czwartek, 9 września 2010

Rozdział VIII

Następnego dnia w świątyni Rei

- Spędziliście ze sobą cały dzień?-Usagi nie miała wątpliwości widząc rumieniącą się Rei.
-Tak. Podobnie jak ty i Seyia. Yuichiro zapytał mnie czy chce z nim pooglądać zwierzęta , więc powiedziałam ,że tak. I tak jakoś zleciał nam dzień.- powiedziała czarnowłosa spoglądając na zachód słońca.
- Dlaczego więc nie byłaś zadowolona?- zapytała Ami bawiąc się bransoletką ,która dostała od Taikiego.
- Ponieważ kiedyś mnie słuchał ,a teraz nie daje mi dojść do słowa.Wczoraj ledwo mogłam wyrazić swoje zdanie na temat jak chce z nim spędzić popołudnie.- powiedziała.
- Czy naprawdę tak źle spędziłaś z nim te popołudnie?- zapytała Maco
- Nie no. Bawiłam się świetnie.
- To w czym tkwi problem?- zapytała Ami ponownie.
- Nie wiem. Czuje ,że jest jakoś inaczej między nami niż kiedyś.
- Może to nawet dobrze.- powiedziała Usagi - Kiedyś był całkiem inny. Teraz może wam się w końcu ułożyć. Zmienił się jak dla mnie to na leprze.Jego zmiana może się okazać złotym środkiem na zbudowanie trwałego związku.
Wszystkie spojrzały na dziewczynę zdumione.
- Usagi kiedy ty się stałaś taka przewidywalna?
- Nie wiem. Myślę ,że zawsze taka byłam-powiedziała z szerokim uśmiechem.
- A ja uważam ,że Seyia ma na ciebie taki wpływ.- powiedziała Rei zastanawiając się czy jej przyjaciółka połknie przynętę.
- Seyia ma ma wpływ na mnie?- dziewczyna strzeliła kozła do tyłu.Wszyscy zaczęli się śmiać widząc ją leżącą na ziemi. Rei nie miała nic złego na myśli. Cieszyła się ,że jej przyjaciółka jest taka szczęśliwa kiedy on był blisko. Dziewczyny w dalszym ciągu omawiały dzień spędzony w parku.Teraz kozłem ofiarnym stała się Maco i Motoki gdyż Minaco i Yaten widzieli jak wychodzili z parku trzymając się za ręce.
-Wszystko pomału. Nie mamy zamiaru się śpieszyć.On musi całkowicie zapomnieć o swojej byłej.Powiedziałam mu ,że poczekam.- Maco mówiła z uśmiechem.Wszystkie się zgodziły ,że to był naprawdę udany dzień.

 Tej nocy w domu Tsukino

Usagi z uśmiechem odebrała telefon w swoim pokoju. Dzwonił Mamoru. Jednak kiedy usłyszała jaki był chłodny, uśmiech zniknął z jej twarzy momentalnie.
- Usagi dostałem wczoraj twój list.- Powiedział z wyrzutem.
- Tak się ciesze. Już się bałam ,że może napisałam zły adres ,ale teraz już wiem ,że nie ,więc mogę pisać do ciebie codziennie.- mówiła. Nie wiedziała dlaczego jego ton głosu był taki zimny. Może dopiero się obudził.
- To wszystko co masz mi do powiedzenia?- zapytał.
- Nie. Mam mnóstwo rzeczy o których chciałabym ci powiedzieć. Tak wiele się tu teraz dzieje ,że nawet nie wiem od czego zacząć.
- Nie o to mi chodziło!!!Jak mogłaś zataić przede mną ,że Seyia jest w Tokio od ponad dwóch tygodni??!!!!- warknął
-CO?- zapytała zdumiona jego złością.
- Kiedy się z nim po raz pierwszy zobaczyłaś???
- Dzień po twoim wyjeździe.
- To dlaczego ja dopiero po dwóch tygodniach się o tym dowiaduje??Czy miałaś na celu zatajenie to przede mną???
Usagi była przerażona tym jaki był na nią zły.
- Nie.Oczywiście ,że nie. Może w pierwszej chwili. Nie chciałam cię martwic, ale później to już naprawdę chciałam ci powiedzieć.
- A więc mnie okłamałaś??
- Mamoru nie bądź głupi. Wiesz ,że cię kocham. Seyia jest tylko moim przyjacielem.- powiedziała starając się go przekonać.
- Nigdy więcej się z nim nie zobaczysz!! Zrozumiałaś??
- Co??!!- krzyknęła-Jak możesz mnie o to prosić?? On jest moim przyjacielem!!
- On nie myśli o tobie jak o swojej przyjaciółce ,dlatego nigdy więcej się z nim nie spotkasz.
- Nie. Nie posłucham cię.
- Rozumiem.
- Nie bądź śmieszny. Ja nigdy nie zabraniałam ci się spotykać z twoimi przyjaciółkami.
-A ja nigdy nie zataiłem przed tobą ,że moja przyjaciółka jest w Tokio.
- Nie kłam. Nigdy nie dawałeś mi nawet dojść do słowa kiedy dzwoniłeś.Byłeś zbyt zajęty żeby opowiadać mi o sobie i o Kate.
- Nie mam na to czasu ,żeby z tobą dyskutować o głupotach. Musze iść. Pomyśl o tym co ci powiedziałem Usako.
- Wiem ,wiem. Kate czeka.
- Rzeczywiście. Mamy dużo pracy. Zadzwonię w przyszłym tygodniu.- powiedział odkładając słuchawkę. Po raz drugi nie powiedział ,że ją kocha.
Usagi trzasnęła telefonem ze złości. Łzy spływały swobodnie po jej policzkach. Skuliła się obok łóżka i płakała ciężko. Luna która słyszała całą rozmowę ,gdyż leżała na łóżku nie mogła uwierzyć w to co się dzieje.
Związek Usagi i Mamoru się rozpadał.Nie wie jak długo jeszcze para będzie funkcjonować na tym poziomie.Starała sie pocieszyć Usagi.
- Wszystko będzie dobrze.- Dziewczyna objęła kotkę mówiąc w kółko jego imię. "Mamoru"

Studio zespołu Trzy Gwiazdy

Seyia ,Taiki, Yaten oraz Yuichiro rozmawiali o koncercie który miał odbyć się w przyszłym tygodniu. Gdy nagle usłyszeli drapanie do drzwi.Przestali dyskutować i Yaten poszedł otworzyć.Przestraszył się gdy wpadła tam Luna.Taiki postanowił zabrać  stamtąd Yuichiro mówiąc mu ,że pokaże mu resztę studia.Kiedy wyszli Luna wskoczyła na kolana Yatena.
- Luna co się stało?- zapytał chłopak głaskając ją po głowie.
-  Usagi- powiedziała odrywając się od Yatena spoglądając w kierunku Seyi.
- Co się jej stało? Widzieliśmy się dwa dni temu i była bardzo zadowolona.- zapytał  Seyia zaniepokojony.
- Ona była szczęśliwa. Dlatego tu jestem. Płakała przez całą noc.Jest chora.Jej rodzice czarodziejki i ja ,żaden nie może się do niej dostać.Nie chce jeść.-mówiła smutnym głosem. Nie mogła znieść  cierpienia swojej Księżniczki.
- Czy powodem tego jest znowu Chiba?- zapytał pełen złości.
- Tak- szepnęła kotka. Yaten znowu ją gładził starając się pocieszyć.
- Co powiedział?- zapytał czarnowłosy chłopak wyglądając przez okno w kierunku domu dziewczyny.
- Krzyczał na nią o to ,że się z tobą widuje.-Luna powiedziała żałośnie wiedząc ,że Seyie zaboli to iż użył jego osobę aby zadać ból Usagi. Seyia walnął pięścią w okno po czym odwrócił się i wyszedł z sali. Kotka pobiegła za nim.
- Dokąd idziesz!!!???
- A jak myślisz? Ona mnie potrzebuje.
Luna zatrzymała się wpatrując  w znikający czerwony  garnitur wśród ciemności nocy.
- Ciekawe czy jej pomoże. Może Mamoru nie jest jej przeznaczony. Musze porozmawiać o tym z Artemisem.

Dom Tsukino

Ken poszedł otworzyć drzwi zastanawiając się, który z przyjaciół Usagi przyszedł jeszcze.Był bardzo zaskoczony widząc u progu ich domu Seyie. Jego czoło było pokryte potem i dostał zadyszki z powodu szaleńczego biegu do domu dziewczyny.
- Seyia wszystko wporzątku??- zapytał Ken odsuwając się z drzwi ,ażeby chłopak mógł wejść do środka..
- Dowiedziałem się ,że z Usagi jest nie najlepiej. Więc przybiegłem najszybciej jak tylko mogłem.
Ikuko poszła do kuchni nalać mu zimnej wody do picia. Podała mu ją wraz z papierowym ręcznikiem.
- Tak. Jest w kompletnej rozsypce od ostatniej nocy.- westchnęła kobieta- Pokłóciła się z Mamoru i chociaż nie powiedziała o co poszło wiem ,że to było coś okropnego.
Chłopak napił się wody wytarł czoło z potu ręcznikiem papierowym i zapytał.
- Mogę ją zobaczyć?
Ken i Ikuko spojrzeli na siebie po czym skinęli głowami. Ken spojrzał młodemu człowiekowi w oczy i powiedział.
- Seyia ja nie wiem jak to robisz ,ale gdy jesteś blisko czujemy ,że mamy naszą córkę.Zawsze masz sposób żeby wywołać uśmiech na jej twarzy.Proszę sprowadź ją z powrotem.
Seyia przytaknął po czym wbiegł po schodach.  Na górze zobaczył Shingo siedzącego przed drzwiami jej pokoju.Chłopak miał głowę spuszczoną w dół opartą o swoje ręce. Seiya podszedł do niego poklepując po ramieniu. Shingo dźwignął głowę i spojrzał na niego widząc ,że się do niego uśmiecha.
- Dzięki Bogu.- powiedział po czym wstał i poszedł na dół do rodziców.
Seyia zapłukał delikatnie i otworzył drzwi słysząc jej płacz.Byłą zwinięta w kulkę na łóżku i wyglądała na bardzo słabą.Podniosła głowę kiedy go zobaczyła i szepnęła.
- Seyia.
Szybko przeszedł przez pokój i przyciągnął ją wprost do swojej klatki piersiowej.Przytuliła się do niego wylewając przy tym łzy.Stali tak przez kilka minut po czym powiedział.
- Powiedz mi co się stało.
Usiadła na łóżku i zaczeła.
- Mamoru dostał mój list, który wysłałam mu ponad tydzień temu.Napisałam mu ,że Trzy Gwiazdy są w Tokio.
Wściekł się na mnie ,że nie powiedziałam mu wcześniej.Oskarżył mnie ,że chciałam to przed nim zataić.Starałam się mu wytłumaczy ,że nie chciałam go martwic i go bardzo kocham. Powiedziałam mu ,że nie dawał mi nawet szansy powiedzieć mu o tym przez telefon,że zadzwonił do mnie zaledwie dwa razy tylko.Powiedział mi ,że mam się nigdy więcej z tobą nie spodkac.
Seyia nie przerywał jej kiedy mówiła.Kiedy już skończyła zapytał.
- Czy tego chcesz?
- Nie. Oczywiście ,że nie. Powiedziałam mu ,że ma nie być głupi. Że ja mu nigdy nie zabraniałam się spotyka z jego przyjaciółkami ,ale gdy wspomniałam o Kate jeszcze bardziej się wściekł. Seyia ja go tracę.
Chłopak wziął głęboki oddech ,ażeby powiedzieć jej prawdę.
- Króliczku. Nie można stracić czegoś czego się nigdy nie miało.Jeśli Mamoru cię kocha, naprawdę cię kocha nie zrobił by tego wszystkiego.Mamoru martwi się o ciebie i wierze ,że cię kocha ale nie całą swoją duszą.
-  Seiya nie wiesz nic o Mamoru. Jak możesz mówi takie rzeczy?- powiedziała  z żalem. Jej serce właśnie zostało rozerwane na strzępy przez słowa prawdy Seyi.Chłopak wpadł w gniew
- Bo wiem!!! Bo ja cię kocham naprawdę!!! I wolał bym umrzeć niż zadawać ci takie cierpienie jakie on ci zadaje!!!!!
Usagi sparaliżowało.Chłopak wziął jej rękę i przyłożył do swoich ust.
- Musze ci coś wyznać. I wiem ,że będziesz bardzo zła na mnie ,ale musisz wiedzieć ,że jestem rozdarty między lojalnością a miłością. Ta dziewczyna która z nim pracuje i być może jest zaangażowana w związek z Mamoru to prawdopodobnie jest moja księżniczka. Księżniczka Kakyuu.
Usagi opadła szczęka. Następnie przywróciła ja do pierwotnego stanu po czym wykrzyczała.
- Kate to księżniczka Kakyuu?
- Tak. Jestem prawie pewien ,że to jedna i ta sama osoba.Przykro mi ,że nie powiedziałem ci wcześniej.- spuścił głowę.Usagi dotknęła jego twarzy.
-Seyia. Jak bym mogła być na ciebie zła?Ona jest twoją księżniczką. Nie wydaje mi się ,że jedna z moich czarodziejek podała by informacje o mnie jeśli bym wcześniej powiedziała ,żeby tego nie robiła.- Usagi uśmiechnęła się kiedy zobaczyła ,że chłopak podnosi głowę patrząc jej w oczy.Po czym dokończyła.-
Cóż przynajmniej wiem kim jest moja rywalka.
Seyia dotknął jej ręki która znajdowała się na jego policzku.
- Kocham moją księzniczkę ,ale jako człowiek nie kocham nikogo innego prócz ciebie.
Usagi chciała coś powiedzieć ,ale on położył jej palec na usta.
- Króliczku. Nie wiem co się stanie ,ale trzeba w siebie wierzyć i wiem ,że można przetrwać wszystko.Idż weź prysznic ,a ja pójdę pomóc twojej mamie zaparzyć herbatę.
Usagi skinęła głowom wiedząc ,że kłócąc się z nim nie ma żadnych szans.
- Seiya to może trochę potrwać. Poproszę o trzy kostki cukru do herbaty.
Chłopak się zaśmiał i odpowiedział.
- Dobrze. Weż prysznic to poczujesz się lepiej.

Harvard sześc dni później

Mamoru przechadzał się z Kate po ścieżce księżycowej. Śmiali się z filmu który dzisiaj oglądali.Mamoru czuł się tak żywy i szczęśliwy bo uświadomił sobie ,że miedzy nim a Kate jest nie tylko przyjaźń. Ale wiedział również ,że nie kocha Usagi z dnia na dzień będąc  z nią tak długo w związku.Spojrzał na Kate. Wyglądała tak pięknie z włosami falującymi na wietrze.Miał iść za głosem serca. Jutro rano musi zadzwonić do Usagi. Nie chciał jej skrzywdzić ,ale wiedział ,że to dla jej dobra. W ciągu tego życia i ostatniego nic im się nie układało. Kochał się z Usagi ,ale czuł się bardziej kompletny u boku Kate.
- Mamoru jesteś jakiś zamyślony. Wszystko wporzątku?- zapytała Kate. Uśmiechnął się do niej.
- Kate mam ci tyle do powiedzenia.Czy możemy zjeść jutro razem kolacje po powrocie z kursu z dr Richardsonem?- kobieta zaśmiała się.
- Dobrze Mamoru. Znając twoje zdolności kulinarne nie mogę odmówić.
Mężczyzna uśmiechnął się po czym skierowali się do swoich pokoi.Kate pocałowała go przed wejściem do pokoju w policzek.
- Dobranoc.
Gdy już znikła za drzwiami on stał jeszcze przez chwile trzymając palce w miejscu gdzie były przed chwilą jej usta. Musiał znaleźć sposób ,żeby złamać serce Usagi  najdelikatniej jak to możliwe. Wiedział ,że młoda dziewczyna bardzo to przeżyje ,ale zdawał sobie sprawę z tego ,że jego miejsce jest przy Kate.Mamoru wiedział ,że rezygnuje z przyszłości z Serenity ,ale nigdy nie wierzył tak naprawdę w ich przeznaczenie.Spoglądając do szuflady z ubraniami widział przed oczami obraz Usagi i Chibiusy. Wiedział ,że musi się wyspać bo jutro będzie miał bardzo ciężki dzień.

Dom Tsukino

-Shingo wyłaź z łazienki!!! Musze się przygotować na koncert!!!!- Usagi krzyczała waląc pięściami w drzwi.
- Będę  jeszcze tutaj przez godzinę ,a może i więcej. Nie martw się bilety już mamy dzięki Seyi.- Shingo odchrząknął przez drzwi.
Usagi miała wrzeszczeć ,ale przeszkodził jej w tym dźwięk telefonu.
-Odbiorę!!!Cześć Manico.
- Usagi wszyscy mamy się spodkac w twoim domu? Jesteśmy tu wszystkie i chcemy się tylko upewnić.
- Tak. Mój tata powiedział ,że nas zawiezie. - powiedziała zadowolona. To był pierwszy koncert Trzech Gwiazd od ich powrotu.
- Dobra to do zobaczenia za godzinie- powiedziała Minaco równie zadowolona.
- Cześć.- powiedziała odkładając słuchawkę widząc ,że braciszek opuścił już łazienkę.Wzięła prysznic wysuszyła się i poszła do pokoju nucąc sobie jakąś piosenkę.Luna uśmiechnęła się do niej i powiedziała.
- Wyglądasz dziś na bardzo zadowoloną.
- Jestem dziś bardzo szczęśliwa. Nie mogę się doczekać ,żeby wyjść w tej nowej różowej sukience którą kupiłam będąc na zakupach z Naru.- powiedziała nakładając różową sukienkę  ,która była wiązana w pasie i na karku oraz  bez pleców.
- Myślisz ,że będzie ci w tym wystarczająco ciepło?- zapytała kotka
- Tak. Seyia powiedział ,że wszystkie bilety są wyprzedane więc będzie dużo ludzi w sali koncertowej.Wiec na pewno będzie duszno ,ale kupiłam tez ten biały szal. W razie czego weznę go ze sobą.- powiedziała z uśmiechem dziewczyna czesząc włosy w jej ulubionym stylu. Seyia byłby zawiedziony widząc ją w innej fryzurze. Kończyła wiązać sukienkę na szyi gdy usłyszała telefon.
- Halo. Cześć Seyia.
- Króliczku chciałem się upewnić ,że przyjdziesz.
- Oczywiście. Wiesz ,że twój pierwszy koncert byłby beze mnie katastrofą.
- No postaram się ,żeby tym razem nie było żadnej katastrofy- zaśmiał się.
- Bilety są ułożone na półce w przedpokoju. Jak dziewczyny przyjdą każda weżnie swój i mój tata nas przywiezie.Powinny być tutaj za około godzinę.
- Czy przyjdziesz za kulisy choćby na chwile dodać mi otuchy przed koncertem ??
- Przestań się martwic głuptasie. Wszystko będzie dobrze.Zobaczymy się na koncercie a potem po.
- Dobrze króliczku. Już nie mogę się doczekać żeby zobaczyć cię w tej sukience o której mi mówiłaś. - powiedział z uśmiechem zastanawiając się jak ona może teraz wyglądać
- Do zobaczenia .wkrótce.- powiedziała i odłożyła słuchawkę.
Zdążyła nałożyć perfum na szyje gdy telefon znowu zadzwonił.
- O mój Boże ,ale jesteśmy dziś popularna rodziną. Halo.. A dzień dobry panie Toshio. Tak już go wołam. Tato!!!! Telefon do ciebie!! Pan Toshio dzwoni.
Usagi podała telefon ojcu następnie wróciła do przegotowań na koncert.Spojrzała na zegarek i stwierdziła ,że koleżanki będą tu za chwile. Wzięła torebkę do reki i zeszła na dół kiedy znowu  zadzwonił telefon.
- Halo.
- Próbowałem się do ciebie dodzwoni od godziny ,ale wciąż było zajęte.- Mamoru powiedział z frustracją w głosie Usagi westchnęła. Nie chciała się z nim kłócić dzisiejszego dnia.
- Przykro mi Mamoru ,ale nie tylko ty bywasz zajęty.  Nie mam czasu teraz gdyż wybieram się na koncert Trzech Gwiazd.
- Wiec wciąż się z nim widujesz?- zapytał z nutką zazdrości w głosie.
- Powiedziałam ci ,że jest dla mnie ważny ,a ja nie odwracam się do przyjaciół plecami.- powiedziała prosto z mostu.
- Widze. Usagi muszę ci coś powiedzieć.Nie chce ci zniszczyć tego wieczoru ,ale nie mogę czekać do jutra. Wybacz mi za brak wyczucia czasu.- mówił głosem pełnym emocji.
- Mamoru?? O co chodzi?? Co się stało???Jesteś taki zdenerwowany. Dobrze się czujesz??
- Usagi nie mogę być dłużej z tobą.- powiedział. Dziewczyna zawahała się przez chwile.
- Mamoru przepraszam ,ale chyba coś źle usłyszałam. Myślałam ,że mówisz ,że między nami koniec.
- To właśnie powiedziałem. Najlepiej to powiedzieć w prosty sposób. Byliśmy tak długo razem. Kocham cię ,ale zakochałem się w kimś innym. W kimś kto mnie rozumie.
- Mamoru po tym wszystkim co się wydarzyło? Po tym co miało nastąpić?- zawodziła
- Nie mogę żyć z Serenity.To nie wystarczy mi do tego by być szczęśliwym.Przykro mi Usako
- Mamoru nie możesz mi tego zrobić. Wróć do domu ,a razem rozwiążemy nasze problemy.- prosiła Usagi
- Nie sadze. Moje serce nie należy już do ciebie.- powiedział starając się być łagodny.- Przykro mi Usagi Muszę iść profesor na mnie czeka. Bądź szczęśliwa i zapomnij o mnie.- odłożył słuchawkę.
Usagi krzyczała gdy jej przyjaciółki wchodziły do domu.
- NIE!!!!!!!!!!!!

Sala Koncertowa.

- Gdzie one są.- powiedział Taiki zdenerwowany.- To ostatnia piosenka Yuichiro potem my wchodzimy.Mamy jakieś pięć minut.
Yaten skinął głową ,gdyż tez się zamartwiał.
- Nie mogę uwierzyć ,że mogłyby przegapić nasz koncert.
Seyia spoglądał  w tłum wypatrując dziewczyn za kulis.
- Coś jest nie tak. Kiedy z nią rozmawiałem był podekscytowana tym koncertem. Coś jest nie tak. Ona jest w niebezpieczeństwie. Czuje to.- Seyia ruszył w kierunku wyjścia gdy Taiki złapał go za ramię.
-Seyia nie możesz teraz wyjść. Mamy fanów którzy na nas liczą.- stwierdził Taiki gdy nagle przerwał jego wypowiedz grzmot.
- Burza się pogarsza. Deszcz zamienia się w potoki.- powiedział Yaten pełen obaw o Minako.
Yuichiro skończył piosenkę po czym ukłonił się w kierunku tłumu wiwatujących ludzi.Trzy Gwiazdy weszli na scenę. Seyia wpatrywał się w puste miejsca w dwóch pierwszych rzędach.Może postanowiła się trzyma zdala od niego mimo wszystko. Wziął do ręki mikrofon i już miał zacząć śpiewać gdy piorun uderzył w budynek i pogasły wszystkie światła.Załączono generator zapasowy ,ale sprzęt nie działał.Spiker wyszedł mówiąc  do tłumu ze koncert zostaje przełożony. Tłum się zirytował na tę wieść.Seyia zaś był zadowolony ,gdyż nie mógł śpiewać ich nowej piosenki bez Usagi tutaj.
- Shingo?- zdziwił się Taiki. Seyia odwrócił się i spojrzał na chłopca przemoczonego do suchej nitki który stał oparty o drzwi garderoby.
- SEYIA!!! SZYBKO!!! USAGI ZNIKNĘŁA!!!!
- CO?????- Trzy Gwiazdy powiedziały równocześnie.
- Tuż przed tym jak mieliśmy wyjechać tutaj Mamoru zadzwonił i z nią ZERWAŁ. Zaczęła krzyczeć i płakać ,że chce umrzeć. Nikt nie potrafił do niej dotrzeć. Wybiegła z domu w czasie burzy i nie możemy jej znaleźć.Wszyscy ją szukają od jakiejś godziny.Tak się o nią boje.Nigdy nie widziałem jej w taki stanie. Ona się ZABIJE!!!!
Yaten złapał Shingo za ramie uspokajająco i zwrócił się do Seyi.
- Idż. My się nim zajmiemy.
Seyia wybiegł i spojrzał w niebo gdzie błyskawice oświetlały całe miasto. Spojrzał na ledwo widoczny księżyc i szepnął.
-Proszę, proszę, pomóż mi ją znaleźć.- czuł przypływ emocji w jego sercu i ruszył w ciemność nocy.

środa, 8 września 2010

Rozdział VII

Mieszkanie Trzech Gwiazd

-Seyia?- powiedział Yaten widząc straszną mieszankę bólu i gniewu na twarzy przyjaciela.
- Nie mogę o tym mówi teraz. Powiedz mi lepiej o swoich planach.- powiedział chłopak chcąc przestać myśleć o bólu ukochanej i jaki był bezsilny w tym momencie.
- No rzeczywiście mam kilka nowości. Nasz manager zrobił konkurs dla dziewczyn z naszego Fan Clubu. Główna nagrodą ma być randka z każdym z nas. Po jednej dziewczynie na łebka.
-CO???!!!!- krzyknął Seyia-Jest tylko jedna dziewczyna z którą chce iść na randkę ,a ona nie należy do Fan Clubu.- powiedział wtapiając się w kanapę.
- Ja też nie chce bo kocham  Minaco, Taiki nie chce bo kocha Ami ,ale musimy na nowo ożywić naszą popularność.Na naszym koncercie musi znaleźć się tłum ludzi jeśli chcemy znaleźć swoją ścieżkę życiową.- powiedział Yaten cicho.Taiki wszedł do pokoju i zaniepokoił go wyraz twarzy Seyi.
- Widzę ,że ci już powiedział. Nie przejmuj się tym. Odbębnimy jeden dzień z dziewczynami na naszych warunkach i po krzyku.
- Ten zasrany konkurs to pikuś w porównaniu z tym jak Usagi cierpi z powodu tego kretyna Mamoru. Myślę też ,że nasza księżniczka ma z tym jakiś związek.
- CO?- zdziwili się chłopcy
- Tak. Usagi wymieniła jej imię dzisiaj jakie przybrała na tej planecie. Kate.- powiedział Seyia.
- To możliwe ,w końcu ona też studiuje na Harvardzie- dodał Yatem z pochmurnym wyrazem twarzy. Taiki zwrócił się do niego.
- Jeśli ją coś łączy z Mamoru nie będziemy w to ingerować.Nie mam zamiaru bawić się w Haruke. Jej szczęście powinno być najważniejsze.
- Zgadzam się z tobą. Miejmy nadzieje ,że on nie potraktuje jej tak jak Usagi- powiedział Yaten
Seyia skinął głową ale jego twarz była skrzywiona.
- Nie wiem czy kiedykolwiek wybaczę mu cierpienia jakie zafundował Usagi. Jeśli jednak zwiąże się z naszą księżniczką serce Usagi będzie wolne.
- To znaczy ,że będzie mogła zakochać się w tobie- uśmiechnął się Yaten.
- Nie.- zaprzeczył.- Ja chce ,żeby była szczęśliwa. Nieważne z kim. Chcę tylko żeby była szczęśliwa.Nawet jeśli nie ze mną.
Taiki i Yaten spojrzeli na siebie. Ciągle ich zaskakiwał wielką miłością do księżniczki Księżyca.
- Bierzmy się do pracy. Koncert za dwa tygodnie.Chcecie usłyszeć to co mam do tej pory?- powiedział Seyia chwytając za gitarę i zaczął śpiewać.
Twoje światło przyćmiewa gwiazdy.
I nie mogę nic na to poradzić
Ale zastanawiam się czy wiesz
Jak bardzo cię kocham
Stoję tutaj przed tobą
Gotowy umrzeć
Aby twoje światło
Nigdy nie opuszczało nieba
Ale musisz mi powiedzieć
Czy chcesz mnie zatrzymać
Moje serce szuka
Twojego blasku
By zjednoczyć znowu
 Ciebie i mnie
To zależy od ciebie
Czy chcesz bym odszedł
Czy chcesz bym został
Seyia spojrzał na przyjaciół, kiedy to Taiki zaczął śpiewać
Kiedy byłem tu po raz pierwszy
Myślałem ,że wiem czego szukałem
Odwróciłem się i znalazłem o wiele więcej
Teraz nie mogę zapomnieć
Czułem ,że kocham
Kiedy wszystko ustalono
Musiałem odejść
Ale wróciłem tu teraz
Moje serce wyszukuje twojego blasku
By zjednoczyć znowu
 Ciebie i mnie
To zależy od ciebie
Czy chcesz bym odszedł
Czy chcesz bym został.... itd.

Chłopcy skinęli głowami. Byli gotowi śpiewać dla trzech księżniczek ,aby zdobyć ich serca.


Trzy dni później( Centrum Handlowe)

 - Chodźmy sprawdzić tutaj.- zawołała Usagi podekscytowana widząc wyprzedaż. Chwyciła Rei za rękę i pociągła do środka.
- Auc. Usagi chcesz mi wyrwać rękę - skarciła
- Rei chodź ,a nie marudź. Patrz ile tu fajnych rzeczy- powiedziała z uśmiechem.
Dziewczyna tylko pokręciła głowom. Była szczęśliwa ,że przyjaciółka miała dobry humor.Wszyscy się tak o nią martwili. Ostatnio coraz rzadziej miała tak dobry humor jak tego dnia.Ami Maco i Minaco weszły do sklepu za nimi.Kiedy nagle zauważyły ,że Minaco sparaliżowało. W tylnej części sklepu był Yaten z dziewczyna ,która go obejmowała.
- Minaco nie jest to czasem dziewczyna ,która tak się do niego dobierała w zeszłym roku?-zapytała Ami
Dziewczyna była oszołomiona tym widokiem.
- Yaten- szepnęła
Yaten był zirytowany tym ,że dziewczyna się tak kleiła do jego ramienia.No ,ale w umowie konkursowej było właśnie napisane  ,że mają się trzymać za ręce bądź za ramię. Dla niego istniała tylko jedna dziewczyna z którą by z chęcią chodził trzymając się za ręce. Nagle usłyszał cicho wypowiedziane swoje imię. Odwrócił się i zobaczył Minaco  wpatrzoną w niego z oczami pełnymi rozczarowania. Chciał coś powiedzieć ,kiedy zobaczył ,że wyraz jej twarzy zmienił się w prawdziwy gniew. Podniosłą głowę do góry i wyszła ze sklepu.A za nią reszta dziewczyn.
- Do diabła- powiedział
- Czy coś się stało kochanie ?- zapytała dziewczyna która kurczowo trzymała się jego ramienia.
- Tak i nie jestem twoje kochanie. Jeszcze tylko masz dwie godziny więc się sprężaj- warknął
Dziewczyna się zirytowała ,ale wiedziała ,że ma racje. Za dwie godziny ich wspólny dzień się kończy ,a więc postanowiła to wykorzystać jak najlepiej ciągnąc go do następnego sklepu.
Minaco była załamana. Kiedy przyjaciółki ją dogoniły mamrotała do siebie przez łzy.
- Nie mogę uwierzyć ,że ma dziewczynę.
- Minaco może to nie była jego dziewczyna. - powiedziała Ami chcąc uspokoić koleżankę.
- A co to do cholery było!!!??- wściekła się
Usagi Rei Ami i Maco nie były pewne co powiedzieć. Więc chwyciły ją za rękę i każda z nich pociągła ją do swojego ulubionego sklepu.Dziewczyny bardzo cieszyły się ,kiedy to przymierzały ubrania jakie tylko im wpadły w oko. Z wyjątkiem Usagi ,która kupiła sobie pączki i po drodze do sklepu je pochłaniała.Usłyszała jak ktoś do niej powiedział żeby dała trochę. To był Taiki.
Ami wyskoczyła ze sklepu słysząc jego głos. A gdy go zobaczyła serce jej omal nie stanęło ,gdyż był w towarzystwie jakiejś dziewczyny. Chyba chodziła z nimi na dodatkowe letnie zajęcia z biologi.
- Taiki?- miała wątpliwości. Nie mogła uwierzy własnym oczom. Dziewczyna trzymająca za rękę chłopaka zmierzyła Ami wzrokiem. Nie podobało jej się jak on na nią patrzył. Za nim zdążył  cokolwiek powiedzieć pociągła go do jakiegoś sklepu. Ami spuściła głowę.
- Jak on mógł?
- Taiki jest z tą dziewczyną?- Usagi zapytała z pełną buzią.
Reszta dziewczyn wyszła ze sklepu i Usagi powiedziała im co widziała. Wszystkie przytuliły Ami.
- Ami może to jakiś chwyt reklamowy- powiedziała Rei pocieszająco.
- Tak i dlatego trzymali się za ręce- powiedziała z rezygnacją.- Nie mam powodu, aby być zazdrosna. On jest tylko przyjacielem ,może się umawiać z kim chce na randki.
Miły dzień zmienił się o 360 stopni. Nagle Rei wpadła myśl do głowy. Skoro Yaten i Taiki tu byli to znaczy ,że Seyia tez musi tu być. Jednak miała nadzieje ,że Usagi nie zrani widok Seyi z inna dziewczyna. Mimo to iż wiedziała ,że łączy ich silne uczucie. W życiu Usagi był tylko jeden mężczyzna i był to Mamoru. Nigdy by go nie zdradziła.Zatrzymały się bo Usagi miała teraz ochotę na wiśnie. Podczas kiedy ona płaciła cztery dziewczyny zobaczyły Seyie w niewielkiej odległości blisko hotelu. Był z dziewczyna która w ich Fan Clubie miała numer jeden.Trzymała go za rękę uśmiechając się słodko i szeptając mu coś do ucha.Dziewczyny chciały zrobić wszystko ,żeby Usagi tego nie zobaczyła ,ale było już za późno. Stała jak słup widząc przed sobą parę ,która patrzyła sobie w oczy. Zielonowłosa dziewczyna zauważyła Usagi. Za nim chłopak zdążył zareagować ona pocałowała go z całej siły w usta. Usagi upuściła wiśnie na ziemie. Seyia odepchnął dziewczynę  i obejrzał się ciekawy o co te zamieszanie było.Serce mu stanęło kiedy zobaczył Usagi ,która patrzyła na niego takimi oczami jak po rozmowie z Mamoru. Odwróciła się i pobiegła w druga stronę tak szybko jak tylko mogła. Poczuła silny uścisk na ramieniu co spowodowało jej momentalny obrót.
- Nie dasz mi szansy ,żeby to wytłumaczy?- Seyia prosił
- Nie ma czego.Jesteś na randce. Nie potrzebuje więcej szczegółów.- powiedziała starając się uwolnić z jego uścisku.
Chwycił ją za drugie ramie po czym przyciągnął do siebie i mocno przytulił.
- Króliczku. To nic dla mnie nie znaczy. Przysięgam.- powiedział. Gdy za nim odezwał się głos.
-Seyia nadal jesteśmy na naszej randce. - powiedziała dziewczyna o długich zielonych włosach.
-Już nie. Złamałaś zasady umowy całując mnie. Idż do domu.
Dziewczyna nie chciała zrezygnować ,ale widząc jego oczy pełne gniewu wiedziała ,że nie ma wyjścia. Przyjaciółki Usagi stały na tyle blisko ,że w razie gdyby potrzebowała ich pomocy mogły do niej podbiec ,a zarazem na tyle daleko ,żeby para czuła ,że ma trochę prywatności.
- Króliczku ten cały dzień został zorganizowany przez naszego managera tylko po to ,aby przywrócić naszych starych fanów.Był konkurs. Trzy dziewczyny z naszego Fan Clubu ,które go wygrały miały zapewniony cały dzień z nami. Po jedną na łebka tkzw randka ,ale sztuczna. To wszystko nie ma dla mnie znaczenia. Usłyszał jej westchnienie co oznaczało ,że przyjeła to co powiedział jako prawde. Zawołała do dziewczyn.
- Hej Ami , Minaco to nic takiego!!! Te dziewczyny wygrały konkurs!!! I dlatego spędzały z nimi cały dzień!!!!
Chłopak uśmiechnął się. Nadal wtulała się w niego jak mogła najmocniej.
- Króliczku co ty na to żebyśmy jutro wszyscy razem poszli do parku rozrywki. To będzie dobra okazja ,żeby Taiki i Yaten poprosili o przebaczenie Ami i Minaco.
Usagi spojrzała na niego nie przerywając uścisku i kiwnęła głową ,że się zgadza.

Tej nocy w Kawiarni

Pięć dziewcząt siedzących przy stole omawiało wydarzenia dzisiejszego dnia.Minaco po raz tysięczny zapytała Usagi.
- Więc to był tylko chwyt reklamowy?
Usagi skrzywiła się ,gdyż przerywano jej w jedzeniu trzeciego cheeseburgera.
- Tak Minaco. To był efekt tego głupiego konkursu.
- Ehhh głupio mi. Nigdy nie powinnam w niego wątpić. Ciekawa jestem czy jest na mnie zły - westchnęła Ami
- Nie. Zobaczysz jutro w parku rozrywki- Usagi machnęła ręką.
 Maco słuchała muzyki kiedy zobaczyła ,że Motoki się zbliża do ich stolika.
- Cześć Motoki .
Motoki uśmiechnął się widząc Maco.
- Hej Maco. Cześć wszystkim. Co tym razem tu robicie?
- Dyskutujemy o jutrzejszym dniu-powiedziała Rei
-Pracujesz jutro? - zapytała Maco
- Właściwie to jutro mam wolne.A dlaczego?
- Chcesz iść z nami do parku rozrywki?- Zapytała Maco
- Chętnie. O której?
- Proponuję spodkac się tu o dziewiątej.Taiki, Yaten i Seyia będą w parku czekać na nas o dziesiątej. -powiedziała Ami
-Hmm. To znaczy ,że to jest randka- powiedział puszczając Maco oczko
Dziewczyny zachichotały na widok twarzy przyjaciółki.

Park Rozrywki


Pięć dziewcząt i Motoki szli przez tłum do Parku rozrywki śmiejąc się z dowcipów jakie chłopak opowiadał.
Kiedy byli już blisko wejścia Usagi zauważyła Trzy Gwiazdy ,którzy na nich już czekali.Wszyscy trzej mieli na sobie  koszulki ,krótkie spodenki ,czapki i okulary przeciwsłoneczne. Usagi zaczęła biec w kierunku Seyi kiedy to zakręciło jej się w głowie. Za nim zdążyła walnąć w chodnik Seyia już ją trzymał pomagając jej stanąć na nogi.
- Oh króliczku. Musisz rozpamiętywać wszystko co się już wydarzyło wcześniej- powiedział
- Ja nic nie rozpamiętuje. Wiesz co to jest zawrót głowy zarozumiały kretynie.-Kiedy to powiedziała uśmiechnął się do niej.
- Cześć Motoki. Miło cię widzieć- przywitał się udając ,że Usagi nic mu wcześniej nie powiedziała.Taiki nie śmiało podszedł do Ami.
- Ami to co wczoraj eeee miało eee ....- dziewczyna spuściła głowę rumieniąc się.
- Taiki.  Nic nie szkodzi. Wiem o wszystkim. Seyia wytłumaczył to wczoraj Usagi.A po za tym nie mam prawa ci mówi co masz robić.
Taiki chciał coś powiedzieć ,ale przerwały mu okrzyki z nowej otwartej karuzeli.
-Idziemy ? - zapytał
-Chętnie- powiedziała nieśmiało
-Minaco- zaczął Yaten
- Co Minaco? Możesz mi powiedzieć ,że ten konkurs był tylko chwytem reklamowym?- powiedziała trzymając wysoko głowę.
- Co z Jeme?- dziewczyna zarumieniła się
- On jest tylko moim kolegą nic więcej-powiedziała
-Przepraszam za równo za zeszły tydzień jak i za wczoraj - powiedział zwieszając głowę
- W porządku. Teraz chodź wygrać dla mnie wielkiego wypchanego pluszaka- powiedziała z uśmiechem. Po czym złapali się za ręce i odeszli.
Maco  Rei i Motoki rozmawiali o jakimś koncercie na którym piosenkarka urządziła swoim najbliższym niezły spektakl.Gdy zapytali czy Usagi i Seyia chcą o tym posłuchać usłyszeli stanowcze nie.Gdy się oddalili  Seyia zwrócił się do Usagi.
- No króliczku znowu mam cię tylko dla siebie. Wiem wiem perfidny spisek.
Założyła rękę na rękę i szła przed nim.
- Idziemy do eksponatów zwierząt?- zapytała. Chłopak wziął ja pod ramie i skinął .Pokręcił głową gdy twarz miała przyklejoną do szyby gdzie znajdował się popcorn. Wyciągnął portfel i zapłacił.po chwili miała już ochotę na coś innego. Chłopak wiedział że dzień spędzony  z nią spowoduje poważny ubytek w jego portfelu ,ale cieszył się ,że jest szczęśliwa. Jadła jakieś lepkie pieroństwo ,kiedy nagle obróciła się do niego patrząc tak jak by miała zaraz się rozpłakać.
- Króliczku co się stało?- zaniepokoił się
- Mam ost snel ram- powiedziała. On spojrzał na nią szeroko otwartymi oczami
- Co?
- Powiedziała: Mam sklejone usta- usłyszał miły głos za plecami.Usagi zobaczyła ,że to była Naru i Umino.
- Cześć jestem Naru ,a to Umino
-Cześć jestem Seyia. Chłopak Usagi. Miło mi was poznać- powiedział rozkoszując się sytuacją w jakiej znalazła się Usagi. Ignorując jej wściekłe spojrzenie. Dziewczyna tylko wściekle potrząsała głową. Naru spojrzała na niego z uwagą.
- Znam Usagi od dzieciństwa i z tego co wiem to jej chłopak jest od niej przynajmniej o cztery lata starszy.- Usagi potrząsła głową w porozumieniu z Naru.Seyia się zaśmiał.
- Dobra wygrałaś. Jestem jej dobrym przyjacielem.Widzę ,że Usagi bardzo się cieszy na wasz widok. Może pójdziecie z nami oglądać zwierzęta?
- Nie. Dziękujemy właśnie stamtąd wracamy.- powiedział Umino
- Dobrze. A co powiecie na obiad tak koło południa nad jeziorem?
Naru i Umino spojrzeli na siebie po czym skinęli głowami.
Usagi w końcu udało się odzyskać władze nad swoimi ustami.
- O rany nareszcie.
- Może pójdziemy gdzieś gdzie będziemy mieli spokój na cały dzień- powiedział uśmiechając się ,gdy ona go uszczypła.
- Auc!!
- Dobrze ci tak! Oszuście! Na razie wam!!!! Zobaczymy się na obiedzie!!!
Kiedy w końcu oglądali zwierzęta Usagi znowu zaczeła wydawa z siebie okrzyki zachwycenia. Kochał to wniej. Kiedy tak wpatrywała sie w coś tak jakby pierwszy raz w życiu widziała.Kiedy dotrali już do końca mieli czas na jeszcze jedną atrakcję.A ponieważ nawiedzony dom był niedaleko postanowili właśnie tam iśc. W miarę jak przesuwali się głąb domu ,ona coraz bardziej sie do niego przytulała.Co spowodowało ,że chłopak miał ją zaraz pod ramieniem.
-Nie martw się króliczku. Będę cię bronic nie zależnie od potworów jakie czyhają w ciemności.- powiedział luźno. Nagle się upokorzył wydając z siebie przeraźliwy krzyk ,kiedy przed nim stanął potwór.
- Myślę ,że to ja raczej będę musiała cię obronić- zachichotała.
- Raczej nie sadzę- powiedział zakłopotany.
Kiedy to z śmiechem trafili do restauracji ,gdzie wszyscy już czekali Usagi zauważyła smutną Rei.
- Rei co się stało?
- Nic- powiedziała chłodno
- Yūichirō?-zapytała Usagi gdy Seyia siadał obok.
- Pracował kiedyś w świątyni dziadka Rei- Maco wyjaśniła
- To cie tak denerwuje ,że go tu nie ma?- zaczął seyia
- Nie to nie o to chodzi - powiedziała Rei. Usagi delikatnie dotknęła jej ramienia.
- Co się stało Rei??
- No jego muzyka brzmi moim zdanie świetnie. W ciągu roku odwiedził mnóstwo miejsc na świecie- powiedziała Maco - i teraz wrócił do Tokio
- On jest okropny- powiedziała Rei
Maco zignorowała koleżankę.
-Chciałyśmy z nim porozmawiać ,ale był otoczony przez tłum fanek. Jedynie co zrobił to nam pomachał ,a następnie udał się w kierunku jakiś dziewczyn.
- Rei - powiedziała Usagi powaznie
- On jest idiotą. Nie rozumiem go - warknęła czarnowłosa.
Usagi chciała coś powiedziec przyjaciólce ,ale Seyia złapał ją za ramie i pokiwał głową ,żeby tego nie robiła.Wzruszyła ramionami i zaczeła wypytywac innych o spędzony poranek.Nie mogła nie zauważyć jak Maco i Motoki się do siebie zblizyli zreszta tak samo jak Yaten i Minaco oraz Taiki i Ami.Teraz wiedziała, że nalezy coś zrobić, żeby rozweseli Rei.Rozglądała się po reustauracji za chłopakiem dla przyjaciółki kiedy nagle dostrzegła Yūichirō. 
-Yūichirō!!!!- zaczeła krzyczec i wymachiwac rękami jak warjatka.Powodując ,że cała rastauracja zdawała sie na nią patrzeć.Wymachując dłońmi zrzuciła Seyie z krzesła.Chłopak zaraz usiadł na miejsce z powrotem.
- Króliczku straciłaś rozum??
Yūichirō podszedł do ich stolika i grzecznie sie przywitał.
- Cześc Usagi. Cześc wszystkim.
- Jak możesz tutaj przychodzic po tym co zrobiłeś wcześniej? - zapytała wściekle Rei
- Miałem konferencje prasową i nie mogłem z wami porozmawiac - chłopak wzruszył ramionami.Usiadł na krzesle między Seyia a Umino.- Usagi to twój nowy chłopak?
- Tak- on
-Nie-ona
Usagi spojrzała na Seyie ,który wzruszył ramionami udając niewinność.
- Jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi - powiedziała ,oczami strzelając sztylety w Seyie.
- Jestem Seyia - rzekł podając rekeYūichirō.
- Jezu!! Ty jestes Seyia Kou z zespołu Trzy Gwiazdy
- Tak ,ale nie mów o tym głośno. Jesteśmy tutaj prywatnie.
- Jezu!! Nie moge w to uwierzyc. Tak chciałem was poznac. Słyszałem ,że mieliście jakieś problemy w zespole.
-Yūichirō jesli chcesz o tym rozmawiac to wstąp kiedyś do studio. Dzisiaj chcemy spedzic miło czas z przyjaciółmi- wtrącił Yaten. Wszyscy złozyli zamówienie. Yuichiro postanowił razem znimi zjeśc obiad.Rozmawiali przy deserze o dalszym ciągu dnia. Usagi konczyła juz trzeci kawałek ciasta czekoladowego.Seyia wziął ją za rękę.
- Chodź króliczku. Czas zobaczyc resztę parku.Pożniej spodkamy się z resztą. Pomachał im wyciagając Usagi za sobą.
- Cześc wam- mrukneła z czekoladą na twarzy.-Nie musisz być tak apodyktyczny, może nie chciałem spędzić popołudnie z tobą.
Chłopak zaśmiał się zakładając okulary przciwsłoneczne.
- Nie jest to możliwe. Która dziewczyna straciłaby taka okazję ,żeby spędzić  ze mna popołudnie.
Potrząsneła głowom i skrzyżowała ręce.
- Jesteś taki pewny siebie.- chciała się znim kłocic kiedy zobaczyła  samochody. Przeszła jej złośc i tym razem ona jego pociągła za sobą. Był taki zadowolony ,że była taka szczęśliwa dzisiaj.Weszli razem do samochodu i zaczeli jeździć. Potem postanowili iść na wyciąg do nieba. Usagi widząc jak sie podnoszą do góry zaczeła piszczec widząc na jakiej wysokości się znajdują. Przysuneła się bliżej niego.
- Króliczku przecież masz skrzydła. Dlaczego się boisz wysokości?- Zapytał złośliwie
- Mam je tylko w ekstremalnych sytuacjach. Nie wiem czy bym umiała je od tak przywołac - powiedziała patrząc na niego.
- Jestem pewien ,że gdybym tak spadł znalazłabyś sposób ,żeby je przywołać i mnie uratować- usmiechnął się
-Pozwolic ci upasc na ziemie  jest bardziej prawdopodobne
Chłopak zaczął tak głośno się śmiać ,że osoby siedzące przed nimi obejrzały się by zobaczy co się dzieje. Nagle spowazniał.
-Ciesze się ,że ten dzień był dla ciebie udany.
- Dziękuje ci Seyia.
- Nie dziękuj mi jeszcze. Dzień się nie skonczył.
We dwóch spędzili cały dzien razem na róznych zabawach.Seyia zdobył dużego wypchanego misia.Podszedł do Usagi z nim, a ona wyciągneła ręce. W tym momencie on odsynął od niej pluszaka.
- Znowu. Dasz mi go wreszcie- powiedziała.
- Dobrze masz króliczku. - powiedział ciesząc się kiedy ona przytulała się do wielkiego pluszaka.Noc już zapadła. Park miał być lada chwila zamknięty. Jeszcze jedne miejsce zostało im do obejrzenia. Weszli na dłużą karuzele. Na której już kiedyś byli razem i z której Usagi kiedys otrzymała jego wiadomoś ,kiedy śpiewał do niej.
- O czym myslisz króliczku?- zapytał widząc ,że dziewczyna się zamyśliła.
- Myślę o tym czy będe jeszcze kiedyś taka szczęsliwa jak dzisiejszego dnia.
- Króliczku...
-Nic mi nie jest. Jestem naprawde szczęśliwa.- powiedziała uśmiechając się do niego. Chłopak  usiadł obok niej.Złapał jej podbrudek w celu spojrzenia jej w oczy.
- Nie waż mi się płakać. Nie chce widziec łez w twoich oczach.
Usagi wiedziała ,że nie powinna byc tak blisko niego.Miała Mamoru kochała Mamoru ,ale w tej chwili  miała uczucie w sercu ,że jest tam gdzie powinna byc przy Seyi. Broniła się przed głosem ,który jej mówił ,że bez wzgledu ,kiedy to było jej miejsce jest przy Seyi boku.

Rozdział VI

Restauracja

- Więc co jest z tym sanktuarium?-  Usagi zapytała ,gdyż była zainteresowana wszystkim co dotyczyło odbudowy planety Seyii. Chłopak był wzruszony zainteresowaniem dziewczyny. Chciał udzielić odpowiedzi, gdy nagle ktoś mu przerwał.
- Widocznie jesteś tak mało inteligenty ,że trzeba ci powtarzać dwa razy.
Usagi się zdenerwowała natomiast on zmrużył oczy pod wpływem irytacji.
- Cześć Haruka i Michiru- zacisnął pięści pod wpływem emocji jakie nim w tej chwili targały.
- Jeśli chcesz uniknąć scen ,opuść to miejsce w tej chwili.- powiedziała Michiru do chłopaka.
- Dlaczego? My biliśmy tu pierwsi. Jeśli wam się nie podoba to wy wyjdźcie- odpowiedział surowo.
- Hmmm.. Dobrze idziemy- odparła Haruka przy czym chwyciła Usagi za rękę chcąc ją wyprowadzić.Chłopak złapał ją za drugą.
- Mam zgodę jej rodziców ,żeby spędzić z nią dzisiejszy wieczór.-Zakwestionował.
- My jesteśmy jej opiekunami., a więc wychodzimy Usagi- warknęła Haruka. Trzymając dziewczynę za rękę wyprowadziła ją z restauracji. Michiru poszła za nimi. Seyia szybko rzucił pieniądze na stół po czym również wyszedł. Usagi próbowała poluzować uchwyt koleżanki.
- Haruka to boli.
- Oh. Przepraszam kociątko. Chciałam tylko cię jak najszybciej stamtąd wyciągnąć.- Puściła ją.
- Usagi musisz nas słuchać. Nie można im ufać. Ostatnim razem jak tu byli sprowadzili do nas Galaxię. Pamiętasz ile zniszczeń wywołała ta wojna?- dodała Michiru.
- Nie można ich za to winić. Pomogli nam wtedy. Po tym wszystkim powinniśmy być przyjaciółmi, a nie wrogami- mówiła dziewczyna przez łzy patrząc na nie swoimi dużymi niebieskimi oczami prosząc o wyrozumiałość.
-Nie!! Zabierzcie ja do domu!!!-powiedziała Haruka zwracając się do czterech dziewczyn ,które były przed restauracją.
Usagi podeszła do koleżanek i zobaczyła stojącego chłopaka ,który był w nią wpatrzony. Spojrzała mu w oczy prosząc o zrozumienie ,ale on tak jak by ją zignorował. Obrócił się napięcie i odszedł.

Kawiarnia

- Choć Usagi. Głowa do góry.- zagadnęła Ami.
- Nie wiem dlaczego one się tak zachowują. Przecież nie jestem dzieckiem. Nie zrobiłam nic złego.- mówiła zaciskając pięści. Rei potrząsała portfelem nerwowo szukając drobnym ,żeby zapłacić za koktajl dla Usagi ,gdyż ona nie miała żadnych pieniędzy przy sobie mrucząc przy okazji coś pod nosem.Minaco poklepała uspokajająco koleżankę po ramieniu.
- Myślę ,że one boja się tego ,że będziesz mieć wątpliwości.- Powiedziała Maco
-Co?- zapytała biorąc się się za wypicie koktajlu jednym tchem.
- Myślę ,że Maco miała na myśli to ,że one nie znają innych sposobów na to ,żeby trzymać cię on nich z dala.-Rei mówiła wzdychając widząc Motokiego zbliżającego się do Usagi z koktajlami.
- Masz ochotę na jeszcze jeden?- zapytał
-Tak poproszę
- Motoki co się stało? Jesteś sam?.- zapytała  Maco widząc ,że chłopak nie wygląda najlepiej.
- Nie nic.
Dziewczyny spojrzały na niego badawczo. Nie wyglądał najlepiej.
- Motoki?- Usagi zwróciła się do niego prosząc, żeby się zwierzył.
-Czy coś nie tak z twoją dziewczyną?- zapytała niewinnie Minaco
- Tak. Zerwaliśmy.- odparł ,a jego oczy nagle zrobiły się pełne łez.
- Może to zwykłe  nieporozumienie. Zobaczysz ,że się pogodzicie.- powiedziała Usagi pocieszająco.
- Nie. Już nie będziemy razem.
- Może kiedy wróci i się spotkacie to wszystko się ułoży.- zagadnęła Maco.
-Nie. Maco to miłe ,że chcesz mnie pocieszyć ,ale nie rozumiesz. Ona wyszła za mąż.
- Co??- odezwały się chórem
- Tak. To było okropne.Kiedy wyjechała za granice myślałem ,że wszystko będzie w porządku.Dzwoniliśmy do siebie pisaliśmy listy i planowaliśmy ,że dołączę do niej za parę miesięcy. Po jakimś czasie coraz mniej się odzywała ,a jak już to mówiła tylko o nim. W końcu była taka zajęta ,że już wcale nie miała czasu żeby do mnie zadzwoni czy napisać.
- O nim?- zapytała cicho Ami.
-Tak. To był facet ,który razem z nią studiował. Spędzali mnóstwo czasu razem.
- Skoro tak to nie powinieneś się nią przejmować. Jej strata.Musiała zwariować skoro pozwoliła ci odejść.- Mówiła Maco trzymając go za rękę. Chłopak spojrzał na jej nią z wdzięcznością.
- Dziękuje.Cóż muszę wróci do pracy.Dziękuje za wysłuchanie mnie dziewczyny.- powiedział wstając i odszedł.
-Biedny Motoki - powiedziała Rei patrząc na odchodzącego chłopaka.
- Nie mogę uwierzy ,że mogła mu to zrobić. Nigdy jej tego nie wybaczę.- dodała Maco drżącym głosem ze wściekłości.
- Maco jak ty się trzęsiesz- zauważyła Ami.
- Nigdy nie przestał ci się podobać co??- zapytała Usagi. Maco się zarumieniła po czym odpowiedziała koleżance.
- Masz rację. Nigdy nie przestałam o nim myśleć. Właśnie teraz do mnie dotarło ,że był  naprawdę zakochany i nigdy nie będzie mój.
- Hmmm.... Kiedy dziewczyna się rumieni zastanawiam się czy myśli o super przystojniaku czyli o mnie?
- Seyia!!! - powiedziała Usagi z szeroko otwartymi oczami.- Myślałam, że.....
- Króliczku myślisz za dużo. Czekałem tylko kiedy Haruka i Michiru odejdą. Byłem pewien ,że dziewczyny przyprowadzą cię tu na koktajl mleczny ,który pomoże ci ukoić ból spowodowany brakiem mojej osoby przy tobie.- Uśmiechnął się złośliwie.
- Wcale za tobą nie tęskniłam. Mamoru jest jedyną osobą za którą tęsknie - odparła naburmuszona.
- W takim razie idę do dziewczyn siedzących przy tamtym stoliku pogadać.- powiedział kierując się do stolika gdzie siedziała grupka dziewczyn ,ale został złapany za rękę.- Tak jak myślałem. Szalejesz na moim punkcie króliczku i nie pozwolisz mi odejść.
Yaten i Taiki zaśmiali się widząc całą tą sytuacje. Podeszli do stolika i usiedli razem z Rei ,Minaco, Maco, Usagi i Seyią.
- Ona po prostu próbowała uratować te biedne dziewczyny przed tobą.- zaczepił złośliwie Yaten.
Seyia nie zwrócił uwagi na zaczepkę przyjaciela. Przysunął się  bliżej Usagi i szepnął jej do ucha.
- Nie mogę uwierzy ,że miałaś wątpliwości co do tego ,że to ja cię dzisiaj w nocy odprowadzę do domu. Przecież obiecałem twoim rodzicom ,że przyprowadzę cię do domu całą i zdrową.
Usagi zarumieniła się czując jego oddech na skórze i poczuła motylki w brzuchu. Nie wiedziała dlaczego miała taką reakcję ,ale chłopak szybko oderwał się od niej i przyłączył się do rozmowy przy stole.Jednak on rzucił swobodnie za nią rękę, której palce dotykały jej ramienia co spowodowało ,że motylki wróciły. Chyba wyczuł ,że czuła pewien dyskomfort bo odwrócił się do niej i puścił jej oczko. Usagi pogodziła się z faktem ,że raczej nie zabierze od niej swojej ręki dlatego też skupiła się na tym spotkaniu i rozmowie z przyjaciółmi. Przestała odczuwać smutek i tęsknotę za Mamoru. Tej nocy kiedy Seyia odprowadził ją do domu spała wreszcie spokojnie.

Mieszkanie Trzech Gwiazd

- Jestem skonany. Idę się położyć - powiedział Yaten ziewając i przeciągając się.
- Ja chyba też- powiedział Taiki- Myślę ,że Seyia ma w sobie mnóstwo siły będąc przy niej wiedząc ,że nie może z nią być. Musi mu być naprawdę ciężko.
- Tak. wiem co czuje.- dodał wzdychając Yaten.
-Jesteś pewien ,że ten facet jest chłopakiem Minaco. Miałem wrażenie ,że dzisiaj kiedy cię zobaczyła oczy jej się zaświeciły.
- Jestem pewien. Gdy wychodzili z sali gimnastycznej wyglądali jak para.- odparł..
- A ja myślę ,że mogłeś źle ocenić sytuacje.Gdyby Ami nie wyjaśniła by mi sytuacji z tym Gregiem również był bym pewien ,że to jej chłopak. Może powinieneś porozmawiać z nią o tym?
- Nie.- powiedział stanowczo chłopak kierując się w stronę swojej sypialni.
Taiki zaś wstał i udał się na dach. Otworzył drzwi i zobaczył Seyie siedzącego na ławce grającego na gitarze.
- Piszesz piosenkę o tej porze?- zapytał
- Coś w tym stylu - odparł podnosząc głowę.
- Przykro mi - Taiki powiedział patrząc jak chłopak tańczy palcami po strunach grając nową melodie.
- Wiedziałem ,że byli razem jednak nie sądziłem ,że to będzie mnie tak potwornie bolec widząc ją ponownie.- mówił patrząc w niebo.
-Jak to jest?
- Czuje się tak jak by moje serce płonęło. Jak bym miał piekło wewnątrz ciała. Ten ogień chce mnie pochłonąć.
- Inferno? - zapytał.
- Tak, nie potrafię inaczej tego wyjaśnić.
- Co myślisz o wyjeździe Mamoru?
- Myślę ,że kolejny raz złamał jej serce. Jej piękne niebieskie oczy straciły swój blask.- powiedział zwężając oczy ze złości.
- Skąd wiesz jak ten blask wygląda?
- Widziałem go już kiedyś w innym miejscu.- opowiedział wymijająco.
- Yaten jest już w łóżku. Ja też się położę. Nie siedź zbyt długo. Jutro jedziemy do studia.- powiedział Taiki i skierował się do wyjścia.
Seyia zaczął grac na gitarze i nucić piosenkę.
Musze wiedzieć
Czego chcesz
Gdzie jest twoje serce
Przy mnie?
To mnie zabija
Powiedz mi mam się zatrzymać
Czy mam iść.....
Westchnął. Położył gitarę obok na ławce i zaczął wpatrywać się w niebo przypominając sobie sytuację kiedy to patrzał w nie z Usagi i Chibi Chibi.Wziął ponownie gitarę i zaczął znowu grac tylko słowa nieco zmienił.
Twoje światło przyćmiewa gwiazdy.
I nie mogę nic na to poradzić
Ale zastanawiam się
Czy wiesz jak bardzo cię kocham
Stoję tutaj przed tobą
Gotowy umrzeć
Aby twoje światło
Nigdy nie opuszczało nieba
Ale muszę ci powiedzieć
Że pragnę cię zatrzymać
I twój blask
To zależy od ciebie
Czy chcesz abym został
Czy chcesz abym odszedł
 Seyia przestał śpiewać i spuścił głowę. Blask księżyca oświetlił jego twarz po której spłynęła łza. Położył prawa rękę na piersi i powiedział.
- Przysięgam  ,że odnajdę idealne słowa.

Harvard

Mamoru przesunął ręka po swoich włosach ,aby ostudzić uczucia jakie w nim w tej chwili targały. Kate i on patrzyli przez mikroskop od paru godzin bez przerwy.Nie czuł on się wcale bliżej wykonania zadania , które zlecił im dr. Richardson.
- Oh!!- jęknął- Wszystko mnie już boli oczy, plecy, kark.- powiedział odchodząc od mikroskopu siadając na krześle obok. Kate uśmiechnęła się życzliwie i powiedziała słodko starając się go zachęcić do dalszej pracy.
- Wiem ,ale jesteśmy tak blisko.Nie zrażaj się kiedy ci coś nie wychodzi.
-  Jeśli zrobimy to dzisiaj to ja będę gotować kolacje. Ostatnio praktykowałem kuchnie więc mam nadzieje ,że zechcesz być moim królikiem doświadczalnym.- powiedział z diabelnym uśmiechem.
Dziewczyna zaczęła chichotać po czym mu odpowiedziała.
- Dobrze ,ale ja przyniosę jakiś deser i wino.
Mamoru nie wiedział dlaczego ,ale ona zawsze umiała złagodzić jego stres. Tak było zawsze odkąd się tu zjawił.Katem oka ja obserwował. Chwycił ołówek do ręki i zaczął pisać swoja opinie na temat jej pracy. Ona naprawdę jest piękną kobietą. Był wstrząśnięty gdy mu powiedziała ,że nie ma nikogo ważnego w jej życiu.
- Jak będziesz tylko na mnie patrzeć nie dojdzie do dzisiejszej kolacji.- powiedziała wiedząc, że ją obserwuje.Mamoru zarumienił się po czym wrócił do pracy. Nie mógł się jednak powstrzymać ,żeby jeszcze raz na nią nie spojrzeć.Myślał o tym jak miło będzie zjeść z nią kolacje tego wieczora.

Szkoła

Ami schodziła w dół sali oglądając przy tym skrawek papieru ,aby się upewnić ,że trafi do odpowiedniej klasy.Nie patrzyła dokąd idzie dlatego wpadła na kogoś.
- Tak mi przykro- powiedziała pochylając głowę.
- Ami wszystko w porządku. Czy ty tez idziesz na zaawansowany letni kurs biologi?.- Taiki zapytał uśmiechając się do niej.
Dziewczyna poczuła jak serce zaczyna jej walić patrząc mu w oczy. Nie wiedziała dlaczego ,kiedy go widzi nogi się jej uginają.
- Tak. Ty też?
- Oczywiście. Nie mogę pozwolić ,żebyś była lepsza z biologi w tym roku szkolnym- dokuczał.
- Myślałam ,że chcesz raczej nadrobić zaległości. Bądź co bądź ominęło cie trzy miesiące nauki.
- A to już przerobiłem ostatniej nocy- wzruszył ramionami.
- Teraz to się chcesz popisać.- powiedziała chichocząc
- No może trochę - odparł rumieniąc się.
- No dobrze, idziemy?- powiedziała słodko.
-  Tak ,ale ja siedzę z przodu.
- Tak samo uczą się ludzie siedzący z tyłu sali - stwierdziła.
Nie byli pierwsi w klasie co ich zaskoczyło. Na przednim krześle w centrum klasy siedział Greg.
- Cześć wam-powiedział obdarowując Ami wielkim uśmiechem co spowodowała ,że Taiki spojrzał na niego z dezaprobatą.
- Greg nie spodziewałam się ciebie tutaj- zawołała.
- Ami powinnaś wiedzieć ,że nie potrafię się oprzeć nowym doświadczeniom naukowym. Usiądź proszę obok mnie.
Ami Usiadła obok chłopca po jej drugiej stronie usiadł Taiki.
- Jak ci się podoba w Tokio?- zapytała Grega
-Myślę ,że na razie to co najlepsze mnie spotkało to było miłe spędzone popołudnie z tobą.
Taiki skrzywił się na sam myśl ,że gdyby była sama z tym chłopakiem nie wiadomo co by się wydarzyło miedzy nimi gdyż wyglądało, że on naprawdę darzy ja uczuciem i niebyła to zwykła przyjaźń.
- Ami powiedz mi proszę  czy po zajęciach nie zjadłabyś dzisiaj ze mną obiadu?- zapytał Taiki
-Mmmmm... Brzmi dobrze. Później przeszłabym się chętnie do nowo otwartego muzeum ,który jest o naszym układzie słonecznym.-powiedziała  obdarowując go szczerym uśmiechem.Nie mogła uwierzy, że ją zaprosił na obiad. Inni uczniowie zaczęli wchodzić do klasy co spowodowało ,że  wyciągnęła swój zeszyt i długopis po czym spuściła głowę. Taiki i Greg spojrzeli na siebie.

Kawiarnia

Ami siedziała przy stoliku czekając na Taikiego ,który poszedł zapłacić rachunek.Nie mogła uwierzyć jak niesamowicie było z nim zjeść obiad.Czuła się przy nim  bezpiecznie i komfortowo ,ale bała się również utraty go ponownie ,więc starała się panować nad sobą, żeby się za bardzo nie angażować.
- Hej Ami- powiedział Seyia podchodząc do niej.- Co tu robisz?
- Hej Seyia. Taiki i ja właśnie skończyliśmy jeść obiad. Teraz wybieramy się do muzeum. Idziesz z nami?
- Ami!! Co ty tu robisz??- Usagi zapiszczała widząc koleżankę.Potem dopiero zauważyła Taikiego idącego w ich kierunku.- Łooooo. Jesteś na randce??- mówiła szeroko otwartymi oczami.
Taiki uśmiechnął się widząc ,że dziewczyna nie zaprzeczyła.
- A wy co tu robicie??- zapytał
-Przywieźliśmy Shingo na obiad ,a potem chcemy iść zobaczyć wystawę systemu słonecznego.- powiedział Seyia.Taiki spoglądał raz na Usagi raz na Seyie widząc wokół nich niezwykłą aurę. Seyia będąc przy niej zdawał się świecić niezwykłym blaskiem. Ona też. Ten blask był silniejszy, niż w momencie wygrania wojny z Chaosem.
- Super. To możemy iść razem. A gdzie Shingo?
- Jestem- powiedział Shingo- Możemy iść?
- Tak.- powiedziała Usagi będąc wściekła na brata. Właściwie on sam zaprosił się na obiad i wycieczkę do muzeum. Zrobił to wtedy kiedy Seyia wpadł do jej domu zapytać czy spędzi z nim dzisiejszy dzień ,ale musiała przyznać ,że jest wzruszona tym jak jej brat zaprzyjaźnił się z nim.Seyia spuścił okulary i spojrzał na Shingo po czym powiedział.
- Chodźmy Shingo. Nie zwracaj na nią uwagi. Jest zła bo nie mogła zjeść ostatniego cheeseburgera.
Shingo roześmiał się. A Usagi byłą wściekła kiedy to chłopcy jej dokuczali.Nawet wtedy ,kiedy wyszli już z kawiarni. Zawołała Ami która od razu do niej podeszła starając się ją uspokoić. Usagi z wściekłości wymachiwała rekami no i oczywiście płakała. Zawsze się tak zachowywała gdy ktoś się jej czepiał.Chłopcy tylko kręcili głowami. W chwili kiedy dotarli do muzeum Taiki i Seyia poszli kupić bilety dla całej ich gróbki.Mimo tego ,że dziewczyny i Shingo stanowczo mówili ,że sami za siebie zapłacą. Szli przez korytarz i Usagi byłą zachwycona patrząc na szkielety dinozaurów.Shingo schował się za jednym z nich po czym wyskoczył co spowodowało ,że zaczęła krzyczeć i wpadła w ramiona Seyia.
- Spokojnie króliczku. Nie w miejscu publicznym.- Seyia powiedział uśmiechając się do niej. Wszyscy się śmiali, a ona odeszła udając obrażoną.Po chwili obróciła się do niego uśmiechając się  i pokazała mu język.On wzruszył ramionami. Usagi i Seyia znaleźli się w słabo oświetlonym miejscu ,ponieważ Ami i Taiki poszli dalej oglądając z pasją dalsze eksponaty.
-Słońce jest piękne w centrum układu - powiedziała Usagi spoglądając na układ słoneczny.Seyia podszedł i stanął tuż za nią.
- Zgadzam się.Czuje z nim jakiś związek ,ale nie wiem dlaczego.- Usagi spojrzała na niego z uwaga i szepnęła.
- Seyia?
- Przepraszam króliczku. Zamyśliłem się.- uśmiechnął się do niej.- Gdzie się wszyscy podziali? Czyżby wiedzieli ,że chcesz zostać ze mną sam na sam?
-Co?- za nim zdarzyła cokolwiek powiedzieć jego twarz znalazła się kilka centymetrów od niej.
- Wciąż brakuje tej iskry w twoich oczach. Nie mogę tego znieść- powiedział tak ,że jego oddech ogrzewał jej twarz co spowodowało, że się zarumieniała i poczuła motylki w brzuchu.
- Odejdź od niej - odezwał się znajomy zimny głos.
- Haruka. Jeśli chcesz możesz się do nas przyłączyć. Chociaż ja i Usagi uważamy ,że mogłabyś zmienić nasz wspólny dzień w ruinę.- powiedział z sarkazmem.
- Masz słuchać naszych ostrzeżeń. Będziemy walczyć w razie konieczności.- powiedziała chłodno Michiru
- Jeśli tego właśnie chcecie.Tym razem nie będę takim łatwym celem jak w czasie wojny z Galaxią.
- Przestańcie!! Nie chcę żebyście walczyli z mojego powodu.- Krzyczała Usagi.
On dotknął jej ramienia i powiedział spokojnie.
-Jesteś warta tego ,ażeby walczyć o to by spędzać z tobą każdą wolną chwile.
- Wtedy my cię zabijemy- powiedział inny głos wchodzący do pomieszczenia.Była to Setsuna i Hotaru.
- Ach widzę ,że mam wszystkie czarodziejki z zewnętrznego układu słonecznego przeciwko sobie.- powiedział łagodnie-Zdumiewające jest to ,że jesteście przede wszystkim jej przyjaciółmi ,a zabraniacie jej spotykać się ze mną mimo tego ,że ona tego chce.
- Seyia one nie mają racji- Usagi powiedziała
Haruka zignorowała Usagi i przystąpiła do ataku na chłopaka.
-Nie jesteś godny na nią patrzeć nawet w naszej obecności -warknęła- Nie możesz być częścią naszego układu słonecznego. Nie jesteś godzien naszej księżniczki.
Seyia zmrużył oczy kiedy Haruka powiedziała mu to czego się obawiał. Że nie jest wystarczająco dobry dla Usagi.
- Co z Mamoru? Czy nie powinnaś być teraz z nim a nie z Seyią? - zapytała Hotaru
Wtedy usłyszeli głos Shingo.
- Dlaczego umieszczacie wartość Seyi niżej niż Mamoru.?Usagi nie jest księżniczką ,ale zasługuje na księcia jednak tym księciem nie jest Mamoru tylko Seyia!!!- odwrócił się z gniewem w stronę Hotaru.- Jak śmiesz mówić jej ,że powinna teraz być z Mamoru skoro to on poprosił naszych rodziców o rękę Usagi a gdy  się mu kazało czekać odszedł od niej i wyjechał za granice zostawiając ja samą.Nawet nie starał się o nią walczyć. Po prostu zrezygnował.
Ami i Taiki słysząc krzyki przybiegli .Wszyscy patrzyli na Usagi ,gdyż trzęsła się jak galareta słuchając słów brata.
- Wystarczy Shingo. Za dużo już powiedziałeś- Ami zwróciła się do chłopca.
Seyia objął ręką Usagi uspokajająco.
- Jak widzicie dziewczyny jest nas tutaj więcej. Dlatego też powinniście bardziej ufać Usagi.
Czarodziejki z zewnętrznego układu słonecznego widząc złość chłopca wycofały się z ataku wiedząc ,że nie mogą nic więcej przy nim powiedzieć.Hotaru spojrzała na niego jeszcze raz uważnie widząc wielka moc jaką ten chłopak posiadał ,a był zaledwie dwa lata od niej starszy.
- Seyia możesz zabrać nas do domu?- Zapytała Usagi.
- Oczywiście króliczku.

 Dom Tsukino

Shingo siedział przy stole głaskając Lune ,która leżała obok niego wpatrując się w zachód słońca.
- Nie maja prawa traktować cie w ten sposób Seyia- powiedział.  Seyia który siedział obok niego spuścił głowę delikatnie się uśmiechając.
- Już dobrze Shingo.Te dziewczyny są bliskimi przyjaciółkami twojej siostry i chcą dla niej tego co najlepsze. Boją się ,że mogę ją skrzywdzić dlatego starają się trzymać ja z dala ode mnie.
- Ja uważam ,że nie byłbyś zdolny do skrzywdzenia mojej siostry. - powiedział chłopak patrząc Seyi w oczy. On spojrzał uważnie na chłopca.
- Nie nigdy bym jej nie skrzywdził umyślnie.
Shingo skinął głową ze zrozumieniem.Cisza została przerwana przez dzwonek telefonu. Usagi podniosła słuchawkę  obok drzwi dlatego tez mogli usłyszeć o czym i z kim rozmawia.
- Mamoru. Tak się ciesze. Czy dostałeś mój list?-była cicho gdy odpowiadał- Powinien dotrzeć  do ciebie lada dzień. Jak się masz?
Seyia słyszał jak się cieszyła kiedy z nim rozmawiała. Starał się nie okazywać swojego bólu serca słuchając tego.
Kilka minut tylko Mamoru mówił ,a ona tylko słuchała nie mówiąc nic. Kiedy mówiła kolejny raz jej głos już nie był taki radosny jak na początku.
- Mamoru nie odkładaj słuchawki jeszcze. Nie chcesz wiedzie co u mnie?- zatrzymała się znowu. Seyia  widział że zaczyna znowu płakać.Luna wstała i podeszła do niej.
- Staram się ,ale to bardzo trudne i nie jestem egoistką. Nie nazywaj mnie tak. Ja chcę abyś był szczęśliwy.
Seyia zacisną zęby bo miał straszna ochotę wziąć jej telefon i nawrzeszczeć na Chibe. Spojrzał w dół na Shingo widząc ,że chłopcem targają negatywne emocje.Seyia ścisnął go za ramię. Chłopak skinął głowom w celu wzajemnego zrozumienia między nimi.
- Zawsze to samo musisz kończyć bo Kate na ciebie czeka- zdenerwowała się. Po chwili był tylko sygnał ,a ona wyszeptała do słuchawki.- Kocham cię.
Odłożyła telefon. Stała jak słup wpatrywać się w niego przez dłuższą chwile. Shingo spojrzał na Seyie oczami pełnymi nienawiści do Mamoru za to ,że zadaje taki ból jego siostrze.
- Seyia muszę się wylądować. Idę pograć w piłkę nożną. Powiedz mamie i tacie ,że niedługo wrócę.- Seyia skinął głowom a Shingo wyszedł pełen złości. Seyia pozostał na miejscu. Usagi weszła do pokoju i usiadła obok niego nie mówiąc nic.
- Łzy do ciebie nie pasują króliczku.
Odwróciła się i spojrzała na niego wiedząc ,że złamała mu serce. Luna położyła się na jej kolanach.
- Wszystko było dobrze dopóki tydzień przed wyjazdem ,poprosił moich rodziców o moją rękę.-Zatrzymała się na chwile spoglądając na Lune ,która przytaknęła aby mówiła dalej.- Moi rodzice odmówili ,a ja nie chciałam robić nic wbrew ich woli. Nie powiedzieli ,że nie zgadzają się wcale.Powiedzieli ,że będziemy mogli się pobrać w momencie kiedy skończę liceum i przynajmniej jeden rok studiów. Powodem odmowy było również to ,że nie było go przez rok czasu ,a ja nie mogłam im powiedzieć prawdy co się  wydarzyło. Mamoru bardzo to zabolało że odmówili mu i od tamtej pory między nami jest napięta sytuacja.
Przestała mówić ,a jej oczy były przepełnione łzami na sama myśl o ich kłótni.
- Pewnej nocy powiedział mi ,że chce znowu zacząć studia w Harvardzie. Prosiłam go żeby nie jechał. Żeby nie zostawiał mnie znowu.Miałam wrażenie ,że kiedy wyjedzie już nigdy nie będzie tak samo między nami.Teraz myślę że miałam racje. On tam kogoś ma. Kogoś kto jest dla niego ważniejszy niż ja.- płakała. Seyia przyciągnął ja do swojej piersi. Przytulając ją czuł jak jego bluzka jest mokra od jej łez. Tak bardzo chciał jej powiedzieć ,że jest ktoś kto chciałby żeby była jego księżniczką.

poniedziałek, 6 września 2010

Rozdział V

Świątynia Rei

-Wciąż nie mogę uwierzy ,że wrócili-powiedziała Rei zamiatając ganek z brudu.
-Wiedząc ,że są tutaj czuje się jak gdyby nigdy nas nie opuścili- dodała Maco
-Tak. Ami jak było z Taikim wczoraj?- zapytała z diabelnym wyrazem twarzy Rei.
- Myślę ,że dobrze- zarumienił się dziewczyna.-Rozmawialiśmy godzinami ,aż nie zjawili się Yaten i Seyia mówiąc ,że mają coś do załatwienia.
- Brzmi nieźle-  powiedziała Maco widząc szczęśliwy wyraz twarzy koleżanki kiedy mówiła o chłopcu.
- A gdzie jest Minaco- zapytała Ami starając się zmienić temat.
- Chyba gra w siatkówkę- odpowiedziała Rei
- Aha. Myślałam że będzie z Yatenem- powiedziała Ami w zamyśleniu.
- Wiem.Myślałam ,że tych dwoje będzie spędzać dzisiejszy dzień razem szczególnie ,że dwa dni temu nie mogli od siebie oderwać wzroku.- powiedziała Rei odchylając głowę na bok tak jakby to miało dać jej odpowiedź dlaczego nie spotkali się jeszcze na prywatnym spotkaniu tylko we dwoje skoro przed dwoma dniami byli sobą tak zafascynowani.
- Ledwo było słychać o czym rozmawiali  między sobą. Tak się zapatrzyli na siebie ,a jak się rumienili.- dodała Maco
- Ami dzwoniłam wczoraj do ciebie wieczorem? Gdzie byłaś z Taikim?? - zapytała z ciekawością Rei
Ami spuściła głowę i jeszcze bardziej zrobiła się czerwona.
-No faktycznie mnie nie było. Byłam u Grega.
- Co???? - Maco i Rei krzyknęły jednocześnie.
- Tak. Taiki i ja wpadliśmy na niego w sklepie ,gdy byliśmy na zakupach dla Usagi. Zadzwonił do mnie wieczorem więc umówiliśmy się na spotkanie wczoraj po południu .- powiedziała starając się uniknąć szeroko wpatrzonych w nią  oczu koleżanek .
- Ami. Dwóch facetów na raz? Kto by pomyślał?- Maco powiedziała zdumiona.
- Za dużo nauki i to są teraz tego skutki- dodała Rei. Ami tylko przewróciła oczami.
- Nie należę do osób które umawiają się z dwoma chłopcami na raz. Oboje są moimi przyjaciółmi. Żaden z nich nie dał mi odczuć ,że między nami mogło by być coś więcej. Chociaż chciałabym ,żeby Taiki to zrobił.
Maco złapała ją pocieszająco za ramie.
- Jestem pewna ,że Taiki bardzo cie lubi. Tylko musisz uzbroić się w cierpliwość. Choć jest gwiazdą jego podejście sugeruje ,że naprawdę coś do ciebie czuje.
- Może jutro się z nim zobaczę. - uśmiechnęła się Ami.
- Dobry pomysł a teraz chodźmy coś zjeść jestem głodna.- powiedziała Rei.

Szkoła ( sala gimnastyczna)

- Uff. Jame  pokonam cię.- Minaco mówiła uśmiechając się do przystojnego chłopaka stojącego po drugiej stronie siatki. Chłopak uśmiechnął się do niej i odpowiedział.
- Skoro tak uważasz.
- Choć zrobimy sobie przerwę ,a potem jeszcze jedna runda.- Minaco mrugała do przystojnego chłopaka ,który był kapitanem ich drużyny siatkowej ,kiedy to do niej podszedł.
- Mam lepszy pomysł leniu. Gramy jeszcze jedną rundę, a potem zapraszam cie na coś zimnego do picia.- odpowiedział jej słodko się do niej uśmiechając.
- Hmmm.... Decyzja decyzja. Dobrze.
Oboje grali z wielkim zapałem i uporem.Odbijali i przesuwali się przed siatką do granic swoich możliwości. Kiedy już skończyli podali sobie ręce z uznaniem. Potem Minaco powiedziała.
- Idę wziąśc szybki prysznic i liczę na to ,że będziesz gotowy by zabrać mnie na obiecany zimny napój.
Chłopak uśmiechnął się po czym skierował się w kierunku szatni chłopców w celu wzięcia prysznica.
- Jutro znowu będziemy grac kolejne cztery zestawy.
- Niech będzie.- odpowiedziała po czym poszła w kierunku szatni dziewcząt. Ściągła z siebie spocone ubranie i weszła pod prysznic. Szybko się wysuszyła uczesała swoje włosy i na ciągła na siebie świeże ubranie. Jak weszła do przedpokoju myśląc ,że zobaczy tam Jemego zauważyła ,że stał tam Yaten. Chłopak wiedział ,że wciągu tygodnia Minaco grała w siatkówkę, gdyż Haruka pracowała z kapitanem jej drużyny. Yaten chciał z nią porozmawiać. Wciągu ostatnich dni mu się to nie udawało ,a chciał wiedzieć czy to co kiedyś do niego czuła jest nadal aktualne. Kiedy usłyszał swoje imię serce mu stanęło. Zaczął  się zastanawiać czy to był dobry pomysł żeby tu dzisiaj przyjść.
- Cześć Minaco...
- Co cię tu dzisiaj sprowadza?- zapytała niepewnie. Zastanawiała się dlaczego jej ukochany stoi tutaj przed nią.
- No hmm.... Szczerze.. hmmm to ja przyszedłem do ciebie. Usłyszałem jak mówiłaś Haruce ,że trenujesz tu wciągu tygodnia ,wiec pomyślałem, że cię tu zastane dzisiaj. Ostatnio nie było okazji do tego abyśmy mogli spokojnie porozmawiać i miałem nadziej że może dzisiaj eee...- głos mu się zacinał i za nim zdążył dokończyć ktoś inny się odezwał.
- Dobra. Gotowa? To chodźmy na ten zimny napój. - Jame wyszedł z męskiej szatni.
- Widzę ,że masz już jakieś plany na dzisiaj. Przepraszam.- powiedział Yaten i odszedł.
- Yaten!!! - krzyknęła za nim ,ale jego już nie było. Zacisnęła pięści- Ty źle to zrozumiałeś.- szepnęła.
- To co idziemy?- zapytał Jeme obejmując ją ramieniem.- On przesadza. Przejdzie mu.
- Tak myślisz?
- Cóż jeśli nie zostaję ci  jeszcze ja- mrugnął do nie z uśmiechem
Minaco roześmiała się i wyszła z Jemeym ze szkoły ,który nadal ją obejmował jedną ręką. Nie zauważyła ,że Yaten stał za drzewem i ich obserwował.

Dom Tsukino.

Usagi wyszła z łazienki. Długie godziny jakie spędziła w kąpieli uczyniły cud dla jej duszy. Czuła się bardziej żywa. Idąc sobie przez korytarz nuciła sobie jakąś melodie. Miała wejść do swojego pokoju gdy usłyszała rozmowę między jej rodzicami.
- Ken, bardzo lubię tego młodego człowieka.Mam nadzieje ,że będzie nas częściej odwiedzał.- powiedziała Ikuko
- Zgadzam się z tobą Ikuko. Myślałem ,że to będzie totalny snob ,a on tak bez problemu zabrał naszego syna żeby pograć  z nim w kosza. Był też bardzo uprzejmy prosząc o pozwolenie ,żeby zabrać Usagi na kolacje.-powiedział z aprobatą.
Usagi po cichu weszła do swojego pokoju.  Nie mogła uwierzyć, że Seyia zaprosił jej brata do grania z nim w koszykówkę. Miał jeszcze tyle zajęć. Koncerty i nadrabianie zaległości ze szkoły.W końcu nie było ich od ponad trzech miesięcy. Nie miała czasu dalej myśleć bo zadzwonił telefon.
- Halo.
- Cześć Usako.- powiedział cicho męski głos.
-Mamoru!!- ucieszyła się.
- Tak to ja. Jak się masz?
- Dobrze. Właśnie się wykąpałam ,a ty jak się masz?
- Dobrze właśnie się obudziłem i pomyślałem ,że zadzwonię. Co ostatnio robiłaś?
- Spotkałam się z kilkoma starymi znajomymi ,którzy byli po za miastem. Byłam na lanchu z Naru i Umino.W trójkę wybieramy się do kina w ten weekend ,a dzisiaj na kolacje.
- Oooo. Widze ,że byłaś zajęta. Prawdopodobnie nie miałaś nawet czasu za mną potęsknić- dokuczał jej.
- Mamoru głupoty gadasz. Bardzo za tobą tęsknie. Chciałabym żebyś nigdzie nie pojechał ,żebyś był tutaj ze mną.
- Rozmawialiśmy już o tym. Będziesz musiała jakoś to przetrwać.Nie mam zbyt dużo czasu. Razem z Kate mamy mnóstwo pracy.
- Kate?- zapytała
- Tak. to mój partner do badań w laboratorium. W każdym razie nie mogę już dłużej rozmawiać. Chciałem tylko usłyszeć twój głos. Zadzwonię może w przyszłym tygodniu. Kocham cię.
Usagi była przez chwile cicho za nim udzieliła odpowiedzi.
- Ja też cię kocham.- Ale było już za późno. Odłożył słuchawkę. Usagi odłożyła telefon i przez dłuższa chwile wpatrywała się w niego."Musi by bardzo zajęty skoro rozmawiał ze mną tak krótko". Uśmiechnęła się ,ale zadzwonił co znaczy ,że myśli o niej. Podeszła do szafy aby wybrać sukienkę która ubierze na kolacje z Seyią. Zdała sobie sprawę ,że celowo nie powiedziała mu ,że to właśnie z Seyią idzie dzisiaj na kolacje.

Dwie godziny póżniej

Usagi usłyszała wołanie mamy na schodach.Która mówiła ,że Seyia na nią czeka. Zaczęła powoli schodzić ze schodów kiedy usłyszała jak on przeprasza jej rodziców.
- Bardzo państwa przepraszam ,że zabrałem Shingo do mojego apartamentu abyśmy mogli pograć w koszykówkę na moim prywatnym boisku.
Ken kręcił głową rozbawiony a Ikuko cicho chichotała kiedy powiedziała.
- Seyia jesteś bardzo uprzejmy. Nie ma problemu ,że zabrałeś go do swojego apartamentu. Pozwoliliśmy żeby z tobą pograł ponieważ uważamy, że jesteś godny naszego zaufania.
- Jesteśmy ci wdzięczni za troskę o nas jako rodziców. W przyszłości będziesz bardzo dobrym ojcem- dodał Ken.
Seyia się zarumienił zastanawiając się co by powiedzieli na to ,że na innej planecie jest kobietą.
- Dziękuję bardzo ,ale nie śpieszę się z tym najpierw chciałbym skończyć szkołę a potem studia.Po za tym muszę grac koncerty i nie miał bym nic przeciwko w graniu w filmach i może jakieś musicale.
 Usagi weszła do salonu kiedy to brat ją zauważył.
- Siostra Seyia zabrał mnie do siebie ,żeby pograć ze mną w koszykówkę. Graliśmy tak długo że nie miał zbyt czasu na to żeby się przygotować na kolację z tobą więc podczas kiedy ona poszedł się szybko opożądzi Taiki i Yaten pokazywali mi mieszkanie.
- To chyba dobrze.-odpowiedziała
- Miło cie widzieć króliczku wykąpaną i uczesaną - mrugnął do niej.Usagi zacisnęła pięści z frustracji- obiecuje odprowadzić ją do domu o stosownej godzinie- zwrócił się do rodziców..
Usagi na zmiane otwierała i zamykała usta chcąc coś powiedzieć ale nie dopuszczono ją do głosu.Wpatrywała się w twarze uśmiechniętych rodziców.
- Ach to lato-zaczął Ken-Dzieci bawcie się dobrze.Usagi zobaczymy się na śniadaniu.
Usagi uściskała oboje rodziców po czy skierowała się do drzwi ,gdzie Seyia już trzymał dla niej otwarte.Mama  krzyknęła jeszcze za nimi zapraszając go jutro na śniadanie. Usagi myślała ,że będzie na nich czeka samochód zespołu Trzy Gwiazdy ,ale zamiast tego zobaczyła konną dorożkę.
- Seyia to dla nas?- zapytała zachwycona.
- Hmmm myślę, że jeszcze jakaś inna para idzie dzisiejszego wieczora na randkę.- odpowiedział.
- Oh naprawdę- rzekła zrezygnowana rozglądając się za inna parą.
Seyia poklepał ja po głowie.
- Żartowałem króliczku.
-Wrrrr Seyia- zdenerwowała się ale szybko jej minęło kiedy pomógł jej wsiąść do powozu.Wzięła go za rękę i wsiadła do powozu ,a on zaraz za nią. Skinął na kierowcę aby ruszył.Rozgadała się po mieście pełna pozytywnych emocji. Słonce dopiero zachodziło więc wyglądało  naprawdę pięknie. Jak na nią przystało nie uniknęła odgłosów zachwycenia " OHH AHHHH"
- Króliczku nigdy wcześniej nie widziałaś tej ulicy czy jak?- zapytał rozbawiony chłopak.
- Hmm???
- Nieważne,ciesze się ,że dobrze się bawisz Króliczku- powiedział z uśmiechem.
Powóź się zatrzymał. Chłopak zeskoczył z niego i pomógł dziewczynie wysiąść.Następnie podziękował kierowcy i zapłacił za usługę.Usagi rozglądała się gdy zdała sobie sprawę ,że byli przed najlepszą restauracją w Tokio.
- Seyia. Ta restauracja. Tu nie jest możliwe uzyskanie rezerwacji.
- Króliczku zapomniałaś już jaki ja jestem fajny? Każdy mnie chce w swojej restauracji. To dobry biznes.- Powiedział uśmiechając się diabolicznie ,że jego arogancja rosłą z chwili na chwile.
- Seyia jest mnóstwo facetów którzy są dużo popularniejsi od ciebie.
Na co chłopak się roześmiał i szepnął jej do ucha.
- A tak przy okazji wyglądasz zabójczo seksownie w tej zielonej  sukience.
Otworzyła buzie żeby mu odpowiedzieć, ale jego już nie było. Stał przed wejściem otwierając przed nią drzwi. Wchodząc do środka pokazała mu język gdy się do niej uśmiechał.Usiedli niedaleko okna tak ,że Usagi miała widok na idących ludzi koło restauracji.
- To miejsce jest niesamowite- powiedziała
- Tak wiem. Jak ja. - powiedział zadzierając głowę w bok śmiejąc się jak do kamery..
- Oj. To nie ma końca.-powiedziała kiedy to kelner podszedł przyjąć ich zamówienie. Rozmawiali o odbudowie planety Kinmoku kiedy to spojrzała w stronę okna i spadła z krzesła.
- Króliczku...-  powiedział nie wiedząc co się stało.
- Mamy osobisty Fun Club.- powiedziała wracając na miejsce i pokazując mu okno. Chłopak spojrzał w stronę okna gdzie zobaczył przyklejone do szyby twarze Maco i Rei co go zmusiło do śmiechu.
- Myślisz ,że chcą do nas dołączyć? - zapytał
- Nie. one są po prostu zbyt wścibskie. Zastanawiam się jak tu trafiły za nami?

Po za restauracją

Rei pomagała wstać Maco gdy to głos żeński zmusił ją do puszczenia reki dziewczyny co spowodowało,
że dziewczyna znowu znalazła się na ziemi.
- Cześć Haruka i Michiru.
Haruka pomogła wstac Maco z ziemi. Po czym spojrzała badawczo na wszystkie cztery koleżanki.
- Co wy tutaj robicie?
Minaco chciała odpowiedzieć kiedy Ami nadepnęła ją na stopę.
- My tylko przechodziliśmy ,żeby zobaczyć ta nową restaurację.
Michiru przechyliła głowę na bok wiedząc ,że Ami nie była do końca szczera.
- No Haruka chodźmy tam na kolację. Pogadamy później.
Ami chwyciła rękę Michiru.
- Nie chcecie iść z nami coś zjeść?
Haruka Usmiechneła sie.
- Nie tym razem. Sory dziewczyny.
Dziewczyny patrzyły zaniepokojone na koleżanki ,które wchodziły do restauracji.
- Niedobrze. Nie będą zadowolone widząc Seyie i Usagi razem.

Rozdział IV

- Seyia. Co się z tobą dzieje? Nie cieszysz się z powrotu?- zapytał zaniepokojony Taiki widząc, że przyjaciel jest nerwowy.
- Nie Taiki to nie o to chodzi. Denerwuję się z powodu tego, że znowu będziemy śpiewać.- odpowiedział chłopak z niebieskimi zamyślonymi oczami. Wcześniej śpiewali ażeby odnaleźć swoją księżniczkę, a teraz żeby dowiedzieć się gdzie należą ich serca.
- Czy myślicie ,że z księżniczką wszystko w początku? W końcu została sama na tej planecie.- zapytał Yaten. Taiki gładził brodę przez chwile  ,po czym odpowiedział przyjacielowi.
-Tak wierze, że jest bezpieczna. W końcu także wróciła na ziemie , ale tylko po to, żeby się uczyć ziemskiej kultury  i historii. Chce się stać jeszcze lepszym władcą. Gdyby groziło jej jakieś niebezpieczeństwo nie było by nas teraz tutaj.
- Myślę ,że masz racje Taiki.- skinął Yaten w porozumieniu.
- Jedyną rzeczą jaką się teraz musisz martwic to czy Minaco ma chłopaka czy nie.- zaczepił złośliwie się uśmiechając
- Ty  się lepiej martw czy Ami czasem nie zdobył przystojniejszy i bardziej inteligentny facet niż ty.- Taikiemu oczy z pochmurniały.
- Czy myślisz, że to możliwe, że w tak krótkim czasie znalazła sobie kogoś?
-Zawsze jest taka możliwość-powiedział cicho Seyia- ale nie sądzę ,żeby zapomniała jak was wiele połączyło ostatniego roku.Przynajmniej wiemy ,że miała czuła coś w stosunku do ciebie.- Yaten spojrzał na przyjaciela widząc ból w jego oczach. W końcu Usagi była związana z Mamoru już od bardzo dawna i łączyła ich wspólna przyszłość.
- Muszę ją zobaczy ponownie. Chce się upewnić ,że jest naprawdę szczęśliwa- Seyia mówił z lekkim uśmiechem na twarzy- W tedy pozwolę jej odejść z mojego serca na dobre.
Taiki i Yaten skinęli głową z zrozumieniem. Wiedzieli ,że kochał ją bardziej niż kogokolwiek innego na świecie.
- Będziemy razem śpiewać i znajdziemy drogę którą wskażą nam nasze serca.
Usłyszeli piski dziewcząt wiedzieli, że dyrektor oznajmił im już ,że wrócili.
- Nadszedł czas- powiedział Yaten
- Tak ino tym razem nie wyrzucaj listów miłosnych.- zaczepił Taiki na co Yaten diabelnie się uśmiechnął
- Mam nadzieje ,że Mina zrobi to za mnie.
Wszyscy trzej wyszli na scenę szeroko się uśmiechając mimo tego ,że światło ich oślepiało. W końcu kiedy przyciemniało zaskoczeni zobaczyli kto znajdował się na samym początku sceny. Rei i Minaco były w pierwszym rzędzie.Yaten nie mógł oderwać wzroku od Minaco.
- Yaten...- szepnęła. Dyrektor programu kazał chłopakom spocząć na miejscach po czym zadawać im pytania w związku z ich powrotem na scenę muzyczną. Yaten w końcu odwrócił wzrok od dziewczyny i skupił się na pytaniach.Dyrektor zadał im około trzech pytań ,kiedy to nagle usłyszeli krzyk Rei.
- Usagi!!!!!!!!!!!!!!!!-  Usagi stała w tłumie dziewcząt gdy nagle upadła.
Seyia patrzył na to ze sceny. Wydawało mu się ,że dzieję się to w zwolnionym tempie. On nie wytrzymał i jak najszybciej postarał dostać się do dziewczyny. Wziął ja na ręce i wyszeptał.
- Króliczku.- wstał i chciał ja zabrać do sali gdzie mogła odpocząć ,ale został zatrzymany przez złowieszczy głos.
- Odejdź od niej- to była Haruka.
- Przestań Haruka- powiedziała zdenerwowana Rei.
- Słyszałaś Haruka?  Zabiorę ją do naszego pokoju gdzie będzie mogła odpocząć- powiedział.
Ona nie mówiła nic tylko pozwoliła mu zabrać Usagi w bezpieczne miejsce ,ale oczywiście idąc za nimi ,żeby mieć chłopaka z jej księżniczką na oku. Położył ją na kanapie . Seyia wziął wilgotna szmatkę ,którą zaczął jej delikatnie przykładać do czoła.Haruka usiadła na przeciwko nich przy stole i badała każdy ruch chłopaka swoimi bystrymi oczami.Wtedy na kanapę wspieła się Luna kotka Usagi.
-Luna co się z nią dzieje?- zapytał zaniepokojony chłopak patrząc na ukochana ,która była blada jak ściana.
- Ona po prostu nie jadła nic od 24h.- odpowiedziała mu kotka.
- Usagi nie jeść? To musi być naprawdę poważnie chora- powiedział Taiki stojący w progu drzwi. Obok niego stała Ami która zaoferowała:
-Pójdę po coś do jedzenia dla niej-na co kotka skinęła głowom w porozumieniu.
- Pójdę z tobą-mówił taki chwytając Ami za ramie.
- Dobrze. Chodźmy- uśmiechnęła się do chłopaka ,a jej policzki zrobiły się rumiane.

Harvard

Mamoru wszedł do środka swojego pokoju wciągając za sobą walizkę.Zwrócił się do Kate ,która stała w drzwiach.
-Jesteś już rozpakowana?- Ona uśmiechnęła się do niego i odpowiedziała.
- Żartujesz? Kiedy zobaczyłam listę projektów dr Richardsona ,którą przygotował dla nas na ten tydzień od razu wzięłam się do pracy nad nimi.
- Aha- powiedział.Wiedział ,że lepiej od razu wrócić do laboratorium z Kate i zabrać się ostro do pracy. Postanowił później zadzwonić do Usagi. Chociaż tutaj była noc u niej było wczesne popołudnie wiec prawdopodobnie była gdzieś z przyjaciółmi.
- Cóż mamy kilka godzin. To co bierzemy się do pracy.
- Czy na pewno jesteś gotowy po tak długim locie  tutaj?
- Dlaczego nie?- uśmiechnął się do niej.
- Ponieważ to wyzwanie tylko dla godnych mnie przeciwników- puściła mu oczko.
Mamoru zaśmiał się poszedł wraz z nią do laboratorium.Szedł obok niej i zapytał.
- Jesteś zawsze taka pewna siebie?- na co ona spojrzała na niego z niezwykle poważnym wyrazem twarzy.
- Oczywiście ,że jestem.Trzeba być jeśli się chce odnieść sukces.
- Chciałbym, żeby moja dziewczyna też była tego zdania. Zawsze mnie drażniło jej brak pewności we własne siły co powoduje że nieraz stawiam nasz związek pod znakiem zapytania. Mimo ,że wiem ,że więź która nas łączy jest nierozerwalna.
- Przykro mi ,ale myślę że ona bardzo cie kocha i będzie wszystko miedzy wami dobrze.
-Nie musisz przepraszać. Nie jestem pewien czy będzie dobrze. Ona ma najpiękniejsze wnętrze na świecie ,ale jest bardzo młoda co powoduje komplikacje w naszym związku ostatnio- zatrzymał się czując rumieniec na swojej twarzy.- Nie wiem dlaczego ci o tym mówię. Znam cię mniej niż godzinę ,a już opowiadam ci o swoich problemach.
- Nie przepraszaj- uśmiechnęła się do niego. - To dobrze ,że czujesz ,że możesz się przede mną otworzyć.Będziemy dobrymi przyjaciółmi w końcu będziemy razem pracować przez długi czas.
Mamoru spojrzał na nią z ukosa. Czuł od niej ciepło ,które było podobne do tego ,które dawała mu Usagi. Cieszył się ,że będzie miał takiego partnera.

Tokio- sklep spożywczy

- Co powinniśmy kupić dla Usagi?- zapytał Taiki.
Myślę ,że powinniśmy wziąśc sok i jakieś przekąski które mają wiele witamin a mało cukru-Ami odpowiedziała mu czując ,że serce bije jej jak szalone od kiedy zobaczyła go na scenie. On natomiast westchnął ,że ona nie wygląda na zainteresowaną jego osobą. Od kiedy wrócił ani razu nie spojrzała mu w oczy.
- Wydaje mi się że to będzie dla niej najlepsze.- powiedział biorąc poszczególne rzeczy do koszyczka.- Ona jest tez moja przyjaciółką dlatego nie możemy wziąśc byle czego.
Robili zakupy gdy nagle dziewczyna usłyszała ,że ktoś ją woła za plecami.
-Ami ,Ami to naprawdę ty.- Ami i Taiki spojrzeli na osobę która wymawiała jej imię.
- Greg? - dziewczyna zapiszczała z radości. Podbiegła do chłopca i przytuliła go mocno.
- Tak to ja. Nie mogę uwierzyć ,że cie widzę po dwóch latach. Wyglądasz wspaniale.- powiedział ściskając ja mocno.Taiki podszedł do nich i odchrząknął ,ażeby zwrócić na siebie uwagę.
- Cześć. Jestem Taiki.- Ami zaczerwieniła się.
- Przepraszam. Taiki to jest Greg. Greg to jest Taiki. Greg jest moim starym przyjacielem. Taiki jest również moim przyjacielem, który właśnie wrócił do miasta.
Greg podał rękę w celu przywitania się po czym ponownie przyciągnął uwagę dziewczyny.
- Chciałem do ciebie zadzwonić. Wróciłem dwa dni temu ,niestety nie miałem zbyt wiele czasu ,gdyż musiałem pomóc rodzicom w rozpakowywaniu wszystkich rzeczy. Będziemy razem chodzić do szkoły więc pomyślałem czy byś mi nie pokazała okolicy?
- Oczywiście Gerg.
- Tak się ciesze ,że znowu będziesz częścią mojego życia.- powiedział Greg na co Taiki poczuł do niego niesmak.- Czy możemy się spodkac jutro?
Taiki znowu chrząknął
- Ami nie sadzisz ,że powinniśmy wrócić już do Usagi?
Dziewczyna ponownie skupiła swoja uwagę na Taikim.
- Masz racje. Greg zadzwoń do mnie. Mam nadzieje ,że masz wciąż mój numer telefonu.
- Tak. Z resztą zdjęcie też. Zadzwonię do ciebie wieczorem.  Mam nadzieje ,że u Usagi wszystko w porzątku.Powiedz jej i innym ,że pozdrawiam ich serdecznie.- powiedział po czym odszedł.
Taiki był już w połowie kolejki do kasy gdy Ami go dogoniła.
- Taiki coś nie tak? Gniewasz się na mnie?- na co on chłodno odpowiedział
.-Nie nic.
Ami była zszokowana tym nagłym chłodem z jego strony.Zdawało jej się ,że było miedzy nimi wszystko w porzątku dopóki nie pojawił się Greg. Oczy jej się zaświeciły. Czyżby był zazdrosny? Jeśli tak musi oczyścić atmosferę.
- Przykro mi ,że tak wyszło. Greg jest moim przyjacielem ,ale nic więcej.Kiedyś spędziłam z nim mnóstwo czasu ,kiedy Usagi potrzebowała pomocy.
- Ami to mi przykro-powiedział już nieco cieplej. Nie chciałem być taki zimny w stosunku do ciebie.Po prostu cieszyłem się ,że skupiłaś na mnie swoja uwagę gdy tu nagle on ją przerwał.- Dziewczyna zarumieniła się na te słowa.
- Może jak Usagi będzie się już lepiej czuła i stanie na własnych nogach pójdziemy na jakąś lemoniadę.Opowiesz mi jak poszła odbudowa waszej planety wciągu tych ostatnich miesięcy- on uśmiechnął się do niej serdecznie.
- Bardzo chętnie.

Sala Trzech Gwiazd.

Usagi otworzyła powoli oczy. Jej głowa pulsowała co utrudniało jej widoczność na to co się dzieje dookoła.
- Co się stało?
-Cóż mogę powiedzieć skoro mdlejesz już na mój widok.- usłyszała męski głos. Starała się skupić wzrok na tej osobie żeby upewnić się kto to jest.
- Seyia?- czuła jak jego dłoń bierze w uścisku jej.
- Tak Króliczku.- Czuła jak ciepło przechodzi przez jej serce na widok przyjaciela.
- Jak to? Dlaczego?
- To dokładnie to co też bym chciała wiedzieć.- odpowiedział głos z oddali. Haruka spojrzała wrogo na Seyie.Usagi nie miała ochoty wysłuchiwać ich kłótni.
- Haruka proszę cię. Tak strasznie głowa mnie boli. Nie rób mi tego teraz. Proszę cię wyjdź i daj mi minute lub dwie na osobności z Seyią.
Haruka chciała zacząć z nią dyskutować, ale kiedy zobaczyła jaka była blada pomyślała ,że dla jej dobra tym razem sobie odpuści. Skinęła tylko głowom i wyszła.Usagi Próbowała usiąść ,ale każdy jej ruch przerywał niesamowity ból głowy. Seyia wziął jej głowę pod ramie i pomógł jej usiąść następnie położył jej poduszkę pod plecy.
- Dziękuję ci Seyia. Jestem zaskoczona widząc cie tutaj. Czy wszystko w porzątku?
Seyia patrzył głęboko w jej duże niebieskie oczy. Były dokładnie takie jak sobie zapamiętał ,ale zauważył ,że blask w jej oczach który zawsze go urzekał gdzieś zniknął podobnie jak wtedy gdy byli na dachu szkoły.
- Tak króliczku. Wszystko w porządku. Księżniczka chciała wrócić aby studiować na tutejszej uczelni a my chcieliśmy znowu zacząć śpiewać.
- To dlatego wróciliście?- powiedziała cicho nie patrząc na niego.
-Nie. Wróciłem ,żeby upewni się ,że jesteś szczęśliwa.- powiedział biorąc jej podbródek i podnosząc ,żeby spojrzeć jej w oczy.- Tak króliczku. Jesteś szczęśliwa?
Dziewczyna nie mogła uciec od jego badawczego spojrzenia. Jego oczy zawsze miały na nią niesamowity wpływ.
- Myślę ,że jestem taka szczęśliwa jaka mogę być w tej chwili.
- Nie unikaj odpowiedzi Króliczku- skarcił ją.
- Nie mam sił ,żeby o tym teraz mówić.- mówiła prosząc spojrzeniem ,żeby nie wypytywał jej dalej.
- Dobra. Na razie udało ci się uciec ,ale wkrótce wrócimy do tej rozmowy.- powiedział dając jej uśmiech który topił serca wszystkich fanów.Jednak on chciał stopić tylko jedno serce. Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju weszli Taiki i Ami. Seyia wstał dając Ami znak żeby zaopiekowała się Usagi i wyszedł.
- Dobra teraz będę się o ciebie troszczyć- Ami powiedziała do dziewczyny surowo.
- Nie Usagi. Nie będziesz się zadręczać więcej. W końcu Mamoru nie został stracony. Na pewno sie dzisiaj do ciebie odezwie wiec prosze cię ,żebyś wzieła sie w garśc. Nie moge patrzeć na twoje cierpienie.
Taiki który usłyszał ,że Mamoru nie bylo zastanawiał sie czy Seyia wie ,że jogo konkurencji nie było w pobliżu. Wyszedł z pomieszczenia na zewnatrz gdzie wszyscy czekali.Zwrocił sie do Rei
- Rei gdzie jest Mamoru? Czemu go nie ma przy niej?- Seyia i Yaten patrzeli na niego z zaciekawieniem gdy usłyszeli ,że mezczyzny nie ma w poblizu.Rei westchneła.
- Mamoru wczoraj wyjechał z miasta studiowac na Harvardzie dlatego ,że w zeszłym roku mu się to nie udało.
- Harvard!!! - Yaten krzyknął z przerażeniem.
Taiki spojrzał surowo na kolege ,żeby nie mówił o czymś czego nie powinien.
- Aha i dlatego Usagi jest w takim stanie. Nie jest zadowolona z tej decyzji?
- Tak ona jest zdenerwowana bo prosiła go ,żeby tego nie robił- wtrąciła Minaco.
Haruka skrzywiła sie z niesmakiem patrząc na wyraz twarzy jaki miał Seyia w tej chwili.
- Wy dwie powinnyście trzymac jezyk za zębami. Nie jest ich sprawą co sie dzieje w zyciu Usagi.
Rei i Minaco  spóściły głowy czując sie zażenowane słowami Haruki. Ale słodki głos który odezwał sie z pokoju obok przerwał dyskusje.
- Haruka oni są naszymi przyjaciółmi-  powiedziała Usagi patrząc głeboko w zaskoczone oczy Seyi.- Nie denerwój się ,że Rei i Minaco powiedziały o tym.
Seyia teraz zrozumiał dlaczego Usagi była taka smutna. Powodem był Mamoru. Skinał głową do nie żeby wiedziała ,że rozumie. Spojrzał na Haruke z uśmiechem mówiąc do widzenia dawając jej znak ,że rozumie jej nadopiekuńczość.

Dom Tsukino

Usagi przytulała się do poduszki wpatrywając się w telefon stojący na nocnej szafce. W ciągu ostatnich dni była taka zmęczona ,że z łózka nie wychodziła, a i oczy odmawiały jej posłuszeństwa. Jej mama kontrolowała z jedzeniem  ,ale ona nie miała wielkiego apetytu przez co jej kości zdawały się być coraz bardziej zauważalne. Gdy usłyszał płukanie do drzwi skrzywiła się.Jej złote włosy opadały swobodnie na jej plecy ,gdyż nie miała sił aby zrobić swoją ulubioną fryzurę.
- Mamo wszystko w porządku. Jeszcze nie wypiłam herbaty jaką przyniosłaś mi chwilę temu.
- No cóż. Myślę, że dobrze ,że nie wnoszę herbaty tylko kwiaty.- powiedział Seyia zarozumiale wchodząc do jej pokoju.
- Seyia!!!- krzyknęła dziewczyna naciągając na siebie kołdrę. Wstydziła się ,że była w piżmie i ,że włosy jej były w taki nieładzie.
On delikatnie ściągnął kołdrę z jej głowy.
- Lubie cię widzieć taką.To sprawia ,że czuje nad tobą przewagę.- powiedział patrząc na nią swoimi niebieskimi oczami.-Króliczku masz zamiar się chowa przede mną cały czas?
Usagi rozluźniła się trochę słuchając jak ciepło do niej mówił. Już dawno nikt nie był w stosunku do niej taki słodki.
- Seyia ja....- zawstydziła się.
- Już dobrze. Wiem ,że nie możesz się oprzeć mojemu urokowi. Więc już się nie ukrywaj przede mną- powiedział z uśmiechem.
- Oh, zachowujesz się naprawdę kretyn czasami- krew w niej zaczęła wrzała kiedy on był taki zarozumiały.
- Hmmmm... ten kretyn zabiera cię dziś na kolacje wieczorem. Także wstać, wziąśc prysznic i ładnie się ubrać. Bo nie chce widzie śmierdzącej i brudnej  dziewczyny dziś wieczorem.- powiedziała puszczając do niej oczko ,żeby ją zbytnio nie obrazić.
- A jeśli odmówię?
-Wtedy zabiorę cię taką jaka teraz jesteś bez prysznica i w piżamie. Sama podejmij decyzje.- dziewczyna zdała sobie sprawę że nie zartuje  z jego tonu głosu i spojrzenia  wiedziała ,że jest zdolny do wszystkiego.
- Jesteś niemożliwy- powiedziała.
- Ha. Biorę to za komplement. Widzimy się króliczku za trzy godziny i bądź w sukience. - powiedział wychodząc z pokoju.
Usagi siedziała chwile jeszcze na łóżku. Dzwoniła do Mamoru ,ale odzywała się tylko poczta głosowa. Nie odpowiadał również na jej imeile. Rano wysłała do niego list opisując mu w nim ,że Trzy Gwiazdy wróciły. Ominęła tylko fakt o jej omdleniu. nie chciała go martwic.

niedziela, 5 września 2010

Rozdział III

Czarodziejka Swobody weszła do świątyni gdzie była już Czarodziejka Ocalenia, która obserwowała wszystko z wielką uwagą.Nagle weszła takze czarodziejka Walki, gdzie od razu została zaatakowana przez Swobode.
-To ty jesteś powodem dzisiejszego spodkania Walko.
Ona tylko zmrużyła oczy i odpowiedziała na atak koleżanki.
-Nie byłam świadoma tego. Rozmawiałam z ksiezniczką już wczesniej dzisiejszego dnia , a ona kazała mi przyjść tutaj wieczorem.
- Właściwie, wszyscy jesteśmy częścią tego całego zamieszania. Dlatego was wezwałam - powiedziała Księżniczka . Trzy gwiazdy skłoniły się nisko widząc ją wchodzącą do świątyni.Spojrzała promiennie na księżyc ,który świecił w jej okno jednak jej twarz była całkowicie poważna.
- Czy mogę zapytać dlaczego nas tu dzisiaj wezwałaś?- zapytała Czarodziejka Ocalenia.
Ksieżniczka Kakyuu spojrzała na każdą z nich badawczo za nim udzieliła odpowiedzi.
- Czyż nie kłóciłyście sie między sobą?- wszystkie trzy spuściły  głowy rumieniac sie ze wstydu ,że ich Księżniczka wie o ich nieporozumieniach.
- Mówiłam Walko. To twoja wina!-powiedziała Czarodziejka Ocalenia. Ta zaś podniosłą głowe i warknęła.
- Moja wina. Myslisz, że wszystko co złe  to jest moją winą?Jesteś jedyną osobą ,która nie rozumie co ja czuje!- Ksieżniczka  podniosła rekę aby zamilkły.
- To nie jest wina jednej osoby. O co chodzi z tymi uczuciami Walko?
Czarodziejka odwróciła oczy spoglądając na ksiezniczke. Wstyd jej było ,że tak wiele przed nią ujawniła.
- To nic Ksieżniczko. Obiecuje już nie kłócic sie z moimi towarzyszkami.- Ksieżniczka spojrzała na nią z gniewem.
- Ja nie lubię być okłamywana przez moje obrończynie Czarodziejko Walki.
Zrobiła krok do tyłu widząc gniew w oczach swojej władczyni.
- Walko nie możesz udawać, że twoje serce jest tutaj  na Kinmoku, ponieważ nie jest.Twoje serce zostało na Ziemi wraz z Czarodziejką z Ksieżyca.-  Chciała coś powiedzieć, ale wyręczyła ją Czarodziejka Ocalenia.
- Tak Księżniczko.Są to uczucia ,które oddalają nas od siebie od powrotu tutaj na Kinmoku. Czarodziejka Walki nie jest wstanie zapomnieć o tamtym życiu co jest powodem wszystkich naszych sporów.- Na te słowa Swoboda tylko przytaknęła.W księżniczce złość narastała. Wstała i położyła rękę na ramieniu Czarodziejki Ocalenia i powiedziała.
-Wami także targają sprzeczne uczucia, co również powoduje nieporozumienie.- Swoboda i Ocalenie spojrzły na siebie porozumiewawczo ,ale Walka była tą która odpowiedziała.
-Masz racje Księżniczko ,ale nasze uczucia w stosunku do osób na planecie ziemia nie powinny mieć żadnego znaczenia.
- Co byś zrobiła gdybyś mogła ponownie zostać Seyia Kou i wrócić na tamta planetę?- Czarodziejce spłynęła łza z prawego oka.
- Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie ,gdyż brzmiałabym jak zdrajca naszej Księżniczki.- Ona na te słowa uśmiechnęła się.
- Moje drogie. Przemieżyłyście całą galaktykę ,aby odnaleźć mnie i uchronić przed atakiem Galaxi.Pożniej zostawiłyście ukochane osoby aby wrócić tutaj ze mną.Nigdy nie wątpiłam w waszą miłość i oddanie w stosunku do mojej osoby, ale jako wasza przyjaciółka pragnę by wasze marzenia się spełniły.
- Ksieżniczko! Co ty mówisz?-zapytała zaskoczona Czarodziejka Ocalenia.Twarz Księżniczki spoważniała i dlatego miały watpliwości co chciała im teraz powiedziec.
- Jutro wracacie  na ziemie. Zostaniecie tam miesiąc ,a może kilka aż wasze serca wskażą gdzie jest wasze miejsce tu czy tam.-Walka wpatrzona w księżniczkę z zdumieniem spuściła głowę.
-Ksiezniczko bez względu na moje szczeście nie mogę być szczęśliwa nie wiedząc czy jesteś bezpieczna.- na co przyjaciólki przytaknęły.
- Oczywiście. Pod koniec wizyty na Ziemi zdecydujecie o tym czy tam zostaniecie jeśli tak to będzie trzeba znaleźć odpowiednie osoby na wasze miejsce.Chciałabym również żebyście wróciły do śpiewania jako zespół Trzy Gwiazdy.
Czarodziejki zgodnie skinęły głowami po czym ukłoniły się przed księżniczką i wyszli z świątyni w kierunku swoich pokoi ,ażeby odpocząć przed jutrzejszą podróżą.Czarodziejka Walki skierowała głowę w kierunku gwiazd. Może nie było jeszcze za późno, może jej marzenie się spełni.

Planeta Ziemia

Na lotniusku panował wielki tłok. Usagi próbowała przecisnąć się przez tłum ludzi ,ażeby dostać się do Mamoru.W końcu zatrzymała  sie przd bramą ,gdzie on już na nią czekał.
- Staraj się nie być taka smutna Usako. Wszystko bedzie dobrze- powiedział delikatnie wycierjąc łzy z jej twarzy.
-Wiem ,że jest to egoistyczne ,ale prosze cię nie odchodż.Nie mogę pozbyc sie tego uczucia ,że jeśli zostawisz mnie teraz nigdy nie odnajdziemy drogi powrotnej do siebie.- Mówiła przez łzy patrzac na niego swoimi dużymi niebieskimi oczami.
- Usako.Przeszliśmy tak wiele razem. Wróce. Nie bedzie tak jak ostatnio.Galaxia nie ma zamiaru odebrac mi życia. Zaraz po dotarciu na miejsce zadzwonie do ciebie. Możemy do siebie pisac najlepiej przez email.
Ona oparła się głowom o niego.
- Przykro mi Mamoru ,ale nie moge sie pozbyc tego uczucia.  Wiem ,że mam racje.- on usmiechnał sie do niej łagodnie.
- Czyż ostatniej nocy nie pokazałem ci naszą miłość ,która przetrwa wszystko? Jesteśmy jednością ,ale teraz muszę już iść.- pocałował jej usta delikatnie i odszedł.Usagi czuła jak nogi się pod nią uginają na myśl o tym ,że go tak długo nie zobaczy.
- Mamoru!!! Kocham Cie!!-ale nie było już go widać w zgiełku tłumu.Spościła głowę i zaczeła odchodzić gdy poczuła ,że na kogoś wpadła.
-Przykro mi nie patrzyłam gdzie idę.- wymamrotała przez łzy.Osoba ta chwyciła ja uspokajająco za ramie.
- Kociątko. Gdzie są wszyscy? Dlaczego nie ma ich tu z toba?-powiedziała Haruka- Nie powinnaś być tutaj sama kociaku.
- Oh Haruka.Nie chce obciążać moimi troskami zadnej z nich. One mają swoje marzenia. Nie powinny sie o mnie zamartwiac na zmiane.
- Choć Usagi. Zaprowadzę cię do domu.-wzięła ją za rękę i wyprowadziła z lotniska ,po czym pomogła jej wsiąść do samochodu.Haruka usiadła za kierownica i spojrzała badawczo na swoją księżniczkę. Michiru też była w aucie i wiedziała ,że Haruka ma zamiar jechać do świątyni Rei.
- Haruka dlaczego tu jesteśmy?-Dziewczyna zadała pytanie gdy zatrzymały się przy Świątyni Rei.- Myślałam, że wyraziłam się jasno ,że nie chcę nikogo obciążać.
Haruka zignorowała pytanie obchodząc samochód dookoła ,ażeby pomóż Usagi z niego wyjść.
- Ksiezniczko twoje cierpienie jest naszym i zawsze tak bedzie- powiedziała.Usagi spóściła głowe.
- Jestem wam bardzo wdzięczna za wsparcie ,ale czuje ,że powinnam nauczy się sama rozwiązywać swoje problemy.- Mówiła wchodząc do świątyni Wtedy usłyszała karcenie.
-Usagi-chan zawsze bedziemy tu dla ciebie. Jestes naszą przyjaciółka.-dziewczyna spojrzała na osobe która do niej mówiła i zobaczyła Rei stojąca przed nią z rekami na biodrach.
- Rei??- z nia weszły zaś Haruka i Michiru.
- Księżniczko tym razem będzie inaczej. Będziemy się trzymać bliżej ciebie żebyś pod nie obecność Mamoru nie czuła się taka samotna jak ostatnio- powiedziała Michiru.
- Wszyscy jesteśmy tu dla ciebie- dodała, Ami która stała z prawej strony.
-Wszyscy... i...- dziewczynie swobodnie spływały łzy z oczu.Wtedy za Rei wyszła Luna.
- Już dobrze Usagi. Wszystko będzie dobrze.

Następnego dnia.

Usagi Obudziła sie rano z popuchnietymi oczami,gdyż całą noc przepłakała.Usłyszała pukanie do drzwi od jej pokoju ,a gdy nie odpowiedziała jej brat zapytał.
-Siostra wszystko w porzatku?- Ona obróciła się plecami do drzwi ,żeby nikt nie zobaczył jej oczu.
-Tak Shingo. Wszystko jest dobrze.- Shingo wiedział ,że go okłamywała ,gdyż słyszał jej płacz wciągu nocy.Chciał wtedy do niej iść, ale gdy wyszedł z pokoju zobaczył matkę, która stała w korytarzu zalana łzami z powodu cierpienia córki. Pokiwała mu ,żeby tam nie wchodził.Usagi potrzebowała sie wypłakac w samotności.Wtedy on wrócił spowrotem do łóżka zaciskając pieści ,że nie może pomóc siostrze ukoic jej bólu. Nie był wstanie odpowiedziec na pytanie czy naprawde czuła sie już lepiej.
- Mama powiedziała ,że sniadanie juz gotowe.- Krzyknął przez drzwi.
- Nie jestem głodna- odpowiedziała mu ,gdy łzy znów zaczeły spływa z jej oczu.Shingo otworzył drzwi i Usiadł koło niej na łóżku. Spojrzała na niego ,a on widział wielki ból w jej oczach.
-Siostra powiedz mi co jest nie tak?- oparła sie o jego ramie i odpowiedziała.
-Mamoru wyjechał wczoraj do Ameryki.
- Co? Znowu cie zostawił? - zezłościł się chłopak.
-Chciał skończyć studia ,które wcześniej zostały przerwane.
- Nie nalezy go bronic- odezwał sie głos w drzwiach. To był ojciec Usagi Ken.-Może on miec swoje powody ,ale jako ojciec dziewczyny którą prosił o rękę ,a  gdy kazałem mu  poczekac to wyjeżdża. Nie moge wybaczyć takiemu czlowiekowi.
- Tato prosze- Usagi płakała a Shingo scisnął ją pocieszająco za ramie.
- Ona  ma racje Ken.Shingo ty i ojciec marsz na śniadanie.Chce porozmawiac z córką sama.- Ikuko powiedziała surowo nie pozostawiając mężczyzną innego wyjścia jak tylko ja posłuchac.Shingo objoł siostre i wyszedł z pokoju. Ikuko zamkneła drzwi po czym usiadła obok Usagi czule głaskając jej długie złote włosy.
- Wiem ,że to bardzo boli ,ale musisz pamietac ,że Mamoru nie jest jedyną osoba na tym świecie która cię kocha.
- Wiem ,ale nie mogę sie pozbyc tego uczucia, że coś straciłam nawet jesli on uważa ,że przesadzam.
-Trzeba miec wiare w sercu ,że wszystko będzie tak jak powinno być.- Ikuko scisnęła reke córki-Teraz idż wziąśc prysznic i przyjdż przynajmniej napic sie soku.
Usagi skinęła głowom i otarła łzy z oczu.Spojrzała na zdjęcie na półce obok jej łóżka i uśmiechnęła się do siebie. O tej porze powinien być już w Nowym Yorku i jechać autobusem do Harvadu.

Harvard

Mamoru wysiadł z autobusu i spoglądał na mapę ,którą trzymał w rekach.Ruszył w kierunku uniwersytetu ciągnąc za sobą bagaż. Miał zgłosić się do biura profesora Richardsona.Zatrzymał studenta wychodzącego z budynku i zapytał o biuro profesora. Ten zas go pokierował na co męzczyzna podziękował i skierował się tam gdzie mu powiedziano.Stanął przed drewnianymi drzwiami ,gdzie na szkle było wypisane  nazwisko dr Richardson.
- Prosze wejśc- odpowiedział głos na pukanie. Mamoru otwierając drzwi zobaczył starszego pana z siwymi włosami ,który był wtrakcie czytania jakiejś ksiązki.
- Ty napewno musisz byc Mamoru Chiba. Bardzo mi miło jestem profesor Felix Richardson szef działu  nauki na uniwersytecie w Harvardzie.
- Bardzo mi miło profesorze. Przepraszam za to co sie wydarzyło zeszłego roku i dziekuje za drugą szansę.- powiedział wyciagając do niego rękę ,ażeby sie przywitac.Dr. Richardson machnoł ręką na te przeprosiny.
-Mamoru rozmawialiśmy juz o tym przez telefon. Jestes bardzo młodym inteligentnym człowiekiem ,ale musisz mieć świadomość, że to będzie ciężka intensywna praca. Nie będziesz miał czasu na nic innego jak na badania naukowe i prace domowe.Jesli chcesz odnieśc sukces to musi być to twoim głównym celem. Rozumiesz?
Mamoru skinął głowom zdecydowany odnieśc sukces za wszelką cene.
- Rozumiem doktorze i obiecuję nie zawiesc pana zaufania.
- W taki razie dobrze ,a teraz choc poznać swojego partnera do badań naukowych. Przyjechała dzisiaj rano.
Przeszli przez korytarz gdy dotarli do właściwych drzwi dr. Richardson je otworzył i zaptał
- Kate jesteś tu?
- Tak doktorze jestem tutaj.
Mamoru odwrócił głowe w stronę z którego usłyszał głos i uderzył go widok pięknej kobiety. Jej długie czerwone włosy zawinete  w kok ,a za uchem trzymała ołówek. Miała na sobie również okulary ochrone ,które usuneła gdy doktor zwrócił sie do niej ponownie.
- Kate to Mamoru. Mamory to Kate. Od dziś będziecie ściśle współpracować ze soba przez całe lato. Kate Mamoru ma pokój z łazienką obok twojego. Możesz mu pokazać gdzie to jest?
- Oczywiście to będzie dla mnie wielka przyjemnośc - odpowiedziała uśmiechając sie serdecznie do dwóch mężczyzn stojących przed nią.

Tokio

Usagi czuła się jak by była pod wpływem narotyków schodząc w dół ulicy. Chciała spodkac się z dziewczynami na uczelni aby usłyszec jak Rei i Minaco beda śpiewać, gdyż w okresie letnim był tam program dla osób ,które chciały profesjonalnie śpiewać. Dwie osoby tam miały naprawde piekne głosy. Usagi naprawdę czuła sie dużo lepiej słuchając ich śpiewania. Podniosła głowę, gdy usłyszała ,że wołają ją Ami i Maco.
- Jak sie czujesz dzisiaj?- zapytała Maco widząc ,że nie najlepiej wyglądała.
- Czuję się trochę lepiej po rozmowie z moją mamą dzisiaj rano.- odpowiedziała. Matka jej przypomniała jak ważne jest to ,żeby mieć wiarę ,że jej marzenia się spełnią.
- Jestem szczęśliwa słysząc to. Jesteście gotowe??- powiedziała Ami uśmiechając się zachęcajaco do koleżanek.
- Jestem taka podekscytowana. Nie mogę się doczekać, ażeby usłyszeć nasze przyjaciółki jak śpiewają. Jest to spełnienie ich marzeń biorąc udział w tym programie.- Usagi powiedziała śmiejąc się tak naprawdę pierwszy raz tego dnia.
- Musimy sie pospieszy bo sie spóżnimy i co gorsza nie bedzie dla nas wolnych miejsc.

Minaco i Rei pomachły przyjaciółką ze sceny. Wszyscy się uciszyli kiedy to lider tego progrmu wyszedł na scenę.
- Mam dla was bardzo ekscytującą wiadomość . Trzy Gwiazdy wracają na scenę muzyczną i są tu dzisiaj z nami.
"Co? " Wszystkie dziewczyny w pomieszczeniu zaczęły piszczeć  z radości. Czarodziejki spojrzały na siebie z zaniepokojeniem: Trzy gwiazdy wróciły, co to może oznaczać?