sobota, 4 września 2010

Rozdział I

Deszcz bił bezlitośnie w szyby sypialni Usagi. Luna już jakiś czas temu zasnęła. Nie widziała się od jakiegoś czasu z Mamoru. Jej serce było złamane. Jakieś trzy miesiące temu poprosił ją o rękę ,ale jej rodzice stwierdzili ,że są zbyt młodzi. Ojciec powiedział ,żeby najpierw skończyła szkołę i przynajmniej jeden rok studiów zanim zgodzi się na ich małżeństwo.Usagi znała swoich rodziców. Mieli oni zastrzeżenia co do Mamoru ,ponieważ widzieli jak wielokrotnie cierpiała z jego powodu w przeszłości ,a ostatnie zajście kiedy to wyjechał do Ameryki i nie dawał żadnych oznak życia całkiem utwierdziło ich w przekonaniu, że nie jest jeszcze dojrzały na poważny związek z ich córką.Jednak rodzice nie wiedzieli co naprawdę się wydarzyło. Nie wiedzieli o ich wspólnym przeznaczeniu.
Mamoru bardzo zdenerwował się odmową jej rodziców, kiedy poprosił ich o jej rękę.W jakiś sposób winił ją za to ,że tak się stało ,gdyż nie przykładała się za bardzo do nauki. Po za tym czuł się sfrustrowany gdy po wojnie z Galaxią poznał chłopaka ,który otwarcie okazywał swoje uczucia w stosunku do niej nazywając przy tym Króliczkiem. Usagi starała się mu wyjaśni ,że Seyia był tylko jej przyjacielem. Jednak wewnętrzny głos w jej głowie zdław się krzyczeć, że to jednak jest kłamstwo.Nie chciała oszukiwać ukochanego, jednak Seyia zajmował wyjątkowe miejsce w jej sercu. Gdyby jednak wyszłaby za Mamoru to jako jej mąż zajął by całkowicie jej serce.Był dla niej wyjątkowy w końcu tyle razem przeżyli w przeszłości i teraźniejszości.
Wewnątrz siebie miała nadzieje że w końcu wyprze z pamięci czarno długo włosego chłopaka  ,z którym wielokrotnie czuła  się bezpiecznie. Potrząsnęła głowom "Te myśli nie pomogą mi rozwiązać problemu miedzy mną a Mamoru" Musiała skupić się na związku z jej księciem.

Gdzieś w galaktyce.
- Czarodziejko Walki chodź!!- wolała czarodziejka Ocalenia.
Ta przetarła czoło z potu i powiedziała.
- Cóż nikt nie powiedział ,ze droga powrotna na Kimoku będzie łatwa.- zamyśliła się.
-Walko czy ty mnie słuchasz?- powiedziała po chwili czarodziejka Ocalenia.
-Co? Przepraszam zamyśliłam się.
-Musisz przestań już tyle myśleć o ziemi. Już nie jesteś Seyia Kou tylko opiekunem naszej kochanej księżniczki Kakyuu.-powiedziała przez zaciśnięte zęby czarodziejka Swobody.
Walce  zapłonęły oczy ze wściekłości. Obróciwszy się w stronę przyjaciółki wykrzyczała.
- Tobie tak łatwo przyszło zapomnieć już o tym wszystkim co tam razem przeżyliśmy?
- Ty nie masz pojęcia co ja czuję ,gdyż wciąż byłaś zajęta własnymi uczuciami.
- Co ty? Ty też odeszłaś zostawiając tak kogoś kogo bardzo kochasz?
Czarodziejka Swobody nic nie powiedziała tylko równym krokiem podążyła w kierunku domu.
- Nie można was zostawi nawe na pięc minut byscie sie nie pozabijały - dogryzała czarodziejka ocalenia.
Walka nic na to nie odpowiedziała jej myśli znowu podążyły gdzieś daleko.
Niedługo potem planeta była prawie już odbudowana.
Co się z wami do cholery dzieje?- powiedziała czarodziejka swobody.- Wasz blask coraz bardziej blaknie.
To przez Walke. Ona wciąż myśli o Czarodziejce z księżyca!
- Co?!!
- Przecież wiesz dobrze ,ze musisz zapomnieć o tamtym życiu.
- Moim zdaniem ona czuje się niekompletna.
- Jak może się czuć niekompletna. Przecież to jej prawdziwa tożsamość.
Obie spojrzały na przyjaciółkę. To smutne spojrzenie widziały nawet w własnych odpiciach chociaż nie chciały się do tego przyznać.
- Wydaje się ze planeta Ziemia urzekła nas wszystkich. Wszyscy zostawiliśmy tam jakąś cząstkę siebie. Niech nasza księżniczka nam wybaczy.

Ziemia.
 Usagi siedziała przy stole czekając na śniadanie obserwując swojego brata Shingo.On także ją obserwował do momentu kiedy ich matka wyszła z kuchni i usiadła obok niej.Spojrzała na matkę lekko się uśmiechając widząc jej delikatny uśmiech.
- Dzień dobry dzieci. Wkrótce naleśniki będą gotowe.Co macie zamiar robić w pierwszy dzień wakacji?
Shingo ziewał przy czym się przeciągał. Wyrósł trochę już od ostatniego roku doganiając wzrostem Usagi.
- Mam zamiar iść dziś pograć w piłkę nożną  z kolegami.
- Czy w tym roku trener ma zamiar pomagać małej lidze?- zapytała Ikuko.
- Nie. Trener stwierdził ,że jestem na tyle zdolny ,żeby grac z starszymi o siebie.- Spojrzał złośliwie  na Usagi. Ona jednak ugryzła się w język zamierzając dogryźć bratu.
- To dobrze ,że uważa ,że masz potencjał.-powiedziała spokojnie.
- Oczywiście siostra. Nie wszyscy w tej rodzinie potykają się na własnych nogach.
- Oh...- zezłościła się jednak ponownie ugryzła się w język. Ikuko zaśmiała się. Wiedziała ,że jednym z ulubionych zajęć syna jest  dogryzanie siostrze.
- Dobrze dzieci idę doglądnąć naleśników ,a wy nie pozabijajcie się wciągu tych dwóch minut jak mnie tu nie będzie- po czym skierowała się do kuchni. Shingo zauważył ,że jego siostra spuściła głowę wpatrując się smutno w pusty talerz.
- Przepraszam cie siostra za to ,że się tak z tobą droczę. Nie każdy jest utalentowany w sporcie. Ważne jest to jak wygrałaś w zeszłym roku w softball z Seyią.
Shingo nie wiedział dlaczego ,ale czuł ,że powiedział coś bardzo złego.Usagi podniosła głowę a jej oczy wydawały się pełne łez.
- Co ja takiego powiedziałem?
- Nic. Wiesz ,że ostatnio mam napiętą sytuację z Mamoru ,a po za tym tęsknię za Seyia.
- Przykro mi siostra. I nie wiem czy chcesz tego słuchać ,ale uważam ,że tata i mama mają racje. Należałoby poczekać ze ślubem. Jeśli Mamoru cie kocha to te kolejne cztery lata nie zrobią mu żadnej różnicy.
Usagi uśmiechnęła się i powiedziała.
- Jak to jest ,że mój młodszy brat wydaje się być bardziej dojrzały niż ja.
- Cóż nie jestem już taki mały i dobrze ,że staje się geniuszem. Więc, co się stało z Seyią?
- On musiał wyjechać do rodzinnego kraju- posmutniała-potrzebowali tam jego pomocy. Powiedział ,że więcej nie wróci do Tokio.Taiki i Yaten pojechali z nim tym samym zrezygnowali z dalszej kariery muzycznej na koszt tego co dla nich jest najważniejsze.
- Przykro mi z tego powodu Usagi. Wiem że Seyia był dobrym przyjacielem podczas gdy Mamoru nie było przy tobie.
Miała właśnie mu odpowiedzieć ,ale jej uwagę zwrócił duży talerz naleśników który Ikuko właśnie położyła na stole. Od razu zaczęła jeść myśląc przy tym dlaczego wyznała bratu o tęsknocie za Seyią.Po chwili wstała od stołu i chciała wyjść gdy jej matka zatrzymała ją.
- Usagi nie powiedziałaś co masz zamiar dzisiaj robić w ciągu dnia.
-Myślę ,że spotkam się z Naru i Umino na lanchu w parku. Dawno ich nie widziałam i stęskniłam się za nimi.
-To dobrze. Od roku się z nimi nie widziałaś. Ciesze się ,że znowu będziecie razem uczęszczać do tej samej szkoły.
- Też tak myśle- powiedziała po czym skierowała sie do kuchni zanieśc naczynia.Usmiechała się na samą myśl o tym ,że spotka sie z Naru i Umino. Ostatnio Jako Czarodziejka z Ksieżyca była tak zajeta ,że nie miała czasu dla starych przyjaciól. Miała nadzieje ,że jej to wybaczą. Nagle znowu posmutniała. Wbiegła po schodach do swojego pokoju gdzie czekała na nią Luna.
- Usagi czemu jesteś taka smutna?
- Mam ostatnio za dużo na głowie-opowiedziała.
- Zauważyłam twoj smutek w ciągu ostatnich trzech miesiecy. Nie sadzisz,że już najwyższa pora o tym pogadac?
-Tak Luna. Myślę ,że nadszedł już czas żeby to z siebie wyrzucić.

Kinmoku

Ksieżniczka Kakyuu chodziła po odnowionych ulicach swojej planety usmiechając sie przy tym do swoich obywateli.Nie pamietali o tym ,że stracili życie podczas walki z Chaosem i tego, że ona wraz z Czarodziejkami przyróciły dawny wygląd ich planety.Była jednak smutna z powodu tego ,że jej czarodziejki nie były zadowolone. Włożyli tyle szczęścia w odbudowe ich domu ,ale czuła ,że ich serca pozostały na ziemi.Dziś w nocy miała zamiar powołać je do siebie w celu rozwiązania tego problemu ,które je dreczyło. Spojrzała na czarodziejke walki i zapytała.
- Co jest nie tak czarodziejko Walki?
- Przepraszam księżniczko byłam rozkojarzona-mówiąc to spościła głowe.
- Nie musisz przepraszać . Co sie stało ,że jesteś taka rozkojarzona  od paru dni?
Nie odpowiedziała. Bała sie ,że to co chciała powiedzie ksieżniczka odczułaby jako zdrade ,a ona nie jest zdrajcą.Wiedziała ,że musi bronic swojej ksieżniczki za cene własnego zycia.
- Ja poprostu nie zgadzam sie ostatnio z pozostałymi czarodziejkami w paru kwestiach.
- Dobrze nie bede cię teraz zadręczać pytaniami możesz odejśc. Jednak dzisiaj chce się z wami spodkac w mojej komnacie. Dozobaczenia pożniej- powiedziawszy to odeszła.Czarodziejka skłoniła się, kiedy Ksiezniczka przeszła obok niej kierując sie wstrone swojej komnaty.Sama natomiast poszła wziąć szybki prysznic i położyc sie do łózka żeby troche odpoczac.Szybko zasneła ,gdyż jej organizm był od jakiegoś czasu bardzo wyczerpany.Zaczeła sni że ponownie jest Seyią Kou.
SEN
Seyia rozejrzał się wokół siebie w ciemności.Wiedział ,że śni ale nie był pewien dlaczego w formie Seyia. Nie narzekał jednak. Zaczął iść przez ciemność w kierunku odległych drzwi z których emitowało niewiarygodnie ciepłe światło.Za nim zdążył dotknąć klamki same się otworzyły ,a on był zaskoczony widząc kto na niego tam czekał.

1 komentarz:

  1. http://ff-sm.blogspot.com - zapraszam do katalogu FFSM. Strona powstała z myśla promowania FanFiców o tematyce Sailorkowej, oraz by potencjalni czytelnicy mogli je łatwiej odszukać.

    OdpowiedzUsuń