poniedziałek, 6 września 2010

Rozdział IV

- Seyia. Co się z tobą dzieje? Nie cieszysz się z powrotu?- zapytał zaniepokojony Taiki widząc, że przyjaciel jest nerwowy.
- Nie Taiki to nie o to chodzi. Denerwuję się z powodu tego, że znowu będziemy śpiewać.- odpowiedział chłopak z niebieskimi zamyślonymi oczami. Wcześniej śpiewali ażeby odnaleźć swoją księżniczkę, a teraz żeby dowiedzieć się gdzie należą ich serca.
- Czy myślicie ,że z księżniczką wszystko w początku? W końcu została sama na tej planecie.- zapytał Yaten. Taiki gładził brodę przez chwile  ,po czym odpowiedział przyjacielowi.
-Tak wierze, że jest bezpieczna. W końcu także wróciła na ziemie , ale tylko po to, żeby się uczyć ziemskiej kultury  i historii. Chce się stać jeszcze lepszym władcą. Gdyby groziło jej jakieś niebezpieczeństwo nie było by nas teraz tutaj.
- Myślę ,że masz racje Taiki.- skinął Yaten w porozumieniu.
- Jedyną rzeczą jaką się teraz musisz martwic to czy Minaco ma chłopaka czy nie.- zaczepił złośliwie się uśmiechając
- Ty  się lepiej martw czy Ami czasem nie zdobył przystojniejszy i bardziej inteligentny facet niż ty.- Taikiemu oczy z pochmurniały.
- Czy myślisz, że to możliwe, że w tak krótkim czasie znalazła sobie kogoś?
-Zawsze jest taka możliwość-powiedział cicho Seyia- ale nie sądzę ,żeby zapomniała jak was wiele połączyło ostatniego roku.Przynajmniej wiemy ,że miała czuła coś w stosunku do ciebie.- Yaten spojrzał na przyjaciela widząc ból w jego oczach. W końcu Usagi była związana z Mamoru już od bardzo dawna i łączyła ich wspólna przyszłość.
- Muszę ją zobaczy ponownie. Chce się upewnić ,że jest naprawdę szczęśliwa- Seyia mówił z lekkim uśmiechem na twarzy- W tedy pozwolę jej odejść z mojego serca na dobre.
Taiki i Yaten skinęli głową z zrozumieniem. Wiedzieli ,że kochał ją bardziej niż kogokolwiek innego na świecie.
- Będziemy razem śpiewać i znajdziemy drogę którą wskażą nam nasze serca.
Usłyszeli piski dziewcząt wiedzieli, że dyrektor oznajmił im już ,że wrócili.
- Nadszedł czas- powiedział Yaten
- Tak ino tym razem nie wyrzucaj listów miłosnych.- zaczepił Taiki na co Yaten diabelnie się uśmiechnął
- Mam nadzieje ,że Mina zrobi to za mnie.
Wszyscy trzej wyszli na scenę szeroko się uśmiechając mimo tego ,że światło ich oślepiało. W końcu kiedy przyciemniało zaskoczeni zobaczyli kto znajdował się na samym początku sceny. Rei i Minaco były w pierwszym rzędzie.Yaten nie mógł oderwać wzroku od Minaco.
- Yaten...- szepnęła. Dyrektor programu kazał chłopakom spocząć na miejscach po czym zadawać im pytania w związku z ich powrotem na scenę muzyczną. Yaten w końcu odwrócił wzrok od dziewczyny i skupił się na pytaniach.Dyrektor zadał im około trzech pytań ,kiedy to nagle usłyszeli krzyk Rei.
- Usagi!!!!!!!!!!!!!!!!-  Usagi stała w tłumie dziewcząt gdy nagle upadła.
Seyia patrzył na to ze sceny. Wydawało mu się ,że dzieję się to w zwolnionym tempie. On nie wytrzymał i jak najszybciej postarał dostać się do dziewczyny. Wziął ja na ręce i wyszeptał.
- Króliczku.- wstał i chciał ja zabrać do sali gdzie mogła odpocząć ,ale został zatrzymany przez złowieszczy głos.
- Odejdź od niej- to była Haruka.
- Przestań Haruka- powiedziała zdenerwowana Rei.
- Słyszałaś Haruka?  Zabiorę ją do naszego pokoju gdzie będzie mogła odpocząć- powiedział.
Ona nie mówiła nic tylko pozwoliła mu zabrać Usagi w bezpieczne miejsce ,ale oczywiście idąc za nimi ,żeby mieć chłopaka z jej księżniczką na oku. Położył ją na kanapie . Seyia wziął wilgotna szmatkę ,którą zaczął jej delikatnie przykładać do czoła.Haruka usiadła na przeciwko nich przy stole i badała każdy ruch chłopaka swoimi bystrymi oczami.Wtedy na kanapę wspieła się Luna kotka Usagi.
-Luna co się z nią dzieje?- zapytał zaniepokojony chłopak patrząc na ukochana ,która była blada jak ściana.
- Ona po prostu nie jadła nic od 24h.- odpowiedziała mu kotka.
- Usagi nie jeść? To musi być naprawdę poważnie chora- powiedział Taiki stojący w progu drzwi. Obok niego stała Ami która zaoferowała:
-Pójdę po coś do jedzenia dla niej-na co kotka skinęła głowom w porozumieniu.
- Pójdę z tobą-mówił taki chwytając Ami za ramie.
- Dobrze. Chodźmy- uśmiechnęła się do chłopaka ,a jej policzki zrobiły się rumiane.

Harvard

Mamoru wszedł do środka swojego pokoju wciągając za sobą walizkę.Zwrócił się do Kate ,która stała w drzwiach.
-Jesteś już rozpakowana?- Ona uśmiechnęła się do niego i odpowiedziała.
- Żartujesz? Kiedy zobaczyłam listę projektów dr Richardsona ,którą przygotował dla nas na ten tydzień od razu wzięłam się do pracy nad nimi.
- Aha- powiedział.Wiedział ,że lepiej od razu wrócić do laboratorium z Kate i zabrać się ostro do pracy. Postanowił później zadzwonić do Usagi. Chociaż tutaj była noc u niej było wczesne popołudnie wiec prawdopodobnie była gdzieś z przyjaciółmi.
- Cóż mamy kilka godzin. To co bierzemy się do pracy.
- Czy na pewno jesteś gotowy po tak długim locie  tutaj?
- Dlaczego nie?- uśmiechnął się do niej.
- Ponieważ to wyzwanie tylko dla godnych mnie przeciwników- puściła mu oczko.
Mamoru zaśmiał się poszedł wraz z nią do laboratorium.Szedł obok niej i zapytał.
- Jesteś zawsze taka pewna siebie?- na co ona spojrzała na niego z niezwykle poważnym wyrazem twarzy.
- Oczywiście ,że jestem.Trzeba być jeśli się chce odnieść sukces.
- Chciałbym, żeby moja dziewczyna też była tego zdania. Zawsze mnie drażniło jej brak pewności we własne siły co powoduje że nieraz stawiam nasz związek pod znakiem zapytania. Mimo ,że wiem ,że więź która nas łączy jest nierozerwalna.
- Przykro mi ,ale myślę że ona bardzo cie kocha i będzie wszystko miedzy wami dobrze.
-Nie musisz przepraszać. Nie jestem pewien czy będzie dobrze. Ona ma najpiękniejsze wnętrze na świecie ,ale jest bardzo młoda co powoduje komplikacje w naszym związku ostatnio- zatrzymał się czując rumieniec na swojej twarzy.- Nie wiem dlaczego ci o tym mówię. Znam cię mniej niż godzinę ,a już opowiadam ci o swoich problemach.
- Nie przepraszaj- uśmiechnęła się do niego. - To dobrze ,że czujesz ,że możesz się przede mną otworzyć.Będziemy dobrymi przyjaciółmi w końcu będziemy razem pracować przez długi czas.
Mamoru spojrzał na nią z ukosa. Czuł od niej ciepło ,które było podobne do tego ,które dawała mu Usagi. Cieszył się ,że będzie miał takiego partnera.

Tokio- sklep spożywczy

- Co powinniśmy kupić dla Usagi?- zapytał Taiki.
Myślę ,że powinniśmy wziąśc sok i jakieś przekąski które mają wiele witamin a mało cukru-Ami odpowiedziała mu czując ,że serce bije jej jak szalone od kiedy zobaczyła go na scenie. On natomiast westchnął ,że ona nie wygląda na zainteresowaną jego osobą. Od kiedy wrócił ani razu nie spojrzała mu w oczy.
- Wydaje mi się że to będzie dla niej najlepsze.- powiedział biorąc poszczególne rzeczy do koszyczka.- Ona jest tez moja przyjaciółką dlatego nie możemy wziąśc byle czego.
Robili zakupy gdy nagle dziewczyna usłyszała ,że ktoś ją woła za plecami.
-Ami ,Ami to naprawdę ty.- Ami i Taiki spojrzeli na osobę która wymawiała jej imię.
- Greg? - dziewczyna zapiszczała z radości. Podbiegła do chłopca i przytuliła go mocno.
- Tak to ja. Nie mogę uwierzyć ,że cie widzę po dwóch latach. Wyglądasz wspaniale.- powiedział ściskając ja mocno.Taiki podszedł do nich i odchrząknął ,ażeby zwrócić na siebie uwagę.
- Cześć. Jestem Taiki.- Ami zaczerwieniła się.
- Przepraszam. Taiki to jest Greg. Greg to jest Taiki. Greg jest moim starym przyjacielem. Taiki jest również moim przyjacielem, który właśnie wrócił do miasta.
Greg podał rękę w celu przywitania się po czym ponownie przyciągnął uwagę dziewczyny.
- Chciałem do ciebie zadzwonić. Wróciłem dwa dni temu ,niestety nie miałem zbyt wiele czasu ,gdyż musiałem pomóc rodzicom w rozpakowywaniu wszystkich rzeczy. Będziemy razem chodzić do szkoły więc pomyślałem czy byś mi nie pokazała okolicy?
- Oczywiście Gerg.
- Tak się ciesze ,że znowu będziesz częścią mojego życia.- powiedział Greg na co Taiki poczuł do niego niesmak.- Czy możemy się spodkac jutro?
Taiki znowu chrząknął
- Ami nie sadzisz ,że powinniśmy wrócić już do Usagi?
Dziewczyna ponownie skupiła swoja uwagę na Taikim.
- Masz racje. Greg zadzwoń do mnie. Mam nadzieje ,że masz wciąż mój numer telefonu.
- Tak. Z resztą zdjęcie też. Zadzwonię do ciebie wieczorem.  Mam nadzieje ,że u Usagi wszystko w porzątku.Powiedz jej i innym ,że pozdrawiam ich serdecznie.- powiedział po czym odszedł.
Taiki był już w połowie kolejki do kasy gdy Ami go dogoniła.
- Taiki coś nie tak? Gniewasz się na mnie?- na co on chłodno odpowiedział
.-Nie nic.
Ami była zszokowana tym nagłym chłodem z jego strony.Zdawało jej się ,że było miedzy nimi wszystko w porzątku dopóki nie pojawił się Greg. Oczy jej się zaświeciły. Czyżby był zazdrosny? Jeśli tak musi oczyścić atmosferę.
- Przykro mi ,że tak wyszło. Greg jest moim przyjacielem ,ale nic więcej.Kiedyś spędziłam z nim mnóstwo czasu ,kiedy Usagi potrzebowała pomocy.
- Ami to mi przykro-powiedział już nieco cieplej. Nie chciałem być taki zimny w stosunku do ciebie.Po prostu cieszyłem się ,że skupiłaś na mnie swoja uwagę gdy tu nagle on ją przerwał.- Dziewczyna zarumieniła się na te słowa.
- Może jak Usagi będzie się już lepiej czuła i stanie na własnych nogach pójdziemy na jakąś lemoniadę.Opowiesz mi jak poszła odbudowa waszej planety wciągu tych ostatnich miesięcy- on uśmiechnął się do niej serdecznie.
- Bardzo chętnie.

Sala Trzech Gwiazd.

Usagi otworzyła powoli oczy. Jej głowa pulsowała co utrudniało jej widoczność na to co się dzieje dookoła.
- Co się stało?
-Cóż mogę powiedzieć skoro mdlejesz już na mój widok.- usłyszała męski głos. Starała się skupić wzrok na tej osobie żeby upewnić się kto to jest.
- Seyia?- czuła jak jego dłoń bierze w uścisku jej.
- Tak Króliczku.- Czuła jak ciepło przechodzi przez jej serce na widok przyjaciela.
- Jak to? Dlaczego?
- To dokładnie to co też bym chciała wiedzieć.- odpowiedział głos z oddali. Haruka spojrzała wrogo na Seyie.Usagi nie miała ochoty wysłuchiwać ich kłótni.
- Haruka proszę cię. Tak strasznie głowa mnie boli. Nie rób mi tego teraz. Proszę cię wyjdź i daj mi minute lub dwie na osobności z Seyią.
Haruka chciała zacząć z nią dyskutować, ale kiedy zobaczyła jaka była blada pomyślała ,że dla jej dobra tym razem sobie odpuści. Skinęła tylko głowom i wyszła.Usagi Próbowała usiąść ,ale każdy jej ruch przerywał niesamowity ból głowy. Seyia wziął jej głowę pod ramie i pomógł jej usiąść następnie położył jej poduszkę pod plecy.
- Dziękuję ci Seyia. Jestem zaskoczona widząc cie tutaj. Czy wszystko w porzątku?
Seyia patrzył głęboko w jej duże niebieskie oczy. Były dokładnie takie jak sobie zapamiętał ,ale zauważył ,że blask w jej oczach który zawsze go urzekał gdzieś zniknął podobnie jak wtedy gdy byli na dachu szkoły.
- Tak króliczku. Wszystko w porządku. Księżniczka chciała wrócić aby studiować na tutejszej uczelni a my chcieliśmy znowu zacząć śpiewać.
- To dlatego wróciliście?- powiedziała cicho nie patrząc na niego.
-Nie. Wróciłem ,żeby upewni się ,że jesteś szczęśliwa.- powiedział biorąc jej podbródek i podnosząc ,żeby spojrzeć jej w oczy.- Tak króliczku. Jesteś szczęśliwa?
Dziewczyna nie mogła uciec od jego badawczego spojrzenia. Jego oczy zawsze miały na nią niesamowity wpływ.
- Myślę ,że jestem taka szczęśliwa jaka mogę być w tej chwili.
- Nie unikaj odpowiedzi Króliczku- skarcił ją.
- Nie mam sił ,żeby o tym teraz mówić.- mówiła prosząc spojrzeniem ,żeby nie wypytywał jej dalej.
- Dobra. Na razie udało ci się uciec ,ale wkrótce wrócimy do tej rozmowy.- powiedział dając jej uśmiech który topił serca wszystkich fanów.Jednak on chciał stopić tylko jedno serce. Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju weszli Taiki i Ami. Seyia wstał dając Ami znak żeby zaopiekowała się Usagi i wyszedł.
- Dobra teraz będę się o ciebie troszczyć- Ami powiedziała do dziewczyny surowo.
- Nie Usagi. Nie będziesz się zadręczać więcej. W końcu Mamoru nie został stracony. Na pewno sie dzisiaj do ciebie odezwie wiec prosze cię ,żebyś wzieła sie w garśc. Nie moge patrzeć na twoje cierpienie.
Taiki który usłyszał ,że Mamoru nie bylo zastanawiał sie czy Seyia wie ,że jogo konkurencji nie było w pobliżu. Wyszedł z pomieszczenia na zewnatrz gdzie wszyscy czekali.Zwrocił sie do Rei
- Rei gdzie jest Mamoru? Czemu go nie ma przy niej?- Seyia i Yaten patrzeli na niego z zaciekawieniem gdy usłyszeli ,że mezczyzny nie ma w poblizu.Rei westchneła.
- Mamoru wczoraj wyjechał z miasta studiowac na Harvardzie dlatego ,że w zeszłym roku mu się to nie udało.
- Harvard!!! - Yaten krzyknął z przerażeniem.
Taiki spojrzał surowo na kolege ,żeby nie mówił o czymś czego nie powinien.
- Aha i dlatego Usagi jest w takim stanie. Nie jest zadowolona z tej decyzji?
- Tak ona jest zdenerwowana bo prosiła go ,żeby tego nie robił- wtrąciła Minaco.
Haruka skrzywiła sie z niesmakiem patrząc na wyraz twarzy jaki miał Seyia w tej chwili.
- Wy dwie powinnyście trzymac jezyk za zębami. Nie jest ich sprawą co sie dzieje w zyciu Usagi.
Rei i Minaco  spóściły głowy czując sie zażenowane słowami Haruki. Ale słodki głos który odezwał sie z pokoju obok przerwał dyskusje.
- Haruka oni są naszymi przyjaciółmi-  powiedziała Usagi patrząc głeboko w zaskoczone oczy Seyi.- Nie denerwój się ,że Rei i Minaco powiedziały o tym.
Seyia teraz zrozumiał dlaczego Usagi była taka smutna. Powodem był Mamoru. Skinał głową do nie żeby wiedziała ,że rozumie. Spojrzał na Haruke z uśmiechem mówiąc do widzenia dawając jej znak ,że rozumie jej nadopiekuńczość.

Dom Tsukino

Usagi przytulała się do poduszki wpatrywając się w telefon stojący na nocnej szafce. W ciągu ostatnich dni była taka zmęczona ,że z łózka nie wychodziła, a i oczy odmawiały jej posłuszeństwa. Jej mama kontrolowała z jedzeniem  ,ale ona nie miała wielkiego apetytu przez co jej kości zdawały się być coraz bardziej zauważalne. Gdy usłyszał płukanie do drzwi skrzywiła się.Jej złote włosy opadały swobodnie na jej plecy ,gdyż nie miała sił aby zrobić swoją ulubioną fryzurę.
- Mamo wszystko w porządku. Jeszcze nie wypiłam herbaty jaką przyniosłaś mi chwilę temu.
- No cóż. Myślę, że dobrze ,że nie wnoszę herbaty tylko kwiaty.- powiedział Seyia zarozumiale wchodząc do jej pokoju.
- Seyia!!!- krzyknęła dziewczyna naciągając na siebie kołdrę. Wstydziła się ,że była w piżmie i ,że włosy jej były w taki nieładzie.
On delikatnie ściągnął kołdrę z jej głowy.
- Lubie cię widzieć taką.To sprawia ,że czuje nad tobą przewagę.- powiedział patrząc na nią swoimi niebieskimi oczami.-Króliczku masz zamiar się chowa przede mną cały czas?
Usagi rozluźniła się trochę słuchając jak ciepło do niej mówił. Już dawno nikt nie był w stosunku do niej taki słodki.
- Seyia ja....- zawstydziła się.
- Już dobrze. Wiem ,że nie możesz się oprzeć mojemu urokowi. Więc już się nie ukrywaj przede mną- powiedział z uśmiechem.
- Oh, zachowujesz się naprawdę kretyn czasami- krew w niej zaczęła wrzała kiedy on był taki zarozumiały.
- Hmmmm... ten kretyn zabiera cię dziś na kolacje wieczorem. Także wstać, wziąśc prysznic i ładnie się ubrać. Bo nie chce widzie śmierdzącej i brudnej  dziewczyny dziś wieczorem.- powiedziała puszczając do niej oczko ,żeby ją zbytnio nie obrazić.
- A jeśli odmówię?
-Wtedy zabiorę cię taką jaka teraz jesteś bez prysznica i w piżamie. Sama podejmij decyzje.- dziewczyna zdała sobie sprawę że nie zartuje  z jego tonu głosu i spojrzenia  wiedziała ,że jest zdolny do wszystkiego.
- Jesteś niemożliwy- powiedziała.
- Ha. Biorę to za komplement. Widzimy się króliczku za trzy godziny i bądź w sukience. - powiedział wychodząc z pokoju.
Usagi siedziała chwile jeszcze na łóżku. Dzwoniła do Mamoru ,ale odzywała się tylko poczta głosowa. Nie odpowiadał również na jej imeile. Rano wysłała do niego list opisując mu w nim ,że Trzy Gwiazdy wróciły. Ominęła tylko fakt o jej omdleniu. nie chciała go martwic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz