środa, 22 grudnia 2010

Rodzial X

Harvard dwa dni później:

Mamoru usłyszał pukanie do drzwi ,spojrzał na zegarek Nie miał pojęcia kto to może być.Kate była poza miastem na zjeździe z innymi studentami.To nie mogla być ona ,a po za tym miała klucze. Otworzył drzwi;
- Seyia??
-Tak się nazywam.- powiedział opryskliwie- Musimy porozmawiać.
- Nie mam ci nic do powiedzenia- warknął mężczyzna.- Opuść moje mieszkanie.
- Jestem tu ze względu na Usagi. Jak wiesz kocham ją i dlatego musiałem tu przyjechać.
Mamoru spojrzał na Seyie z pogardą.
- Wiec przemierzyłeś taki kawal drogi ,żeby powiedzieć mi coś o czym wiem od dawna? Dlaczego uważasz ,że mnie to interesuje skoro z nią zerwałem? Nie jest już moja narzeczoną. Masz wolna rękę.Nie będę ci stawał na drodze do jej serca.
Seyia zmrużył oczy.
- Chcę żebyś do niej wrócił. Wraz ze mną jeszcze dzisiaj wrócisz do Tokio. Tutaj są bilety.- Powiedział chłopak kładąc tym samym je na stoliku.
Mamoru spojrzał na niego z uwaga po czym się roześmiał.
- Co?Chyba sobie żartujesz? Musisz być głupcem ,żeby mi coś takiego proponować. Moje życie toczy się teraz tutaj na uniwersytecie w Harvardzie.
Seyia zrobił krok do przodu w kierunku księcia ziemi. Az krew w nim wrzała ,żeby powiedzieć mu prawdę, ale ona go prosiła, żeby tego nie robił. Żeby nikomu o tym nie mówił. Musiał w inny  sposób przekonać Mamoru do powrotu.Westchnął. Wiedział, że Usagi powinna wychowywać swoja córkę wraz z jej prawdziwym ojcem.
- Mamoru posłuchaj. Nie lubię cie ,ale Usagi cie kocha.Ja pragnę tylko jej szczęścia.Wiec bardzo cie o to proszę ,żebyś spakował swoje rzeczy i wrócił tam gdzie jest twoje miejsce.Oboje macie sobie wiele do powiedzenia.
-Nie sadze. Moje miejsce jest teraz tutaj z Kate.Kocham ja.- skrzyżował ręce i ciągnął dalej.-Stala się dla mnie bardzo ważna w tak krótkim czasie. Dzisiaj wieczorem mamy pewne plany dlatego powinieneś już sobie iść.
- Czy ty nie rozumiesz ,że Usagi cie potrzebuje!!! !!
Mamoru zmierzył go wzrokiem.
-Ona ma rodzinę i przyjaciół. Poradzi sobie. Wyjdź!!!!
Chłopak miał już coś mu odpowiedzieć ,ale nagle drzwi od mieszkania otworzyły się .
- Mamoru! Jestem w domu!!Nie mogę się już doczeka żeby ci wszystko opowiedzieć.- ciągnęła Kate kiedy nagle w salonie ujrzała ,że mają gościa. Seyia pochylił głowę na znak szacunku dla swojej księżniczki.- Widze ,że mamy gościa.- Powiedziała zastanawiając się co gwiezdna czarodziejka walki robi w Ameryce.
- Kate to jest Seyia Kou. Jest kimś w rodzaju znajomego. On stara się mnie namówić do powrotu do Tokio. Co ty na to?
- Myślę ,że należy podążać za głosem serca-powiedziała spokojnie.
- No cóż czyli decyzja zapadła. Zostaje tutaj z tobą.-powiedział przyciągając ją do swojego boku.
- Chiba proszę posłuchaj mnie.-zaczął Seyia ,ale Katy mu przerwała.
- Panie Kou. Mamoru wyraził się chyba jasno.To jest jego wybór.Jeśli jego decyzja jest zła będzie winił tylko siebie za to.-powiedziała piorunując go przy tym wzrokiem.Chłopak skinął głową i zwrócił się w kierunku wyjścia. Przed drzwiami odwrócił się jeszcze patrząc na Mamoru z wyrzutem i dodał przed wyjściem.
- Będziesz mógł winić tylko siebie za te decyzję- po czym wyszedł i trzasnął drzwiami.Gdy dotarł na zewnątrz spojrzał na księżyc.
- Próbowałem.króliczku. Chciałem go sprowadzić dla ciebie ,ale się nie udało.Obiecuje ,że twój blask , ta iskra w twoich oczach wróci.
Mamoru wraz z Kate obserwowali oddalającego się chłopaka z okna.
- Mamoru jest coś o czym musisz wiedzieć- zaczęła.  On uśmiechnął się po czym owinął swoje ręce wokół jej taili.
- Ja też muszę ci powiedzieć o wielu rzeczach ,które znacznie mogą zmienić twój stosunek do mojej osoby.
Dziewczyna obróciła się do niego kładąc mu ręce na piersi czując przy tym bicie jego serca  pod swoimi palcami.
-To zabawne, też miałem to namyśli.
- Kate- powiedział delikatnie ujmując jej podbródek palcami.- Jestem zakochany w tobie do szaleństwa.Cokolwiek mi powiesz nie zmieni to moich uczuć względem do ciebie.
- Mamoru Seyia był tutaj ,żeby namówić cie do powrotu do Usagi ,a właściwie do Księżniczki Księżyca.
-Co?Znasz ją?- zdziwił się bardzo.
- Tak - skinęła głową- Ty i ja spotkaliśmy się już kiedyś, ale tylko na krotką chwile.- odsunęła się od niego po czym przekształciła się w Księżniczkę Kakyu.
- Cóż - uśmiechnął się- wyglądasz troszeczkę inaczej ,ale nadal masz tą słodką twarz która mnie tak zauroczyła.
- Nie jesteś zły? To wygląda tak jak bym was oszukała. - powiedziała spuszczając głowę w dol. Mężczyzna podszedł do niej i ujął jej twarz w swoje dłonie i podniósł do góry tak żeby ich oczy się spotkały po czym mówił.
-Bylem narzeczonym Księżniczki Księżyca, ale teraz jestem twój i tylko twój.
- Nie sadzę. To zmienia postać rzeczy. Nie wiedziałam do dziś kim naprawdę jesteś. Kiedy zobaczyłam Seyie wtedy uświadomiłam to sobie.
- Mówiłem ci już ,że nic nie zmieni moich uczuć w stosunku do ciebie. - Pochylił się i pocałował ją w usta.-Tak długo czułem się zobowiązany być z Usagi z powodu naszego przeznaczenia.Bo widzisz ja jestem księciem ziemi.Ja i Usagi mieliśmy być razem i w przyszłości władać Kryształowym Tokio.- wziął ja za rękę i poprowadził do kanapy gdzie usiedli.- Nie wiem czemu ,ale będąc w związku z Usagi czułem, że się dusze a kiedy kilka miesięcy temu pokonała Chaos i wróciłem do życia to uczucie się jeszcze bardziej nasiliło. Kocham Usagi. Jakaś część mnie zawsze będzie ją kochać, ale to uczucie które ciebie obdarzyłem jest znacznie silniejsze.
Kate spłynęła pojedyncza łza z kącika jej oka.
- Nie wiem co powiedzieć. Przybywając tutaj nie miałam zamiaru odebrać ukochanego mężczyzny Czarodziejce z Księżyca.
- Kate powiedz mi szczerze co czujesz gdy jesteś ze mną?
- Czuje się szczęśliwa jak nigdy wcześniej.- mówiąc to wpatrywała się w niego swoimi pięknymi bursztynowo-czerwonymi oczami.
Ujął  jej rękę i pocałował delikatnie.
-Mogę ci powiedzieć z pełną szczerością ,że nigdy nie czułem do niej tego co do ciebie. Byc może tak naprawdę nigdy nie mieliśmy być razem. Ciągle coś stawało na przeszkodzie do naszego szczęścia.- uśmiechnął się smutno.
-Mamoru. Jestem księżniczką planety Kinmoku. Musze tam wracać.Nie mogę wyjaśnić tego dlaczego ja wraz z gwiezdnymi czarodziejkami przybyłam ponownie na wasza planetę , ale jakiś wewnętrzny głos  szeptał mi właśnie o tym miejscu.Kiedy cie spotkałam zakochałam się w tobie bez pamięci mimo tego ,że miałeś dziewczynę. Nie miałam zamiaru niszczyć waszego związku.Chciałam być twoja przyjaciółką. ,aż do tego wieczora kiedy to wyznałeś mi miłość.Poczułam się taka szczęśliwa. To było coś o czym nie śmiałam  marzyc.Jednak miałam świadomość ,że gdzieś tam jest dziewczyna która ma złamane serce.Jeśli naprawdę jesteś księciem ziemi twoje miejsce jest tutaj. Seyia miał słuszność przyjeżdżając tu ,żeby namówić cie na powrót..
Mamoru wstał z kanapy i położył  rękę na jej ramieniu.
- Czy chcesz ,żebym wrócił na Kinmoku z tobą?
-Jestem egoistka ,ale tak.Pragnę żebyś był przy mnie już zawsze mimo tego ,że znamy się tak krotko ,ale czuje się z tobą połączona w taki sposób jak z nikim innym wcześniej.
- Czuje to samo i może to jest szaleństwo ,ale jeśli musisz wracać na swoje planetę ja pójdę wraz z tobą.Ziemia ma swoich opiekunów są nimi czarodziejki.Moje miejsce jest przy tobie. Nie mógłbym teraz wrócić do Usagi . Ona zasługuje na coś znacznie lepszego.Wiem ,że to co robię jest słuszne i tak ma być. Nie wiem czemu po prostu tak czuje.
Kate spojrzała mu w oczy :
- Kocham Cie.
Całując ja w czółko :
- Ja tez Cie Kocham. Jest już późno. Pora na kolacje.
- Nie jestem wstanie nic dzisiaj już przygotować.
- Wyjdziemy gdzieś.- powiedział i poszedł do kuchni. Wziął swój portfel wchodząc do salonu spojrzał na stolik gdzie leżały dwa bilety.Wiedział ,że Usako bardzo cierpiała.Jednak musiał iść za głosem serca ,a ono nie należało już do niej tylko do kobiety czekającej na niego w salonie ,która słodko się do niego uśmiechała. Chwycił bilety i rzucił je do kosza myśląc przy tym o słowach wypowiedzianych przez Seyie. " Masz racje Seyia. To jest moja decyzja i tylko ja będę odpowiedzialny za jej konsekwencje. Nadszedł mój moment w życiu.To jest moje życie i moje szczęście".Odwrócił się od kosza i wszedł do salonu. Biorąc Kate za rękę wyszli z mieszkania.

Dom Tsukino kilka dni i później.

Usagi wpatrywała się w brata ,który również wpatrywał się w nią uparcie.
- Co jest Shingo? Od koncertu minęło już trochę czasu ,ale ty wciąż się na mnie gapisz jak zahipnotyzowany.
Chłopak odwrócił swój wzrok w kierunku okna.
-  A to nic takiego. Przepraszam.
Dziewczyna jeszcze uważniej mu się przyjrzała.Jeszcze nigdy wcześniej nie widziała go takiego  nieobecnego myślami.
- Czyżby chodziło o dziewczynę?-zapytała- Jestem twoją siostra i możesz mi powiedzieć o wszystkim co cie gnębi.Podkochujesz się w kimś?-chichotała.
-Przestań!! NIE!- skrzywił się Shingo.
-Czyżby?-Usagi zapytała  śmiejąc się tak ,że chłopak się na nią zdenerwował.
- Usagi!! Dorośnij w końcu!!Jaka z ciebie będzie matka skoro sama jeszcze jesteś jak dziecko!!??- Krzyknął
-Jak się dowiedziałeś ,że jestem w ciąży?- dziewczyna przestraszyła się. Ikuko usłyszawszy co Shingo wykrzyczał weszła do jadalni. Już miała go skarcić gdy usłyszała pytanie dziewczyny.
- To niemożliwe.- Blond włosa dziewczyna tylko spuściła oczy.- Ken zejdź tutaj w tej chwili!!!
Mężczyzna właśnie szczotkował zęby w łazience ,gdy nagle usłyszał krzyk swojej żony.Wypłukał szybko usta i zszedł na dol.
- Ikuko co się stało?- zapytał. Kobieta spojrzała uważnie na Usagi.
- Powiedz mu.
-Cóż um ... ja ... mm...chodzi o to ,że... spodziewam się dziecka- w końcu udało jej się wykrztusić przez zaciśnięte gardło.
Ken poczuł ,że robi mu się słabo. Opadł na krzesło bezwładnie.
- Kiedy to się stało?
Dziewczyna czuła ,że jest cala czerwona ,ale nie miała innego wyjścia jak mu odpowiedzieć.
- Ostatniej nocy kiedy byłam u Mamoru przed jego wyjazdem.
- Rozumiem- powiedział mężczyzna- Mam rozumieć to ,że Mamoru jest w drodze do Tokio.
Usagi potrząsnęła przecząco głową co spowodowało zdziwienie u obojga rodziców.
- Nie chciał ze mną rozmawiać. Nawet nie próbował mnie wysłuchać. Chciałam mu powiedzieć ,że będziemy mieli dziecko ,ale nie dal mi dojść do słowa.Powiedział ,że nie ma takiej rzeczy która by go zainteresowała.- Dziewczyna podniosła swoje oczy pełne łez- Ja kocham to dziecko z całego serca.Wiem ,że wszystko się ułoży i dam sobie rade.

Mieszkanie Trzech gwiazd nieco później:

Yaten i Taiki grali w gry komputerowe kiedy rozległo się do ich uszu pukanie do drzwi. Yaten wstał z fotela ,żeby zobaczyć kto przyszedł. Zdziwił się kiedy zobaczył Shingo z oczami czerwonymi i popuchniętymi od płaczu.
- Wejdź Shingo. Co się stało?
Taiki przerwał grę po czym usiadł obok chłopca.
- Jesteś ranny?
Chłopak potrząsnął przecząco głową.
- Jest Seyia? Musze z nim pilnie porozmawiać.
- Jestem tutaj? Przyszedłeś pograć ze mną w koszykówkę?- Kiedy zobaczył  jak wyglądał chłopak podbiegł do niego chwycił za ramiona i potrząsnął nim.
- Czy z Usagi wszystko w porządku?
Chłopak znowu potrząsnął głową. Taiki i Yaten postanowili wyjść z mieszkania ,żeby dać im trochę prywatności.
- Seyia. Zrobiłem coś strasznego.Przez przypadek wygadałem się przed rodzicami o dziecku i teraz chcą ja wywieść z Tokio. Ona wciąż plącze po nie chce nigdzie wyjeżdżać. Chcą to zrobić za nim nikt jeszcze nie wie o tym w jakim ona jest stanie.
Seyia wstał i podszedł do okna.
-Skąd o tym wiedziałeś?
Shingo spojrzał na chłopaka i kiedy zobaczył ,że on mu się również przygląda oczekujaco na jego odpowiedz zaczął
-Po koncercie udałem się do twojej garderoby i przez przypadek usłyszałem waszą rozmowę.Wiedziałem ,że ona nie chce żeby ktoś o tym wiedział ,ale przez przypadek mi się to wymknęło.
Seyia uśmiechnął się do niego uspokajająco po czym powiedział mu kładąc przy tym rękę na ramieniu.
- Nie smuć się. Obiecuje to wszystko jakoś naprawić.- Shingo odwzajemnił uśmiech po czym oboje udali się w kierunku drzwi wyjściowych.

Dom Tsukino

Shingo otworzył drzwi i wszedł do środka ,a za nim Seyia. Zsuwając cicho buty usłyszeli z salonu cichy płacz
Usagi.
-Pani i Panie Tsukino. Wiem ,że nie wypada tak przychodzić bez uprzedzenia ,ale uważam ,że to co mam do powiedzenia będzie miało duże znaczenie w tej sprawie.- Seyia powiedział kłaniając się przy tym z szacunkiem.Usagi zamurowało.
-Seyia?
Chłopak podniósł głowę i spogladajac na nią i delikatnie ja skarcił.
- Króliczku myślałem, że postawiłem sprawę jasno. Żadnych łez.
Uśmiechnął się kiedy ona wytarła swoje oczy i skinęła porozumiewawczo głową.
- Schingo czy mógłbyś dać dorosłym trochę prywatności?- zwrócił się do chłopca
- Ale ja....
- Bardzo cie proszę.
Chłopak posłusznie wyszedł z salonu i schodami wbiegł na górę do swojego pokoju.
Ken spoglądał na Seyie z wielkim zdumieniem.
-Mnie się nigdy nie udaje go wysłać tak szybko do swojego pokoju. Musisz mi pokazać swoje sztuczki. Proszę usiądź chłopcze i powiedz co cie tu dzisiaj sprowadza.- powiedział Ken poprawiając przy tum okulary ,a druga obejmując ramieniem żonę. Seyia usiadł tuz obok blond włosej która wpatrywała się w niego swoimi intensywnie dużymi szeroko otwartymi oczami.Jednak chłopak koncentrował się na jej rodzicach.
- Jestem tutaj by prosić państwa o rękę waszej córki.
Mężczyzna uważnie spojrzał na chłopaka który wydawał mu się być w pełni świadomy wypowiedzianych przed chwila słów.
-Jak pewnie już wiesz Usagi spodziewa się dziecka innego mężczyzny ,który w tej właśnie chwili odmówił brania odpowiedzialności za to  co się stało.Zhańbił nasza córkę. Dlatego muszę zadać ci to pytanie. Dlaczego chcesz to zrobić?
Seyia zmrużył oczy.
- Panie Tsukino jedyną zhańbioną osoba jest Mamoru Chiba. Opuścił pańską córkę która znajduje się teraz w takim stanie.- wziął głęboki oddech ażeby dokończyć.- Chce poślubić pańską córkę mimo tych okoliczności.Kocham ją. Chce być przy jej boku. Ona jest moim sercem. Moim życiem. Jeśli postanowicie ja  wysłać gdzieś daleko pojadę tam za nią.Kocham również to dziecko jak własne mimo tego ,że się jeszcze nie urodziło.Proszę was o błogosławieństwo i ze wzgląd na mój szacunek do was obiecuje ,że nigdy jej ani dziecka nie opuszczę.-Ciało i głos chłopaka było napięte ze wzruszenia kiedy już skończył. Usagi wpatrywała się w niego z oczami pełnymi zachwytu.
- Seyia ja...- chłopak nie dal jej skończyć ,ścisnął delikatnie jej rękę.
Ken i Ikuko wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwile.Wreszcie oboje odwrócili się spogladajac na kanapę gdzie siedziała młoda para i Ken w końcu przemówił.
-Seyia za nim podejmę decyzje muszę zapytać Usagi co o tym myśli. Usagi czy zgadzasz się wyjść za Seyie i czy przy jego boku będziesz umiała zaznać szczęścia?
Usagi spojrzała na pierścionek który dostała od Mamoru po czym ściągnęła go z palca i położyła na stole.
- Mamoru dal mi ten pierścionek jako gwarancje spełnienia swojej obietnicy ,ale biżuteria nie ma nic wspólnego z dotrzymywaniem danego słowa.- wzięła głęboki oddech spojrzała na chłopaka u swego boku i kontynuowała.-Seyia był przy mnie cały czas. Tak wiele przeszedł.Wypełnia swoje obietnice czynami co znaczy dla mnie więcej niż jakiś pierścionek.- jej oczy zaczęły błyszczeć od łez jego również.- Moje serce jest wciąż złamane. I dużo czasu musi minąć nim ta rana się zagoi.Jeśli dasz mi trochę czasu obiecuje uczynić cie tak szczęśliwym jak ty zawsze czyniłeś mnie.
-Króliczku...
 Ken i Ikuko odetchnęli z ulgą.
- A zatem macie nasze błogosławieństwo.Kiedy ślub?
- Najszybciej jak tylko można.Za nim nie widać jeszcze jej ciąży. Nie chce jej narażać na niepotrzebne komentarze.Mam mnóstwo pieniędzy z nagranych płyt i koncertów.Już dzisiaj pójdę rozejrzeć się za apartamentem dla nas. Może pan mógłby mi pomóc. Chciałbym ,żeby znajdował się dość blisko naszej szkoły.Tak ,żeby powrót do domu zajmował nam  jak najmniej czasu szczególnie kiedy nasza córka się urodzi.
Ken zaśmiał się.
- Nadszedł czas żebyś przestał mi mówić pan. W końcu mam być twoim teściem.
Usagi otworzyła szeroko oczy.
- Szkoła?? Chcesz ,żebym nadal chodziła do szkoły?
Seyia skinął głową.
- Tak. Chce żebyśmy skończyli liceum oraz studia. Musimy dawać dobry przykład naszej córce.
Ikuko spojrzała badawczo na chłopaka.
- Jesteś wiec pewien ,że to dziewczynka?-jego odpowiedz ograniczyła się tylko do skinienia głową ,po czym zwróciła się do córki.
- Jutro pójdziemy odwiedzić kościół ,ażeby sprawdzić wolne terminy ,oraz kupimy kilka książek o weselach.
Usagi poczuła się trochę przytłoczona.
- Musze o wszystkim powiedzieć przyjaciółkom ,ale nie wiem jak się za to zabrać.- zwiesiła głowę.Chłopak wziął ją za rękę ponownie.
- Powiemy im razem.Jutro zarezerwuje miejsca w restauracji dla nas w poblizu mojego mieszkania.
Dziewczyna uśmiechnęła się i ścisnęła rękę chłopaka.
- Razem przez to przejdziemy- wtem chłopak ujrzał radosne ogniki w jej oczach.

5 komentarzy:

  1. to juz koniec ? nie będzie już więcej ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie by było to jeszcze pociągnąć opowiadanie jest świetne tym bardziej że pojawił się nowy wróg jestem ciekawa co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że kiedyś dokończysz to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń