środa, 22 grudnia 2010

Rodzial X

Harvard dwa dni później:

Mamoru usłyszał pukanie do drzwi ,spojrzał na zegarek Nie miał pojęcia kto to może być.Kate była poza miastem na zjeździe z innymi studentami.To nie mogla być ona ,a po za tym miała klucze. Otworzył drzwi;
- Seyia??
-Tak się nazywam.- powiedział opryskliwie- Musimy porozmawiać.
- Nie mam ci nic do powiedzenia- warknął mężczyzna.- Opuść moje mieszkanie.
- Jestem tu ze względu na Usagi. Jak wiesz kocham ją i dlatego musiałem tu przyjechać.
Mamoru spojrzał na Seyie z pogardą.
- Wiec przemierzyłeś taki kawal drogi ,żeby powiedzieć mi coś o czym wiem od dawna? Dlaczego uważasz ,że mnie to interesuje skoro z nią zerwałem? Nie jest już moja narzeczoną. Masz wolna rękę.Nie będę ci stawał na drodze do jej serca.
Seyia zmrużył oczy.
- Chcę żebyś do niej wrócił. Wraz ze mną jeszcze dzisiaj wrócisz do Tokio. Tutaj są bilety.- Powiedział chłopak kładąc tym samym je na stoliku.
Mamoru spojrzał na niego z uwaga po czym się roześmiał.
- Co?Chyba sobie żartujesz? Musisz być głupcem ,żeby mi coś takiego proponować. Moje życie toczy się teraz tutaj na uniwersytecie w Harvardzie.
Seyia zrobił krok do przodu w kierunku księcia ziemi. Az krew w nim wrzała ,żeby powiedzieć mu prawdę, ale ona go prosiła, żeby tego nie robił. Żeby nikomu o tym nie mówił. Musiał w inny  sposób przekonać Mamoru do powrotu.Westchnął. Wiedział, że Usagi powinna wychowywać swoja córkę wraz z jej prawdziwym ojcem.
- Mamoru posłuchaj. Nie lubię cie ,ale Usagi cie kocha.Ja pragnę tylko jej szczęścia.Wiec bardzo cie o to proszę ,żebyś spakował swoje rzeczy i wrócił tam gdzie jest twoje miejsce.Oboje macie sobie wiele do powiedzenia.
-Nie sadze. Moje miejsce jest teraz tutaj z Kate.Kocham ja.- skrzyżował ręce i ciągnął dalej.-Stala się dla mnie bardzo ważna w tak krótkim czasie. Dzisiaj wieczorem mamy pewne plany dlatego powinieneś już sobie iść.
- Czy ty nie rozumiesz ,że Usagi cie potrzebuje!!! !!
Mamoru zmierzył go wzrokiem.
-Ona ma rodzinę i przyjaciół. Poradzi sobie. Wyjdź!!!!
Chłopak miał już coś mu odpowiedzieć ,ale nagle drzwi od mieszkania otworzyły się .
- Mamoru! Jestem w domu!!Nie mogę się już doczeka żeby ci wszystko opowiedzieć.- ciągnęła Kate kiedy nagle w salonie ujrzała ,że mają gościa. Seyia pochylił głowę na znak szacunku dla swojej księżniczki.- Widze ,że mamy gościa.- Powiedziała zastanawiając się co gwiezdna czarodziejka walki robi w Ameryce.
- Kate to jest Seyia Kou. Jest kimś w rodzaju znajomego. On stara się mnie namówić do powrotu do Tokio. Co ty na to?
- Myślę ,że należy podążać za głosem serca-powiedziała spokojnie.
- No cóż czyli decyzja zapadła. Zostaje tutaj z tobą.-powiedział przyciągając ją do swojego boku.
- Chiba proszę posłuchaj mnie.-zaczął Seyia ,ale Katy mu przerwała.
- Panie Kou. Mamoru wyraził się chyba jasno.To jest jego wybór.Jeśli jego decyzja jest zła będzie winił tylko siebie za to.-powiedziała piorunując go przy tym wzrokiem.Chłopak skinął głową i zwrócił się w kierunku wyjścia. Przed drzwiami odwrócił się jeszcze patrząc na Mamoru z wyrzutem i dodał przed wyjściem.
- Będziesz mógł winić tylko siebie za te decyzję- po czym wyszedł i trzasnął drzwiami.Gdy dotarł na zewnątrz spojrzał na księżyc.
- Próbowałem.króliczku. Chciałem go sprowadzić dla ciebie ,ale się nie udało.Obiecuje ,że twój blask , ta iskra w twoich oczach wróci.
Mamoru wraz z Kate obserwowali oddalającego się chłopaka z okna.
- Mamoru jest coś o czym musisz wiedzieć- zaczęła.  On uśmiechnął się po czym owinął swoje ręce wokół jej taili.
- Ja też muszę ci powiedzieć o wielu rzeczach ,które znacznie mogą zmienić twój stosunek do mojej osoby.
Dziewczyna obróciła się do niego kładąc mu ręce na piersi czując przy tym bicie jego serca  pod swoimi palcami.
-To zabawne, też miałem to namyśli.
- Kate- powiedział delikatnie ujmując jej podbródek palcami.- Jestem zakochany w tobie do szaleństwa.Cokolwiek mi powiesz nie zmieni to moich uczuć względem do ciebie.
- Mamoru Seyia był tutaj ,żeby namówić cie do powrotu do Usagi ,a właściwie do Księżniczki Księżyca.
-Co?Znasz ją?- zdziwił się bardzo.
- Tak - skinęła głową- Ty i ja spotkaliśmy się już kiedyś, ale tylko na krotką chwile.- odsunęła się od niego po czym przekształciła się w Księżniczkę Kakyu.
- Cóż - uśmiechnął się- wyglądasz troszeczkę inaczej ,ale nadal masz tą słodką twarz która mnie tak zauroczyła.
- Nie jesteś zły? To wygląda tak jak bym was oszukała. - powiedziała spuszczając głowę w dol. Mężczyzna podszedł do niej i ujął jej twarz w swoje dłonie i podniósł do góry tak żeby ich oczy się spotkały po czym mówił.
-Bylem narzeczonym Księżniczki Księżyca, ale teraz jestem twój i tylko twój.
- Nie sadzę. To zmienia postać rzeczy. Nie wiedziałam do dziś kim naprawdę jesteś. Kiedy zobaczyłam Seyie wtedy uświadomiłam to sobie.
- Mówiłem ci już ,że nic nie zmieni moich uczuć w stosunku do ciebie. - Pochylił się i pocałował ją w usta.-Tak długo czułem się zobowiązany być z Usagi z powodu naszego przeznaczenia.Bo widzisz ja jestem księciem ziemi.Ja i Usagi mieliśmy być razem i w przyszłości władać Kryształowym Tokio.- wziął ja za rękę i poprowadził do kanapy gdzie usiedli.- Nie wiem czemu ,ale będąc w związku z Usagi czułem, że się dusze a kiedy kilka miesięcy temu pokonała Chaos i wróciłem do życia to uczucie się jeszcze bardziej nasiliło. Kocham Usagi. Jakaś część mnie zawsze będzie ją kochać, ale to uczucie które ciebie obdarzyłem jest znacznie silniejsze.
Kate spłynęła pojedyncza łza z kącika jej oka.
- Nie wiem co powiedzieć. Przybywając tutaj nie miałam zamiaru odebrać ukochanego mężczyzny Czarodziejce z Księżyca.
- Kate powiedz mi szczerze co czujesz gdy jesteś ze mną?
- Czuje się szczęśliwa jak nigdy wcześniej.- mówiąc to wpatrywała się w niego swoimi pięknymi bursztynowo-czerwonymi oczami.
Ujął  jej rękę i pocałował delikatnie.
-Mogę ci powiedzieć z pełną szczerością ,że nigdy nie czułem do niej tego co do ciebie. Byc może tak naprawdę nigdy nie mieliśmy być razem. Ciągle coś stawało na przeszkodzie do naszego szczęścia.- uśmiechnął się smutno.
-Mamoru. Jestem księżniczką planety Kinmoku. Musze tam wracać.Nie mogę wyjaśnić tego dlaczego ja wraz z gwiezdnymi czarodziejkami przybyłam ponownie na wasza planetę , ale jakiś wewnętrzny głos  szeptał mi właśnie o tym miejscu.Kiedy cie spotkałam zakochałam się w tobie bez pamięci mimo tego ,że miałeś dziewczynę. Nie miałam zamiaru niszczyć waszego związku.Chciałam być twoja przyjaciółką. ,aż do tego wieczora kiedy to wyznałeś mi miłość.Poczułam się taka szczęśliwa. To było coś o czym nie śmiałam  marzyc.Jednak miałam świadomość ,że gdzieś tam jest dziewczyna która ma złamane serce.Jeśli naprawdę jesteś księciem ziemi twoje miejsce jest tutaj. Seyia miał słuszność przyjeżdżając tu ,żeby namówić cie na powrót..
Mamoru wstał z kanapy i położył  rękę na jej ramieniu.
- Czy chcesz ,żebym wrócił na Kinmoku z tobą?
-Jestem egoistka ,ale tak.Pragnę żebyś był przy mnie już zawsze mimo tego ,że znamy się tak krotko ,ale czuje się z tobą połączona w taki sposób jak z nikim innym wcześniej.
- Czuje to samo i może to jest szaleństwo ,ale jeśli musisz wracać na swoje planetę ja pójdę wraz z tobą.Ziemia ma swoich opiekunów są nimi czarodziejki.Moje miejsce jest przy tobie. Nie mógłbym teraz wrócić do Usagi . Ona zasługuje na coś znacznie lepszego.Wiem ,że to co robię jest słuszne i tak ma być. Nie wiem czemu po prostu tak czuje.
Kate spojrzała mu w oczy :
- Kocham Cie.
Całując ja w czółko :
- Ja tez Cie Kocham. Jest już późno. Pora na kolacje.
- Nie jestem wstanie nic dzisiaj już przygotować.
- Wyjdziemy gdzieś.- powiedział i poszedł do kuchni. Wziął swój portfel wchodząc do salonu spojrzał na stolik gdzie leżały dwa bilety.Wiedział ,że Usako bardzo cierpiała.Jednak musiał iść za głosem serca ,a ono nie należało już do niej tylko do kobiety czekającej na niego w salonie ,która słodko się do niego uśmiechała. Chwycił bilety i rzucił je do kosza myśląc przy tym o słowach wypowiedzianych przez Seyie. " Masz racje Seyia. To jest moja decyzja i tylko ja będę odpowiedzialny za jej konsekwencje. Nadszedł mój moment w życiu.To jest moje życie i moje szczęście".Odwrócił się od kosza i wszedł do salonu. Biorąc Kate za rękę wyszli z mieszkania.

Dom Tsukino kilka dni i później.

Usagi wpatrywała się w brata ,który również wpatrywał się w nią uparcie.
- Co jest Shingo? Od koncertu minęło już trochę czasu ,ale ty wciąż się na mnie gapisz jak zahipnotyzowany.
Chłopak odwrócił swój wzrok w kierunku okna.
-  A to nic takiego. Przepraszam.
Dziewczyna jeszcze uważniej mu się przyjrzała.Jeszcze nigdy wcześniej nie widziała go takiego  nieobecnego myślami.
- Czyżby chodziło o dziewczynę?-zapytała- Jestem twoją siostra i możesz mi powiedzieć o wszystkim co cie gnębi.Podkochujesz się w kimś?-chichotała.
-Przestań!! NIE!- skrzywił się Shingo.
-Czyżby?-Usagi zapytała  śmiejąc się tak ,że chłopak się na nią zdenerwował.
- Usagi!! Dorośnij w końcu!!Jaka z ciebie będzie matka skoro sama jeszcze jesteś jak dziecko!!??- Krzyknął
-Jak się dowiedziałeś ,że jestem w ciąży?- dziewczyna przestraszyła się. Ikuko usłyszawszy co Shingo wykrzyczał weszła do jadalni. Już miała go skarcić gdy usłyszała pytanie dziewczyny.
- To niemożliwe.- Blond włosa dziewczyna tylko spuściła oczy.- Ken zejdź tutaj w tej chwili!!!
Mężczyzna właśnie szczotkował zęby w łazience ,gdy nagle usłyszał krzyk swojej żony.Wypłukał szybko usta i zszedł na dol.
- Ikuko co się stało?- zapytał. Kobieta spojrzała uważnie na Usagi.
- Powiedz mu.
-Cóż um ... ja ... mm...chodzi o to ,że... spodziewam się dziecka- w końcu udało jej się wykrztusić przez zaciśnięte gardło.
Ken poczuł ,że robi mu się słabo. Opadł na krzesło bezwładnie.
- Kiedy to się stało?
Dziewczyna czuła ,że jest cala czerwona ,ale nie miała innego wyjścia jak mu odpowiedzieć.
- Ostatniej nocy kiedy byłam u Mamoru przed jego wyjazdem.
- Rozumiem- powiedział mężczyzna- Mam rozumieć to ,że Mamoru jest w drodze do Tokio.
Usagi potrząsnęła przecząco głową co spowodowało zdziwienie u obojga rodziców.
- Nie chciał ze mną rozmawiać. Nawet nie próbował mnie wysłuchać. Chciałam mu powiedzieć ,że będziemy mieli dziecko ,ale nie dal mi dojść do słowa.Powiedział ,że nie ma takiej rzeczy która by go zainteresowała.- Dziewczyna podniosła swoje oczy pełne łez- Ja kocham to dziecko z całego serca.Wiem ,że wszystko się ułoży i dam sobie rade.

Mieszkanie Trzech gwiazd nieco później:

Yaten i Taiki grali w gry komputerowe kiedy rozległo się do ich uszu pukanie do drzwi. Yaten wstał z fotela ,żeby zobaczyć kto przyszedł. Zdziwił się kiedy zobaczył Shingo z oczami czerwonymi i popuchniętymi od płaczu.
- Wejdź Shingo. Co się stało?
Taiki przerwał grę po czym usiadł obok chłopca.
- Jesteś ranny?
Chłopak potrząsnął przecząco głową.
- Jest Seyia? Musze z nim pilnie porozmawiać.
- Jestem tutaj? Przyszedłeś pograć ze mną w koszykówkę?- Kiedy zobaczył  jak wyglądał chłopak podbiegł do niego chwycił za ramiona i potrząsnął nim.
- Czy z Usagi wszystko w porządku?
Chłopak znowu potrząsnął głową. Taiki i Yaten postanowili wyjść z mieszkania ,żeby dać im trochę prywatności.
- Seyia. Zrobiłem coś strasznego.Przez przypadek wygadałem się przed rodzicami o dziecku i teraz chcą ja wywieść z Tokio. Ona wciąż plącze po nie chce nigdzie wyjeżdżać. Chcą to zrobić za nim nikt jeszcze nie wie o tym w jakim ona jest stanie.
Seyia wstał i podszedł do okna.
-Skąd o tym wiedziałeś?
Shingo spojrzał na chłopaka i kiedy zobaczył ,że on mu się również przygląda oczekujaco na jego odpowiedz zaczął
-Po koncercie udałem się do twojej garderoby i przez przypadek usłyszałem waszą rozmowę.Wiedziałem ,że ona nie chce żeby ktoś o tym wiedział ,ale przez przypadek mi się to wymknęło.
Seyia uśmiechnął się do niego uspokajająco po czym powiedział mu kładąc przy tym rękę na ramieniu.
- Nie smuć się. Obiecuje to wszystko jakoś naprawić.- Shingo odwzajemnił uśmiech po czym oboje udali się w kierunku drzwi wyjściowych.

Dom Tsukino

Shingo otworzył drzwi i wszedł do środka ,a za nim Seyia. Zsuwając cicho buty usłyszeli z salonu cichy płacz
Usagi.
-Pani i Panie Tsukino. Wiem ,że nie wypada tak przychodzić bez uprzedzenia ,ale uważam ,że to co mam do powiedzenia będzie miało duże znaczenie w tej sprawie.- Seyia powiedział kłaniając się przy tym z szacunkiem.Usagi zamurowało.
-Seyia?
Chłopak podniósł głowę i spogladajac na nią i delikatnie ja skarcił.
- Króliczku myślałem, że postawiłem sprawę jasno. Żadnych łez.
Uśmiechnął się kiedy ona wytarła swoje oczy i skinęła porozumiewawczo głową.
- Schingo czy mógłbyś dać dorosłym trochę prywatności?- zwrócił się do chłopca
- Ale ja....
- Bardzo cie proszę.
Chłopak posłusznie wyszedł z salonu i schodami wbiegł na górę do swojego pokoju.
Ken spoglądał na Seyie z wielkim zdumieniem.
-Mnie się nigdy nie udaje go wysłać tak szybko do swojego pokoju. Musisz mi pokazać swoje sztuczki. Proszę usiądź chłopcze i powiedz co cie tu dzisiaj sprowadza.- powiedział Ken poprawiając przy tum okulary ,a druga obejmując ramieniem żonę. Seyia usiadł tuz obok blond włosej która wpatrywała się w niego swoimi intensywnie dużymi szeroko otwartymi oczami.Jednak chłopak koncentrował się na jej rodzicach.
- Jestem tutaj by prosić państwa o rękę waszej córki.
Mężczyzna uważnie spojrzał na chłopaka który wydawał mu się być w pełni świadomy wypowiedzianych przed chwila słów.
-Jak pewnie już wiesz Usagi spodziewa się dziecka innego mężczyzny ,który w tej właśnie chwili odmówił brania odpowiedzialności za to  co się stało.Zhańbił nasza córkę. Dlatego muszę zadać ci to pytanie. Dlaczego chcesz to zrobić?
Seyia zmrużył oczy.
- Panie Tsukino jedyną zhańbioną osoba jest Mamoru Chiba. Opuścił pańską córkę która znajduje się teraz w takim stanie.- wziął głęboki oddech ażeby dokończyć.- Chce poślubić pańską córkę mimo tych okoliczności.Kocham ją. Chce być przy jej boku. Ona jest moim sercem. Moim życiem. Jeśli postanowicie ja  wysłać gdzieś daleko pojadę tam za nią.Kocham również to dziecko jak własne mimo tego ,że się jeszcze nie urodziło.Proszę was o błogosławieństwo i ze wzgląd na mój szacunek do was obiecuje ,że nigdy jej ani dziecka nie opuszczę.-Ciało i głos chłopaka było napięte ze wzruszenia kiedy już skończył. Usagi wpatrywała się w niego z oczami pełnymi zachwytu.
- Seyia ja...- chłopak nie dal jej skończyć ,ścisnął delikatnie jej rękę.
Ken i Ikuko wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwile.Wreszcie oboje odwrócili się spogladajac na kanapę gdzie siedziała młoda para i Ken w końcu przemówił.
-Seyia za nim podejmę decyzje muszę zapytać Usagi co o tym myśli. Usagi czy zgadzasz się wyjść za Seyie i czy przy jego boku będziesz umiała zaznać szczęścia?
Usagi spojrzała na pierścionek który dostała od Mamoru po czym ściągnęła go z palca i położyła na stole.
- Mamoru dal mi ten pierścionek jako gwarancje spełnienia swojej obietnicy ,ale biżuteria nie ma nic wspólnego z dotrzymywaniem danego słowa.- wzięła głęboki oddech spojrzała na chłopaka u swego boku i kontynuowała.-Seyia był przy mnie cały czas. Tak wiele przeszedł.Wypełnia swoje obietnice czynami co znaczy dla mnie więcej niż jakiś pierścionek.- jej oczy zaczęły błyszczeć od łez jego również.- Moje serce jest wciąż złamane. I dużo czasu musi minąć nim ta rana się zagoi.Jeśli dasz mi trochę czasu obiecuje uczynić cie tak szczęśliwym jak ty zawsze czyniłeś mnie.
-Króliczku...
 Ken i Ikuko odetchnęli z ulgą.
- A zatem macie nasze błogosławieństwo.Kiedy ślub?
- Najszybciej jak tylko można.Za nim nie widać jeszcze jej ciąży. Nie chce jej narażać na niepotrzebne komentarze.Mam mnóstwo pieniędzy z nagranych płyt i koncertów.Już dzisiaj pójdę rozejrzeć się za apartamentem dla nas. Może pan mógłby mi pomóc. Chciałbym ,żeby znajdował się dość blisko naszej szkoły.Tak ,żeby powrót do domu zajmował nam  jak najmniej czasu szczególnie kiedy nasza córka się urodzi.
Ken zaśmiał się.
- Nadszedł czas żebyś przestał mi mówić pan. W końcu mam być twoim teściem.
Usagi otworzyła szeroko oczy.
- Szkoła?? Chcesz ,żebym nadal chodziła do szkoły?
Seyia skinął głową.
- Tak. Chce żebyśmy skończyli liceum oraz studia. Musimy dawać dobry przykład naszej córce.
Ikuko spojrzała badawczo na chłopaka.
- Jesteś wiec pewien ,że to dziewczynka?-jego odpowiedz ograniczyła się tylko do skinienia głową ,po czym zwróciła się do córki.
- Jutro pójdziemy odwiedzić kościół ,ażeby sprawdzić wolne terminy ,oraz kupimy kilka książek o weselach.
Usagi poczuła się trochę przytłoczona.
- Musze o wszystkim powiedzieć przyjaciółkom ,ale nie wiem jak się za to zabrać.- zwiesiła głowę.Chłopak wziął ją za rękę ponownie.
- Powiemy im razem.Jutro zarezerwuje miejsca w restauracji dla nas w poblizu mojego mieszkania.
Dziewczyna uśmiechnęła się i ścisnęła rękę chłopaka.
- Razem przez to przejdziemy- wtem chłopak ujrzał radosne ogniki w jej oczach.

czwartek, 16 grudnia 2010

Rozdzial IX

Usagi stała w deszczu w jej pięknym różowym stroju ,który przylegał do jej ciała. Stojąc wpatrywała się w jezioro ,które pięknie rozprzestrzeniało się przed nią. Nieświadoma tego ,że jakaś postać wpatrywała się w nią swoimi zielonymi wąskimi oczami. Zaczęła się zbliżać w kierunku dziewczyny ,gdy nagle poczuła silny przypływ energi pochodzący z pewnej odległości od blond włosej. Owa energia zbliżała się.
-Króliczku!!!!!!!!!!-krzyknął Seyia biegnąc w kierunku dziewczyny.Jego ubranie i włosy były nasączone deszczem ,jednak on nawet tego nie zauważył ,gdyż był szczęśliwy ,że w końcu odnalazł ukochaną.Chwycił ja za ramiona i odwrócił ku sobie.
- Wiem ,że twoje serce jest złamane ,ale tak nie można. To nie jest rozwiązanie.
- Seyia....- dziewczyna w końcu skoncentrowała swój wzrok na jego.Chłopak delikatnie podniósł ją i skierował się w stronę powrotną do mieszkania Usagi tuląc ją z czułością przy tym do piersi. Wyczul czyjaś obecność w pobliżu ,jednak stan jego ukochanej nie pozwalał mu na rozejrzenie się po okolicy. Zobaczył nadjeżdżającą taksówkę. Machnął ręką dając znać kierowcy żeby się zatrzymał. Chłopak nakazał taksówkarzowi zawieść ich do domu dziewczyny. Zielono oka postać przyglądała się z uwaga odjeżdżającej parze.Miała zamiar zaatakować Czarodziejkę z Księżyca ,gdyż była bardzo osłabiona. Jednak obecność tego chłopca zniweczyła jego plany.
- Moc tego chłopaka emitowała takim blaskiem jak gdyby był z rodu  Imperium Silver Crystal. To niemożliwe.-postać potrząsnęła głową.- Znajdę księżniczkę księżyca. Ten chłopak nie zawsze będzie w pobliżu. Zabije ją i odbiorę srebrny kryształ.-po czym pstryknął palcami i zniknął w ciemności.


Dom Tsukino


Ken usłyszawszy podjeżdżający samochód obok ich domu pobiegł szybko w kierunku drzwi wejściowych.Ujrzawszy Seyie wysiadającego z taksówki z Usagi w ramionach odetchnął z ulga.Krzyknął w kierunku salonu.
- Wrócili. Seyia ja znalazł.
Ikuko, Mako, Minako,Ami i Rei wstali z miejsc. Zobaczyli wchodzącego do mieszkania chłopaka z dziewczyna na rekach. Oboje bili przemoczeni do suchej nitki.
- Pani Tsukino ,nigdy bym się nie ośmielił mówić co jest najlepsze dla pani córki ,ale w tej chwili uważam ,że najlepsza będzie dla niej gorąca kąpiel i suche ubranie.
Kobieta skinęła głową porozumiewawczo po czym skierowała się w kierunku łazienki.Chłopak spojrzał na przyjaciółki dziewczyny po czym powiedział.
- Rei idź pomóż pani Tsukino, Ami i Minaco wy przygotujcie dla Usagi łóżko, Maco ty zaś przygotuj dla niej gorącą herbatę. 
Każda z przyjaciółek dziewczyny starannie wykonywała zadanie jakie im dal chłopak. Po jakimś czasie Usagi leżała już w swoim łóżku. 
-Seyia- zwrócił się Ken do chłopaka- Czy z Shingo wszystko w porządku?
- Tak panie Tsukino. Taiki i Yaten się nim zaopiekowali powinni być tu za niedługo.-powiedział chłopak zmęczonym głosem.-Chciałbym pana przeprosić  za moje grubiaństwo. Nie powinienem dawać panu i pańskiej żonie instrukcji jak należy zaopiekować się Usagi.Proszę mi wybaczyć.
Mężczyzna zaśmiał się.
-Cóż Seyia myślę ,że w innym wypadku było by to niewybaczalne ,ale ty znalazłeś nasza córkę ,kiedy nikt inny nie umiał tego dokonać.Nie mam pojęcia jak to zrobiłeś, ale jedno jest pewne dzisiejszego wieczoru uratowałeś jej życie i za to jestem ci dozgonnie wdzięczny.Ufam ,że wszystko co robisz jest dla dobra Usagi. Myślę ,że będzie cie jeszcze dzisiaj potrzebować jako najlepszego przyjaciela dlatego proponuje ci nocleg w moim domu. Powinieneś wziąć gorący prysznic i przebrać się w coś suchego.
Chłopak nie protestował. Poszedł do łazienki odkręcił gorąca wodę i wszedł pod prysznic. Przed twarzą ukazał mu się obraz dziewczyny w różowej sukience z oczami wypełnionymi wielkim cierpieniem.Nie sądził ,że można kogoś tak mocno nienawidzić tak jak on w tej chwili nienawidził Mamoru. Wyszedł z pod prysznica wytarł się starannie ręcznikiem po czym ubrał bluzkę i spodnie ,które Ken dal mu wcześniej. Po czym swoje czarne włosy staranie osuszył i spiął je na powrót w koński ogon.Wychodząc z łazienki usłyszał Ikuko ,która mówiła coś do córki.Dziewczyna wciąż płakała.Dlaczego ona nie była dość dobra? Co ona takiego zrobiła?Chłopak dyskretnie spojrzał przez otwarte drzwi i widział jak kobieta tuli jego ukochana kołysząc ją przy tym. Odwrócił się i poszedł w kierunku schodów prowadzących na dol.W salonie byli już Taiki Yaten i Shingo.
- Wszystko w porządku?- zwrócił się do chłopca ,który wyglądał dość mizernie.
- Tak. Po prostu martwię się o moja siostrę.- odpowiedział ze smutkiem.
Yaten stal i poszedł pomóc w kuchni w przegotowaniu herbaty. Seyia usiadł obok rozbitego chłopaka i położył mu rękę na ramieniu.
-Shingo ,może trudno w to uwierzyć ,ale twoja siostra jest najsilniejsza osoba jaka znam. Mimo to ,że teraz bardzo cierpi pomożemy jej przez to przejść i będzie znowu szczęśliwa.Obiecuje ci to.
Chłopak skinął głową i uśmiechnął się by pokazać ,że wierzy w siłę Usagi. Maco wręczyła każdemu filiżance gorącej herbaty .
- Napij się Seyia. Dobrze ci to zrobi.- po czym dziewczyna usiadła obok Ami. Rei stała obok regalu spoglądając na rodzinne zdjęcie Tsukino.
- Gdzie ona była?- zapytała chłopaka nie spoglądając w jego stronę.
-Stala na skraju jeziora niedaleko parku.-mówiąc to przypomniał sobie ją jak wyglądała kiedy ją zobaczył.
Ami zaczęła płakać ,kiedy to Taiki przytulił ją szepcząc przy tym pocieszające słowa. Minako i Yaten wrócili do pokoju. Srebrnowłosy chłopak trzymał na rekach Lune ,która również była bardzo przejęta tym co się działo z jej księżniczką.Kotka zeskoczyła z jego rak po czym wskoczyła na kolana Seyi i wspięła się na jego klatkę piersiowa parząc mu w oczy. W tej chwili tylko tak mogla mu podziękować za to co zrobił.Chłopak pogłaskał ją po głowie szepcząc do niej.
- Luna obiecuje ci ,że pomogę jej przez to przejść.
-Shingo to była długa noc. Idż już proszę do łózka.- powiedział Ken do syna.Oczywiście chłopak zaczął protestować ,ale Seyia ścisnął jego rękę.Shingo jęknął z rezygnacja i poszedł w kierunku swojego pokoju.
Wszyscy siedzieli w ciszy. Wokoło słychać było tylko deszcz walący o szybę okna. Po kilku minutach Ikuko pojawiła się w salonie z oczami popuchniętymi i czerwonymi od płaczu. W tuliła się w męża.
- Oh Ken nasza biedna dziewczynka.- stali tak przez chwile po czym kobieta spojrzała na chłopaka.
- Seyia nie wiem co byśmy bez ciebie zrobili. Gdybyś ją nie znalazł nie wiem co by się stało.
Chłopak był wstrząśnięty ,kiedy kobieta odeszła od męża po czym mocno go obiela.
- Pani Tsukino. Ona jest moja przyjaciółką i nigdy jej nie opuszczę w potrzebie.
- Wiem. Dziewczyny Usagi leży w łóżku ,ale jeszcze nie śpi jeśli chcecie możecie do niej iść.
Taiki i Yaten  pożegnali się już ze wszystkimi i ruszyli w kierunku drzwi wejściowych poklepując przy tym brata po ramieniu.Po wyjściu z pokoju dziewczyny również się pożegnały i wyszły z domu.W salonie pozostali  już tylko.Ken Ikuko i Seyia.Ikuko wyciągła czysta pościel dla chłopaka ,który wyglądał już na bardzo zmęczonego.Kiedy przygotowała dla niego już czyste posłanie na kanapie razem z mężem życzyli mu dobrej nocy po czym poszli na górę sprawdzić czy dziewczyna już zasnęła.Po chwili kotka wskoczyła na kanapę i powiedziała.
- Dziękuje.
- Za co Luna?- spytał chłopak podnosząc brwi.
- Za to ,że  jesteś tutaj dla niej i nie opuściłeś jej.
- Nie musisz mi za to dziękować.Jestem tu dla niej i zawsze przy niej będę.Nie opuszczę jej.-powiedział cicho.
Kotka skinęła głowa i udała się w kierunku pokoju Usagi. Obróciwszy się na chwile by móc jeszcze raz na niego spojrzeć dojrzała w ciemności ,że spogląda przez okno na deszcz ,a po policzkach spływają mu łzy.




Wcześnie rano w domu Tsukino.


Ikuko zeszła na dol  do kuchni i zobaczyła Seyie starającego się zrobić naleśniki na śniadanie.
- Może ci pomóc?
-Może trochę.- powiedział nieśmiało się przy tym uśmiechając.
Oboje szybko się z tym uporali po czym Ikuko nałożyła dwa naleśniki z bita śmietaną i poprosiła go ,żeby zaniósł je do pokoju Usagi. Dziewczyna wciąż jeszcze spala. Zapukał nieśmiało do drzwi.
- Króliczku?- Luna przebudziła się na dźwięk jego głosu i wyciągnęła się na łóżku.- Cześć Luna.Dasz mi chwile?- Kotka spojrzała na niego po czym zeskoczyła z łóżka i wyszła z pokoju.Seyia delikatnie pogłaskał Usagi po włosach, dziewczyna otworzyła oczy.
-Przepraszam ,że cie obudziłem. Z pomocą twojej mamy zrobiłem ci śniadanie.- powiedział pokazując jej talerz z naleśnikami z świeżymi truskawkami i bita śmietaną.
- Seyia... Brzuch mnie strasznie boli. Nie jestem wstanie nic przełknąć.- jęknęła.
- O nie. Nie ma już spania. Wstawaj śpiochu.-Po czym ustawił ją w pozycji siedzącej.
- Jak możesz?!- Krzyknęła.
- No właśnie jak mogłaś! Wszyscy cie szukali wczorajszego wieczoru bo się martwili o ciebie. Szukali cie w deszczu cały wieczór ,a ty naraziłaś się na niebezpieczeństwo. Dlaczego?-dziewczyna była w szoku. Jeszcze nie widziała go takiego złego na nią. To był pierwszy raz.
- Ponieważ Mamoru zerwał ze mną!!! Byłam zdruzgotana!!!
- Wiem ,ale to nie jest dobry powód żeby narażać własne życie, albo kogoś innego.- Skarcił ją.Chciał kontynuować ,ale Usagi wyskoczyła z łóżka  i pobiegła w kierunku łazienki.Po chwili wróciła do pokoju cala zielona.
- Wszystko w porządku?- zapytał zaniepokojony
-Tak, myślę, że mój żołądek odczuwa wszystkie emocje jakie towarzysza mojej głowie.-usiadła smutna na łóżku obok chłopaka i łagodnie powiedziała.- Dziękuje ci ,że mi pomogłeś wczoraj wieczorem.
- Kroliczku jeśli chcesz mi podziękować musisz mi pokazać swoja wewnętrzna sile To co się wydarzyło nie będzie kierowało twoim dalszym życiem.- powiedział wprost.I wstał.
- Dokąd idziesz?-zapytała
- Jadę do domu przebrać się ,a potem do studia. Zadzwonię wieczorem i pamiętaj zdanych łez. Do zobacznia Króliczku- machnął ręką i wyszedł.


Tydzień później w świątyni Rei.


-Cóż w końcu zgodziła się iść do lekarza- powiedziała kotka.
- Dzięki Bogu.- mówiła Ami z ulga.
- Co ja do tego skłoniło? - zapytała Rei
- Założę się ,że odgadnę.- dodała Maco- Seyia.
- Tak Seyia zabrał ja wczoraj do kina i kiedy wróciła jej matka ją ochrzaniła przy nim. Gdyby nie było tak późno to jeszcze tego samego dnia by się z nią udała do lekarza.Oburzył się bardzo kiedy się o tym dowiedział ,że wciąż ma zawroty głowy i mdłości. I powiedział ,że jeśli będzie trzeba sam ją zaciągnie do doktora silą- ciągła kotka chichocząc.
- On ma na nią niesamowity wpływ. Nie mogę uwierzyć w to jak ona się uśmiecha ,kiedy tylko Seyia jest w pobliżu- mówiła Maco.
- Ona wciąż nie może się pogodzić z myślą ,że Mamoru od niej odszedł. Dzwoniła do niego kilka razy w tygodniu ,ale nie odbierał jej telefonów.Jednak uważam ,że najgorsze już minęło.-włączyła się Rei - jednak tak samo jak Maco uważam ,że Seyia ma duży udział w tym ,że ona tak dobrze to znosi.
- Jestem strasznie podekscytowana dzisiejszym koncertem Trzech gwiazd.Grają na Świerzym powietrzu ,a pogoda ma być podobno super.- mówiła Ami z uśmiechem.
Dziewczyny długo jeszcze rozmawiały o koncercie.


Po drugiej stronie miasta w gabinecie lekarskim.


- Panno Tsukino. Wszystko w porządku?- doktor Hocan zwróciła się do blond wlosej dziewczyny ,która na twarzy była pozbawiona wszystkich kolorów.
-Pani doktor czy to jest pewne?-Zapytała  z szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia.Kiedy lekarka skinęła głową dziewczyna osłupiała jeszcze bardziej.- Nie rozumiem jak to się mogło stać.
Lekarka uśmiechnęła się do niej serdecznie po czym zapytała.
- Usagi ,kiedy ostatnio byłaś w intymnej sytuacji z chłopakiem?
-Hmm. Dzisiaj rano przytulił mnie tata ,a mój brat pocałował mnie wczoraj w policzek bo bardzo martwi się moim stanem.- odpowiedziała cala czerwona i zbulwersowana tym pytaniem.
- Usagi nie o to mi chodziło. Myślę ,że jesteś na tyle inteligentna ,że rozumiesz o co mi chodzi.
- Jakis miesiąc temu to był pierwszy i ostatni raz- odpowiedziała zażenowana.
-Chciałabym porozmawiać z twoim chłopakiem jeśli będziecie razem i pamiętaj ,że masz jeszcze rodziców którzy na pewno ci pomogą.
Usagi wyszła z gabinetu oszołomiona. Miała zamiar kiedyś mieć dziecko ,ale okazało się ,że Chibiusa rośnie w niej już teraz.Musiała powiedzieć o tym Mamoru. Pobiegła do najbliższej budki telefonicznej.Wystukała numer. Wiedziała ,że u niego jest noc i  na pewno jest w domu. Osłupiała kiedy w słuchawce odezwał się głos kobiecy.
- Halo. Zastałam Mamoru?
- Tak- powiedziała Kate po czym zawołała.- Kochanie telefon do ciebie.
 Zolądek Usagi podskoczy jej aż do gardła kiedy usłyszała jak ona się zwracała do jej ukochanego.Zdobyła się jednak na odwagę ,żeby z nim porozmawiać.
- Mamoru to ja Usagi musimy porozmawiać
Mężczyzna się wściekł.
-Mówiłem ci już ,że nie masz więcej do mnie dzwonić!Mieliśmy już tą dyskusje trzy razy od zerwania.W tej chwili jestem na romantycznej kolacji z Kate i nie obchodzi mnie co masz mi do powiedzenia.Nie ma już takiej rzeczy ,którą bym od ciebie usłyszał i zainteresowałaby mnie.
- Mamoru ,ale Chibiusa....- zaczęła Usagi
- Chibiusa nie jest już częścią mojego życia i już nigdy nie będzie! Zegnaj!
Usagi odłożyła słuchawkę z telefonu po czym uświadomiła sobie ,że będzie samotna matka.Spojrzala na zegarek ile ma jeszcze czasu na przygotowanie się na koncert Seyi.On był taki dobry dla niej. Nie sposób było tego nie zauważyć ,że dla niej był gotowy na wszystko.Myślała o tym co jej powiedział., że ma wieżyc we własną sile.Złapała się za brzuch i uśmiechnęła się do siebie. Nawet jeśli ona nie będzie z Mamoru jej córka będzie częścią jej życia.


Koncert

Yuuichiro śpiewał jako pierwszy swoje piosenki.Publiczność szalała.Rei przykula na sobie jego wzrok na więcej niż raz co spowodowało u niej rumieniec.Przyjaciółki poszturchiwały ja widząc jak on na nią patrzy co spowodowało ,że jej rumieniec jeszcze bardziej się pogłębił.Usagi przyszła o kilka minut za późno.Zajęła swoje miejsce.
- Usagi prawie znowu przegapiłabyś koncert.- syknęła Rei
- O Rei nie dokuczaj mi znowu.- odpowiedziała
- Co lekarz powiedział?- zapytała zaciekawiona i zarazem zaniepokojona Ami
-Wszystko w porządku.Powiem ci o wszystkim później.- blond włosa powiedziała jasno się uśmiechając.
Wszyscy westchnęli z ulga. Świadomość ,że ich księżniczce nic nie grozi była najlepsza wiadomością.Kiedy Yuuricho schodził ze sceny tłum ponownie zaczął szaleć gdy pojawiły się na niej Trzy Gwiazdy. Usagi uśmiechnęła się do swojego przyjaciela. Wiedziała ,że dla niego śpiew znaczy bardzo dużo. Kiedy wziął do reki mikrofon poczuła na sobie jego wzrok.
- Cześć Tokio.- Krzyknął do tłumu.-Cieszymy się z powrotu tutaj. Będziemy śpiewać niektóre z naszych znanych hitów ,a także całkiem nowe utwory których jeszcze nie słyszeliście.Nasza ostatnia piosenka jest bardzo szczególna i to ona zainspirowała nas do powrotu tutaj.
Kiedy zaczęli śpiewać Usagi zamknęła oczy i zaczęła się kołysać równo z melodia. Kiedy nagle poczuła ,że jest tylko on i ona a w tle słychać było piosenkę. Juz kiedyś czuła coś podobnego będąc w poblizu niego.
- Usagi co powiedział lekarz?- zapytał chłopak.
Spuściła głowę kiedy do niej się zbliżył.
- Seyia. Nie patrz na mnie takim wzrokiem.- po policzkach spłynęły jej łzy.Przytulił ją mocno i powiedział.
- Interesuje mnie tylko czy wszystko jest w porządku.
-Będę miała dziecko.- przez chwile stanął osłupiały.- Mamoru i ja... ostatniej nocy za nim wyjechał.....
- Rozumiem. Nie trzeba kontynuować. Powiedziałaś mu?
Usagi jeszcze mocniej się w niego wtuliła.
- Próbowałam ,ale rozłączył się.Seyia musisz zrozumieć. Mogę ci wszystko pokazać co się działo w przeszłości. Wtedy zrozumiesz dlaczego to dziecko jest tak dla mnie ważne.
Seyia skinął głową  wtedy Usagi otworzyła przed nim swoje serce i pokazała mu wszystkie wspomnienia. Małą Chibiuse.Widział jej przybycie do przyszłości ich wspólne walki jakie stoczyły jako matka i córka.Seyia wtedy zrozumiał ,że ta mała dziewczynka z jego snu to nie była jego córka tylko Mamoru.Kiedy wspomnienia przestały ukazywać mu się.podniósł jej podbródek do góry i spojrzawszy głęboko w oczy powiedział.
- Rozumiem. Teraz proszę żebyś posłuchała naszej ostatniej piosenki. Może wtedy zrozumiesz dlaczego tu jestem i to jakie są uczucia moje w stosunku do ciebie.Połączenie zostało przerwane. Znowu zobaczyła trzy gwiazdy na scenie. Kiedy nadeszła pora na ostatnia piosenkę Usagi zaczęła wsłuchiwać się uważnie w glosy chłopców i ich przekaz.
Twoje światło przyćmiewa gwiazdy.
I nie mogę nic na to poradzić
Ale zastanawiam się czy wiesz
Jak bardzo cię kocham
Stoję tutaj przed tobą
Gotowy umrzeć
Aby twoje światło
Nigdy nie opuszczało nieba
Ale musisz mi powiedzieć
Czy chcesz mnie zatrzymać
Moje serce szuka
Twojego blasku
By zjednoczyć znowu
 Ciebie i mnie
To zależy od ciebie
Czy chcesz bym odszedł
Czy chcesz bym został

Kiedy byłem tu po raz pierwszy
Myślałem ,że wiem czego szukałem
Odwróciłem się i znalazłem o wiele więcej
Teraz nie mogę zapomnieć
Czułem ,że kocham
Kiedy wszystko ustalono
Musiałem odejść
Ale wróciłem tu teraz
Moje serce wyszukuje twojego blasku
By zjednoczyć znowu
 Ciebie i mnie
To zależy od ciebie
Czy chcesz bym odszedł
Czy chcesz bym został....

Usagi poczuła cieple łzy spływające po jej twarzy.Po wszystkim Rei udała się do garderoby Yuuichiro Ami poszła spodkac się z Taikim , Minaco z Yatenem.Usagi natomiast przedostała się do garderoby Seyi. Przed drzwiami zawahała się przez chwile po czym delikatnie zapłukała do drzwi.
- Króliczku masz zamiar stać w drzwiach cały dzień czy wejdziesz w końcu do środka.
- Skąd wiesz ,że to ja?
- Zapytała wchodząc do środka.
- Ja zawsze wyczuje twoja obecność kiedy jesteś w poblizu. Wszystko w porządku?- Zapytał wstając z krzesła.
- Czuje się o wiele lepiej po rozmowie z tobą.
- Ciesze się bardzo. To może teraz pójdziemy na jakąś kolacje i lody?
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego. Kiedy skierował się w kierunku wyjścia trzymając ją za rękę poczuł lekkie szarpniecie do tylu.
- Seyia ja nie chce ,żeby ktoś się dowiedział o tym ,że jestem w ciąży tylko ty i ja dobrze?
Uśmiech chłopaka się pogłębił po czym oboje opuścili garderobę. Kiedy dotarli do restauracji podsunął jej menu ,żeby wybrała wszystko to na co tylko miała ochotę. Kiwnął ręką do Taikiego i Ami którzy siedzieli po lewej stronie na przeciw ich stolika. Ami spojrzała na przyjaciółkę z Seyia i uśmiechnęła się po czym powiedziała do swojego towarzysza.
- Popatrz jaka ona jest szczęśliwa w tej chwili. Jeszcze tydzień temu przez myśl by mi nie przeszło ,że wszystko tak dobrze się ułoży.Jednak znowu nie jestem pewna co skłoniło was do powrotu na naszą planetę ,ale jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Gdyby nie Seyia Usagi nie przetrwała by rozstania z Mamoru.
Taiki odchrząknął.
- Czy tylko z tego powodu jesteś szczęśliwa?
- Oczywiście ,że nie. Chyba wiesz o co mi chodzi..
-Ami ja... no ... Musisz zrozumieć ,że słowa tej piosenki były skierowane dla ciebie.- Powiedział głaszcząc przy tym jej włosy z czułością.-Kiedy śpiewałem to robiłem to tylko dla ciebie.
Ami najpierw otworzyła szeroko usta ,a potem je zamknęła.
- Taiki mówisz ,że ty.....
Chłopak przybliżył się jeszcze bardziej.
-Tak Ami Kocham cie. Kocham cie bardzo. Kocham cie za twoja sile. Kocham za twoja przyjaźń do innych za to ,że zawsze jesteś gotowa im pomoc.Jesteś najwspanialszą dziewczyna jaką kiedykolwiek poznałem i ukradłaś moje serce.-Dziewczyna owinęła mu ręce na szyji.- Musze ci zadać poważne pytanie i proszę żebyś odpowiedziała na nie prosto z serca. Czy chcesz żebym został tutaj z tobą na ziemi czy żebym wrócił na Kinmoku?
Dziewczynie napłynęły łzy do oczu i opowiedziała szeptem.
- Pragnę najbardziej na świecie tego żebyś został tutaj ze mną.- w tym momencie chłopak pocałował ją delikatnie.
- Hej wy tam dosyć obściskiwania się przy świadkach.- Powiedziała Minako.idąca z Yatenem w stronę ich stolika co spowodowało ,że para się od siebie oderwała z niechęcią. Minaco i Yaten usiedli przy swoim stoliku po czym zaczęli bacznie sprawdzać menu.Po chwili.
-Minaco co o mnie myślisz?- zapytał srebrnowłosy chłopak.
- To ty nie wiesz?
Chłopak pokiwał głową.
- Kiedy zjawiłem się tutaj w zeszłym roku miedzy nami wydawało się ,że jest jakaś przepaść.Jednak po jakimś czasie stałaś się dla mnie kimś naprawdę ważnym.Przybyliśmy tutaj odnaleźć naszą księżniczkę i kiedy to się udało została zabita przez Galaxie ,a potem ty. Wtedy poczułem niesamowita pustke w moim sercu. To było coś tak okropnego czego bym nie chciał doświadczyć ponownie nigdy więcej w swoim życiu.
- Masz racje. Na początku byleś dla mnie idolem ,a potem kiedy poznałam ciebie i twoich braci dużo się zmieniło zaczęłam patrzeć na ciebie w zupełnie inny sposób. A kiedy na Castingu zacząłeś mnie besztać czułam nieodparta chęć by cie pocałować.- przyznała spuszczając przy tym głowę w dol i rumieniąc się. Yaten roześmiał się po czym przybliżył się do niej tak ,że ich twarze miały zaledwie cm odstępu od siebie.
- Musisz o czymś wiedzieć. Piosenka którą dzisiaj śpiewaliśmy była przeznaczona do poszczególnych osób. Moja Część była przeznaczona dla ciebie.Moje serce należy do ciebie i tylko do ciebie..
Minaco uśmiechnęła się po czym odpowiedziała.
- A moje serce należy do ciebie Yaten- pochyliła się żeby go pocałować, ale on dal jej palec na usta- Co się stało?
- Nic mam nadzieje. Chodzi o to ,ze mam zamiar wrócić na Kinmoku.Moim obowiązkiem jest bronienie księżniczki Kakyu. Nie chce się z tobą rozstawać wiec jeśli zechcesz możesz zamieszkać tam razem ze mną. Wiem ,że to trudna decyzja.Mam nadzieje ,że rozsądnie rozważysz moja propozycje.
- Yaten kocham cie.Nie wyobrażam sobie rezygnacji z moich przyjaciół ,ale kiedy dzisiaj słuchała twojego śpiewu zrozumiałam ,że moje miejsce jest przy tobie.Będę bardzo smutna i pięknie mi serce. Kocham moje życie tutaj ,ale ciebie kocham bardziej.
- Obiecuje uczynić cie szczęśliwą Minaco.- pocałował ja delikatnie i poczuł wtedy jak ich dwa serc łączą się w jedno.

czwartek, 9 września 2010

Rozdział VIII

Następnego dnia w świątyni Rei

- Spędziliście ze sobą cały dzień?-Usagi nie miała wątpliwości widząc rumieniącą się Rei.
-Tak. Podobnie jak ty i Seyia. Yuichiro zapytał mnie czy chce z nim pooglądać zwierzęta , więc powiedziałam ,że tak. I tak jakoś zleciał nam dzień.- powiedziała czarnowłosa spoglądając na zachód słońca.
- Dlaczego więc nie byłaś zadowolona?- zapytała Ami bawiąc się bransoletką ,która dostała od Taikiego.
- Ponieważ kiedyś mnie słuchał ,a teraz nie daje mi dojść do słowa.Wczoraj ledwo mogłam wyrazić swoje zdanie na temat jak chce z nim spędzić popołudnie.- powiedziała.
- Czy naprawdę tak źle spędziłaś z nim te popołudnie?- zapytała Maco
- Nie no. Bawiłam się świetnie.
- To w czym tkwi problem?- zapytała Ami ponownie.
- Nie wiem. Czuje ,że jest jakoś inaczej między nami niż kiedyś.
- Może to nawet dobrze.- powiedziała Usagi - Kiedyś był całkiem inny. Teraz może wam się w końcu ułożyć. Zmienił się jak dla mnie to na leprze.Jego zmiana może się okazać złotym środkiem na zbudowanie trwałego związku.
Wszystkie spojrzały na dziewczynę zdumione.
- Usagi kiedy ty się stałaś taka przewidywalna?
- Nie wiem. Myślę ,że zawsze taka byłam-powiedziała z szerokim uśmiechem.
- A ja uważam ,że Seyia ma na ciebie taki wpływ.- powiedziała Rei zastanawiając się czy jej przyjaciółka połknie przynętę.
- Seyia ma ma wpływ na mnie?- dziewczyna strzeliła kozła do tyłu.Wszyscy zaczęli się śmiać widząc ją leżącą na ziemi. Rei nie miała nic złego na myśli. Cieszyła się ,że jej przyjaciółka jest taka szczęśliwa kiedy on był blisko. Dziewczyny w dalszym ciągu omawiały dzień spędzony w parku.Teraz kozłem ofiarnym stała się Maco i Motoki gdyż Minaco i Yaten widzieli jak wychodzili z parku trzymając się za ręce.
-Wszystko pomału. Nie mamy zamiaru się śpieszyć.On musi całkowicie zapomnieć o swojej byłej.Powiedziałam mu ,że poczekam.- Maco mówiła z uśmiechem.Wszystkie się zgodziły ,że to był naprawdę udany dzień.

 Tej nocy w domu Tsukino

Usagi z uśmiechem odebrała telefon w swoim pokoju. Dzwonił Mamoru. Jednak kiedy usłyszała jaki był chłodny, uśmiech zniknął z jej twarzy momentalnie.
- Usagi dostałem wczoraj twój list.- Powiedział z wyrzutem.
- Tak się ciesze. Już się bałam ,że może napisałam zły adres ,ale teraz już wiem ,że nie ,więc mogę pisać do ciebie codziennie.- mówiła. Nie wiedziała dlaczego jego ton głosu był taki zimny. Może dopiero się obudził.
- To wszystko co masz mi do powiedzenia?- zapytał.
- Nie. Mam mnóstwo rzeczy o których chciałabym ci powiedzieć. Tak wiele się tu teraz dzieje ,że nawet nie wiem od czego zacząć.
- Nie o to mi chodziło!!!Jak mogłaś zataić przede mną ,że Seyia jest w Tokio od ponad dwóch tygodni??!!!!- warknął
-CO?- zapytała zdumiona jego złością.
- Kiedy się z nim po raz pierwszy zobaczyłaś???
- Dzień po twoim wyjeździe.
- To dlaczego ja dopiero po dwóch tygodniach się o tym dowiaduje??Czy miałaś na celu zatajenie to przede mną???
Usagi była przerażona tym jaki był na nią zły.
- Nie.Oczywiście ,że nie. Może w pierwszej chwili. Nie chciałam cię martwic, ale później to już naprawdę chciałam ci powiedzieć.
- A więc mnie okłamałaś??
- Mamoru nie bądź głupi. Wiesz ,że cię kocham. Seyia jest tylko moim przyjacielem.- powiedziała starając się go przekonać.
- Nigdy więcej się z nim nie zobaczysz!! Zrozumiałaś??
- Co??!!- krzyknęła-Jak możesz mnie o to prosić?? On jest moim przyjacielem!!
- On nie myśli o tobie jak o swojej przyjaciółce ,dlatego nigdy więcej się z nim nie spotkasz.
- Nie. Nie posłucham cię.
- Rozumiem.
- Nie bądź śmieszny. Ja nigdy nie zabraniałam ci się spotykać z twoimi przyjaciółkami.
-A ja nigdy nie zataiłem przed tobą ,że moja przyjaciółka jest w Tokio.
- Nie kłam. Nigdy nie dawałeś mi nawet dojść do słowa kiedy dzwoniłeś.Byłeś zbyt zajęty żeby opowiadać mi o sobie i o Kate.
- Nie mam na to czasu ,żeby z tobą dyskutować o głupotach. Musze iść. Pomyśl o tym co ci powiedziałem Usako.
- Wiem ,wiem. Kate czeka.
- Rzeczywiście. Mamy dużo pracy. Zadzwonię w przyszłym tygodniu.- powiedział odkładając słuchawkę. Po raz drugi nie powiedział ,że ją kocha.
Usagi trzasnęła telefonem ze złości. Łzy spływały swobodnie po jej policzkach. Skuliła się obok łóżka i płakała ciężko. Luna która słyszała całą rozmowę ,gdyż leżała na łóżku nie mogła uwierzyć w to co się dzieje.
Związek Usagi i Mamoru się rozpadał.Nie wie jak długo jeszcze para będzie funkcjonować na tym poziomie.Starała sie pocieszyć Usagi.
- Wszystko będzie dobrze.- Dziewczyna objęła kotkę mówiąc w kółko jego imię. "Mamoru"

Studio zespołu Trzy Gwiazdy

Seyia ,Taiki, Yaten oraz Yuichiro rozmawiali o koncercie który miał odbyć się w przyszłym tygodniu. Gdy nagle usłyszeli drapanie do drzwi.Przestali dyskutować i Yaten poszedł otworzyć.Przestraszył się gdy wpadła tam Luna.Taiki postanowił zabrać  stamtąd Yuichiro mówiąc mu ,że pokaże mu resztę studia.Kiedy wyszli Luna wskoczyła na kolana Yatena.
- Luna co się stało?- zapytał chłopak głaskając ją po głowie.
-  Usagi- powiedziała odrywając się od Yatena spoglądając w kierunku Seyi.
- Co się jej stało? Widzieliśmy się dwa dni temu i była bardzo zadowolona.- zapytał  Seyia zaniepokojony.
- Ona była szczęśliwa. Dlatego tu jestem. Płakała przez całą noc.Jest chora.Jej rodzice czarodziejki i ja ,żaden nie może się do niej dostać.Nie chce jeść.-mówiła smutnym głosem. Nie mogła znieść  cierpienia swojej Księżniczki.
- Czy powodem tego jest znowu Chiba?- zapytał pełen złości.
- Tak- szepnęła kotka. Yaten znowu ją gładził starając się pocieszyć.
- Co powiedział?- zapytał czarnowłosy chłopak wyglądając przez okno w kierunku domu dziewczyny.
- Krzyczał na nią o to ,że się z tobą widuje.-Luna powiedziała żałośnie wiedząc ,że Seyie zaboli to iż użył jego osobę aby zadać ból Usagi. Seyia walnął pięścią w okno po czym odwrócił się i wyszedł z sali. Kotka pobiegła za nim.
- Dokąd idziesz!!!???
- A jak myślisz? Ona mnie potrzebuje.
Luna zatrzymała się wpatrując  w znikający czerwony  garnitur wśród ciemności nocy.
- Ciekawe czy jej pomoże. Może Mamoru nie jest jej przeznaczony. Musze porozmawiać o tym z Artemisem.

Dom Tsukino

Ken poszedł otworzyć drzwi zastanawiając się, który z przyjaciół Usagi przyszedł jeszcze.Był bardzo zaskoczony widząc u progu ich domu Seyie. Jego czoło było pokryte potem i dostał zadyszki z powodu szaleńczego biegu do domu dziewczyny.
- Seyia wszystko wporzątku??- zapytał Ken odsuwając się z drzwi ,ażeby chłopak mógł wejść do środka..
- Dowiedziałem się ,że z Usagi jest nie najlepiej. Więc przybiegłem najszybciej jak tylko mogłem.
Ikuko poszła do kuchni nalać mu zimnej wody do picia. Podała mu ją wraz z papierowym ręcznikiem.
- Tak. Jest w kompletnej rozsypce od ostatniej nocy.- westchnęła kobieta- Pokłóciła się z Mamoru i chociaż nie powiedziała o co poszło wiem ,że to było coś okropnego.
Chłopak napił się wody wytarł czoło z potu ręcznikiem papierowym i zapytał.
- Mogę ją zobaczyć?
Ken i Ikuko spojrzeli na siebie po czym skinęli głowami. Ken spojrzał młodemu człowiekowi w oczy i powiedział.
- Seyia ja nie wiem jak to robisz ,ale gdy jesteś blisko czujemy ,że mamy naszą córkę.Zawsze masz sposób żeby wywołać uśmiech na jej twarzy.Proszę sprowadź ją z powrotem.
Seyia przytaknął po czym wbiegł po schodach.  Na górze zobaczył Shingo siedzącego przed drzwiami jej pokoju.Chłopak miał głowę spuszczoną w dół opartą o swoje ręce. Seiya podszedł do niego poklepując po ramieniu. Shingo dźwignął głowę i spojrzał na niego widząc ,że się do niego uśmiecha.
- Dzięki Bogu.- powiedział po czym wstał i poszedł na dół do rodziców.
Seyia zapłukał delikatnie i otworzył drzwi słysząc jej płacz.Byłą zwinięta w kulkę na łóżku i wyglądała na bardzo słabą.Podniosła głowę kiedy go zobaczyła i szepnęła.
- Seyia.
Szybko przeszedł przez pokój i przyciągnął ją wprost do swojej klatki piersiowej.Przytuliła się do niego wylewając przy tym łzy.Stali tak przez kilka minut po czym powiedział.
- Powiedz mi co się stało.
Usiadła na łóżku i zaczeła.
- Mamoru dostał mój list, który wysłałam mu ponad tydzień temu.Napisałam mu ,że Trzy Gwiazdy są w Tokio.
Wściekł się na mnie ,że nie powiedziałam mu wcześniej.Oskarżył mnie ,że chciałam to przed nim zataić.Starałam się mu wytłumaczy ,że nie chciałam go martwic i go bardzo kocham. Powiedziałam mu ,że nie dawał mi nawet szansy powiedzieć mu o tym przez telefon,że zadzwonił do mnie zaledwie dwa razy tylko.Powiedział mi ,że mam się nigdy więcej z tobą nie spodkac.
Seyia nie przerywał jej kiedy mówiła.Kiedy już skończyła zapytał.
- Czy tego chcesz?
- Nie. Oczywiście ,że nie. Powiedziałam mu ,że ma nie być głupi. Że ja mu nigdy nie zabraniałam się spotyka z jego przyjaciółkami ,ale gdy wspomniałam o Kate jeszcze bardziej się wściekł. Seyia ja go tracę.
Chłopak wziął głęboki oddech ,ażeby powiedzieć jej prawdę.
- Króliczku. Nie można stracić czegoś czego się nigdy nie miało.Jeśli Mamoru cię kocha, naprawdę cię kocha nie zrobił by tego wszystkiego.Mamoru martwi się o ciebie i wierze ,że cię kocha ale nie całą swoją duszą.
-  Seiya nie wiesz nic o Mamoru. Jak możesz mówi takie rzeczy?- powiedziała  z żalem. Jej serce właśnie zostało rozerwane na strzępy przez słowa prawdy Seyi.Chłopak wpadł w gniew
- Bo wiem!!! Bo ja cię kocham naprawdę!!! I wolał bym umrzeć niż zadawać ci takie cierpienie jakie on ci zadaje!!!!!
Usagi sparaliżowało.Chłopak wziął jej rękę i przyłożył do swoich ust.
- Musze ci coś wyznać. I wiem ,że będziesz bardzo zła na mnie ,ale musisz wiedzieć ,że jestem rozdarty między lojalnością a miłością. Ta dziewczyna która z nim pracuje i być może jest zaangażowana w związek z Mamoru to prawdopodobnie jest moja księżniczka. Księżniczka Kakyuu.
Usagi opadła szczęka. Następnie przywróciła ja do pierwotnego stanu po czym wykrzyczała.
- Kate to księżniczka Kakyuu?
- Tak. Jestem prawie pewien ,że to jedna i ta sama osoba.Przykro mi ,że nie powiedziałem ci wcześniej.- spuścił głowę.Usagi dotknęła jego twarzy.
-Seyia. Jak bym mogła być na ciebie zła?Ona jest twoją księżniczką. Nie wydaje mi się ,że jedna z moich czarodziejek podała by informacje o mnie jeśli bym wcześniej powiedziała ,żeby tego nie robiła.- Usagi uśmiechnęła się kiedy zobaczyła ,że chłopak podnosi głowę patrząc jej w oczy.Po czym dokończyła.-
Cóż przynajmniej wiem kim jest moja rywalka.
Seyia dotknął jej ręki która znajdowała się na jego policzku.
- Kocham moją księzniczkę ,ale jako człowiek nie kocham nikogo innego prócz ciebie.
Usagi chciała coś powiedzieć ,ale on położył jej palec na usta.
- Króliczku. Nie wiem co się stanie ,ale trzeba w siebie wierzyć i wiem ,że można przetrwać wszystko.Idż weź prysznic ,a ja pójdę pomóc twojej mamie zaparzyć herbatę.
Usagi skinęła głowom wiedząc ,że kłócąc się z nim nie ma żadnych szans.
- Seiya to może trochę potrwać. Poproszę o trzy kostki cukru do herbaty.
Chłopak się zaśmiał i odpowiedział.
- Dobrze. Weż prysznic to poczujesz się lepiej.

Harvard sześc dni później

Mamoru przechadzał się z Kate po ścieżce księżycowej. Śmiali się z filmu który dzisiaj oglądali.Mamoru czuł się tak żywy i szczęśliwy bo uświadomił sobie ,że miedzy nim a Kate jest nie tylko przyjaźń. Ale wiedział również ,że nie kocha Usagi z dnia na dzień będąc  z nią tak długo w związku.Spojrzał na Kate. Wyglądała tak pięknie z włosami falującymi na wietrze.Miał iść za głosem serca. Jutro rano musi zadzwonić do Usagi. Nie chciał jej skrzywdzić ,ale wiedział ,że to dla jej dobra. W ciągu tego życia i ostatniego nic im się nie układało. Kochał się z Usagi ,ale czuł się bardziej kompletny u boku Kate.
- Mamoru jesteś jakiś zamyślony. Wszystko wporzątku?- zapytała Kate. Uśmiechnął się do niej.
- Kate mam ci tyle do powiedzenia.Czy możemy zjeść jutro razem kolacje po powrocie z kursu z dr Richardsonem?- kobieta zaśmiała się.
- Dobrze Mamoru. Znając twoje zdolności kulinarne nie mogę odmówić.
Mężczyzna uśmiechnął się po czym skierowali się do swoich pokoi.Kate pocałowała go przed wejściem do pokoju w policzek.
- Dobranoc.
Gdy już znikła za drzwiami on stał jeszcze przez chwile trzymając palce w miejscu gdzie były przed chwilą jej usta. Musiał znaleźć sposób ,żeby złamać serce Usagi  najdelikatniej jak to możliwe. Wiedział ,że młoda dziewczyna bardzo to przeżyje ,ale zdawał sobie sprawę z tego ,że jego miejsce jest przy Kate.Mamoru wiedział ,że rezygnuje z przyszłości z Serenity ,ale nigdy nie wierzył tak naprawdę w ich przeznaczenie.Spoglądając do szuflady z ubraniami widział przed oczami obraz Usagi i Chibiusy. Wiedział ,że musi się wyspać bo jutro będzie miał bardzo ciężki dzień.

Dom Tsukino

-Shingo wyłaź z łazienki!!! Musze się przygotować na koncert!!!!- Usagi krzyczała waląc pięściami w drzwi.
- Będę  jeszcze tutaj przez godzinę ,a może i więcej. Nie martw się bilety już mamy dzięki Seyi.- Shingo odchrząknął przez drzwi.
Usagi miała wrzeszczeć ,ale przeszkodził jej w tym dźwięk telefonu.
-Odbiorę!!!Cześć Manico.
- Usagi wszyscy mamy się spodkac w twoim domu? Jesteśmy tu wszystkie i chcemy się tylko upewnić.
- Tak. Mój tata powiedział ,że nas zawiezie. - powiedziała zadowolona. To był pierwszy koncert Trzech Gwiazd od ich powrotu.
- Dobra to do zobaczenia za godzinie- powiedziała Minaco równie zadowolona.
- Cześć.- powiedziała odkładając słuchawkę widząc ,że braciszek opuścił już łazienkę.Wzięła prysznic wysuszyła się i poszła do pokoju nucąc sobie jakąś piosenkę.Luna uśmiechnęła się do niej i powiedziała.
- Wyglądasz dziś na bardzo zadowoloną.
- Jestem dziś bardzo szczęśliwa. Nie mogę się doczekać ,żeby wyjść w tej nowej różowej sukience którą kupiłam będąc na zakupach z Naru.- powiedziała nakładając różową sukienkę  ,która była wiązana w pasie i na karku oraz  bez pleców.
- Myślisz ,że będzie ci w tym wystarczająco ciepło?- zapytała kotka
- Tak. Seyia powiedział ,że wszystkie bilety są wyprzedane więc będzie dużo ludzi w sali koncertowej.Wiec na pewno będzie duszno ,ale kupiłam tez ten biały szal. W razie czego weznę go ze sobą.- powiedziała z uśmiechem dziewczyna czesząc włosy w jej ulubionym stylu. Seyia byłby zawiedziony widząc ją w innej fryzurze. Kończyła wiązać sukienkę na szyi gdy usłyszała telefon.
- Halo. Cześć Seyia.
- Króliczku chciałem się upewnić ,że przyjdziesz.
- Oczywiście. Wiesz ,że twój pierwszy koncert byłby beze mnie katastrofą.
- No postaram się ,żeby tym razem nie było żadnej katastrofy- zaśmiał się.
- Bilety są ułożone na półce w przedpokoju. Jak dziewczyny przyjdą każda weżnie swój i mój tata nas przywiezie.Powinny być tutaj za około godzinę.
- Czy przyjdziesz za kulisy choćby na chwile dodać mi otuchy przed koncertem ??
- Przestań się martwic głuptasie. Wszystko będzie dobrze.Zobaczymy się na koncercie a potem po.
- Dobrze króliczku. Już nie mogę się doczekać żeby zobaczyć cię w tej sukience o której mi mówiłaś. - powiedział z uśmiechem zastanawiając się jak ona może teraz wyglądać
- Do zobaczenia .wkrótce.- powiedziała i odłożyła słuchawkę.
Zdążyła nałożyć perfum na szyje gdy telefon znowu zadzwonił.
- O mój Boże ,ale jesteśmy dziś popularna rodziną. Halo.. A dzień dobry panie Toshio. Tak już go wołam. Tato!!!! Telefon do ciebie!! Pan Toshio dzwoni.
Usagi podała telefon ojcu następnie wróciła do przegotowań na koncert.Spojrzała na zegarek i stwierdziła ,że koleżanki będą tu za chwile. Wzięła torebkę do reki i zeszła na dół kiedy znowu  zadzwonił telefon.
- Halo.
- Próbowałem się do ciebie dodzwoni od godziny ,ale wciąż było zajęte.- Mamoru powiedział z frustracją w głosie Usagi westchnęła. Nie chciała się z nim kłócić dzisiejszego dnia.
- Przykro mi Mamoru ,ale nie tylko ty bywasz zajęty.  Nie mam czasu teraz gdyż wybieram się na koncert Trzech Gwiazd.
- Wiec wciąż się z nim widujesz?- zapytał z nutką zazdrości w głosie.
- Powiedziałam ci ,że jest dla mnie ważny ,a ja nie odwracam się do przyjaciół plecami.- powiedziała prosto z mostu.
- Widze. Usagi muszę ci coś powiedzieć.Nie chce ci zniszczyć tego wieczoru ,ale nie mogę czekać do jutra. Wybacz mi za brak wyczucia czasu.- mówił głosem pełnym emocji.
- Mamoru?? O co chodzi?? Co się stało???Jesteś taki zdenerwowany. Dobrze się czujesz??
- Usagi nie mogę być dłużej z tobą.- powiedział. Dziewczyna zawahała się przez chwile.
- Mamoru przepraszam ,ale chyba coś źle usłyszałam. Myślałam ,że mówisz ,że między nami koniec.
- To właśnie powiedziałem. Najlepiej to powiedzieć w prosty sposób. Byliśmy tak długo razem. Kocham cię ,ale zakochałem się w kimś innym. W kimś kto mnie rozumie.
- Mamoru po tym wszystkim co się wydarzyło? Po tym co miało nastąpić?- zawodziła
- Nie mogę żyć z Serenity.To nie wystarczy mi do tego by być szczęśliwym.Przykro mi Usako
- Mamoru nie możesz mi tego zrobić. Wróć do domu ,a razem rozwiążemy nasze problemy.- prosiła Usagi
- Nie sadze. Moje serce nie należy już do ciebie.- powiedział starając się być łagodny.- Przykro mi Usagi Muszę iść profesor na mnie czeka. Bądź szczęśliwa i zapomnij o mnie.- odłożył słuchawkę.
Usagi krzyczała gdy jej przyjaciółki wchodziły do domu.
- NIE!!!!!!!!!!!!

Sala Koncertowa.

- Gdzie one są.- powiedział Taiki zdenerwowany.- To ostatnia piosenka Yuichiro potem my wchodzimy.Mamy jakieś pięć minut.
Yaten skinął głową ,gdyż tez się zamartwiał.
- Nie mogę uwierzyć ,że mogłyby przegapić nasz koncert.
Seyia spoglądał  w tłum wypatrując dziewczyn za kulis.
- Coś jest nie tak. Kiedy z nią rozmawiałem był podekscytowana tym koncertem. Coś jest nie tak. Ona jest w niebezpieczeństwie. Czuje to.- Seyia ruszył w kierunku wyjścia gdy Taiki złapał go za ramię.
-Seyia nie możesz teraz wyjść. Mamy fanów którzy na nas liczą.- stwierdził Taiki gdy nagle przerwał jego wypowiedz grzmot.
- Burza się pogarsza. Deszcz zamienia się w potoki.- powiedział Yaten pełen obaw o Minako.
Yuichiro skończył piosenkę po czym ukłonił się w kierunku tłumu wiwatujących ludzi.Trzy Gwiazdy weszli na scenę. Seyia wpatrywał się w puste miejsca w dwóch pierwszych rzędach.Może postanowiła się trzyma zdala od niego mimo wszystko. Wziął do ręki mikrofon i już miał zacząć śpiewać gdy piorun uderzył w budynek i pogasły wszystkie światła.Załączono generator zapasowy ,ale sprzęt nie działał.Spiker wyszedł mówiąc  do tłumu ze koncert zostaje przełożony. Tłum się zirytował na tę wieść.Seyia zaś był zadowolony ,gdyż nie mógł śpiewać ich nowej piosenki bez Usagi tutaj.
- Shingo?- zdziwił się Taiki. Seyia odwrócił się i spojrzał na chłopca przemoczonego do suchej nitki który stał oparty o drzwi garderoby.
- SEYIA!!! SZYBKO!!! USAGI ZNIKNĘŁA!!!!
- CO?????- Trzy Gwiazdy powiedziały równocześnie.
- Tuż przed tym jak mieliśmy wyjechać tutaj Mamoru zadzwonił i z nią ZERWAŁ. Zaczęła krzyczeć i płakać ,że chce umrzeć. Nikt nie potrafił do niej dotrzeć. Wybiegła z domu w czasie burzy i nie możemy jej znaleźć.Wszyscy ją szukają od jakiejś godziny.Tak się o nią boje.Nigdy nie widziałem jej w taki stanie. Ona się ZABIJE!!!!
Yaten złapał Shingo za ramie uspokajająco i zwrócił się do Seyi.
- Idż. My się nim zajmiemy.
Seyia wybiegł i spojrzał w niebo gdzie błyskawice oświetlały całe miasto. Spojrzał na ledwo widoczny księżyc i szepnął.
-Proszę, proszę, pomóż mi ją znaleźć.- czuł przypływ emocji w jego sercu i ruszył w ciemność nocy.

środa, 8 września 2010

Rozdział VII

Mieszkanie Trzech Gwiazd

-Seyia?- powiedział Yaten widząc straszną mieszankę bólu i gniewu na twarzy przyjaciela.
- Nie mogę o tym mówi teraz. Powiedz mi lepiej o swoich planach.- powiedział chłopak chcąc przestać myśleć o bólu ukochanej i jaki był bezsilny w tym momencie.
- No rzeczywiście mam kilka nowości. Nasz manager zrobił konkurs dla dziewczyn z naszego Fan Clubu. Główna nagrodą ma być randka z każdym z nas. Po jednej dziewczynie na łebka.
-CO???!!!!- krzyknął Seyia-Jest tylko jedna dziewczyna z którą chce iść na randkę ,a ona nie należy do Fan Clubu.- powiedział wtapiając się w kanapę.
- Ja też nie chce bo kocham  Minaco, Taiki nie chce bo kocha Ami ,ale musimy na nowo ożywić naszą popularność.Na naszym koncercie musi znaleźć się tłum ludzi jeśli chcemy znaleźć swoją ścieżkę życiową.- powiedział Yaten cicho.Taiki wszedł do pokoju i zaniepokoił go wyraz twarzy Seyi.
- Widzę ,że ci już powiedział. Nie przejmuj się tym. Odbębnimy jeden dzień z dziewczynami na naszych warunkach i po krzyku.
- Ten zasrany konkurs to pikuś w porównaniu z tym jak Usagi cierpi z powodu tego kretyna Mamoru. Myślę też ,że nasza księżniczka ma z tym jakiś związek.
- CO?- zdziwili się chłopcy
- Tak. Usagi wymieniła jej imię dzisiaj jakie przybrała na tej planecie. Kate.- powiedział Seyia.
- To możliwe ,w końcu ona też studiuje na Harvardzie- dodał Yatem z pochmurnym wyrazem twarzy. Taiki zwrócił się do niego.
- Jeśli ją coś łączy z Mamoru nie będziemy w to ingerować.Nie mam zamiaru bawić się w Haruke. Jej szczęście powinno być najważniejsze.
- Zgadzam się z tobą. Miejmy nadzieje ,że on nie potraktuje jej tak jak Usagi- powiedział Yaten
Seyia skinął głową ale jego twarz była skrzywiona.
- Nie wiem czy kiedykolwiek wybaczę mu cierpienia jakie zafundował Usagi. Jeśli jednak zwiąże się z naszą księżniczką serce Usagi będzie wolne.
- To znaczy ,że będzie mogła zakochać się w tobie- uśmiechnął się Yaten.
- Nie.- zaprzeczył.- Ja chce ,żeby była szczęśliwa. Nieważne z kim. Chcę tylko żeby była szczęśliwa.Nawet jeśli nie ze mną.
Taiki i Yaten spojrzeli na siebie. Ciągle ich zaskakiwał wielką miłością do księżniczki Księżyca.
- Bierzmy się do pracy. Koncert za dwa tygodnie.Chcecie usłyszeć to co mam do tej pory?- powiedział Seyia chwytając za gitarę i zaczął śpiewać.
Twoje światło przyćmiewa gwiazdy.
I nie mogę nic na to poradzić
Ale zastanawiam się czy wiesz
Jak bardzo cię kocham
Stoję tutaj przed tobą
Gotowy umrzeć
Aby twoje światło
Nigdy nie opuszczało nieba
Ale musisz mi powiedzieć
Czy chcesz mnie zatrzymać
Moje serce szuka
Twojego blasku
By zjednoczyć znowu
 Ciebie i mnie
To zależy od ciebie
Czy chcesz bym odszedł
Czy chcesz bym został
Seyia spojrzał na przyjaciół, kiedy to Taiki zaczął śpiewać
Kiedy byłem tu po raz pierwszy
Myślałem ,że wiem czego szukałem
Odwróciłem się i znalazłem o wiele więcej
Teraz nie mogę zapomnieć
Czułem ,że kocham
Kiedy wszystko ustalono
Musiałem odejść
Ale wróciłem tu teraz
Moje serce wyszukuje twojego blasku
By zjednoczyć znowu
 Ciebie i mnie
To zależy od ciebie
Czy chcesz bym odszedł
Czy chcesz bym został.... itd.

Chłopcy skinęli głowami. Byli gotowi śpiewać dla trzech księżniczek ,aby zdobyć ich serca.


Trzy dni później( Centrum Handlowe)

 - Chodźmy sprawdzić tutaj.- zawołała Usagi podekscytowana widząc wyprzedaż. Chwyciła Rei za rękę i pociągła do środka.
- Auc. Usagi chcesz mi wyrwać rękę - skarciła
- Rei chodź ,a nie marudź. Patrz ile tu fajnych rzeczy- powiedziała z uśmiechem.
Dziewczyna tylko pokręciła głowom. Była szczęśliwa ,że przyjaciółka miała dobry humor.Wszyscy się tak o nią martwili. Ostatnio coraz rzadziej miała tak dobry humor jak tego dnia.Ami Maco i Minaco weszły do sklepu za nimi.Kiedy nagle zauważyły ,że Minaco sparaliżowało. W tylnej części sklepu był Yaten z dziewczyna ,która go obejmowała.
- Minaco nie jest to czasem dziewczyna ,która tak się do niego dobierała w zeszłym roku?-zapytała Ami
Dziewczyna była oszołomiona tym widokiem.
- Yaten- szepnęła
Yaten był zirytowany tym ,że dziewczyna się tak kleiła do jego ramienia.No ,ale w umowie konkursowej było właśnie napisane  ,że mają się trzymać za ręce bądź za ramię. Dla niego istniała tylko jedna dziewczyna z którą by z chęcią chodził trzymając się za ręce. Nagle usłyszał cicho wypowiedziane swoje imię. Odwrócił się i zobaczył Minaco  wpatrzoną w niego z oczami pełnymi rozczarowania. Chciał coś powiedzieć ,kiedy zobaczył ,że wyraz jej twarzy zmienił się w prawdziwy gniew. Podniosłą głowę do góry i wyszła ze sklepu.A za nią reszta dziewczyn.
- Do diabła- powiedział
- Czy coś się stało kochanie ?- zapytała dziewczyna która kurczowo trzymała się jego ramienia.
- Tak i nie jestem twoje kochanie. Jeszcze tylko masz dwie godziny więc się sprężaj- warknął
Dziewczyna się zirytowała ,ale wiedziała ,że ma racje. Za dwie godziny ich wspólny dzień się kończy ,a więc postanowiła to wykorzystać jak najlepiej ciągnąc go do następnego sklepu.
Minaco była załamana. Kiedy przyjaciółki ją dogoniły mamrotała do siebie przez łzy.
- Nie mogę uwierzyć ,że ma dziewczynę.
- Minaco może to nie była jego dziewczyna. - powiedziała Ami chcąc uspokoić koleżankę.
- A co to do cholery było!!!??- wściekła się
Usagi Rei Ami i Maco nie były pewne co powiedzieć. Więc chwyciły ją za rękę i każda z nich pociągła ją do swojego ulubionego sklepu.Dziewczyny bardzo cieszyły się ,kiedy to przymierzały ubrania jakie tylko im wpadły w oko. Z wyjątkiem Usagi ,która kupiła sobie pączki i po drodze do sklepu je pochłaniała.Usłyszała jak ktoś do niej powiedział żeby dała trochę. To był Taiki.
Ami wyskoczyła ze sklepu słysząc jego głos. A gdy go zobaczyła serce jej omal nie stanęło ,gdyż był w towarzystwie jakiejś dziewczyny. Chyba chodziła z nimi na dodatkowe letnie zajęcia z biologi.
- Taiki?- miała wątpliwości. Nie mogła uwierzy własnym oczom. Dziewczyna trzymająca za rękę chłopaka zmierzyła Ami wzrokiem. Nie podobało jej się jak on na nią patrzył. Za nim zdążył  cokolwiek powiedzieć pociągła go do jakiegoś sklepu. Ami spuściła głowę.
- Jak on mógł?
- Taiki jest z tą dziewczyną?- Usagi zapytała z pełną buzią.
Reszta dziewczyn wyszła ze sklepu i Usagi powiedziała im co widziała. Wszystkie przytuliły Ami.
- Ami może to jakiś chwyt reklamowy- powiedziała Rei pocieszająco.
- Tak i dlatego trzymali się za ręce- powiedziała z rezygnacją.- Nie mam powodu, aby być zazdrosna. On jest tylko przyjacielem ,może się umawiać z kim chce na randki.
Miły dzień zmienił się o 360 stopni. Nagle Rei wpadła myśl do głowy. Skoro Yaten i Taiki tu byli to znaczy ,że Seyia tez musi tu być. Jednak miała nadzieje ,że Usagi nie zrani widok Seyi z inna dziewczyna. Mimo to iż wiedziała ,że łączy ich silne uczucie. W życiu Usagi był tylko jeden mężczyzna i był to Mamoru. Nigdy by go nie zdradziła.Zatrzymały się bo Usagi miała teraz ochotę na wiśnie. Podczas kiedy ona płaciła cztery dziewczyny zobaczyły Seyie w niewielkiej odległości blisko hotelu. Był z dziewczyna która w ich Fan Clubie miała numer jeden.Trzymała go za rękę uśmiechając się słodko i szeptając mu coś do ucha.Dziewczyny chciały zrobić wszystko ,żeby Usagi tego nie zobaczyła ,ale było już za późno. Stała jak słup widząc przed sobą parę ,która patrzyła sobie w oczy. Zielonowłosa dziewczyna zauważyła Usagi. Za nim chłopak zdążył zareagować ona pocałowała go z całej siły w usta. Usagi upuściła wiśnie na ziemie. Seyia odepchnął dziewczynę  i obejrzał się ciekawy o co te zamieszanie było.Serce mu stanęło kiedy zobaczył Usagi ,która patrzyła na niego takimi oczami jak po rozmowie z Mamoru. Odwróciła się i pobiegła w druga stronę tak szybko jak tylko mogła. Poczuła silny uścisk na ramieniu co spowodowało jej momentalny obrót.
- Nie dasz mi szansy ,żeby to wytłumaczy?- Seyia prosił
- Nie ma czego.Jesteś na randce. Nie potrzebuje więcej szczegółów.- powiedziała starając się uwolnić z jego uścisku.
Chwycił ją za drugie ramie po czym przyciągnął do siebie i mocno przytulił.
- Króliczku. To nic dla mnie nie znaczy. Przysięgam.- powiedział. Gdy za nim odezwał się głos.
-Seyia nadal jesteśmy na naszej randce. - powiedziała dziewczyna o długich zielonych włosach.
-Już nie. Złamałaś zasady umowy całując mnie. Idż do domu.
Dziewczyna nie chciała zrezygnować ,ale widząc jego oczy pełne gniewu wiedziała ,że nie ma wyjścia. Przyjaciółki Usagi stały na tyle blisko ,że w razie gdyby potrzebowała ich pomocy mogły do niej podbiec ,a zarazem na tyle daleko ,żeby para czuła ,że ma trochę prywatności.
- Króliczku ten cały dzień został zorganizowany przez naszego managera tylko po to ,aby przywrócić naszych starych fanów.Był konkurs. Trzy dziewczyny z naszego Fan Clubu ,które go wygrały miały zapewniony cały dzień z nami. Po jedną na łebka tkzw randka ,ale sztuczna. To wszystko nie ma dla mnie znaczenia. Usłyszał jej westchnienie co oznaczało ,że przyjeła to co powiedział jako prawde. Zawołała do dziewczyn.
- Hej Ami , Minaco to nic takiego!!! Te dziewczyny wygrały konkurs!!! I dlatego spędzały z nimi cały dzień!!!!
Chłopak uśmiechnął się. Nadal wtulała się w niego jak mogła najmocniej.
- Króliczku co ty na to żebyśmy jutro wszyscy razem poszli do parku rozrywki. To będzie dobra okazja ,żeby Taiki i Yaten poprosili o przebaczenie Ami i Minaco.
Usagi spojrzała na niego nie przerywając uścisku i kiwnęła głową ,że się zgadza.

Tej nocy w Kawiarni

Pięć dziewcząt siedzących przy stole omawiało wydarzenia dzisiejszego dnia.Minaco po raz tysięczny zapytała Usagi.
- Więc to był tylko chwyt reklamowy?
Usagi skrzywiła się ,gdyż przerywano jej w jedzeniu trzeciego cheeseburgera.
- Tak Minaco. To był efekt tego głupiego konkursu.
- Ehhh głupio mi. Nigdy nie powinnam w niego wątpić. Ciekawa jestem czy jest na mnie zły - westchnęła Ami
- Nie. Zobaczysz jutro w parku rozrywki- Usagi machnęła ręką.
 Maco słuchała muzyki kiedy zobaczyła ,że Motoki się zbliża do ich stolika.
- Cześć Motoki .
Motoki uśmiechnął się widząc Maco.
- Hej Maco. Cześć wszystkim. Co tym razem tu robicie?
- Dyskutujemy o jutrzejszym dniu-powiedziała Rei
-Pracujesz jutro? - zapytała Maco
- Właściwie to jutro mam wolne.A dlaczego?
- Chcesz iść z nami do parku rozrywki?- Zapytała Maco
- Chętnie. O której?
- Proponuję spodkac się tu o dziewiątej.Taiki, Yaten i Seyia będą w parku czekać na nas o dziesiątej. -powiedziała Ami
-Hmm. To znaczy ,że to jest randka- powiedział puszczając Maco oczko
Dziewczyny zachichotały na widok twarzy przyjaciółki.

Park Rozrywki


Pięć dziewcząt i Motoki szli przez tłum do Parku rozrywki śmiejąc się z dowcipów jakie chłopak opowiadał.
Kiedy byli już blisko wejścia Usagi zauważyła Trzy Gwiazdy ,którzy na nich już czekali.Wszyscy trzej mieli na sobie  koszulki ,krótkie spodenki ,czapki i okulary przeciwsłoneczne. Usagi zaczęła biec w kierunku Seyi kiedy to zakręciło jej się w głowie. Za nim zdążyła walnąć w chodnik Seyia już ją trzymał pomagając jej stanąć na nogi.
- Oh króliczku. Musisz rozpamiętywać wszystko co się już wydarzyło wcześniej- powiedział
- Ja nic nie rozpamiętuje. Wiesz co to jest zawrót głowy zarozumiały kretynie.-Kiedy to powiedziała uśmiechnął się do niej.
- Cześć Motoki. Miło cię widzieć- przywitał się udając ,że Usagi nic mu wcześniej nie powiedziała.Taiki nie śmiało podszedł do Ami.
- Ami to co wczoraj eeee miało eee ....- dziewczyna spuściła głowę rumieniąc się.
- Taiki.  Nic nie szkodzi. Wiem o wszystkim. Seyia wytłumaczył to wczoraj Usagi.A po za tym nie mam prawa ci mówi co masz robić.
Taiki chciał coś powiedzieć ,ale przerwały mu okrzyki z nowej otwartej karuzeli.
-Idziemy ? - zapytał
-Chętnie- powiedziała nieśmiało
-Minaco- zaczął Yaten
- Co Minaco? Możesz mi powiedzieć ,że ten konkurs był tylko chwytem reklamowym?- powiedziała trzymając wysoko głowę.
- Co z Jeme?- dziewczyna zarumieniła się
- On jest tylko moim kolegą nic więcej-powiedziała
-Przepraszam za równo za zeszły tydzień jak i za wczoraj - powiedział zwieszając głowę
- W porządku. Teraz chodź wygrać dla mnie wielkiego wypchanego pluszaka- powiedziała z uśmiechem. Po czym złapali się za ręce i odeszli.
Maco  Rei i Motoki rozmawiali o jakimś koncercie na którym piosenkarka urządziła swoim najbliższym niezły spektakl.Gdy zapytali czy Usagi i Seyia chcą o tym posłuchać usłyszeli stanowcze nie.Gdy się oddalili  Seyia zwrócił się do Usagi.
- No króliczku znowu mam cię tylko dla siebie. Wiem wiem perfidny spisek.
Założyła rękę na rękę i szła przed nim.
- Idziemy do eksponatów zwierząt?- zapytała. Chłopak wziął ja pod ramie i skinął .Pokręcił głową gdy twarz miała przyklejoną do szyby gdzie znajdował się popcorn. Wyciągnął portfel i zapłacił.po chwili miała już ochotę na coś innego. Chłopak wiedział że dzień spędzony  z nią spowoduje poważny ubytek w jego portfelu ,ale cieszył się ,że jest szczęśliwa. Jadła jakieś lepkie pieroństwo ,kiedy nagle obróciła się do niego patrząc tak jak by miała zaraz się rozpłakać.
- Króliczku co się stało?- zaniepokoił się
- Mam ost snel ram- powiedziała. On spojrzał na nią szeroko otwartymi oczami
- Co?
- Powiedziała: Mam sklejone usta- usłyszał miły głos za plecami.Usagi zobaczyła ,że to była Naru i Umino.
- Cześć jestem Naru ,a to Umino
-Cześć jestem Seyia. Chłopak Usagi. Miło mi was poznać- powiedział rozkoszując się sytuacją w jakiej znalazła się Usagi. Ignorując jej wściekłe spojrzenie. Dziewczyna tylko wściekle potrząsała głową. Naru spojrzała na niego z uwagą.
- Znam Usagi od dzieciństwa i z tego co wiem to jej chłopak jest od niej przynajmniej o cztery lata starszy.- Usagi potrząsła głową w porozumieniu z Naru.Seyia się zaśmiał.
- Dobra wygrałaś. Jestem jej dobrym przyjacielem.Widzę ,że Usagi bardzo się cieszy na wasz widok. Może pójdziecie z nami oglądać zwierzęta?
- Nie. Dziękujemy właśnie stamtąd wracamy.- powiedział Umino
- Dobrze. A co powiecie na obiad tak koło południa nad jeziorem?
Naru i Umino spojrzeli na siebie po czym skinęli głowami.
Usagi w końcu udało się odzyskać władze nad swoimi ustami.
- O rany nareszcie.
- Może pójdziemy gdzieś gdzie będziemy mieli spokój na cały dzień- powiedział uśmiechając się ,gdy ona go uszczypła.
- Auc!!
- Dobrze ci tak! Oszuście! Na razie wam!!!! Zobaczymy się na obiedzie!!!
Kiedy w końcu oglądali zwierzęta Usagi znowu zaczeła wydawa z siebie okrzyki zachwycenia. Kochał to wniej. Kiedy tak wpatrywała sie w coś tak jakby pierwszy raz w życiu widziała.Kiedy dotrali już do końca mieli czas na jeszcze jedną atrakcję.A ponieważ nawiedzony dom był niedaleko postanowili właśnie tam iśc. W miarę jak przesuwali się głąb domu ,ona coraz bardziej sie do niego przytulała.Co spowodowało ,że chłopak miał ją zaraz pod ramieniem.
-Nie martw się króliczku. Będę cię bronic nie zależnie od potworów jakie czyhają w ciemności.- powiedział luźno. Nagle się upokorzył wydając z siebie przeraźliwy krzyk ,kiedy przed nim stanął potwór.
- Myślę ,że to ja raczej będę musiała cię obronić- zachichotała.
- Raczej nie sadzę- powiedział zakłopotany.
Kiedy to z śmiechem trafili do restauracji ,gdzie wszyscy już czekali Usagi zauważyła smutną Rei.
- Rei co się stało?
- Nic- powiedziała chłodno
- Yūichirō?-zapytała Usagi gdy Seyia siadał obok.
- Pracował kiedyś w świątyni dziadka Rei- Maco wyjaśniła
- To cie tak denerwuje ,że go tu nie ma?- zaczął seyia
- Nie to nie o to chodzi - powiedziała Rei. Usagi delikatnie dotknęła jej ramienia.
- Co się stało Rei??
- No jego muzyka brzmi moim zdanie świetnie. W ciągu roku odwiedził mnóstwo miejsc na świecie- powiedziała Maco - i teraz wrócił do Tokio
- On jest okropny- powiedziała Rei
Maco zignorowała koleżankę.
-Chciałyśmy z nim porozmawiać ,ale był otoczony przez tłum fanek. Jedynie co zrobił to nam pomachał ,a następnie udał się w kierunku jakiś dziewczyn.
- Rei - powiedziała Usagi powaznie
- On jest idiotą. Nie rozumiem go - warknęła czarnowłosa.
Usagi chciała coś powiedziec przyjaciólce ,ale Seyia złapał ją za ramie i pokiwał głową ,żeby tego nie robiła.Wzruszyła ramionami i zaczeła wypytywac innych o spędzony poranek.Nie mogła nie zauważyć jak Maco i Motoki się do siebie zblizyli zreszta tak samo jak Yaten i Minaco oraz Taiki i Ami.Teraz wiedziała, że nalezy coś zrobić, żeby rozweseli Rei.Rozglądała się po reustauracji za chłopakiem dla przyjaciółki kiedy nagle dostrzegła Yūichirō. 
-Yūichirō!!!!- zaczeła krzyczec i wymachiwac rękami jak warjatka.Powodując ,że cała rastauracja zdawała sie na nią patrzeć.Wymachując dłońmi zrzuciła Seyie z krzesła.Chłopak zaraz usiadł na miejsce z powrotem.
- Króliczku straciłaś rozum??
Yūichirō podszedł do ich stolika i grzecznie sie przywitał.
- Cześc Usagi. Cześc wszystkim.
- Jak możesz tutaj przychodzic po tym co zrobiłeś wcześniej? - zapytała wściekle Rei
- Miałem konferencje prasową i nie mogłem z wami porozmawiac - chłopak wzruszył ramionami.Usiadł na krzesle między Seyia a Umino.- Usagi to twój nowy chłopak?
- Tak- on
-Nie-ona
Usagi spojrzała na Seyie ,który wzruszył ramionami udając niewinność.
- Jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi - powiedziała ,oczami strzelając sztylety w Seyie.
- Jestem Seyia - rzekł podając rekeYūichirō.
- Jezu!! Ty jestes Seyia Kou z zespołu Trzy Gwiazdy
- Tak ,ale nie mów o tym głośno. Jesteśmy tutaj prywatnie.
- Jezu!! Nie moge w to uwierzyc. Tak chciałem was poznac. Słyszałem ,że mieliście jakieś problemy w zespole.
-Yūichirō jesli chcesz o tym rozmawiac to wstąp kiedyś do studio. Dzisiaj chcemy spedzic miło czas z przyjaciółmi- wtrącił Yaten. Wszyscy złozyli zamówienie. Yuichiro postanowił razem znimi zjeśc obiad.Rozmawiali przy deserze o dalszym ciągu dnia. Usagi konczyła juz trzeci kawałek ciasta czekoladowego.Seyia wziął ją za rękę.
- Chodź króliczku. Czas zobaczyc resztę parku.Pożniej spodkamy się z resztą. Pomachał im wyciagając Usagi za sobą.
- Cześc wam- mrukneła z czekoladą na twarzy.-Nie musisz być tak apodyktyczny, może nie chciałem spędzić popołudnie z tobą.
Chłopak zaśmiał się zakładając okulary przciwsłoneczne.
- Nie jest to możliwe. Która dziewczyna straciłaby taka okazję ,żeby spędzić  ze mna popołudnie.
Potrząsneła głowom i skrzyżowała ręce.
- Jesteś taki pewny siebie.- chciała się znim kłocic kiedy zobaczyła  samochody. Przeszła jej złośc i tym razem ona jego pociągła za sobą. Był taki zadowolony ,że była taka szczęśliwa dzisiaj.Weszli razem do samochodu i zaczeli jeździć. Potem postanowili iść na wyciąg do nieba. Usagi widząc jak sie podnoszą do góry zaczeła piszczec widząc na jakiej wysokości się znajdują. Przysuneła się bliżej niego.
- Króliczku przecież masz skrzydła. Dlaczego się boisz wysokości?- Zapytał złośliwie
- Mam je tylko w ekstremalnych sytuacjach. Nie wiem czy bym umiała je od tak przywołac - powiedziała patrząc na niego.
- Jestem pewien ,że gdybym tak spadł znalazłabyś sposób ,żeby je przywołać i mnie uratować- usmiechnął się
-Pozwolic ci upasc na ziemie  jest bardziej prawdopodobne
Chłopak zaczął tak głośno się śmiać ,że osoby siedzące przed nimi obejrzały się by zobaczy co się dzieje. Nagle spowazniał.
-Ciesze się ,że ten dzień był dla ciebie udany.
- Dziękuje ci Seyia.
- Nie dziękuj mi jeszcze. Dzień się nie skonczył.
We dwóch spędzili cały dzien razem na róznych zabawach.Seyia zdobył dużego wypchanego misia.Podszedł do Usagi z nim, a ona wyciągneła ręce. W tym momencie on odsynął od niej pluszaka.
- Znowu. Dasz mi go wreszcie- powiedziała.
- Dobrze masz króliczku. - powiedział ciesząc się kiedy ona przytulała się do wielkiego pluszaka.Noc już zapadła. Park miał być lada chwila zamknięty. Jeszcze jedne miejsce zostało im do obejrzenia. Weszli na dłużą karuzele. Na której już kiedyś byli razem i z której Usagi kiedys otrzymała jego wiadomoś ,kiedy śpiewał do niej.
- O czym myslisz króliczku?- zapytał widząc ,że dziewczyna się zamyśliła.
- Myślę o tym czy będe jeszcze kiedyś taka szczęsliwa jak dzisiejszego dnia.
- Króliczku...
-Nic mi nie jest. Jestem naprawde szczęśliwa.- powiedziała uśmiechając się do niego. Chłopak  usiadł obok niej.Złapał jej podbrudek w celu spojrzenia jej w oczy.
- Nie waż mi się płakać. Nie chce widziec łez w twoich oczach.
Usagi wiedziała ,że nie powinna byc tak blisko niego.Miała Mamoru kochała Mamoru ,ale w tej chwili  miała uczucie w sercu ,że jest tam gdzie powinna byc przy Seyi. Broniła się przed głosem ,który jej mówił ,że bez wzgledu ,kiedy to było jej miejsce jest przy Seyi boku.

Rozdział VI

Restauracja

- Więc co jest z tym sanktuarium?-  Usagi zapytała ,gdyż była zainteresowana wszystkim co dotyczyło odbudowy planety Seyii. Chłopak był wzruszony zainteresowaniem dziewczyny. Chciał udzielić odpowiedzi, gdy nagle ktoś mu przerwał.
- Widocznie jesteś tak mało inteligenty ,że trzeba ci powtarzać dwa razy.
Usagi się zdenerwowała natomiast on zmrużył oczy pod wpływem irytacji.
- Cześć Haruka i Michiru- zacisnął pięści pod wpływem emocji jakie nim w tej chwili targały.
- Jeśli chcesz uniknąć scen ,opuść to miejsce w tej chwili.- powiedziała Michiru do chłopaka.
- Dlaczego? My biliśmy tu pierwsi. Jeśli wam się nie podoba to wy wyjdźcie- odpowiedział surowo.
- Hmmm.. Dobrze idziemy- odparła Haruka przy czym chwyciła Usagi za rękę chcąc ją wyprowadzić.Chłopak złapał ją za drugą.
- Mam zgodę jej rodziców ,żeby spędzić z nią dzisiejszy wieczór.-Zakwestionował.
- My jesteśmy jej opiekunami., a więc wychodzimy Usagi- warknęła Haruka. Trzymając dziewczynę za rękę wyprowadziła ją z restauracji. Michiru poszła za nimi. Seyia szybko rzucił pieniądze na stół po czym również wyszedł. Usagi próbowała poluzować uchwyt koleżanki.
- Haruka to boli.
- Oh. Przepraszam kociątko. Chciałam tylko cię jak najszybciej stamtąd wyciągnąć.- Puściła ją.
- Usagi musisz nas słuchać. Nie można im ufać. Ostatnim razem jak tu byli sprowadzili do nas Galaxię. Pamiętasz ile zniszczeń wywołała ta wojna?- dodała Michiru.
- Nie można ich za to winić. Pomogli nam wtedy. Po tym wszystkim powinniśmy być przyjaciółmi, a nie wrogami- mówiła dziewczyna przez łzy patrząc na nie swoimi dużymi niebieskimi oczami prosząc o wyrozumiałość.
-Nie!! Zabierzcie ja do domu!!!-powiedziała Haruka zwracając się do czterech dziewczyn ,które były przed restauracją.
Usagi podeszła do koleżanek i zobaczyła stojącego chłopaka ,który był w nią wpatrzony. Spojrzała mu w oczy prosząc o zrozumienie ,ale on tak jak by ją zignorował. Obrócił się napięcie i odszedł.

Kawiarnia

- Choć Usagi. Głowa do góry.- zagadnęła Ami.
- Nie wiem dlaczego one się tak zachowują. Przecież nie jestem dzieckiem. Nie zrobiłam nic złego.- mówiła zaciskając pięści. Rei potrząsała portfelem nerwowo szukając drobnym ,żeby zapłacić za koktajl dla Usagi ,gdyż ona nie miała żadnych pieniędzy przy sobie mrucząc przy okazji coś pod nosem.Minaco poklepała uspokajająco koleżankę po ramieniu.
- Myślę ,że one boja się tego ,że będziesz mieć wątpliwości.- Powiedziała Maco
-Co?- zapytała biorąc się się za wypicie koktajlu jednym tchem.
- Myślę ,że Maco miała na myśli to ,że one nie znają innych sposobów na to ,żeby trzymać cię on nich z dala.-Rei mówiła wzdychając widząc Motokiego zbliżającego się do Usagi z koktajlami.
- Masz ochotę na jeszcze jeden?- zapytał
-Tak poproszę
- Motoki co się stało? Jesteś sam?.- zapytała  Maco widząc ,że chłopak nie wygląda najlepiej.
- Nie nic.
Dziewczyny spojrzały na niego badawczo. Nie wyglądał najlepiej.
- Motoki?- Usagi zwróciła się do niego prosząc, żeby się zwierzył.
-Czy coś nie tak z twoją dziewczyną?- zapytała niewinnie Minaco
- Tak. Zerwaliśmy.- odparł ,a jego oczy nagle zrobiły się pełne łez.
- Może to zwykłe  nieporozumienie. Zobaczysz ,że się pogodzicie.- powiedziała Usagi pocieszająco.
- Nie. Już nie będziemy razem.
- Może kiedy wróci i się spotkacie to wszystko się ułoży.- zagadnęła Maco.
-Nie. Maco to miłe ,że chcesz mnie pocieszyć ,ale nie rozumiesz. Ona wyszła za mąż.
- Co??- odezwały się chórem
- Tak. To było okropne.Kiedy wyjechała za granice myślałem ,że wszystko będzie w porządku.Dzwoniliśmy do siebie pisaliśmy listy i planowaliśmy ,że dołączę do niej za parę miesięcy. Po jakimś czasie coraz mniej się odzywała ,a jak już to mówiła tylko o nim. W końcu była taka zajęta ,że już wcale nie miała czasu żeby do mnie zadzwoni czy napisać.
- O nim?- zapytała cicho Ami.
-Tak. To był facet ,który razem z nią studiował. Spędzali mnóstwo czasu razem.
- Skoro tak to nie powinieneś się nią przejmować. Jej strata.Musiała zwariować skoro pozwoliła ci odejść.- Mówiła Maco trzymając go za rękę. Chłopak spojrzał na jej nią z wdzięcznością.
- Dziękuje.Cóż muszę wróci do pracy.Dziękuje za wysłuchanie mnie dziewczyny.- powiedział wstając i odszedł.
-Biedny Motoki - powiedziała Rei patrząc na odchodzącego chłopaka.
- Nie mogę uwierzy ,że mogła mu to zrobić. Nigdy jej tego nie wybaczę.- dodała Maco drżącym głosem ze wściekłości.
- Maco jak ty się trzęsiesz- zauważyła Ami.
- Nigdy nie przestał ci się podobać co??- zapytała Usagi. Maco się zarumieniła po czym odpowiedziała koleżance.
- Masz rację. Nigdy nie przestałam o nim myśleć. Właśnie teraz do mnie dotarło ,że był  naprawdę zakochany i nigdy nie będzie mój.
- Hmmm.... Kiedy dziewczyna się rumieni zastanawiam się czy myśli o super przystojniaku czyli o mnie?
- Seyia!!! - powiedziała Usagi z szeroko otwartymi oczami.- Myślałam, że.....
- Króliczku myślisz za dużo. Czekałem tylko kiedy Haruka i Michiru odejdą. Byłem pewien ,że dziewczyny przyprowadzą cię tu na koktajl mleczny ,który pomoże ci ukoić ból spowodowany brakiem mojej osoby przy tobie.- Uśmiechnął się złośliwie.
- Wcale za tobą nie tęskniłam. Mamoru jest jedyną osobą za którą tęsknie - odparła naburmuszona.
- W takim razie idę do dziewczyn siedzących przy tamtym stoliku pogadać.- powiedział kierując się do stolika gdzie siedziała grupka dziewczyn ,ale został złapany za rękę.- Tak jak myślałem. Szalejesz na moim punkcie króliczku i nie pozwolisz mi odejść.
Yaten i Taiki zaśmiali się widząc całą tą sytuacje. Podeszli do stolika i usiedli razem z Rei ,Minaco, Maco, Usagi i Seyią.
- Ona po prostu próbowała uratować te biedne dziewczyny przed tobą.- zaczepił złośliwie Yaten.
Seyia nie zwrócił uwagi na zaczepkę przyjaciela. Przysunął się  bliżej Usagi i szepnął jej do ucha.
- Nie mogę uwierzy ,że miałaś wątpliwości co do tego ,że to ja cię dzisiaj w nocy odprowadzę do domu. Przecież obiecałem twoim rodzicom ,że przyprowadzę cię do domu całą i zdrową.
Usagi zarumieniła się czując jego oddech na skórze i poczuła motylki w brzuchu. Nie wiedziała dlaczego miała taką reakcję ,ale chłopak szybko oderwał się od niej i przyłączył się do rozmowy przy stole.Jednak on rzucił swobodnie za nią rękę, której palce dotykały jej ramienia co spowodowało ,że motylki wróciły. Chyba wyczuł ,że czuła pewien dyskomfort bo odwrócił się do niej i puścił jej oczko. Usagi pogodziła się z faktem ,że raczej nie zabierze od niej swojej ręki dlatego też skupiła się na tym spotkaniu i rozmowie z przyjaciółmi. Przestała odczuwać smutek i tęsknotę za Mamoru. Tej nocy kiedy Seyia odprowadził ją do domu spała wreszcie spokojnie.

Mieszkanie Trzech Gwiazd

- Jestem skonany. Idę się położyć - powiedział Yaten ziewając i przeciągając się.
- Ja chyba też- powiedział Taiki- Myślę ,że Seyia ma w sobie mnóstwo siły będąc przy niej wiedząc ,że nie może z nią być. Musi mu być naprawdę ciężko.
- Tak. wiem co czuje.- dodał wzdychając Yaten.
-Jesteś pewien ,że ten facet jest chłopakiem Minaco. Miałem wrażenie ,że dzisiaj kiedy cię zobaczyła oczy jej się zaświeciły.
- Jestem pewien. Gdy wychodzili z sali gimnastycznej wyglądali jak para.- odparł..
- A ja myślę ,że mogłeś źle ocenić sytuacje.Gdyby Ami nie wyjaśniła by mi sytuacji z tym Gregiem również był bym pewien ,że to jej chłopak. Może powinieneś porozmawiać z nią o tym?
- Nie.- powiedział stanowczo chłopak kierując się w stronę swojej sypialni.
Taiki zaś wstał i udał się na dach. Otworzył drzwi i zobaczył Seyie siedzącego na ławce grającego na gitarze.
- Piszesz piosenkę o tej porze?- zapytał
- Coś w tym stylu - odparł podnosząc głowę.
- Przykro mi - Taiki powiedział patrząc jak chłopak tańczy palcami po strunach grając nową melodie.
- Wiedziałem ,że byli razem jednak nie sądziłem ,że to będzie mnie tak potwornie bolec widząc ją ponownie.- mówił patrząc w niebo.
-Jak to jest?
- Czuje się tak jak by moje serce płonęło. Jak bym miał piekło wewnątrz ciała. Ten ogień chce mnie pochłonąć.
- Inferno? - zapytał.
- Tak, nie potrafię inaczej tego wyjaśnić.
- Co myślisz o wyjeździe Mamoru?
- Myślę ,że kolejny raz złamał jej serce. Jej piękne niebieskie oczy straciły swój blask.- powiedział zwężając oczy ze złości.
- Skąd wiesz jak ten blask wygląda?
- Widziałem go już kiedyś w innym miejscu.- opowiedział wymijająco.
- Yaten jest już w łóżku. Ja też się położę. Nie siedź zbyt długo. Jutro jedziemy do studia.- powiedział Taiki i skierował się do wyjścia.
Seyia zaczął grac na gitarze i nucić piosenkę.
Musze wiedzieć
Czego chcesz
Gdzie jest twoje serce
Przy mnie?
To mnie zabija
Powiedz mi mam się zatrzymać
Czy mam iść.....
Westchnął. Położył gitarę obok na ławce i zaczął wpatrywać się w niebo przypominając sobie sytuację kiedy to patrzał w nie z Usagi i Chibi Chibi.Wziął ponownie gitarę i zaczął znowu grac tylko słowa nieco zmienił.
Twoje światło przyćmiewa gwiazdy.
I nie mogę nic na to poradzić
Ale zastanawiam się
Czy wiesz jak bardzo cię kocham
Stoję tutaj przed tobą
Gotowy umrzeć
Aby twoje światło
Nigdy nie opuszczało nieba
Ale muszę ci powiedzieć
Że pragnę cię zatrzymać
I twój blask
To zależy od ciebie
Czy chcesz abym został
Czy chcesz abym odszedł
 Seyia przestał śpiewać i spuścił głowę. Blask księżyca oświetlił jego twarz po której spłynęła łza. Położył prawa rękę na piersi i powiedział.
- Przysięgam  ,że odnajdę idealne słowa.

Harvard

Mamoru przesunął ręka po swoich włosach ,aby ostudzić uczucia jakie w nim w tej chwili targały. Kate i on patrzyli przez mikroskop od paru godzin bez przerwy.Nie czuł on się wcale bliżej wykonania zadania , które zlecił im dr. Richardson.
- Oh!!- jęknął- Wszystko mnie już boli oczy, plecy, kark.- powiedział odchodząc od mikroskopu siadając na krześle obok. Kate uśmiechnęła się życzliwie i powiedziała słodko starając się go zachęcić do dalszej pracy.
- Wiem ,ale jesteśmy tak blisko.Nie zrażaj się kiedy ci coś nie wychodzi.
-  Jeśli zrobimy to dzisiaj to ja będę gotować kolacje. Ostatnio praktykowałem kuchnie więc mam nadzieje ,że zechcesz być moim królikiem doświadczalnym.- powiedział z diabelnym uśmiechem.
Dziewczyna zaczęła chichotać po czym mu odpowiedziała.
- Dobrze ,ale ja przyniosę jakiś deser i wino.
Mamoru nie wiedział dlaczego ,ale ona zawsze umiała złagodzić jego stres. Tak było zawsze odkąd się tu zjawił.Katem oka ja obserwował. Chwycił ołówek do ręki i zaczął pisać swoja opinie na temat jej pracy. Ona naprawdę jest piękną kobietą. Był wstrząśnięty gdy mu powiedziała ,że nie ma nikogo ważnego w jej życiu.
- Jak będziesz tylko na mnie patrzeć nie dojdzie do dzisiejszej kolacji.- powiedziała wiedząc, że ją obserwuje.Mamoru zarumienił się po czym wrócił do pracy. Nie mógł się jednak powstrzymać ,żeby jeszcze raz na nią nie spojrzeć.Myślał o tym jak miło będzie zjeść z nią kolacje tego wieczora.

Szkoła

Ami schodziła w dół sali oglądając przy tym skrawek papieru ,aby się upewnić ,że trafi do odpowiedniej klasy.Nie patrzyła dokąd idzie dlatego wpadła na kogoś.
- Tak mi przykro- powiedziała pochylając głowę.
- Ami wszystko w porządku. Czy ty tez idziesz na zaawansowany letni kurs biologi?.- Taiki zapytał uśmiechając się do niej.
Dziewczyna poczuła jak serce zaczyna jej walić patrząc mu w oczy. Nie wiedziała dlaczego ,kiedy go widzi nogi się jej uginają.
- Tak. Ty też?
- Oczywiście. Nie mogę pozwolić ,żebyś była lepsza z biologi w tym roku szkolnym- dokuczał.
- Myślałam ,że chcesz raczej nadrobić zaległości. Bądź co bądź ominęło cie trzy miesiące nauki.
- A to już przerobiłem ostatniej nocy- wzruszył ramionami.
- Teraz to się chcesz popisać.- powiedziała chichocząc
- No może trochę - odparł rumieniąc się.
- No dobrze, idziemy?- powiedziała słodko.
-  Tak ,ale ja siedzę z przodu.
- Tak samo uczą się ludzie siedzący z tyłu sali - stwierdziła.
Nie byli pierwsi w klasie co ich zaskoczyło. Na przednim krześle w centrum klasy siedział Greg.
- Cześć wam-powiedział obdarowując Ami wielkim uśmiechem co spowodowała ,że Taiki spojrzał na niego z dezaprobatą.
- Greg nie spodziewałam się ciebie tutaj- zawołała.
- Ami powinnaś wiedzieć ,że nie potrafię się oprzeć nowym doświadczeniom naukowym. Usiądź proszę obok mnie.
Ami Usiadła obok chłopca po jej drugiej stronie usiadł Taiki.
- Jak ci się podoba w Tokio?- zapytała Grega
-Myślę ,że na razie to co najlepsze mnie spotkało to było miłe spędzone popołudnie z tobą.
Taiki skrzywił się na sam myśl ,że gdyby była sama z tym chłopakiem nie wiadomo co by się wydarzyło miedzy nimi gdyż wyglądało, że on naprawdę darzy ja uczuciem i niebyła to zwykła przyjaźń.
- Ami powiedz mi proszę  czy po zajęciach nie zjadłabyś dzisiaj ze mną obiadu?- zapytał Taiki
-Mmmmm... Brzmi dobrze. Później przeszłabym się chętnie do nowo otwartego muzeum ,który jest o naszym układzie słonecznym.-powiedziała  obdarowując go szczerym uśmiechem.Nie mogła uwierzy, że ją zaprosił na obiad. Inni uczniowie zaczęli wchodzić do klasy co spowodowało ,że  wyciągnęła swój zeszyt i długopis po czym spuściła głowę. Taiki i Greg spojrzeli na siebie.

Kawiarnia

Ami siedziała przy stoliku czekając na Taikiego ,który poszedł zapłacić rachunek.Nie mogła uwierzyć jak niesamowicie było z nim zjeść obiad.Czuła się przy nim  bezpiecznie i komfortowo ,ale bała się również utraty go ponownie ,więc starała się panować nad sobą, żeby się za bardzo nie angażować.
- Hej Ami- powiedział Seyia podchodząc do niej.- Co tu robisz?
- Hej Seyia. Taiki i ja właśnie skończyliśmy jeść obiad. Teraz wybieramy się do muzeum. Idziesz z nami?
- Ami!! Co ty tu robisz??- Usagi zapiszczała widząc koleżankę.Potem dopiero zauważyła Taikiego idącego w ich kierunku.- Łooooo. Jesteś na randce??- mówiła szeroko otwartymi oczami.
Taiki uśmiechnął się widząc ,że dziewczyna nie zaprzeczyła.
- A wy co tu robicie??- zapytał
-Przywieźliśmy Shingo na obiad ,a potem chcemy iść zobaczyć wystawę systemu słonecznego.- powiedział Seyia.Taiki spoglądał raz na Usagi raz na Seyie widząc wokół nich niezwykłą aurę. Seyia będąc przy niej zdawał się świecić niezwykłym blaskiem. Ona też. Ten blask był silniejszy, niż w momencie wygrania wojny z Chaosem.
- Super. To możemy iść razem. A gdzie Shingo?
- Jestem- powiedział Shingo- Możemy iść?
- Tak.- powiedziała Usagi będąc wściekła na brata. Właściwie on sam zaprosił się na obiad i wycieczkę do muzeum. Zrobił to wtedy kiedy Seyia wpadł do jej domu zapytać czy spędzi z nim dzisiejszy dzień ,ale musiała przyznać ,że jest wzruszona tym jak jej brat zaprzyjaźnił się z nim.Seyia spuścił okulary i spojrzał na Shingo po czym powiedział.
- Chodźmy Shingo. Nie zwracaj na nią uwagi. Jest zła bo nie mogła zjeść ostatniego cheeseburgera.
Shingo roześmiał się. A Usagi byłą wściekła kiedy to chłopcy jej dokuczali.Nawet wtedy ,kiedy wyszli już z kawiarni. Zawołała Ami która od razu do niej podeszła starając się ją uspokoić. Usagi z wściekłości wymachiwała rekami no i oczywiście płakała. Zawsze się tak zachowywała gdy ktoś się jej czepiał.Chłopcy tylko kręcili głowami. W chwili kiedy dotarli do muzeum Taiki i Seyia poszli kupić bilety dla całej ich gróbki.Mimo tego ,że dziewczyny i Shingo stanowczo mówili ,że sami za siebie zapłacą. Szli przez korytarz i Usagi byłą zachwycona patrząc na szkielety dinozaurów.Shingo schował się za jednym z nich po czym wyskoczył co spowodowało ,że zaczęła krzyczeć i wpadła w ramiona Seyia.
- Spokojnie króliczku. Nie w miejscu publicznym.- Seyia powiedział uśmiechając się do niej. Wszyscy się śmiali, a ona odeszła udając obrażoną.Po chwili obróciła się do niego uśmiechając się  i pokazała mu język.On wzruszył ramionami. Usagi i Seyia znaleźli się w słabo oświetlonym miejscu ,ponieważ Ami i Taiki poszli dalej oglądając z pasją dalsze eksponaty.
-Słońce jest piękne w centrum układu - powiedziała Usagi spoglądając na układ słoneczny.Seyia podszedł i stanął tuż za nią.
- Zgadzam się.Czuje z nim jakiś związek ,ale nie wiem dlaczego.- Usagi spojrzała na niego z uwaga i szepnęła.
- Seyia?
- Przepraszam króliczku. Zamyśliłem się.- uśmiechnął się do niej.- Gdzie się wszyscy podziali? Czyżby wiedzieli ,że chcesz zostać ze mną sam na sam?
-Co?- za nim zdarzyła cokolwiek powiedzieć jego twarz znalazła się kilka centymetrów od niej.
- Wciąż brakuje tej iskry w twoich oczach. Nie mogę tego znieść- powiedział tak ,że jego oddech ogrzewał jej twarz co spowodowało, że się zarumieniała i poczuła motylki w brzuchu.
- Odejdź od niej - odezwał się znajomy zimny głos.
- Haruka. Jeśli chcesz możesz się do nas przyłączyć. Chociaż ja i Usagi uważamy ,że mogłabyś zmienić nasz wspólny dzień w ruinę.- powiedział z sarkazmem.
- Masz słuchać naszych ostrzeżeń. Będziemy walczyć w razie konieczności.- powiedziała chłodno Michiru
- Jeśli tego właśnie chcecie.Tym razem nie będę takim łatwym celem jak w czasie wojny z Galaxią.
- Przestańcie!! Nie chcę żebyście walczyli z mojego powodu.- Krzyczała Usagi.
On dotknął jej ramienia i powiedział spokojnie.
-Jesteś warta tego ,ażeby walczyć o to by spędzać z tobą każdą wolną chwile.
- Wtedy my cię zabijemy- powiedział inny głos wchodzący do pomieszczenia.Była to Setsuna i Hotaru.
- Ach widzę ,że mam wszystkie czarodziejki z zewnętrznego układu słonecznego przeciwko sobie.- powiedział łagodnie-Zdumiewające jest to ,że jesteście przede wszystkim jej przyjaciółmi ,a zabraniacie jej spotykać się ze mną mimo tego ,że ona tego chce.
- Seyia one nie mają racji- Usagi powiedziała
Haruka zignorowała Usagi i przystąpiła do ataku na chłopaka.
-Nie jesteś godny na nią patrzeć nawet w naszej obecności -warknęła- Nie możesz być częścią naszego układu słonecznego. Nie jesteś godzien naszej księżniczki.
Seyia zmrużył oczy kiedy Haruka powiedziała mu to czego się obawiał. Że nie jest wystarczająco dobry dla Usagi.
- Co z Mamoru? Czy nie powinnaś być teraz z nim a nie z Seyią? - zapytała Hotaru
Wtedy usłyszeli głos Shingo.
- Dlaczego umieszczacie wartość Seyi niżej niż Mamoru.?Usagi nie jest księżniczką ,ale zasługuje na księcia jednak tym księciem nie jest Mamoru tylko Seyia!!!- odwrócił się z gniewem w stronę Hotaru.- Jak śmiesz mówić jej ,że powinna teraz być z Mamoru skoro to on poprosił naszych rodziców o rękę Usagi a gdy  się mu kazało czekać odszedł od niej i wyjechał za granice zostawiając ja samą.Nawet nie starał się o nią walczyć. Po prostu zrezygnował.
Ami i Taiki słysząc krzyki przybiegli .Wszyscy patrzyli na Usagi ,gdyż trzęsła się jak galareta słuchając słów brata.
- Wystarczy Shingo. Za dużo już powiedziałeś- Ami zwróciła się do chłopca.
Seyia objął ręką Usagi uspokajająco.
- Jak widzicie dziewczyny jest nas tutaj więcej. Dlatego też powinniście bardziej ufać Usagi.
Czarodziejki z zewnętrznego układu słonecznego widząc złość chłopca wycofały się z ataku wiedząc ,że nie mogą nic więcej przy nim powiedzieć.Hotaru spojrzała na niego jeszcze raz uważnie widząc wielka moc jaką ten chłopak posiadał ,a był zaledwie dwa lata od niej starszy.
- Seyia możesz zabrać nas do domu?- Zapytała Usagi.
- Oczywiście króliczku.

 Dom Tsukino

Shingo siedział przy stole głaskając Lune ,która leżała obok niego wpatrując się w zachód słońca.
- Nie maja prawa traktować cie w ten sposób Seyia- powiedział.  Seyia który siedział obok niego spuścił głowę delikatnie się uśmiechając.
- Już dobrze Shingo.Te dziewczyny są bliskimi przyjaciółkami twojej siostry i chcą dla niej tego co najlepsze. Boją się ,że mogę ją skrzywdzić dlatego starają się trzymać ja z dala ode mnie.
- Ja uważam ,że nie byłbyś zdolny do skrzywdzenia mojej siostry. - powiedział chłopak patrząc Seyi w oczy. On spojrzał uważnie na chłopca.
- Nie nigdy bym jej nie skrzywdził umyślnie.
Shingo skinął głową ze zrozumieniem.Cisza została przerwana przez dzwonek telefonu. Usagi podniosła słuchawkę  obok drzwi dlatego tez mogli usłyszeć o czym i z kim rozmawia.
- Mamoru. Tak się ciesze. Czy dostałeś mój list?-była cicho gdy odpowiadał- Powinien dotrzeć  do ciebie lada dzień. Jak się masz?
Seyia słyszał jak się cieszyła kiedy z nim rozmawiała. Starał się nie okazywać swojego bólu serca słuchając tego.
Kilka minut tylko Mamoru mówił ,a ona tylko słuchała nie mówiąc nic. Kiedy mówiła kolejny raz jej głos już nie był taki radosny jak na początku.
- Mamoru nie odkładaj słuchawki jeszcze. Nie chcesz wiedzie co u mnie?- zatrzymała się znowu. Seyia  widział że zaczyna znowu płakać.Luna wstała i podeszła do niej.
- Staram się ,ale to bardzo trudne i nie jestem egoistką. Nie nazywaj mnie tak. Ja chcę abyś był szczęśliwy.
Seyia zacisną zęby bo miał straszna ochotę wziąć jej telefon i nawrzeszczeć na Chibe. Spojrzał w dół na Shingo widząc ,że chłopcem targają negatywne emocje.Seyia ścisnął go za ramię. Chłopak skinął głowom w celu wzajemnego zrozumienia między nimi.
- Zawsze to samo musisz kończyć bo Kate na ciebie czeka- zdenerwowała się. Po chwili był tylko sygnał ,a ona wyszeptała do słuchawki.- Kocham cię.
Odłożyła telefon. Stała jak słup wpatrywać się w niego przez dłuższą chwile. Shingo spojrzał na Seyie oczami pełnymi nienawiści do Mamoru za to ,że zadaje taki ból jego siostrze.
- Seyia muszę się wylądować. Idę pograć w piłkę nożną. Powiedz mamie i tacie ,że niedługo wrócę.- Seyia skinął głowom a Shingo wyszedł pełen złości. Seyia pozostał na miejscu. Usagi weszła do pokoju i usiadła obok niego nie mówiąc nic.
- Łzy do ciebie nie pasują króliczku.
Odwróciła się i spojrzała na niego wiedząc ,że złamała mu serce. Luna położyła się na jej kolanach.
- Wszystko było dobrze dopóki tydzień przed wyjazdem ,poprosił moich rodziców o moją rękę.-Zatrzymała się na chwile spoglądając na Lune ,która przytaknęła aby mówiła dalej.- Moi rodzice odmówili ,a ja nie chciałam robić nic wbrew ich woli. Nie powiedzieli ,że nie zgadzają się wcale.Powiedzieli ,że będziemy mogli się pobrać w momencie kiedy skończę liceum i przynajmniej jeden rok studiów. Powodem odmowy było również to ,że nie było go przez rok czasu ,a ja nie mogłam im powiedzieć prawdy co się  wydarzyło. Mamoru bardzo to zabolało że odmówili mu i od tamtej pory między nami jest napięta sytuacja.
Przestała mówić ,a jej oczy były przepełnione łzami na sama myśl o ich kłótni.
- Pewnej nocy powiedział mi ,że chce znowu zacząć studia w Harvardzie. Prosiłam go żeby nie jechał. Żeby nie zostawiał mnie znowu.Miałam wrażenie ,że kiedy wyjedzie już nigdy nie będzie tak samo między nami.Teraz myślę że miałam racje. On tam kogoś ma. Kogoś kto jest dla niego ważniejszy niż ja.- płakała. Seyia przyciągnął ja do swojej piersi. Przytulając ją czuł jak jego bluzka jest mokra od jej łez. Tak bardzo chciał jej powiedzieć ,że jest ktoś kto chciałby żeby była jego księżniczką.