mówiłam Walko. To twoja wina!-powiedziała Czarodziejka Ocalenia. Ta zaś podniosłą głowe i warknęła.
- Moja wina. Myslisz, że wszystko co złe  to jest moją winą?Jesteś jedyną osobą ,która nie rozumie co ja czuje!- Ksieżniczka  podniosła rekę aby zamilkły.
- To nie jest wina jednej osoby. O co chodzi z tymi uczuciami Walko?
Czarodziejka odwróciła oczy spoglądając na ksiezniczke. Wstyd jej było ,że tak wiele przed nią ujawniła.
- To nic Ksieżniczko. Obiecuje już nie kłócic sie z moimi towarzyszkami.- Ksieżniczka spojrzała na nią z gniewem.
- Ja nie lubię być okłamywana przez moje obrończynie Czarodziejko Walki.
Zrobiła krok do tyłu widząc gniew w oczach swojej władczyni.
- Walko nie możesz udawać, że twoje serce jest tutaj  na Kinmoku, ponieważ nie jest.Twoje serce zostało na Ziemi wraz z Czarodziejką z Ksieżyca.-  Chciała coś powiedzieć, ale wyręczyła ją Czarodziejka Ocalenia.
- Tak Księżniczko.Są to uczucia ,które oddalają nas od siebie od powrotu tutaj na Kinmoku. Czarodziejka Walki nie jest wstanie zapomnieć o tamtym życiu co jest powodem wszystkich naszych sporów.- Na te słowa Swoboda tylko przytaknęła.W księżniczce złość narastała. Wstała i położyła rękę na ramieniu Czarodziejki Ocalenia i powiedziała.
-Wami także targają sprzeczne uczucia, co również powoduje nieporozumienie.- Swoboda i Ocalenie spojrzły na siebie porozumiewawczo ,ale Walka była tą która odpowiedziała.
-Masz racje Księżniczko ,ale nasze uczucia w stosunku do osób na planecie ziemia nie powinny mieć żadnego znaczenia.
- Co byś zrobiła gdybyś mogła ponownie zostać Seyia Kou i wrócić na tamta planetę?- Czarodziejce spłynęła łza z prawego oka.
- Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie ,gdyż brzmiałabym jak zdrajca naszej Księżniczki.- Ona na te słowa uśmiechnęła się.
- Moje drogie. Przemieżyłyście całą galaktykę ,aby odnaleźć mnie i uchronić przed atakiem Galaxi.Pożniej zostawiłyście ukochane osoby aby wrócić tutaj ze mną.Nigdy nie wątpiłam w waszą miłość i oddanie w stosunku do mojej osoby, ale jako wasza przyjaciółka pragnę by wasze marzenia się spełniły.
- Ksieżniczko! Co ty mówisz?-zapytała zaskoczona Czarodziejka Ocalenia.Twarz Księżniczki spoważniała i dlatego miały watpliwości co chciała im teraz powiedziec.
- Jutro wracacie  na ziemie. Zostaniecie tam miesiąc ,a może kilka aż wasze serca wskażą gdzie jest wasze miejsce tu czy tam.-Walka wpatrzona w księżniczkę z zdumieniem spuściła głowę.
-Ksiezniczko bez względu na moje szczeście nie mogę być szczęśliwa nie wiedząc czy jesteś bezpieczna.- na co przyjaciólki przytaknęły.
- Oczywiście. Pod koniec wizyty na Ziemi zdecydujecie o tym czy tam zostaniecie jeśli tak to będzie trzeba znaleźć odpowiednie osoby na wasze miejsce.Chciałabym również żebyście wróciły do śpiewania jako zespół Trzy Gwiazdy.
Czarodziejki zgodnie skinęły głowami po czym ukłoniły się przed księżniczką i wyszli z świątyni w kierunku swoich pokoi ,ażeby odpocząć przed jutrzejszą podróżą.Czarodziejka Walki skierowała głowę w kierunku gwiazd. Może nie było jeszcze za późno, może jej marzenie się spełni.

Planeta Ziemia

Na lotniusku panował wielki tłok. Usagi próbowała przecisnąć się przez tłum ludzi ,ażeby dostać się do Mamoru.W końcu zatrzymała  sie przd bramą ,gdzie on już na nią czekał.
- Staraj się nie być taka smutna Usako. Wszystko bedzie dobrze- powiedział delikatnie wycierjąc łzy z jej twarzy.
-Wiem ,że jest to egoistyczne ,ale prosze cię nie odchodż.Nie mogę pozbyc sie tego uczucia ,że jeśli zostawisz mnie teraz nigdy nie odnajdziemy drogi powrotnej do siebie.- Mówiła przez łzy patrzac na niego swoimi dużymi niebieskimi oczami.
- Usako.Przeszliśmy tak wiele razem. Wróce. Nie bedzie tak jak ostatnio.Galaxia nie ma zamiaru odebrac mi życia. Zaraz po dotarciu na miejsce zadzwonie do ciebie. Możemy do siebie pisac najlepiej przez email.
Ona oparła się głowom o niego.
- Przykro mi Mamoru ,ale nie moge sie pozbyc tego uczucia.  Wiem ,że mam racje.- on usmiechnał sie do niej łagodnie.
- Czyż ostatniej nocy nie pokazałem ci naszą miłość ,która przetrwa wszystko? Jesteśmy jednością ,ale teraz muszę już iść.- pocałował jej usta delikatnie i odszedł.Usagi czuła jak nogi się pod nią uginają na myśl o tym ,że go tak długo nie zobaczy.
- Mamoru!!! Kocham Cie!!-ale nie było już go widać w zgiełku tłumu.Spościła głowę i zaczeła odchodzić gdy poczuła ,że na kogoś wpadła.
-Przykro mi nie patrzyłam gdzie idę.- wymamrotała przez łzy.Osoba ta chwyciła ja uspokajająco za ramie.
- Kociątko. Gdzie są wszyscy? Dlaczego nie ma ich tu z toba?-powiedziała Haruka- Nie powinnaś być tutaj sama kociaku.
- Oh Haruka.Nie chce obciążać moimi troskami zadnej z nich. One mają swoje marzenia. Nie powinny sie o mnie zamartwiac na zmiane.
- Choć Usagi. Zaprowadzę cię do domu.-wzięła ją za rękę i wyprowadziła z lotniska ,po czym pomogła jej wsiąść do samochodu.Haruka usiadła za kierownica i spojrzała badawczo na swoją księżniczkę. Michiru też była w aucie i wiedziała ,że Haruka ma zamiar jechać do świątyni Rei.
- Haruka dlaczego tu jesteśmy?-Dziewczyna zadała pytanie gdy zatrzymały się przy Świątyni Rei.- Myślałam, że wyraziłam się jasno ,że nie chcę nikogo obciążać.
Haruka zignorowała pytanie obchodząc samochód dookoła ,ażeby pomóż Usagi z niego wyjść.
- Ksiezniczko twoje cierpienie jest naszym i zawsze tak bedzie- powiedziała.Usagi spóściła głowe.
- Jestem wam bardzo wdzięczna za wsparcie ,ale czuje ,że powinnam nauczy się sama rozwiązywać swoje problemy.- Mówiła wchodząc do świątyni Wtedy usłyszała karcenie.
-Usagi-chan zawsze bedziemy tu dla ciebie. Jestes naszą przyjaciółka.-dziewczyna spojrzała na osobe która do niej mówiła i zobaczyła Rei stojąca przed nią z rekami na biodrach.
- Rei??- z nia weszły zaś Haruka i Michiru.
- Księżniczko tym razem będzie inaczej. Będziemy się trzymać bliżej ciebie żebyś pod nie obecność Mamoru nie czuła się taka samotna jak ostatnio- powiedziała Michiru.
- Wszyscy jesteśmy tu dla ciebie- dodała, Ami która stała z prawej strony.
-Wszyscy... i...- dziewczynie swobodnie spływały łzy z oczu.Wtedy za Rei wyszła Luna.
- Już dobrze Usagi. Wszystko będzie dobrze.

Następnego dnia.

Usagi Obudziła sie rano z popuchnietymi oczami,gdyż całą noc przepłakała.Usłyszała pukanie do drzwi od jej pokoju ,a gdy nie odpowiedziała jej brat zapytał.
-Siostra wszystko w porzatku?- Ona obróciła się plecami do drzwi ,żeby nikt nie zobaczył jej oczu.
-Tak Shingo. Wszystko jest dobrze.- Shingo wiedział ,że go okłamywała ,gdyż słyszał jej płacz wciągu nocy.Chciał wtedy do niej iść, ale gdy wyszedł z pokoju zobaczył matkę, która stała w korytarzu zalana łzami z powodu cierpienia córki. Pokiwała mu ,żeby tam nie wchodził.Usagi potrzebowała sie wypłakac w samotności.Wtedy on wrócił spowrotem do łóżka zaciskając pieści ,że nie może pomóc siostrze ukoic jej bólu. Nie był wstanie odpowiedziec na pytanie czy naprawde czuła sie już lepiej.
- Mama powiedziała ,że sniadanie juz gotowe.- Krzyknął przez drzwi.
- Nie jestem głodna- odpowiedziała mu ,gdy łzy znów zaczeły spływa z jej oczu.Shingo otworzył drzwi i Usiadł koło niej na łóżku. Spojrzała na niego ,a on widział wielki ból w jej oczach.
-Siostra powiedz mi co jest nie tak?- oparła sie o jego ramie i odpowiedziała.
-Mamoru wyjechał wczoraj do Ameryki.
- Co? Znowu cie zostawił? - zezłościł się chłopak.
-Chciał skończyć studia ,które wcześniej zostały przerwane.
- Nie nalezy go bronic- odezwał sie głos w drzwiach. To był ojciec Usagi Ken.-Może on miec swoje powody ,ale jako ojciec dziewczyny którą prosił o rękę ,a  gdy kazałem mu  poczekac to wyjeżdża. Nie moge wybaczyć takiemu czlowiekowi.
- Tato prosze- Usagi płakała a Shingo scisnął ją pocieszająco za ramie.
- Ona  ma racje Ken.Shingo ty i ojciec marsz na śniadanie.Chce porozmawiac z córką sama.- Ikuko powiedziała surowo nie pozostawiając mężczyzną innego wyjścia jak tylko ja posłuchac.Shingo objoł siostre i wyszedł z pokoju. Ikuko zamkneła drzwi po czym usiadła obok Usagi czule głaskając jej długie złote włosy.
- Wiem ,że to bardzo boli ,ale musisz pamietac ,że Mamoru nie jest jedyną osoba na tym świecie która cię kocha.
- Wiem ,ale nie mogę sie pozbyc tego uczucia, że coś straciłam nawet jesli on uważa ,że przesadzam.
-Trzeba miec wiare w sercu ,że wszystko będzie tak jak powinno być.- Ikuko scisnęła reke córki-Teraz idż wziąśc prysznic i przyjdż przynajmniej napic sie soku.
Usagi skinęła głowom i otarła łzy z oczu.Spojrzała na zdjęcie na półce obok jej łóżka i uśmiechnęła się do siebie. O tej porze powinien być już w Nowym Yorku i jechać autobusem do Harvadu.

Harvard

Mamoru wysiadł z autobusu i spoglądał na mapę ,którą trzymał w rekach.Ruszył w kierunku uniwersytetu ciągnąc za sobą bagaż. Miał zgłosić się do biura profesora Richardsona.Zatrzymał studenta wychodzącego z budynku i zapytał o biuro profesora. Ten zas go pokierował na co męzczyzna podziękował i skierował się tam gdzie mu powiedziano.Stanął przed drewnianymi drzwiami ,gdzie na szkle było wypisane  nazwisko dr Richardson.
- Prosze wejśc- odpowiedział głos na pukanie. Mamoru otwierając drzwi zobaczył starszego pana z siwymi włosami ,który był wtrakcie czytania jakiejś ksiązki.
- Ty napewno musisz byc Mamoru Chiba. Bardzo mi miło jestem profesor Felix Richardson szef działu  nauki na uniwersytecie w Harvardzie.
- Bardzo mi miło profesorze. Przepraszam za to co sie wydarzyło zeszłego roku i dziekuje za drugą szansę.- powiedział wyciagając do niego rękę ,ażeby sie przywitac.Dr. Richardson machnoł ręką na te przeprosiny.
-Mamoru rozmawialiśmy juz o tym przez telefon. Jestes bardzo młodym inteligentnym człowiekiem ,ale musisz mieć świadomość, że to będzie ciężka intensywna praca. Nie będziesz miał czasu na nic innego jak na badania naukowe i prace domowe.Jesli chcesz odnieśc sukces to musi być to twoim głównym celem. Rozumiesz?
Mamoru skinął głowom zdecydowany odnieśc sukces za wszelką cene.
- Rozumiem doktorze i obiecuję nie zawiesc pana zaufania.
- W taki razie dobrze ,a teraz choc poznać swojego partnera do badań naukowych. Przyjechała dzisiaj rano.
Przeszli przez korytarz gdy dotarli do właściwych drzwi dr. Richardson je otworzył i zaptał
- Kate jesteś tu?
- Tak doktorze jestem tutaj.
Mamoru odwrócił głowe w stronę z którego usłyszał głos i uderzył go widok pięknej kobiety. Jej długie czerwone włosy zawinete  w kok ,a za uchem trzymała ołówek. Miała na sobie również okulary ochrone ,które usuneła gdy doktor zwrócił sie do niej ponownie.
- Kate to Mamoru. Mamory to Kate. Od dziś będziecie ściśle współpracować ze soba przez całe lato. Kate Mamoru ma pokój z łazienką obok twojego. Możesz mu pokazać gdzie to jest?
- Oczywiście to będzie dla mnie wielka przyjemnośc - odpowiedziała uśmiechając sie serdecznie do dwóch mężczyzn stojących przed nią.

Tokio

Usagi czuła się jak by była pod wpływem narotyków schodząc w dół ulicy. Chciała spodkac się z dziewczynami na uczelni aby usłyszec jak Rei i Minaco beda śpiewać, gdyż w okresie letnim był tam program dla osób ,które chciały profesjonalnie śpiewać. Dwie osoby tam miały naprawde piekne głosy. Usagi naprawdę czuła sie dużo lepiej słuchając ich śpiewania. Podniosła głowę, gdy usłyszała ,że wołają ją Ami i Maco.
- Jak sie czujesz dzisiaj?- zapytała Maco widząc ,że nie najlepiej wyglądała.
- Czuję się trochę lepiej po rozmowie z moją mamą dzisiaj rano.- odpowiedziała. Matka jej przypomniała jak ważne jest to ,żeby mieć wiarę ,że jej marzenia się spełnią.
- Jestem szczęśliwa słysząc to. Jesteście gotowe??- powiedziała Ami uśmiechając się zachęcajaco do koleżanek.
- Jestem taka podekscytowana. Nie mogę się doczekać, ażeby usłyszeć nasze przyjaciółki jak śpiewają. Jest to spełnienie ich marzeń biorąc udział w tym programie.- Usagi powiedziała śmiejąc się tak naprawdę pierwszy raz tego dnia.
- Musimy sie pospieszy bo sie spóżnimy i co gorsza nie bedzie dla nas wolnych miejsc.

Minaco i Rei pomachły przyjaciółką ze sceny. Wszyscy się uciszyli kiedy to lider tego progrmu wyszedł na scenę.
- Mam dla was bardzo ekscytującą wiadomość . Trzy Gwiazdy wracają na scenę muzyczną i są tu dzisiaj z nami.
"Co? " Wszystkie dziewczyny w pomieszczeniu zaczęły piszczeć  z radości. Czarodziejki spojrzały na siebie z zaniepokojeniem: Trzy gwiazdy wróciły, co to może oznaczać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz