środa, 22 grudnia 2010

Rodzial X

Harvard dwa dni później:

Mamoru usłyszał pukanie do drzwi ,spojrzał na zegarek Nie miał pojęcia kto to może być.Kate była poza miastem na zjeździe z innymi studentami.To nie mogla być ona ,a po za tym miała klucze. Otworzył drzwi;
- Seyia??
-Tak się nazywam.- powiedział opryskliwie- Musimy porozmawiać.
- Nie mam ci nic do powiedzenia- warknął mężczyzna.- Opuść moje mieszkanie.
- Jestem tu ze względu na Usagi. Jak wiesz kocham ją i dlatego musiałem tu przyjechać.
Mamoru spojrzał na Seyie z pogardą.
- Wiec przemierzyłeś taki kawal drogi ,żeby powiedzieć mi coś o czym wiem od dawna? Dlaczego uważasz ,że mnie to interesuje skoro z nią zerwałem? Nie jest już moja narzeczoną. Masz wolna rękę.Nie będę ci stawał na drodze do jej serca.
Seyia zmrużył oczy.
- Chcę żebyś do niej wrócił. Wraz ze mną jeszcze dzisiaj wrócisz do Tokio. Tutaj są bilety.- Powiedział chłopak kładąc tym samym je na stoliku.
Mamoru spojrzał na niego z uwaga po czym się roześmiał.
- Co?Chyba sobie żartujesz? Musisz być głupcem ,żeby mi coś takiego proponować. Moje życie toczy się teraz tutaj na uniwersytecie w Harvardzie.
Seyia zrobił krok do przodu w kierunku księcia ziemi. Az krew w nim wrzała ,żeby powiedzieć mu prawdę, ale ona go prosiła, żeby tego nie robił. Żeby nikomu o tym nie mówił. Musiał w inny  sposób przekonać Mamoru do powrotu.Westchnął. Wiedział, że Usagi powinna wychowywać swoja córkę wraz z jej prawdziwym ojcem.
- Mamoru posłuchaj. Nie lubię cie ,ale Usagi cie kocha.Ja pragnę tylko jej szczęścia.Wiec bardzo cie o to proszę ,żebyś spakował swoje rzeczy i wrócił tam gdzie jest twoje miejsce.Oboje macie sobie wiele do powiedzenia.
-Nie sadze. Moje miejsce jest teraz tutaj z Kate.Kocham ja.- skrzyżował ręce i ciągnął dalej.-Stala się dla mnie bardzo ważna w tak krótkim czasie. Dzisiaj wieczorem mamy pewne plany dlatego powinieneś już sobie iść.
- Czy ty nie rozumiesz ,że Usagi cie potrzebuje!!! !!
Mamoru zmierzył go wzrokiem.
-Ona ma rodzinę i przyjaciół. Poradzi sobie. Wyjdź!!!!
Chłopak miał już coś mu odpowiedzieć ,ale nagle drzwi od mieszkania otworzyły się .
- Mamoru! Jestem w domu!!Nie mogę się już doczeka żeby ci wszystko opowiedzieć.- ciągnęła Kate kiedy nagle w salonie ujrzała ,że mają gościa. Seyia pochylił głowę na znak szacunku dla swojej księżniczki.- Widze ,że mamy gościa.- Powiedziała zastanawiając się co gwiezdna czarodziejka walki robi w Ameryce.
- Kate to jest Seyia Kou. Jest kimś w rodzaju znajomego. On stara się mnie namówić do powrotu do Tokio. Co ty na to?
- Myślę ,że należy podążać za głosem serca-powiedziała spokojnie.
- No cóż czyli decyzja zapadła. Zostaje tutaj z tobą.-powiedział przyciągając ją do swojego boku.
- Chiba proszę posłuchaj mnie.-zaczął Seyia ,ale Katy mu przerwała.
- Panie Kou. Mamoru wyraził się chyba jasno.To jest jego wybór.Jeśli jego decyzja jest zła będzie winił tylko siebie za to.-powiedziała piorunując go przy tym wzrokiem.Chłopak skinął głową i zwrócił się w kierunku wyjścia. Przed drzwiami odwrócił się jeszcze patrząc na Mamoru z wyrzutem i dodał przed wyjściem.
- Będziesz mógł winić tylko siebie za te decyzję- po czym wyszedł i trzasnął drzwiami.Gdy dotarł na zewnątrz spojrzał na księżyc.
- Próbowałem.króliczku. Chciałem go sprowadzić dla ciebie ,ale się nie udało.Obiecuje ,że twój blask , ta iskra w twoich oczach wróci.
Mamoru wraz z Kate obserwowali oddalającego się chłopaka z okna.
- Mamoru jest coś o czym musisz wiedzieć- zaczęła.  On uśmiechnął się po czym owinął swoje ręce wokół jej taili.
- Ja też muszę ci powiedzieć o wielu rzeczach ,które znacznie mogą zmienić twój stosunek do mojej osoby.
Dziewczyna obróciła się do niego kładąc mu ręce na piersi czując przy tym bicie jego serca  pod swoimi palcami.
-To zabawne, też miałem to namyśli.
- Kate- powiedział delikatnie ujmując jej podbródek palcami.- Jestem zakochany w tobie do szaleństwa.Cokolwiek mi powiesz nie zmieni to moich uczuć względem do ciebie.
- Mamoru Seyia był tutaj ,żeby namówić cie do powrotu do Usagi ,a właściwie do Księżniczki Księżyca.
-Co?Znasz ją?- zdziwił się bardzo.
- Tak - skinęła głową- Ty i ja spotkaliśmy się już kiedyś, ale tylko na krotką chwile.- odsunęła się od niego po czym przekształciła się w Księżniczkę Kakyu.
- Cóż - uśmiechnął się- wyglądasz troszeczkę inaczej ,ale nadal masz tą słodką twarz która mnie tak zauroczyła.
- Nie jesteś zły? To wygląda tak jak bym was oszukała. - powiedziała spuszczając głowę w dol. Mężczyzna podszedł do niej i ujął jej twarz w swoje dłonie i podniósł do góry tak żeby ich oczy się spotkały po czym mówił.
-Bylem narzeczonym Księżniczki Księżyca, ale teraz jestem twój i tylko twój.
- Nie sadzę. To zmienia postać rzeczy. Nie wiedziałam do dziś kim naprawdę jesteś. Kiedy zobaczyłam Seyie wtedy uświadomiłam to sobie.
- Mówiłem ci już ,że nic nie zmieni moich uczuć w stosunku do ciebie. - Pochylił się i pocałował ją w usta.-Tak długo czułem się zobowiązany być z Usagi z powodu naszego przeznaczenia.Bo widzisz ja jestem księciem ziemi.Ja i Usagi mieliśmy być razem i w przyszłości władać Kryształowym Tokio.- wziął ja za rękę i poprowadził do kanapy gdzie usiedli.- Nie wiem czemu ,ale będąc w związku z Usagi czułem, że się dusze a kiedy kilka miesięcy temu pokonała Chaos i wróciłem do życia to uczucie się jeszcze bardziej nasiliło. Kocham Usagi. Jakaś część mnie zawsze będzie ją kochać, ale to uczucie które ciebie obdarzyłem jest znacznie silniejsze.
Kate spłynęła pojedyncza łza z kącika jej oka.
- Nie wiem co powiedzieć. Przybywając tutaj nie miałam zamiaru odebrać ukochanego mężczyzny Czarodziejce z Księżyca.
- Kate powiedz mi szczerze co czujesz gdy jesteś ze mną?
- Czuje się szczęśliwa jak nigdy wcześniej.- mówiąc to wpatrywała się w niego swoimi pięknymi bursztynowo-czerwonymi oczami.
Ujął  jej rękę i pocałował delikatnie.
-Mogę ci powiedzieć z pełną szczerością ,że nigdy nie czułem do niej tego co do ciebie. Byc może tak naprawdę nigdy nie mieliśmy być razem. Ciągle coś stawało na przeszkodzie do naszego szczęścia.- uśmiechnął się smutno.
-Mamoru. Jestem księżniczką planety Kinmoku. Musze tam wracać.Nie mogę wyjaśnić tego dlaczego ja wraz z gwiezdnymi czarodziejkami przybyłam ponownie na wasza planetę , ale jakiś wewnętrzny głos  szeptał mi właśnie o tym miejscu.Kiedy cie spotkałam zakochałam się w tobie bez pamięci mimo tego ,że miałeś dziewczynę. Nie miałam zamiaru niszczyć waszego związku.Chciałam być twoja przyjaciółką. ,aż do tego wieczora kiedy to wyznałeś mi miłość.Poczułam się taka szczęśliwa. To było coś o czym nie śmiałam  marzyc.Jednak miałam świadomość ,że gdzieś tam jest dziewczyna która ma złamane serce.Jeśli naprawdę jesteś księciem ziemi twoje miejsce jest tutaj. Seyia miał słuszność przyjeżdżając tu ,żeby namówić cie na powrót..
Mamoru wstał z kanapy i położył  rękę na jej ramieniu.
- Czy chcesz ,żebym wrócił na Kinmoku z tobą?
-Jestem egoistka ,ale tak.Pragnę żebyś był przy mnie już zawsze mimo tego ,że znamy się tak krotko ,ale czuje się z tobą połączona w taki sposób jak z nikim innym wcześniej.
- Czuje to samo i może to jest szaleństwo ,ale jeśli musisz wracać na swoje planetę ja pójdę wraz z tobą.Ziemia ma swoich opiekunów są nimi czarodziejki.Moje miejsce jest przy tobie. Nie mógłbym teraz wrócić do Usagi . Ona zasługuje na coś znacznie lepszego.Wiem ,że to co robię jest słuszne i tak ma być. Nie wiem czemu po prostu tak czuje.
Kate spojrzała mu w oczy :
- Kocham Cie.
Całując ja w czółko :
- Ja tez Cie Kocham. Jest już późno. Pora na kolacje.
- Nie jestem wstanie nic dzisiaj już przygotować.
- Wyjdziemy gdzieś.- powiedział i poszedł do kuchni. Wziął swój portfel wchodząc do salonu spojrzał na stolik gdzie leżały dwa bilety.Wiedział ,że Usako bardzo cierpiała.Jednak musiał iść za głosem serca ,a ono nie należało już do niej tylko do kobiety czekającej na niego w salonie ,która słodko się do niego uśmiechała. Chwycił bilety i rzucił je do kosza myśląc przy tym o słowach wypowiedzianych przez Seyie. " Masz racje Seyia. To jest moja decyzja i tylko ja będę odpowiedzialny za jej konsekwencje. Nadszedł mój moment w życiu.To jest moje życie i moje szczęście".Odwrócił się od kosza i wszedł do salonu. Biorąc Kate za rękę wyszli z mieszkania.

Dom Tsukino kilka dni i później.

Usagi wpatrywała się w brata ,który również wpatrywał się w nią uparcie.
- Co jest Shingo? Od koncertu minęło już trochę czasu ,ale ty wciąż się na mnie gapisz jak zahipnotyzowany.
Chłopak odwrócił swój wzrok w kierunku okna.
-  A to nic takiego. Przepraszam.
Dziewczyna jeszcze uważniej mu się przyjrzała.Jeszcze nigdy wcześniej nie widziała go takiego  nieobecnego myślami.
- Czyżby chodziło o dziewczynę?-zapytała- Jestem twoją siostra i możesz mi powiedzieć o wszystkim co cie gnębi.Podkochujesz się w kimś?-chichotała.
-Przestań!! NIE!- skrzywił się Shingo.
-Czyżby?-Usagi zapytała  śmiejąc się tak ,że chłopak się na nią zdenerwował.
- Usagi!! Dorośnij w końcu!!Jaka z ciebie będzie matka skoro sama jeszcze jesteś jak dziecko!!??- Krzyknął
-Jak się dowiedziałeś ,że jestem w ciąży?- dziewczyna przestraszyła się. Ikuko usłyszawszy co Shingo wykrzyczał weszła do jadalni. Już miała go skarcić gdy usłyszała pytanie dziewczyny.
- To niemożliwe.- Blond włosa dziewczyna tylko spuściła oczy.- Ken zejdź tutaj w tej chwili!!!
Mężczyzna właśnie szczotkował zęby w łazience ,gdy nagle usłyszał krzyk swojej żony.Wypłukał szybko usta i zszedł na dol.
- Ikuko co się stało?- zapytał. Kobieta spojrzała uważnie na Usagi.
- Powiedz mu.
-Cóż um ... ja ... mm...chodzi o to ,że... spodziewam się dziecka- w końcu udało jej się wykrztusić przez zaciśnięte gardło.
Ken poczuł ,że robi mu się słabo. Opadł na krzesło bezwładnie.
- Kiedy to się stało?
Dziewczyna czuła ,że jest cala czerwona ,ale nie miała innego wyjścia jak mu odpowiedzieć.
- Ostatniej nocy kiedy byłam u Mamoru przed jego wyjazdem.
- Rozumiem- powiedział mężczyzna- Mam rozumieć to ,że Mamoru jest w drodze do Tokio.
Usagi potrząsnęła przecząco głową co spowodowało zdziwienie u obojga rodziców.
- Nie chciał ze mną rozmawiać. Nawet nie próbował mnie wysłuchać. Chciałam mu powiedzieć ,że będziemy mieli dziecko ,ale nie dal mi dojść do słowa.Powiedział ,że nie ma takiej rzeczy która by go zainteresowała.- Dziewczyna podniosła swoje oczy pełne łez- Ja kocham to dziecko z całego serca.Wiem ,że wszystko się ułoży i dam sobie rade.

Mieszkanie Trzech gwiazd nieco później:

Yaten i Taiki grali w gry komputerowe kiedy rozległo się do ich uszu pukanie do drzwi. Yaten wstał z fotela ,żeby zobaczyć kto przyszedł. Zdziwił się kiedy zobaczył Shingo z oczami czerwonymi i popuchniętymi od płaczu.
- Wejdź Shingo. Co się stało?
Taiki przerwał grę po czym usiadł obok chłopca.
- Jesteś ranny?
Chłopak potrząsnął przecząco głową.
- Jest Seyia? Musze z nim pilnie porozmawiać.
- Jestem tutaj? Przyszedłeś pograć ze mną w koszykówkę?- Kiedy zobaczył  jak wyglądał chłopak podbiegł do niego chwycił za ramiona i potrząsnął nim.
- Czy z Usagi wszystko w porządku?
Chłopak znowu potrząsnął głową. Taiki i Yaten postanowili wyjść z mieszkania ,żeby dać im trochę prywatności.
- Seyia. Zrobiłem coś strasznego.Przez przypadek wygadałem się przed rodzicami o dziecku i teraz chcą ja wywieść z Tokio. Ona wciąż plącze po nie chce nigdzie wyjeżdżać. Chcą to zrobić za nim nikt jeszcze nie wie o tym w jakim ona jest stanie.
Seyia wstał i podszedł do okna.
-Skąd o tym wiedziałeś?
Shingo spojrzał na chłopaka i kiedy zobaczył ,że on mu się również przygląda oczekujaco na jego odpowiedz zaczął
-Po koncercie udałem się do twojej garderoby i przez przypadek usłyszałem waszą rozmowę.Wiedziałem ,że ona nie chce żeby ktoś o tym wiedział ,ale przez przypadek mi się to wymknęło.
Seyia uśmiechnął się do niego uspokajająco po czym powiedział mu kładąc przy tym rękę na ramieniu.
- Nie smuć się. Obiecuje to wszystko jakoś naprawić.- Shingo odwzajemnił uśmiech po czym oboje udali się w kierunku drzwi wyjściowych.

Dom Tsukino

Shingo otworzył drzwi i wszedł do środka ,a za nim Seyia. Zsuwając cicho buty usłyszeli z salonu cichy płacz
Usagi.
-Pani i Panie Tsukino. Wiem ,że nie wypada tak przychodzić bez uprzedzenia ,ale uważam ,że to co mam do powiedzenia będzie miało duże znaczenie w tej sprawie.- Seyia powiedział kłaniając się przy tym z szacunkiem.Usagi zamurowało.
-Seyia?
Chłopak podniósł głowę i spogladajac na nią i delikatnie ja skarcił.
- Króliczku myślałem, że postawiłem sprawę jasno. Żadnych łez.
Uśmiechnął się kiedy ona wytarła swoje oczy i skinęła porozumiewawczo głową.
- Schingo czy mógłbyś dać dorosłym trochę prywatności?- zwrócił się do chłopca
- Ale ja....
- Bardzo cie proszę.
Chłopak posłusznie wyszedł z salonu i schodami wbiegł na górę do swojego pokoju.
Ken spoglądał na Seyie z wielkim zdumieniem.
-Mnie się nigdy nie udaje go wysłać tak szybko do swojego pokoju. Musisz mi pokazać swoje sztuczki. Proszę usiądź chłopcze i powiedz co cie tu dzisiaj sprowadza.- powiedział Ken poprawiając przy tum okulary ,a druga obejmując ramieniem żonę. Seyia usiadł tuz obok blond włosej która wpatrywała się w niego swoimi intensywnie dużymi szeroko otwartymi oczami.Jednak chłopak koncentrował się na jej rodzicach.
- Jestem tutaj by prosić państwa o rękę waszej córki.
Mężczyzna uważnie spojrzał na chłopaka który wydawał mu się być w pełni świadomy wypowiedzianych przed chwila słów.
-Jak pewnie już wiesz Usagi spodziewa się dziecka innego mężczyzny ,który w tej właśnie chwili odmówił brania odpowiedzialności za to  co się stało.Zhańbił nasza córkę. Dlatego muszę zadać ci to pytanie. Dlaczego chcesz to zrobić?
Seyia zmrużył oczy.
- Panie Tsukino jedyną zhańbioną osoba jest Mamoru Chiba. Opuścił pańską córkę która znajduje się teraz w takim stanie.- wziął głęboki oddech ażeby dokończyć.- Chce poślubić pańską córkę mimo tych okoliczności.Kocham ją. Chce być przy jej boku. Ona jest moim sercem. Moim życiem. Jeśli postanowicie ja  wysłać gdzieś daleko pojadę tam za nią.Kocham również to dziecko jak własne mimo tego ,że się jeszcze nie urodziło.Proszę was o błogosławieństwo i ze wzgląd na mój szacunek do was obiecuje ,że nigdy jej ani dziecka nie opuszczę.-Ciało i głos chłopaka było napięte ze wzruszenia kiedy już skończył. Usagi wpatrywała się w niego z oczami pełnymi zachwytu.
- Seyia ja...- chłopak nie dal jej skończyć ,ścisnął delikatnie jej rękę.
Ken i Ikuko wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwile.Wreszcie oboje odwrócili się spogladajac na kanapę gdzie siedziała młoda para i Ken w końcu przemówił.
-Seyia za nim podejmę decyzje muszę zapytać Usagi co o tym myśli. Usagi czy zgadzasz się wyjść za Seyie i czy przy jego boku będziesz umiała zaznać szczęścia?
Usagi spojrzała na pierścionek który dostała od Mamoru po czym ściągnęła go z palca i położyła na stole.
- Mamoru dal mi ten pierścionek jako gwarancje spełnienia swojej obietnicy ,ale biżuteria nie ma nic wspólnego z dotrzymywaniem danego słowa.- wzięła głęboki oddech spojrzała na chłopaka u swego boku i kontynuowała.-Seyia był przy mnie cały czas. Tak wiele przeszedł.Wypełnia swoje obietnice czynami co znaczy dla mnie więcej niż jakiś pierścionek.- jej oczy zaczęły błyszczeć od łez jego również.- Moje serce jest wciąż złamane. I dużo czasu musi minąć nim ta rana się zagoi.Jeśli dasz mi trochę czasu obiecuje uczynić cie tak szczęśliwym jak ty zawsze czyniłeś mnie.
-Króliczku...
 Ken i Ikuko odetchnęli z ulgą.
- A zatem macie nasze błogosławieństwo.Kiedy ślub?
- Najszybciej jak tylko można.Za nim nie widać jeszcze jej ciąży. Nie chce jej narażać na niepotrzebne komentarze.Mam mnóstwo pieniędzy z nagranych płyt i koncertów.Już dzisiaj pójdę rozejrzeć się za apartamentem dla nas. Może pan mógłby mi pomóc. Chciałbym ,żeby znajdował się dość blisko naszej szkoły.Tak ,żeby powrót do domu zajmował nam  jak najmniej czasu szczególnie kiedy nasza córka się urodzi.
Ken zaśmiał się.
- Nadszedł czas żebyś przestał mi mówić pan. W końcu mam być twoim teściem.
Usagi otworzyła szeroko oczy.
- Szkoła?? Chcesz ,żebym nadal chodziła do szkoły?
Seyia skinął głową.
- Tak. Chce żebyśmy skończyli liceum oraz studia. Musimy dawać dobry przykład naszej córce.
Ikuko spojrzała badawczo na chłopaka.
- Jesteś wiec pewien ,że to dziewczynka?-jego odpowiedz ograniczyła się tylko do skinienia głową ,po czym zwróciła się do córki.
- Jutro pójdziemy odwiedzić kościół ,ażeby sprawdzić wolne terminy ,oraz kupimy kilka książek o weselach.
Usagi poczuła się trochę przytłoczona.
- Musze o wszystkim powiedzieć przyjaciółkom ,ale nie wiem jak się za to zabrać.- zwiesiła głowę.Chłopak wziął ją za rękę ponownie.
- Powiemy im razem.Jutro zarezerwuje miejsca w restauracji dla nas w poblizu mojego mieszkania.
Dziewczyna uśmiechnęła się i ścisnęła rękę chłopaka.
- Razem przez to przejdziemy- wtem chłopak ujrzał radosne ogniki w jej oczach.

czwartek, 16 grudnia 2010

Rozdzial IX

Usagi stała w deszczu w jej pięknym różowym stroju ,który przylegał do jej ciała. Stojąc wpatrywała się w jezioro ,które pięknie rozprzestrzeniało się przed nią. Nieświadoma tego ,że jakaś postać wpatrywała się w nią swoimi zielonymi wąskimi oczami. Zaczęła się zbliżać w kierunku dziewczyny ,gdy nagle poczuła silny przypływ energi pochodzący z pewnej odległości od blond włosej. Owa energia zbliżała się.
-Króliczku!!!!!!!!!!-krzyknął Seyia biegnąc w kierunku dziewczyny.Jego ubranie i włosy były nasączone deszczem ,jednak on nawet tego nie zauważył ,gdyż był szczęśliwy ,że w końcu odnalazł ukochaną.Chwycił ja za ramiona i odwrócił ku sobie.
- Wiem ,że twoje serce jest złamane ,ale tak nie można. To nie jest rozwiązanie.
- Seyia....- dziewczyna w końcu skoncentrowała swój wzrok na jego.Chłopak delikatnie podniósł ją i skierował się w stronę powrotną do mieszkania Usagi tuląc ją z czułością przy tym do piersi. Wyczul czyjaś obecność w pobliżu ,jednak stan jego ukochanej nie pozwalał mu na rozejrzenie się po okolicy. Zobaczył nadjeżdżającą taksówkę. Machnął ręką dając znać kierowcy żeby się zatrzymał. Chłopak nakazał taksówkarzowi zawieść ich do domu dziewczyny. Zielono oka postać przyglądała się z uwaga odjeżdżającej parze.Miała zamiar zaatakować Czarodziejkę z Księżyca ,gdyż była bardzo osłabiona. Jednak obecność tego chłopca zniweczyła jego plany.
- Moc tego chłopaka emitowała takim blaskiem jak gdyby był z rodu  Imperium Silver Crystal. To niemożliwe.-postać potrząsnęła głową.- Znajdę księżniczkę księżyca. Ten chłopak nie zawsze będzie w pobliżu. Zabije ją i odbiorę srebrny kryształ.-po czym pstryknął palcami i zniknął w ciemności.


Dom Tsukino


Ken usłyszawszy podjeżdżający samochód obok ich domu pobiegł szybko w kierunku drzwi wejściowych.Ujrzawszy Seyie wysiadającego z taksówki z Usagi w ramionach odetchnął z ulga.Krzyknął w kierunku salonu.
- Wrócili. Seyia ja znalazł.
Ikuko, Mako, Minako,Ami i Rei wstali z miejsc. Zobaczyli wchodzącego do mieszkania chłopaka z dziewczyna na rekach. Oboje bili przemoczeni do suchej nitki.
- Pani Tsukino ,nigdy bym się nie ośmielił mówić co jest najlepsze dla pani córki ,ale w tej chwili uważam ,że najlepsza będzie dla niej gorąca kąpiel i suche ubranie.
Kobieta skinęła głową porozumiewawczo po czym skierowała się w kierunku łazienki.Chłopak spojrzał na przyjaciółki dziewczyny po czym powiedział.
- Rei idź pomóż pani Tsukino, Ami i Minaco wy przygotujcie dla Usagi łóżko, Maco ty zaś przygotuj dla niej gorącą herbatę. 
Każda z przyjaciółek dziewczyny starannie wykonywała zadanie jakie im dal chłopak. Po jakimś czasie Usagi leżała już w swoim łóżku. 
-Seyia- zwrócił się Ken do chłopaka- Czy z Shingo wszystko w porządku?
- Tak panie Tsukino. Taiki i Yaten się nim zaopiekowali powinni być tu za niedługo.-powiedział chłopak zmęczonym głosem.-Chciałbym pana przeprosić  za moje grubiaństwo. Nie powinienem dawać panu i pańskiej żonie instrukcji jak należy zaopiekować się Usagi.Proszę mi wybaczyć.
Mężczyzna zaśmiał się.
-Cóż Seyia myślę ,że w innym wypadku było by to niewybaczalne ,ale ty znalazłeś nasza córkę ,kiedy nikt inny nie umiał tego dokonać.Nie mam pojęcia jak to zrobiłeś, ale jedno jest pewne dzisiejszego wieczoru uratowałeś jej życie i za to jestem ci dozgonnie wdzięczny.Ufam ,że wszystko co robisz jest dla dobra Usagi. Myślę ,że będzie cie jeszcze dzisiaj potrzebować jako najlepszego przyjaciela dlatego proponuje ci nocleg w moim domu. Powinieneś wziąć gorący prysznic i przebrać się w coś suchego.
Chłopak nie protestował. Poszedł do łazienki odkręcił gorąca wodę i wszedł pod prysznic. Przed twarzą ukazał mu się obraz dziewczyny w różowej sukience z oczami wypełnionymi wielkim cierpieniem.Nie sądził ,że można kogoś tak mocno nienawidzić tak jak on w tej chwili nienawidził Mamoru. Wyszedł z pod prysznica wytarł się starannie ręcznikiem po czym ubrał bluzkę i spodnie ,które Ken dal mu wcześniej. Po czym swoje czarne włosy staranie osuszył i spiął je na powrót w koński ogon.Wychodząc z łazienki usłyszał Ikuko ,która mówiła coś do córki.Dziewczyna wciąż płakała.Dlaczego ona nie była dość dobra? Co ona takiego zrobiła?Chłopak dyskretnie spojrzał przez otwarte drzwi i widział jak kobieta tuli jego ukochana kołysząc ją przy tym. Odwrócił się i poszedł w kierunku schodów prowadzących na dol.W salonie byli już Taiki Yaten i Shingo.
- Wszystko w porządku?- zwrócił się do chłopca ,który wyglądał dość mizernie.
- Tak. Po prostu martwię się o moja siostrę.- odpowiedział ze smutkiem.
Yaten stal i poszedł pomóc w kuchni w przegotowaniu herbaty. Seyia usiadł obok rozbitego chłopaka i położył mu rękę na ramieniu.
-Shingo ,może trudno w to uwierzyć ,ale twoja siostra jest najsilniejsza osoba jaka znam. Mimo to ,że teraz bardzo cierpi pomożemy jej przez to przejść i będzie znowu szczęśliwa.Obiecuje ci to.
Chłopak skinął głową i uśmiechnął się by pokazać ,że wierzy w siłę Usagi. Maco wręczyła każdemu filiżance gorącej herbaty .
- Napij się Seyia. Dobrze ci to zrobi.- po czym dziewczyna usiadła obok Ami. Rei stała obok regalu spoglądając na rodzinne zdjęcie Tsukino.
- Gdzie ona była?- zapytała chłopaka nie spoglądając w jego stronę.
-Stala na skraju jeziora niedaleko parku.-mówiąc to przypomniał sobie ją jak wyglądała kiedy ją zobaczył.
Ami zaczęła płakać ,kiedy to Taiki przytulił ją szepcząc przy tym pocieszające słowa. Minako i Yaten wrócili do pokoju. Srebrnowłosy chłopak trzymał na rekach Lune ,która również była bardzo przejęta tym co się działo z jej księżniczką.Kotka zeskoczyła z jego rak po czym wskoczyła na kolana Seyi i wspięła się na jego klatkę piersiowa parząc mu w oczy. W tej chwili tylko tak mogla mu podziękować za to co zrobił.Chłopak pogłaskał ją po głowie szepcząc do niej.
- Luna obiecuje ci ,że pomogę jej przez to przejść.
-Shingo to była długa noc. Idż już proszę do łózka.- powiedział Ken do syna.Oczywiście chłopak zaczął protestować ,ale Seyia ścisnął jego rękę.Shingo jęknął z rezygnacja i poszedł w kierunku swojego pokoju.
Wszyscy siedzieli w ciszy. Wokoło słychać było tylko deszcz walący o szybę okna. Po kilku minutach Ikuko pojawiła się w salonie z oczami popuchniętymi i czerwonymi od płaczu. W tuliła się w męża.
- Oh Ken nasza biedna dziewczynka.- stali tak przez chwile po czym kobieta spojrzała na chłopaka.
- Seyia nie wiem co byśmy bez ciebie zrobili. Gdybyś ją nie znalazł nie wiem co by się stało.
Chłopak był wstrząśnięty ,kiedy kobieta odeszła od męża po czym mocno go obiela.
- Pani Tsukino. Ona jest moja przyjaciółką i nigdy jej nie opuszczę w potrzebie.
- Wiem. Dziewczyny Usagi leży w łóżku ,ale jeszcze nie śpi jeśli chcecie możecie do niej iść.
Taiki i Yaten  pożegnali się już ze wszystkimi i ruszyli w kierunku drzwi wejściowych poklepując przy tym brata po ramieniu.Po wyjściu z pokoju dziewczyny również się pożegnały i wyszły z domu.W salonie pozostali  już tylko.Ken Ikuko i Seyia.Ikuko wyciągła czysta pościel dla chłopaka ,który wyglądał już na bardzo zmęczonego.Kiedy przygotowała dla niego już czyste posłanie na kanapie razem z mężem życzyli mu dobrej nocy po czym poszli na górę sprawdzić czy dziewczyna już zasnęła.Po chwili kotka wskoczyła na kanapę i powiedziała.
- Dziękuje.
- Za co Luna?- spytał chłopak podnosząc brwi.
- Za to ,że  jesteś tutaj dla niej i nie opuściłeś jej.
- Nie musisz mi za to dziękować.Jestem tu dla niej i zawsze przy niej będę.Nie opuszczę jej.-powiedział cicho.
Kotka skinęła głowa i udała się w kierunku pokoju Usagi. Obróciwszy się na chwile by móc jeszcze raz na niego spojrzeć dojrzała w ciemności ,że spogląda przez okno na deszcz ,a po policzkach spływają mu łzy.




Wcześnie rano w domu Tsukino.


Ikuko zeszła na dol  do kuchni i zobaczyła Seyie starającego się zrobić naleśniki na śniadanie.
- Może ci pomóc?
-Może trochę.- powiedział nieśmiało się przy tym uśmiechając.
Oboje szybko się z tym uporali po czym Ikuko nałożyła dwa naleśniki z bita śmietaną i poprosiła go ,żeby zaniósł je do pokoju Usagi. Dziewczyna wciąż jeszcze spala. Zapukał nieśmiało do drzwi.
- Króliczku?- Luna przebudziła się na dźwięk jego głosu i wyciągnęła się na łóżku.- Cześć Luna.Dasz mi chwile?- Kotka spojrzała na niego po czym zeskoczyła z łóżka i wyszła z pokoju.Seyia delikatnie pogłaskał Usagi po włosach, dziewczyna otworzyła oczy.
-Przepraszam ,że cie obudziłem. Z pomocą twojej mamy zrobiłem ci śniadanie.- powiedział pokazując jej talerz z naleśnikami z świeżymi truskawkami i bita śmietaną.
- Seyia... Brzuch mnie strasznie boli. Nie jestem wstanie nic przełknąć.- jęknęła.
- O nie. Nie ma już spania. Wstawaj śpiochu.-Po czym ustawił ją w pozycji siedzącej.
- Jak możesz?!- Krzyknęła.
- No właśnie jak mogłaś! Wszyscy cie szukali wczorajszego wieczoru bo się martwili o ciebie. Szukali cie w deszczu cały wieczór ,a ty naraziłaś się na niebezpieczeństwo. Dlaczego?-dziewczyna była w szoku. Jeszcze nie widziała go takiego złego na nią. To był pierwszy raz.
- Ponieważ Mamoru zerwał ze mną!!! Byłam zdruzgotana!!!
- Wiem ,ale to nie jest dobry powód żeby narażać własne życie, albo kogoś innego.- Skarcił ją.Chciał kontynuować ,ale Usagi wyskoczyła z łóżka  i pobiegła w kierunku łazienki.Po chwili wróciła do pokoju cala zielona.
- Wszystko w porządku?- zapytał zaniepokojony
-Tak, myślę, że mój żołądek odczuwa wszystkie emocje jakie towarzysza mojej głowie.-usiadła smutna na łóżku obok chłopaka i łagodnie powiedziała.- Dziękuje ci ,że mi pomogłeś wczoraj wieczorem.
- Kroliczku jeśli chcesz mi podziękować musisz mi pokazać swoja wewnętrzna sile To co się wydarzyło nie będzie kierowało twoim dalszym życiem.- powiedział wprost.I wstał.
- Dokąd idziesz?-zapytała
- Jadę do domu przebrać się ,a potem do studia. Zadzwonię wieczorem i pamiętaj zdanych łez. Do zobacznia Króliczku- machnął ręką i wyszedł.


Tydzień później w świątyni Rei.


-Cóż w końcu zgodziła się iść do lekarza- powiedziała kotka.
- Dzięki Bogu.- mówiła Ami z ulga.
- Co ja do tego skłoniło? - zapytała Rei
- Założę się ,że odgadnę.- dodała Maco- Seyia.
- Tak Seyia zabrał ja wczoraj do kina i kiedy wróciła jej matka ją ochrzaniła przy nim. Gdyby nie było tak późno to jeszcze tego samego dnia by się z nią udała do lekarza.Oburzył się bardzo kiedy się o tym dowiedział ,że wciąż ma zawroty głowy i mdłości. I powiedział ,że jeśli będzie trzeba sam ją zaciągnie do doktora silą- ciągła kotka chichocząc.
- On ma na nią niesamowity wpływ. Nie mogę uwierzyć w to jak ona się uśmiecha ,kiedy tylko Seyia jest w pobliżu- mówiła Maco.
- Ona wciąż nie może się pogodzić z myślą ,że Mamoru od niej odszedł. Dzwoniła do niego kilka razy w tygodniu ,ale nie odbierał jej telefonów.Jednak uważam ,że najgorsze już minęło.-włączyła się Rei - jednak tak samo jak Maco uważam ,że Seyia ma duży udział w tym ,że ona tak dobrze to znosi.
- Jestem strasznie podekscytowana dzisiejszym koncertem Trzech gwiazd.Grają na Świerzym powietrzu ,a pogoda ma być podobno super.- mówiła Ami z uśmiechem.
Dziewczyny długo jeszcze rozmawiały o koncercie.


Po drugiej stronie miasta w gabinecie lekarskim.


- Panno Tsukino. Wszystko w porządku?- doktor Hocan zwróciła się do blond wlosej dziewczyny ,która na twarzy była pozbawiona wszystkich kolorów.
-Pani doktor czy to jest pewne?-Zapytała  z szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia.Kiedy lekarka skinęła głową dziewczyna osłupiała jeszcze bardziej.- Nie rozumiem jak to się mogło stać.
Lekarka uśmiechnęła się do niej serdecznie po czym zapytała.
- Usagi ,kiedy ostatnio byłaś w intymnej sytuacji z chłopakiem?
-Hmm. Dzisiaj rano przytulił mnie tata ,a mój brat pocałował mnie wczoraj w policzek bo bardzo martwi się moim stanem.- odpowiedziała cala czerwona i zbulwersowana tym pytaniem.
- Usagi nie o to mi chodziło. Myślę ,że jesteś na tyle inteligentna ,że rozumiesz o co mi chodzi.
- Jakis miesiąc temu to był pierwszy i ostatni raz- odpowiedziała zażenowana.
-Chciałabym porozmawiać z twoim chłopakiem jeśli będziecie razem i pamiętaj ,że masz jeszcze rodziców którzy na pewno ci pomogą.
Usagi wyszła z gabinetu oszołomiona. Miała zamiar kiedyś mieć dziecko ,ale okazało się ,że Chibiusa rośnie w niej już teraz.Musiała powiedzieć o tym Mamoru. Pobiegła do najbliższej budki telefonicznej.Wystukała numer. Wiedziała ,że u niego jest noc i  na pewno jest w domu. Osłupiała kiedy w słuchawce odezwał się głos kobiecy.
- Halo. Zastałam Mamoru?
- Tak- powiedziała Kate po czym zawołała.- Kochanie telefon do ciebie.
 Zolądek Usagi podskoczy jej aż do gardła kiedy usłyszała jak ona się zwracała do jej ukochanego.Zdobyła się jednak na odwagę ,żeby z nim porozmawiać.
- Mamoru to ja Usagi musimy porozmawiać
Mężczyzna się wściekł.
-Mówiłem ci już ,że nie masz więcej do mnie dzwonić!Mieliśmy już tą dyskusje trzy razy od zerwania.W tej chwili jestem na romantycznej kolacji z Kate i nie obchodzi mnie co masz mi do powiedzenia.Nie ma już takiej rzeczy ,którą bym od ciebie usłyszał i zainteresowałaby mnie.
- Mamoru ,ale Chibiusa....- zaczęła Usagi
- Chibiusa nie jest już częścią mojego życia i już nigdy nie będzie! Zegnaj!
Usagi odłożyła słuchawkę z telefonu po czym uświadomiła sobie ,że będzie samotna matka.Spojrzala na zegarek ile ma jeszcze czasu na przygotowanie się na koncert Seyi.On był taki dobry dla niej. Nie sposób było tego nie zauważyć ,że dla niej był gotowy na wszystko.Myślała o tym co jej powiedział., że ma wieżyc we własną sile.Złapała się za brzuch i uśmiechnęła się do siebie. Nawet jeśli ona nie będzie z Mamoru jej córka będzie częścią jej życia.


Koncert

Yuuichiro śpiewał jako pierwszy swoje piosenki.Publiczność szalała.Rei przykula na sobie jego wzrok na więcej niż raz co spowodowało u niej rumieniec.Przyjaciółki poszturchiwały ja widząc jak on na nią patrzy co spowodowało ,że jej rumieniec jeszcze bardziej się pogłębił.Usagi przyszła o kilka minut za późno.Zajęła swoje miejsce.
- Usagi prawie znowu przegapiłabyś koncert.- syknęła Rei
- O Rei nie dokuczaj mi znowu.- odpowiedziała
- Co lekarz powiedział?- zapytała zaciekawiona i zarazem zaniepokojona Ami
-Wszystko w porządku.Powiem ci o wszystkim później.- blond włosa powiedziała jasno się uśmiechając.
Wszyscy westchnęli z ulga. Świadomość ,że ich księżniczce nic nie grozi była najlepsza wiadomością.Kiedy Yuuricho schodził ze sceny tłum ponownie zaczął szaleć gdy pojawiły się na niej Trzy Gwiazdy. Usagi uśmiechnęła się do swojego przyjaciela. Wiedziała ,że dla niego śpiew znaczy bardzo dużo. Kiedy wziął do reki mikrofon poczuła na sobie jego wzrok.
- Cześć Tokio.- Krzyknął do tłumu.-Cieszymy się z powrotu tutaj. Będziemy śpiewać niektóre z naszych znanych hitów ,a także całkiem nowe utwory których jeszcze nie słyszeliście.Nasza ostatnia piosenka jest bardzo szczególna i to ona zainspirowała nas do powrotu tutaj.
Kiedy zaczęli śpiewać Usagi zamknęła oczy i zaczęła się kołysać równo z melodia. Kiedy nagle poczuła ,że jest tylko on i ona a w tle słychać było piosenkę. Juz kiedyś czuła coś podobnego będąc w poblizu niego.
- Usagi co powiedział lekarz?- zapytał chłopak.
Spuściła głowę kiedy do niej się zbliżył.
- Seyia. Nie patrz na mnie takim wzrokiem.- po policzkach spłynęły jej łzy.Przytulił ją mocno i powiedział.
- Interesuje mnie tylko czy wszystko jest w porządku.
-Będę miała dziecko.- przez chwile stanął osłupiały.- Mamoru i ja... ostatniej nocy za nim wyjechał.....
- Rozumiem. Nie trzeba kontynuować. Powiedziałaś mu?
Usagi jeszcze mocniej się w niego wtuliła.
- Próbowałam ,ale rozłączył się.Seyia musisz zrozumieć. Mogę ci wszystko pokazać co się działo w przeszłości. Wtedy zrozumiesz dlaczego to dziecko jest tak dla mnie ważne.
Seyia skinął głową  wtedy Usagi otworzyła przed nim swoje serce i pokazała mu wszystkie wspomnienia. Małą Chibiuse.Widział jej przybycie do przyszłości ich wspólne walki jakie stoczyły jako matka i córka.Seyia wtedy zrozumiał ,że ta mała dziewczynka z jego snu to nie była jego córka tylko Mamoru.Kiedy wspomnienia przestały ukazywać mu się.podniósł jej podbródek do góry i spojrzawszy głęboko w oczy powiedział.
- Rozumiem. Teraz proszę żebyś posłuchała naszej ostatniej piosenki. Może wtedy zrozumiesz dlaczego tu jestem i to jakie są uczucia moje w stosunku do ciebie.Połączenie zostało przerwane. Znowu zobaczyła trzy gwiazdy na scenie. Kiedy nadeszła pora na ostatnia piosenkę Usagi zaczęła wsłuchiwać się uważnie w glosy chłopców i ich przekaz.
Twoje światło przyćmiewa gwiazdy.
I nie mogę nic na to poradzić
Ale zastanawiam się czy wiesz
Jak bardzo cię kocham
Stoję tutaj przed tobą
Gotowy umrzeć
Aby twoje światło
Nigdy nie opuszczało nieba
Ale musisz mi powiedzieć
Czy chcesz mnie zatrzymać
Moje serce szuka
Twojego blasku
By zjednoczyć znowu
 Ciebie i mnie
To zależy od ciebie
Czy chcesz bym odszedł
Czy chcesz bym został

Kiedy byłem tu po raz pierwszy
Myślałem ,że wiem czego szukałem
Odwróciłem się i znalazłem o wiele więcej
Teraz nie mogę zapomnieć
Czułem ,że kocham
Kiedy wszystko ustalono
Musiałem odejść
Ale wróciłem tu teraz
Moje serce wyszukuje twojego blasku
By zjednoczyć znowu
 Ciebie i mnie
To zależy od ciebie
Czy chcesz bym odszedł
Czy chcesz bym został....

Usagi poczuła cieple łzy spływające po jej twarzy.Po wszystkim Rei udała się do garderoby Yuuichiro Ami poszła spodkac się z Taikim , Minaco z Yatenem.Usagi natomiast przedostała się do garderoby Seyi. Przed drzwiami zawahała się przez chwile po czym delikatnie zapłukała do drzwi.
- Króliczku masz zamiar stać w drzwiach cały dzień czy wejdziesz w końcu do środka.
- Skąd wiesz ,że to ja?
- Zapytała wchodząc do środka.
- Ja zawsze wyczuje twoja obecność kiedy jesteś w poblizu. Wszystko w porządku?- Zapytał wstając z krzesła.
- Czuje się o wiele lepiej po rozmowie z tobą.
- Ciesze się bardzo. To może teraz pójdziemy na jakąś kolacje i lody?
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego. Kiedy skierował się w kierunku wyjścia trzymając ją za rękę poczuł lekkie szarpniecie do tylu.
- Seyia ja nie chce ,żeby ktoś się dowiedział o tym ,że jestem w ciąży tylko ty i ja dobrze?
Uśmiech chłopaka się pogłębił po czym oboje opuścili garderobę. Kiedy dotarli do restauracji podsunął jej menu ,żeby wybrała wszystko to na co tylko miała ochotę. Kiwnął ręką do Taikiego i Ami którzy siedzieli po lewej stronie na przeciw ich stolika. Ami spojrzała na przyjaciółkę z Seyia i uśmiechnęła się po czym powiedziała do swojego towarzysza.
- Popatrz jaka ona jest szczęśliwa w tej chwili. Jeszcze tydzień temu przez myśl by mi nie przeszło ,że wszystko tak dobrze się ułoży.Jednak znowu nie jestem pewna co skłoniło was do powrotu na naszą planetę ,ale jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Gdyby nie Seyia Usagi nie przetrwała by rozstania z Mamoru.
Taiki odchrząknął.
- Czy tylko z tego powodu jesteś szczęśliwa?
- Oczywiście ,że nie. Chyba wiesz o co mi chodzi..
-Ami ja... no ... Musisz zrozumieć ,że słowa tej piosenki były skierowane dla ciebie.- Powiedział głaszcząc przy tym jej włosy z czułością.-Kiedy śpiewałem to robiłem to tylko dla ciebie.
Ami najpierw otworzyła szeroko usta ,a potem je zamknęła.
- Taiki mówisz ,że ty.....
Chłopak przybliżył się jeszcze bardziej.
-Tak Ami Kocham cie. Kocham cie bardzo. Kocham cie za twoja sile. Kocham za twoja przyjaźń do innych za to ,że zawsze jesteś gotowa im pomoc.Jesteś najwspanialszą dziewczyna jaką kiedykolwiek poznałem i ukradłaś moje serce.-Dziewczyna owinęła mu ręce na szyji.- Musze ci zadać poważne pytanie i proszę żebyś odpowiedziała na nie prosto z serca. Czy chcesz żebym został tutaj z tobą na ziemi czy żebym wrócił na Kinmoku?
Dziewczynie napłynęły łzy do oczu i opowiedziała szeptem.
- Pragnę najbardziej na świecie tego żebyś został tutaj ze mną.- w tym momencie chłopak pocałował ją delikatnie.
- Hej wy tam dosyć obściskiwania się przy świadkach.- Powiedziała Minako.idąca z Yatenem w stronę ich stolika co spowodowało ,że para się od siebie oderwała z niechęcią. Minaco i Yaten usiedli przy swoim stoliku po czym zaczęli bacznie sprawdzać menu.Po chwili.
-Minaco co o mnie myślisz?- zapytał srebrnowłosy chłopak.
- To ty nie wiesz?
Chłopak pokiwał głową.
- Kiedy zjawiłem się tutaj w zeszłym roku miedzy nami wydawało się ,że jest jakaś przepaść.Jednak po jakimś czasie stałaś się dla mnie kimś naprawdę ważnym.Przybyliśmy tutaj odnaleźć naszą księżniczkę i kiedy to się udało została zabita przez Galaxie ,a potem ty. Wtedy poczułem niesamowita pustke w moim sercu. To było coś tak okropnego czego bym nie chciał doświadczyć ponownie nigdy więcej w swoim życiu.
- Masz racje. Na początku byleś dla mnie idolem ,a potem kiedy poznałam ciebie i twoich braci dużo się zmieniło zaczęłam patrzeć na ciebie w zupełnie inny sposób. A kiedy na Castingu zacząłeś mnie besztać czułam nieodparta chęć by cie pocałować.- przyznała spuszczając przy tym głowę w dol i rumieniąc się. Yaten roześmiał się po czym przybliżył się do niej tak ,że ich twarze miały zaledwie cm odstępu od siebie.
- Musisz o czymś wiedzieć. Piosenka którą dzisiaj śpiewaliśmy była przeznaczona do poszczególnych osób. Moja Część była przeznaczona dla ciebie.Moje serce należy do ciebie i tylko do ciebie..
Minaco uśmiechnęła się po czym odpowiedziała.
- A moje serce należy do ciebie Yaten- pochyliła się żeby go pocałować, ale on dal jej palec na usta- Co się stało?
- Nic mam nadzieje. Chodzi o to ,ze mam zamiar wrócić na Kinmoku.Moim obowiązkiem jest bronienie księżniczki Kakyu. Nie chce się z tobą rozstawać wiec jeśli zechcesz możesz zamieszkać tam razem ze mną. Wiem ,że to trudna decyzja.Mam nadzieje ,że rozsądnie rozważysz moja propozycje.
- Yaten kocham cie.Nie wyobrażam sobie rezygnacji z moich przyjaciół ,ale kiedy dzisiaj słuchała twojego śpiewu zrozumiałam ,że moje miejsce jest przy tobie.Będę bardzo smutna i pięknie mi serce. Kocham moje życie tutaj ,ale ciebie kocham bardziej.
- Obiecuje uczynić cie szczęśliwą Minaco.- pocałował ja delikatnie i poczuł wtedy jak ich dwa serc łączą się w jedno.